Temat: Bycie w związku

Hej. Z własnych obserwacji zauważyłam że w dzisiejszych czasach ludzie dążą do tego, by nie być samemu. Od razu po rozstaniu moje znajome szukają nowego, żeby tylko nie być same.  Obecnie od jakiegoś czasu jestem wolna a matka przy składaniu życzeń wigilijnych radziła mi zacząć się rozglądać za kimś. Nie tylko wśród starszego pokolenia to zauważyłam ale także i młodego. Dziewczyna która ma np. 27 lat i jest sama jest uznawana za dziwadło. Przykład. Moje 3 koleżanki mieszkają razem. Lat 23. Jedna miała chłopaka , 2 były wolne. Gdy druga kogoś poznała, i zaczeli się spotykać to ta 3 nagle wróciła do byłego. Z jej relacji można było wywnioskowac że było jej głupio że jako jedyna była sama. Czy ktoś kto jest sam i nie czuje potrzeby by z kimś być, ma inny pomysł na życie jest gorszy? Teraz niektóre młode dziewczyny są tylko z kimś dlatego by nie być samą, by po prostu z kimś być. Bo samej być głupio. Co myślicie? Też macie takie spostrzeżenia? Czy tylko ja tak zauważyłam.
Może wy się wypowiecie dlaczego jesteście w związku? NIe chcecie byc same? Nudzi sie wam? Czy chcecie miec rodzine.
I co uwazacie o życiu w pojedynkę .

Mój punkt widzenia jest trochę inny ale jednak też się podzielę. Jeśli chodzi o związki to jestem osobą bardzo specyficzną i należę do zdecydowanej mniejszości (jestem aromantyczna i aseksualna). Nigdy w związku nie byłam (22 lata) i nie planuję. Widzę po reakcji otoczenia (rodzina, znajomi), że uznają to za dziwne, trochę się o mnie martwią i może nie powiedzą tego wprost, ale można wywnioskować z ich wypowiedzi, że uważają że jest coś ze mną nie tak (nie wiedzą że jestem aseksualna). Gdy jeszcze nie odkryłam tego że jestem aseksualna, czułam presję aby być w związku. Próbowałam podejść do tego logicznie, bo jak być w związku, skoro nikt mnie na tyle nie zainteresował, ale nadal otoczenie czy media przypominały, że powinnam być w związku. Bycie singlem jest odbierane jako stan przejściowy, coś, co jest tylko na pewien czas. Za to bycie w związku jest tym normalnym stanem, do którego każdy powinien dążyć (według ogólnie przyjętych standardów). Powoli to się zmienia, ale nadal mamy zakodowane, że życie w pojedynkę jest smutne i no kto ci poda tę szklankę wody na starość. Bycie samemu jest uważane za pewnego rodzaju porażkę życiową. Zresztą, związki są przypisane prawie każdemu etapowi naszego życia: najpierw pierwsze zauroczenia w podstawówce, potem pierwsza miłość, jakieś doświadczenia seksualne w liceum, na studiach czas na szalone randki i różne związki a na końcu znalezienie tego jedynego do końca życia i założenie rodziny. Większośc ludzi dąży do tego, więc odstępstwa od normy (bycie singlem, życie w pojedynkę) są widziane głównie w negatywnym świetle. 

Jestem w związku, bo się zakochałam :) Proste. 
Sama mam przyjaciółkę, którą około miesiąc temu zostawił facet. Rozpacz, płacz, ból, a dosłownie kilka dni później postawa WHATEVER. Kolejnych kilka dni później szalała już w klubie i pisała mi o facecie którego poznała. Obserwując ją już od wielu lat (bo przyjaźnimy się całe życie) mogę wywnioskować, że po prostu nie umie być sama i zapewne nie chce. Mimo tego co mówi, wiem że w środku desperacko kogoś potrzebuje. Mi się to wydaje nieco dziwne.
Gdyby mnie w tym momencie facet zostawił, to wiem że długo bym nikogo nie miała. Żadna "moda" na bycie w związku by tego nie zmieniła. Kocham obecnego partnera, życia sobie bez niego nie wyobrażam i moim zdaniem każdy w życiu powinien kogoś mieć. Każdy potrzebuje w jakimś stopniu bliskości. Ale nie można robić nic na siłę, wracać do kogoś z kim się rozstało tylko i wyłącznie przez strach bycia samemu.

Jestem sama od kilkunastu miesięcy -nic fajnego. Nie potrafię zrozumieć, co może być fajnego w samotnych nocach i wieczorach... nawet w weekend nie chce mi się nigdzie wyjść, bo samemu to jakoś tak "pusto" i nudno

Może i nie ma się do kogo przytulić, ale jak związek nie przynosi szczęścia, tylko frustracje, to i lepsze wieczory... Zależy ile masz lat, ja na to zupełnie inaczej patrzę :)

Pasek wagi

Jestem w związku, bo jestem bardzo zakochana w moim facecie i chce budować z nim przyszłość, a nie dla samej idei bycia w związku. Mam kilka koleżanek singielek i wszystkie same chcą mieć kogoś.. Mi by nie przyszło do głowy by robić komuś presję do czegokolwiek. Mi rodzina życzy dzieci, bo jesteśmy po ślubie 1,5 roku i ja to puszczam mimo uszu, bo to moje życie. I te koleżanki też powinny tak robić - jeśli im pasuje to, że są same to wszystko jest super, bo to ich życie.

Ja bylam sama dobre 5 lat zanim sie napatoczyl taki co mi zupelnie zawrocil w glowie. Nie czulam nigdy presji, ani wewnetrznej ani otoczenia zeb y koniecznie byc w zwiazku. Jestem bo kocham, jestem zakochana, jest nam dobrze razem... 

Pasek wagi

Bycie samemu jest jednak trochę straszne. Ale z drugiej strony to jak nie umiemy czasem być sami wydaje mi się smutne :P Myślę, że bycie samemu w pewnym wieku niestety częstej wyklucza człowieka również z życia towarzyskiego. Wszyscy na około dobierają się się pary, spotykają się parami, rozmawiają o slubach i dzieciach a jak jedna osoba w towarzystwie jest samotna to mam wrażenie ze czuje się nieco wyobcowana. Sama obracam się w raczej sparowanym towarzystwie i wiem, że jakbym była sama to byłoby mi ciężko. Chyba musiałabym zmienić znajomych :D Ponadto myślę, że w naszym biednym kraju samotne życie, przynajmniej na poczatku drogi zawodowej, jest mega trudne. Ja sama bym się po prostu nie utrzymała, musiałabym wynajmować mieszkanie z koleżanką (ale nie mam samotnych koleżanek mieszkających nie z rodzicami więc pewnie z jakąś dziewczyną z ogloszenia). Podsumowując, myślę ze w dzisiejszych czasach nie ma takiej presji kulturowej na znalezienie partnera ale realia sprawiają, ze takie życie jest po prostu trudne. I właśnie stąd moim zdaniem wynika troską rodziny o to zeby wszyscy jej członkowie się poparowali. Co innego szczęśliwe rozwodki w kwiecie wieku. Już nie są na dorobku, dzieci sobie odchowaly i coraz więcej koleżanek też może wyrwać się z kieratu zarabianie kasy->mąż->dzieci. 

soraka napisał(a):

Jestem sama od kilkunastu miesięcy -nic fajnego. Nie potrafię zrozumieć, co może być fajnego w samotnych nocach i wieczorach... nawet w weekend nie chce mi się nigdzie wyjść, bo samemu to jakoś tak "pusto" i nudno


Dlaczego pusto? :)

Ja naprawdę miło wspominam moje 18 miesięcy 'samotności' ;) Nudzić się nie nudziłam, wychodziłam prawie codziennie z przyjaciółmi, zaliczyłam kilka fajnych wyjazdów. Poznałam mnóstwo ludzi, odwiedziłam mnóstwo ciekawych miejsc, przeczytałam mnóstwo książek. 

To czy jest pusto i nudno zależy od nas samych. A niestety kiedy główną rozrywką staje się facet to łatwo o rutynę i uzależnienie. 

I choć uważam, że kiedy spotka się właściwą osobę to jest jeszcze lepiej tak życie w pojedynkę nie musi (a nawet nie powinno) być nudne i szare. Bo co wnosi się do związku jeśli samemu się nudzi?

Kiedys tak mialam, dokładnie jak opisujesz, szukałam na siłę. Dopiero od niedawna wiem jakie to było beznadziejnie głupie. Byłam ponad rok sama i było mi z tym świetnie. Teraz jeszcze świetniej jest mi w związku ale już z tym właściwym, a nie pierwszym lepszym  ;) 

Pasek wagi

Mam 26 lat, jestem singielką :-) Nie czuję się z tego powodu gorsza(choć niektórzy za taką mnie uważają). Spotykałam się z kilkoma chłopakami ale po głębszym ich poznaniu rzucałam ich ponieważ mi nie pasowali. Wcale nie jest mi źle samej, nie szukam nikogo na siłę. Wolę być sama niż miałabym związać się z jakimś dupkiem i męczyć się przez całe życie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.