- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 marca 2017, 19:58
Hej. Z własnych
obserwacji zauważyłam że w dzisiejszych czasach ludzie dążą do tego, by
nie być samemu. Od razu po rozstaniu moje znajome szukają nowego, żeby
tylko nie być same. Obecnie od jakiegoś czasu
jestem wolna a matka przy składaniu życzeń wigilijnych radziła mi zacząć
się rozglądać za kimś. Nie tylko wśród starszego pokolenia to
zauważyłam ale także i młodego. Dziewczyna która ma np. 27 lat i jest
sama jest uznawana za dziwadło. Przykład. Moje 3 koleżanki mieszkają
razem. Lat 23. Jedna miała chłopaka , 2 były wolne. Gdy druga kogoś
poznała, i zaczeli się spotykać to ta 3 nagle wróciła do byłego. Z jej
relacji można było wywnioskowac że było jej głupio że jako jedyna była
sama. Czy ktoś kto jest sam i nie czuje potrzeby by z kimś być, ma inny
pomysł na życie jest gorszy? Teraz niektóre młode dziewczyny są tylko z
kimś dlatego by nie być samą, by po prostu z kimś być. Bo samej być
głupio. Co myślicie? Też macie takie spostrzeżenia? Czy tylko ja tak
zauważyłam.
Może wy się wypowiecie dlaczego jesteście w związku? NIe chcecie byc same? Nudzi sie wam? Czy chcecie miec rodzine.
I co uwazacie o życiu w pojedynkę .
28 marca 2017, 22:04
A mieszkalas z facetem kiedykolwiek? Bo wizje sie miewa rozne :-) a w efekcie pierzesz mu gacie. No ale jak go kochasz to nie jest to jakis dramat. A co do wyjsc to jak zaznaczylam - tyczylo sie to mniej zamoznych mlodych dziewczyn.hahah skąd wy takie przykłady bierzecie?:-D Poza tym oprócz wyjść [myślę, że samej byłoby mnie spokojnie stać na wychodzenie + nie traktuję faceta jak portfela] masz rację.Ja jak byłam nastolatką bardzo chciałam mieć poważny długi związek, ale będąc sama przeżyłam bardzo dużo fajnych wyjazdów, poznałam wiele osób itpWiadomo, miło jak nie jest się samemu, jak ktoś się o nas troszczy i my o niego (: Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie.. Choć moja wizja rodziny to podział obowiązków, a nie to, że kobieta wszystko robi :-DStąd rozbawiła mnie wizja niesprzątającego niegotującego nieogarniającego domu faceta który po pracy leży z piwem przed TV, no tak to już bym wolała adoptować sobie dziecko i mieszkać z nim sama ;p już to dziecko by mi w domu bardziej pomogło niż taki facetjest presja, jak nie masz nikogo to pewnie jestes jakas dziwna, nikt cie nie chce itd ciul, ze kazdy, ktorego poznajesz sie nie nadaje, bo albo pijak albo nierob czy inne wady, z ktorymi nie masz ochoty sie meczyc, tylko dlatego, by zamknac komus usta czesto tez chodzi o wzgledy finansowo imprezowe. Dziewczyny zwykle mniej zarabiaja lub wcale i dzieki facetowi moga sobie pozwolic na rozne wyjscia i wyjazdy, gdyby byla sama to pozostaje siedzenie w domu ewentualnie randkowanie z nowymi facetami (jesli kolezanki maja chlopakow to tym bardziej)Zauwazylam, ze niezaleznej kobiecie jest czesto lepiej samej, bo w zwiazku zyskuje facet. Ona robi zwykle wiecej, finanse dziela na pol. Sama miala by mniej roboty i mniej denerwowania sie. Widac po rozwodkach 50+ , juz nie mysla o zamazpojsciu, chwala sie, ze dopiero teraz zyja, same dla siebie. Spotykac sie z przyjacielem, zaspokoic potrzeby intymne i wrocic do swojego czystego mieszkanka. Kobieta to sobie zawsze poradzi, ma zadbane mieszkanie, ma wiecej czasu na dbanie o siebie, facet bez kobiety to sie zrobi taki dziad, on nie mysli o takich rzeczach, jak nie uprane, nie posprzatane, zje byle syf w mcdonalds. Ale jak pisalam, w naszym spoleczenstwie jest to nie do przyjecia, jestes sama to mowia "o jaka biedna, nie ma chlopa, na co czekasz, trzeba myslec o zyciu" i teksty od bab, ktorych malzenstwa pozostawiaja wiele do zyczenia no ale maja MEZA, bez faceta jestes kims gorszym dla ludzi. Ja jestem w zwiazku, bo akurat mi spasowal w calosci i fajnie nam razem, ale bylam chwile sama, nikt mi nie pasowal. Mysle, ze gdyby nam nie wyszlo to bym nie szukala, dobrze sobie radze, utrzymam sie, poswiece sie dla siebie. Tylko smutno by mi bylo, ze nie mam dziecka. No i te teksty wspolczujace mnie draznia.
A on pierze moje.
Strasznie dziwne rzeczy piszesz. Tzn oczywiście są mężczyźni tacy jak ich opisałaś i są też takie zabiedzone kobietki co to chłopa potrzebują bo nic same nie załatwią albo - jak piszesz - nawet na wyjścia ich nie stać.
Ale znam wielu młodych mężczyzn (25-28 lat), którzy mieszkają sami w czystych mieszkaniach, gotują, piorą, prasują itp.
Serio mój facet robi dokładniejszą selekcję prania niż ja. Obowiązków w domu też chyba ma więcej bo jakoś szybciej mu to idzie. Ja tylko częściej gotuję w tygodniu bo wracam wcześniej z pracy ale w weekendy często albo razem albo on przejmuje pałeczkę a ja idę z koleżanką na kawę. A i mój przyjaciel, z którym współdzieliłam mieszkanie też wszystko ogarniał pięknie. Gotował, prał, sprzątał. U reszty znajomych bywam "gościem" więc nie mogę ręczyć, że zawsze mają tak czysto ale od czasów studiów i akademików nie spotkałam się z bałaganem czy brudem.
Edytowany przez vyszla 28 marca 2017, 22:05
28 marca 2017, 22:07
Jeśli jest się z właściwą osobą związek potrafi uskrzydlać. Przytulanie, pieszczoty, słodkie słówka, wspólnie wędrówki, pasje itd.. Absolutnie nie potrafię zrozumieć ludzi którzy nie szukają swojej drugiej połowy.
Wydaję mi się, że nie wszyscy potrzebują uskrzydlania. Osoby, które bardzo cenią sobie niezależności nie szukają miłości, bo nie ukrywajmy, związek to częste kompromisy. Szczególnie jeśli mają pasjonujące życie zawodowe. Wprawdzie ja do takich nie należę, ale łatwo mi to zrozumieć.
28 marca 2017, 22:17
A on pierze moje. Strasznie dziwne rzeczy piszesz. Tzn oczywiście są mężczyźni tacy jak ich opisałaś i są też takie zabiedzone kobietki co to chłopa potrzebują bo nic same nie załatwią albo - jak piszesz - nawet na wyjścia ich nie stać. Ale znam wielu młodych mężczyzn (25-28 lat), którzy mieszkają sami w czystych mieszkaniach, gotują, piorą, prasują itp. Serio mój facet robi dokładniejszą selekcję prania niż ja. Obowiązków w domu też chyba ma więcej bo jakoś szybciej mu to idzie. Ja tylko częściej gotuję w tygodniu bo wracam wcześniej z pracy ale w weekendy często albo razem albo on przejmuje pałeczkę a ja idę z koleżanką na kawę. A i mój przyjaciel, z którym współdzieliłam mieszkanie też wszystko ogarniał pięknie. Gotował, prał, sprzątał. U reszty znajomych bywam "gościem" więc nie mogę ręczyć, że zawsze mają tak czysto ale od czasów studiów i akademików nie spotkałam się z bałaganem czy brudem.A mieszkalas z facetem kiedykolwiek? Bo wizje sie miewa rozne :-) a w efekcie pierzesz mu gacie. No ale jak go kochasz to nie jest to jakis dramat. A co do wyjsc to jak zaznaczylam - tyczylo sie to mniej zamoznych mlodych dziewczyn.hahah skąd wy takie przykłady bierzecie?:-D Poza tym oprócz wyjść [myślę, że samej byłoby mnie spokojnie stać na wychodzenie + nie traktuję faceta jak portfela] masz rację.Ja jak byłam nastolatką bardzo chciałam mieć poważny długi związek, ale będąc sama przeżyłam bardzo dużo fajnych wyjazdów, poznałam wiele osób itpWiadomo, miło jak nie jest się samemu, jak ktoś się o nas troszczy i my o niego (: Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie.. Choć moja wizja rodziny to podział obowiązków, a nie to, że kobieta wszystko robi :-DStąd rozbawiła mnie wizja niesprzątającego niegotującego nieogarniającego domu faceta który po pracy leży z piwem przed TV, no tak to już bym wolała adoptować sobie dziecko i mieszkać z nim sama ;p już to dziecko by mi w domu bardziej pomogło niż taki facetjest presja, jak nie masz nikogo to pewnie jestes jakas dziwna, nikt cie nie chce itd ciul, ze kazdy, ktorego poznajesz sie nie nadaje, bo albo pijak albo nierob czy inne wady, z ktorymi nie masz ochoty sie meczyc, tylko dlatego, by zamknac komus usta czesto tez chodzi o wzgledy finansowo imprezowe. Dziewczyny zwykle mniej zarabiaja lub wcale i dzieki facetowi moga sobie pozwolic na rozne wyjscia i wyjazdy, gdyby byla sama to pozostaje siedzenie w domu ewentualnie randkowanie z nowymi facetami (jesli kolezanki maja chlopakow to tym bardziej)Zauwazylam, ze niezaleznej kobiecie jest czesto lepiej samej, bo w zwiazku zyskuje facet. Ona robi zwykle wiecej, finanse dziela na pol. Sama miala by mniej roboty i mniej denerwowania sie. Widac po rozwodkach 50+ , juz nie mysla o zamazpojsciu, chwala sie, ze dopiero teraz zyja, same dla siebie. Spotykac sie z przyjacielem, zaspokoic potrzeby intymne i wrocic do swojego czystego mieszkanka. Kobieta to sobie zawsze poradzi, ma zadbane mieszkanie, ma wiecej czasu na dbanie o siebie, facet bez kobiety to sie zrobi taki dziad, on nie mysli o takich rzeczach, jak nie uprane, nie posprzatane, zje byle syf w mcdonalds. Ale jak pisalam, w naszym spoleczenstwie jest to nie do przyjecia, jestes sama to mowia "o jaka biedna, nie ma chlopa, na co czekasz, trzeba myslec o zyciu" i teksty od bab, ktorych malzenstwa pozostawiaja wiele do zyczenia no ale maja MEZA, bez faceta jestes kims gorszym dla ludzi. Ja jestem w zwiazku, bo akurat mi spasowal w calosci i fajnie nam razem, ale bylam chwile sama, nikt mi nie pasowal. Mysle, ze gdyby nam nie wyszlo to bym nie szukala, dobrze sobie radze, utrzymam sie, poswiece sie dla siebie. Tylko smutno by mi bylo, ze nie mam dziecka. No i te teksty wspolczujace mnie draznia.
Bez sensu duskusja, bo ty znasz a ja nie znam i kazdy ma swoje zdanie :-) kazda moja kolezanka "narzeka" na meza, ze robi mniej niz ona. Moj oczywiscie pomoze ale nie zrobi tego tak jak mi sie podoba, ja musze miec na blysk a on z grubsza. No i w efekcie ja wiecej robie i sprzatam za nim, no bo mieszkamy razem i jest to nieuniknione. Gdybym mieszkala sama to bym miala mniej,cos za cos.
A i ostatnio mnie "zabil" stwierdzil, ze jak by mu zabraklo bokserek to by kupil sobie zapas nowych... i pogadali :-) zeby nie bylo, nie czuje sie jak jego uslugiwaczka, nasze brudy sa i tak w 1 koszu na pranie. A co do sprzatania no to tez moja wina, bo musze miec perfekcyjnie, gdybym sie zadowolila jego porzadkami to bym miala wiecej wolnego.
Ale ostatnio przyjechac miala jego siostra to tak wysprzatal na blysk ze doszlam do wniosku, ze mu sie nie chce.
Edytowany przez 28 marca 2017, 22:25
28 marca 2017, 22:20
Bez sensu duskusja, bo ty znasz a ja nie znam i kazdy ma swoje zdanie :-) kazda moja kolezanka "narzeka" na meza, ze robi mniej niz ona. Moj oczywiscie pomoze ale nie zrobi tego tak jak mi sie podoba, ja musze miec na blysk a on z grubsza. No i w efekcie ja wiecej robie i sprzatam za nim, no bo mieszkamy razem i jest to nieuniknione. Gdybym mieszkala sama to bym miala mniej,cos za cos.A on pierze moje. Strasznie dziwne rzeczy piszesz. Tzn oczywiście są mężczyźni tacy jak ich opisałaś i są też takie zabiedzone kobietki co to chłopa potrzebują bo nic same nie załatwią albo - jak piszesz - nawet na wyjścia ich nie stać. Ale znam wielu młodych mężczyzn (25-28 lat), którzy mieszkają sami w czystych mieszkaniach, gotują, piorą, prasują itp. Serio mój facet robi dokładniejszą selekcję prania niż ja. Obowiązków w domu też chyba ma więcej bo jakoś szybciej mu to idzie. Ja tylko częściej gotuję w tygodniu bo wracam wcześniej z pracy ale w weekendy często albo razem albo on przejmuje pałeczkę a ja idę z koleżanką na kawę. A i mój przyjaciel, z którym współdzieliłam mieszkanie też wszystko ogarniał pięknie. Gotował, prał, sprzątał. U reszty znajomych bywam "gościem" więc nie mogę ręczyć, że zawsze mają tak czysto ale od czasów studiów i akademików nie spotkałam się z bałaganem czy brudem.A mieszkalas z facetem kiedykolwiek? Bo wizje sie miewa rozne :-) a w efekcie pierzesz mu gacie. No ale jak go kochasz to nie jest to jakis dramat. A co do wyjsc to jak zaznaczylam - tyczylo sie to mniej zamoznych mlodych dziewczyn.hahah skąd wy takie przykłady bierzecie?:-D Poza tym oprócz wyjść [myślę, że samej byłoby mnie spokojnie stać na wychodzenie + nie traktuję faceta jak portfela] masz rację.Ja jak byłam nastolatką bardzo chciałam mieć poważny długi związek, ale będąc sama przeżyłam bardzo dużo fajnych wyjazdów, poznałam wiele osób itpWiadomo, miło jak nie jest się samemu, jak ktoś się o nas troszczy i my o niego (: Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie.. Choć moja wizja rodziny to podział obowiązków, a nie to, że kobieta wszystko robi :-DStąd rozbawiła mnie wizja niesprzątającego niegotującego nieogarniającego domu faceta który po pracy leży z piwem przed TV, no tak to już bym wolała adoptować sobie dziecko i mieszkać z nim sama ;p już to dziecko by mi w domu bardziej pomogło niż taki facetjest presja, jak nie masz nikogo to pewnie jestes jakas dziwna, nikt cie nie chce itd ciul, ze kazdy, ktorego poznajesz sie nie nadaje, bo albo pijak albo nierob czy inne wady, z ktorymi nie masz ochoty sie meczyc, tylko dlatego, by zamknac komus usta czesto tez chodzi o wzgledy finansowo imprezowe. Dziewczyny zwykle mniej zarabiaja lub wcale i dzieki facetowi moga sobie pozwolic na rozne wyjscia i wyjazdy, gdyby byla sama to pozostaje siedzenie w domu ewentualnie randkowanie z nowymi facetami (jesli kolezanki maja chlopakow to tym bardziej)Zauwazylam, ze niezaleznej kobiecie jest czesto lepiej samej, bo w zwiazku zyskuje facet. Ona robi zwykle wiecej, finanse dziela na pol. Sama miala by mniej roboty i mniej denerwowania sie. Widac po rozwodkach 50+ , juz nie mysla o zamazpojsciu, chwala sie, ze dopiero teraz zyja, same dla siebie. Spotykac sie z przyjacielem, zaspokoic potrzeby intymne i wrocic do swojego czystego mieszkanka. Kobieta to sobie zawsze poradzi, ma zadbane mieszkanie, ma wiecej czasu na dbanie o siebie, facet bez kobiety to sie zrobi taki dziad, on nie mysli o takich rzeczach, jak nie uprane, nie posprzatane, zje byle syf w mcdonalds. Ale jak pisalam, w naszym spoleczenstwie jest to nie do przyjecia, jestes sama to mowia "o jaka biedna, nie ma chlopa, na co czekasz, trzeba myslec o zyciu" i teksty od bab, ktorych malzenstwa pozostawiaja wiele do zyczenia no ale maja MEZA, bez faceta jestes kims gorszym dla ludzi. Ja jestem w zwiazku, bo akurat mi spasowal w calosci i fajnie nam razem, ale bylam chwile sama, nikt mi nie pasowal. Mysle, ze gdyby nam nie wyszlo to bym nie szukala, dobrze sobie radze, utrzymam sie, poswiece sie dla siebie. Tylko smutno by mi bylo, ze nie mam dziecka. No i te teksty wspolczujace mnie draznia.
28 marca 2017, 22:20
A mieszkalas z facetem kiedykolwiek? Bo wizje sie miewa rozne :-) a w efekcie pierzesz mu gacie. No ale jak go kochasz to nie jest to jakis dramat. A co do wyjsc to jak zaznaczylam - tyczylo sie to mniej zamoznych mlodych dziewczyn.hahah skąd wy takie przykłady bierzecie?:-D Poza tym oprócz wyjść [myślę, że samej byłoby mnie spokojnie stać na wychodzenie + nie traktuję faceta jak portfela] masz rację.Ja jak byłam nastolatką bardzo chciałam mieć poważny długi związek, ale będąc sama przeżyłam bardzo dużo fajnych wyjazdów, poznałam wiele osób itpWiadomo, miło jak nie jest się samemu, jak ktoś się o nas troszczy i my o niego (: Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie.. Choć moja wizja rodziny to podział obowiązków, a nie to, że kobieta wszystko robi :-DStąd rozbawiła mnie wizja niesprzątającego niegotującego nieogarniającego domu faceta który po pracy leży z piwem przed TV, no tak to już bym wolała adoptować sobie dziecko i mieszkać z nim sama ;p już to dziecko by mi w domu bardziej pomogło niż taki facetjest presja, jak nie masz nikogo to pewnie jestes jakas dziwna, nikt cie nie chce itd ciul, ze kazdy, ktorego poznajesz sie nie nadaje, bo albo pijak albo nierob czy inne wady, z ktorymi nie masz ochoty sie meczyc, tylko dlatego, by zamknac komus usta czesto tez chodzi o wzgledy finansowo imprezowe. Dziewczyny zwykle mniej zarabiaja lub wcale i dzieki facetowi moga sobie pozwolic na rozne wyjscia i wyjazdy, gdyby byla sama to pozostaje siedzenie w domu ewentualnie randkowanie z nowymi facetami (jesli kolezanki maja chlopakow to tym bardziej)Zauwazylam, ze niezaleznej kobiecie jest czesto lepiej samej, bo w zwiazku zyskuje facet. Ona robi zwykle wiecej, finanse dziela na pol. Sama miala by mniej roboty i mniej denerwowania sie. Widac po rozwodkach 50+ , juz nie mysla o zamazpojsciu, chwala sie, ze dopiero teraz zyja, same dla siebie. Spotykac sie z przyjacielem, zaspokoic potrzeby intymne i wrocic do swojego czystego mieszkanka. Kobieta to sobie zawsze poradzi, ma zadbane mieszkanie, ma wiecej czasu na dbanie o siebie, facet bez kobiety to sie zrobi taki dziad, on nie mysli o takich rzeczach, jak nie uprane, nie posprzatane, zje byle syf w mcdonalds. Ale jak pisalam, w naszym spoleczenstwie jest to nie do przyjecia, jestes sama to mowia "o jaka biedna, nie ma chlopa, na co czekasz, trzeba myslec o zyciu" i teksty od bab, ktorych malzenstwa pozostawiaja wiele do zyczenia no ale maja MEZA, bez faceta jestes kims gorszym dla ludzi. Ja jestem w zwiazku, bo akurat mi spasowal w calosci i fajnie nam razem, ale bylam chwile sama, nikt mi nie pasowal. Mysle, ze gdyby nam nie wyszlo to bym nie szukala, dobrze sobie radze, utrzymam sie, poswiece sie dla siebie. Tylko smutno by mi bylo, ze nie mam dziecka. No i te teksty wspolczujace mnie draznia.
No ja jestem młoda:P chyba, że masz nastolatki na myśli 15-19
Mam faceta i dba bardziej o porządek niż ja.. no i umie sam prać ..
Nie no ok jak raz ja piorę wszystkie gacie dziś, a facet za 3 dni i tak na zmianę, ale ciągle coś robić? To bym poczekała aż urośnie taka starta prania, że by taki chłopak był zmuszony coś ogarnąć.
Nie liczę sytuacji kiedy kobieta siedzi w domu i pachnie, wtedy zrozumiałe jest, że ona sprząta, gotuje, robi pranie o wiele częściej. Ale dwie dorosłe pracujące osoby?
Jak facet kocha też Ciebie to umie się zmienić, sama więcej dbam o różne rzeczy będąc z kimś i wyszło mi to na plus, tak po prostu, życiowo.
28 marca 2017, 22:29
Uśmiechnęłam się jak to przeczytałam. Kiedy byłam młodsza wydawało mi się, że po 25 roku życia już na pewno nie będę sama, ba! będę mężatką. ;) I sądziłam, że jeśli byłabym sama w tym wieku to czułabym się nieszczęśliwa. Cóż, nie czuję się.. tylko czasem trochę to doskwiera. Swoją drogą to niesamowite i fascynujące jak zmieniamy spojrzenie na świat, siebie, ludzi z upływem lat. :)Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie..
No widzisz, masz rację :-D Ja w wieku 16,17 lat myślałam, jak to 21,22 lata to już "dużo"
I bardzo dobrze, że jesteś zadowolona.
Swoją drogą dużo osób spotyka miłość nawet i po 40,50 roku życia. Wiek 25-30 lat to nadal młodość moim zdaniem. Plus żyjemy w erze całkiem przyjaznej singlom. A ślub po 30,40? albo dziecko po 40? Mam bardzo dużo takich przypadków w najbliższym otoczeniu. Za to branie ślubu w wieku 20-25 ciągle wydaje mi się pewnym ewenementem w moich kręgach.
28 marca 2017, 22:31
Powiem tak, zanim zamieszkalismy to gdy mnie zapraszal do domu to mial porzadek. Mieszkamy razem to juz wychodza rozne smaczki. Takie zycie, na szczescie poza tym ma wiele zalet.
28 marca 2017, 22:40
No ja jestem młoda:P chyba, że masz nastolatki na myśli 15-19 Mam faceta i dba bardziej o porządek niż ja.. no i umie sam prać .. Nie no ok jak raz ja piorę wszystkie gacie dziś, a facet za 3 dni i tak na zmianę, ale ciągle coś robić? To bym poczekała aż urośnie taka starta prania, że by taki chłopak był zmuszony coś ogarnąć.Nie liczę sytuacji kiedy kobieta siedzi w domu i pachnie, wtedy zrozumiałe jest, że ona sprząta, gotuje, robi pranie o wiele częściej. Ale dwie dorosłe pracujące osoby?Jak facet kocha też Ciebie to umie się zmienić, sama więcej dbam o różne rzeczy będąc z kimś i wyszło mi to na plus, tak po prostu, życiowo.A mieszkalas z facetem kiedykolwiek? Bo wizje sie miewa rozne :-) a w efekcie pierzesz mu gacie. No ale jak go kochasz to nie jest to jakis dramat. A co do wyjsc to jak zaznaczylam - tyczylo sie to mniej zamoznych mlodych dziewczyn.hahah skąd wy takie przykłady bierzecie?:-D Poza tym oprócz wyjść [myślę, że samej byłoby mnie spokojnie stać na wychodzenie + nie traktuję faceta jak portfela] masz rację.Ja jak byłam nastolatką bardzo chciałam mieć poważny długi związek, ale będąc sama przeżyłam bardzo dużo fajnych wyjazdów, poznałam wiele osób itpWiadomo, miło jak nie jest się samemu, jak ktoś się o nas troszczy i my o niego (: Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie.. Choć moja wizja rodziny to podział obowiązków, a nie to, że kobieta wszystko robi :-DStąd rozbawiła mnie wizja niesprzątającego niegotującego nieogarniającego domu faceta który po pracy leży z piwem przed TV, no tak to już bym wolała adoptować sobie dziecko i mieszkać z nim sama ;p już to dziecko by mi w domu bardziej pomogło niż taki facetjest presja, jak nie masz nikogo to pewnie jestes jakas dziwna, nikt cie nie chce itd ciul, ze kazdy, ktorego poznajesz sie nie nadaje, bo albo pijak albo nierob czy inne wady, z ktorymi nie masz ochoty sie meczyc, tylko dlatego, by zamknac komus usta czesto tez chodzi o wzgledy finansowo imprezowe. Dziewczyny zwykle mniej zarabiaja lub wcale i dzieki facetowi moga sobie pozwolic na rozne wyjscia i wyjazdy, gdyby byla sama to pozostaje siedzenie w domu ewentualnie randkowanie z nowymi facetami (jesli kolezanki maja chlopakow to tym bardziej)Zauwazylam, ze niezaleznej kobiecie jest czesto lepiej samej, bo w zwiazku zyskuje facet. Ona robi zwykle wiecej, finanse dziela na pol. Sama miala by mniej roboty i mniej denerwowania sie. Widac po rozwodkach 50+ , juz nie mysla o zamazpojsciu, chwala sie, ze dopiero teraz zyja, same dla siebie. Spotykac sie z przyjacielem, zaspokoic potrzeby intymne i wrocic do swojego czystego mieszkanka. Kobieta to sobie zawsze poradzi, ma zadbane mieszkanie, ma wiecej czasu na dbanie o siebie, facet bez kobiety to sie zrobi taki dziad, on nie mysli o takich rzeczach, jak nie uprane, nie posprzatane, zje byle syf w mcdonalds. Ale jak pisalam, w naszym spoleczenstwie jest to nie do przyjecia, jestes sama to mowia "o jaka biedna, nie ma chlopa, na co czekasz, trzeba myslec o zyciu" i teksty od bab, ktorych malzenstwa pozostawiaja wiele do zyczenia no ale maja MEZA, bez faceta jestes kims gorszym dla ludzi. Ja jestem w zwiazku, bo akurat mi spasowal w calosci i fajnie nam razem, ale bylam chwile sama, nikt mi nie pasowal. Mysle, ze gdyby nam nie wyszlo to bym nie szukala, dobrze sobie radze, utrzymam sie, poswiece sie dla siebie. Tylko smutno by mi bylo, ze nie mam dziecka. No i te teksty wspolczujace mnie draznia.
Akurat go wzielam na przetrzymanie, patelnia lezy nie umyta 2 dni a ja milcze , jutro mi bedzie potrzebna do obiadu i w efekcie musze ja umyc bo ja bede po 15 w domu a on po 17. I nie to ze on nie chce jej umyc tylko chyba jej nie widzi....bo gdybym mu kazala to by umyl :-]
28 marca 2017, 22:50
Akurat go wzielam na przetrzymanie, patelnia lezy nie umyta 2 dni a ja milcze , jutro mi bedzie potrzebna do obiadu i w efekcie musze ja umyc bo ja bede po 15 w domu a on po 17. I nie to ze on nie chce jej umyc tylko chyba jej nie widzi....bo gdybym mu kazala to by umyl :-]No ja jestem młoda:P chyba, że masz nastolatki na myśli 15-19 Mam faceta i dba bardziej o porządek niż ja.. no i umie sam prać .. Nie no ok jak raz ja piorę wszystkie gacie dziś, a facet za 3 dni i tak na zmianę, ale ciągle coś robić? To bym poczekała aż urośnie taka starta prania, że by taki chłopak był zmuszony coś ogarnąć.Nie liczę sytuacji kiedy kobieta siedzi w domu i pachnie, wtedy zrozumiałe jest, że ona sprząta, gotuje, robi pranie o wiele częściej. Ale dwie dorosłe pracujące osoby?Jak facet kocha też Ciebie to umie się zmienić, sama więcej dbam o różne rzeczy będąc z kimś i wyszło mi to na plus, tak po prostu, życiowo.A mieszkalas z facetem kiedykolwiek? Bo wizje sie miewa rozne :-) a w efekcie pierzesz mu gacie. No ale jak go kochasz to nie jest to jakis dramat. A co do wyjsc to jak zaznaczylam - tyczylo sie to mniej zamoznych mlodych dziewczyn.hahah skąd wy takie przykłady bierzecie?:-D Poza tym oprócz wyjść [myślę, że samej byłoby mnie spokojnie stać na wychodzenie + nie traktuję faceta jak portfela] masz rację.Ja jak byłam nastolatką bardzo chciałam mieć poważny długi związek, ale będąc sama przeżyłam bardzo dużo fajnych wyjazdów, poznałam wiele osób itpWiadomo, miło jak nie jest się samemu, jak ktoś się o nas troszczy i my o niego (: Myślę, że przykro by mi było samej w przyszłości [tak powyżej 25,30 roku życia]. Przez aspekt założenia rodziny właśnie.. Choć moja wizja rodziny to podział obowiązków, a nie to, że kobieta wszystko robi :-DStąd rozbawiła mnie wizja niesprzątającego niegotującego nieogarniającego domu faceta który po pracy leży z piwem przed TV, no tak to już bym wolała adoptować sobie dziecko i mieszkać z nim sama ;p już to dziecko by mi w domu bardziej pomogło niż taki facetjest presja, jak nie masz nikogo to pewnie jestes jakas dziwna, nikt cie nie chce itd ciul, ze kazdy, ktorego poznajesz sie nie nadaje, bo albo pijak albo nierob czy inne wady, z ktorymi nie masz ochoty sie meczyc, tylko dlatego, by zamknac komus usta czesto tez chodzi o wzgledy finansowo imprezowe. Dziewczyny zwykle mniej zarabiaja lub wcale i dzieki facetowi moga sobie pozwolic na rozne wyjscia i wyjazdy, gdyby byla sama to pozostaje siedzenie w domu ewentualnie randkowanie z nowymi facetami (jesli kolezanki maja chlopakow to tym bardziej)Zauwazylam, ze niezaleznej kobiecie jest czesto lepiej samej, bo w zwiazku zyskuje facet. Ona robi zwykle wiecej, finanse dziela na pol. Sama miala by mniej roboty i mniej denerwowania sie. Widac po rozwodkach 50+ , juz nie mysla o zamazpojsciu, chwala sie, ze dopiero teraz zyja, same dla siebie. Spotykac sie z przyjacielem, zaspokoic potrzeby intymne i wrocic do swojego czystego mieszkanka. Kobieta to sobie zawsze poradzi, ma zadbane mieszkanie, ma wiecej czasu na dbanie o siebie, facet bez kobiety to sie zrobi taki dziad, on nie mysli o takich rzeczach, jak nie uprane, nie posprzatane, zje byle syf w mcdonalds. Ale jak pisalam, w naszym spoleczenstwie jest to nie do przyjecia, jestes sama to mowia "o jaka biedna, nie ma chlopa, na co czekasz, trzeba myslec o zyciu" i teksty od bab, ktorych malzenstwa pozostawiaja wiele do zyczenia no ale maja MEZA, bez faceta jestes kims gorszym dla ludzi. Ja jestem w zwiazku, bo akurat mi spasowal w calosci i fajnie nam razem, ale bylam chwile sama, nikt mi nie pasowal. Mysle, ze gdyby nam nie wyszlo to bym nie szukala, dobrze sobie radze, utrzymam sie, poswiece sie dla siebie. Tylko smutno by mi bylo, ze nie mam dziecka. No i te teksty wspolczujace mnie draznia.
ta metoda na zostawienie syfu to na bardziej ekstremalne przypadki, a Ty piszesz, że Twój facet bardziej powierzchownie, ale jednak ogarnie co trzeba
1 patelnia w zlewie jeszcze nie jest moim zdaniem bałaganem jak reszta jest ogarnięta
ja rozumiem, że to nie jest najważniejsze by ktoś idealnie sprzątał, bo sama tego perfekcyjnie nie robię :D tylko warto rozmawiać, zwracać uwagę, na mnie zadziałało
28 marca 2017, 22:59
wiem, ale on ja uzywal ostatni i powinien umyc, bylo wiele rozmow odnosnie mycia naczyn i mielismy myc po sobie, taki uklad byl. Jemu to moze nie przeszkadzac i podejrzewam, ze gdyby mieszkal sam, to poki by nie zuzyl wszystkich talerzy to by ich nie pomyl :-) stad moja opinia o samotnych facetach taka a nie inna