Temat: kilogramy a facet

Mówi się, że to nie wygląd jest najważniejszy, że liczy się charakter etc. Mimo wszystko chciałabym to przeczytać wypowiedzi konkretnych osób, które przekonały się o tym na własnej skórze;) Czy są tu dziewczyny, które mimo dodatkowych kilogramów znalazły sobie faceta? Czy jesteście szczęśliwe w tych związkach? Czy to możliwe, żeby chłopakowi na prawdę spodobała się dziewczyna z nienajlepszą sylwetką? Czy w takich wypadkach na "opakowanie" przymykają oko, a po prostu cieszą się osobowością?

Piszcie chudziaki^^
Pasek wagi
No ja muszę przyznać, że mimo, że należę do grubych kobiet (93 kg przy 166) to przenigdy nie miałam problemu ze znalezieniem faceta, a co więcej jak idę na imprezę, to zawsze wzbudzam zainteresowanie ;) Zaznaczam że mam ładną buzię i proporcjonalną sylwetkę, ale jednak taka waga mogłaby sugerować, że jest ciężko. Co więcej - gustuję w bardzo inteligentnych i wysokich facetach, którzy raczej mają wzięcie :))))

agacik1988 napisał(a):

Ja mojego poznałam gdy ważyłam 64kg. Ale mój chłopak nie jest prostakiem, który patrzy na to, żeby mieć jakąś fajna dupę obok siebie :P

tu nie chodzi o prostactwo, kazdy lubi co innego. Mi się puszyści mężczyźni po prostu nie podobaja i nie jestem w stanie nic na to poradzić... ja jak miałam 70 kg / 160 cm to mój sie we mnie zakochał, zaczelismy być razem gdy schudłam do 57, ale przytyłam w międzyczasie do 63... ;-)  teraz wróciłam i kocha mnie nadal... ale ja nie lubie własnie puszystych mężczyzn i raczej bym się w takim nie zakochała. w drugiej osobie musi coś urzec a póxniej widzi się charakter :)
Mój narzeczony jakoś nie narzeka, był ze mną jak ważyłam 65kg, był jak ważyłam 80 i jest teraz jak się odchudzam. W każdym okresie kochał mnie tak samo i nigdy nie dał odczuć, że jest coś nie tak. Są mężcyźni którzy lubią grubsze, są tacy którzy lubią chudsze. Ile mężczyzn tyle gustów tak naprawdę. 
Poznałam mojego obecnego faceta (piłkarz, kaloryfer,łydy,uda - piszę o tym bo wydawałoby się, że tacy faceci szukają, hmmm "modelek") w momencie swojej największej wagi - 85/86 kg. Byłam otyła. Jesteśmy ze sobą 4 lata (z czego tylko przez ostatni rok noszę rozmiar S).
Kochał mnie grubą i kocha mnie szczupłą. Jesteśmy i byliśmy szczęśliwi. Czy przymykał oko, hmmm. Nie doświadczyłam nigdy żadnej przykrości na ten temat od niego czy jego kumpli z boiska. Widocznie mam taką osobowość, że przykryłam tym swoją tuszę ;)
Pasek wagi

magerkeit napisał(a):

agacik1988 napisał(a):

Ja mojego poznałam gdy ważyłam 64kg. Ale mój chłopak nie jest prostakiem, który patrzy na to, żeby mieć jakąś fajna dupę obok siebie :P
tu nie chodzi o prostactwo, kazdy lubi co innego. Mi się puszyści mężczyźni po prostu nie podobaja i nie jestem w stanie nic na to poradzić... ja jak miałam 70 kg / 160 cm to mój sie we mnie zakochał, zaczelismy być razem gdy schudłam do 57, ale przytyłam w międzyczasie do 63... ;-)  teraz wróciłam i kocha mnie nadal... ale ja nie lubie własnie puszystych mężczyzn i raczej bym się w takim nie zakochała. w drugiej osobie musi coś urzec a póxniej widzi się charakter :)

-to zależy od tego co, kto lubi....ja mam 166-60 kg, mój mąż 188-100kg Mój mąż jest wysoki i dobrze zbudowany, a ja uwielbiam być przy nim taka malutka-nie wyobrażam sobie żeby mój mąż miał mniejszy tyłek niż ja-to by mnie chyba zabiło

reiven napisał(a):

Poznałam mojego obecnego faceta (piłkarz, kaloryfer,łydy,uda - piszę o tym bo wydawałoby się, że tacy faceci szukają, hmmm "modelek") w momencie swojej największej wagi - 85/86 kg. Byłam otyła. Jesteśmy ze sobą 4 lata (z czego tylko przez ostatni rok noszę rozmiar S).Kochał mnie grubą i kocha mnie szczupłą. Jesteśmy i byliśmy szczęśliwi. Czy przymykał oko, hmmm. Nie doświadczyłam nigdy żadnej przykrości na ten temat od niego czy jego kumpli z boiska. Widocznie mam taką osobowość, że przykryłam tym swoją tuszę ;)

-dokładnie, mój mąż też kochał mnie jak ważyłam 53kg, 55kg 49kg, kochał jak byłam w ciąży i kochał teraz jak mam 60 kg-Muszę przyznać, że ciągle mi powtarza, że teraz jest cudownie, bo mam wszystko na swoim miejscu...chociaż ja chciałabym pozbyć się 5 kg- dlatego tu jestem.

męża poznała jak już przytyłam i nie przeszkadzało mu to jak wyglądam, jak oglądał moje zdjęcia gdzie ważyłam 60 kg to był w szoku, że tak wyglądałam jeszcze niedawno ale nigdy mi nic nie powiedział na temat wagi tylko że kocha mnie taką jaka jestem i za to kim jestem
Pasek wagi

slaids napisał(a):

Jak poznałam mojego faceta to miałam 15 lat, 60 kilo i 158 cm wzrostu :)Jesteśmy razem już prawie 6 lat.Anegdotka: jak zapytałam go jak myśli ile ważę to powiedział... "45 kilo"


No tak, mój mąż jest przekonany, że ważę 55 kilo,  ważyłam tyle w 8 klasie. Nie wiem, skąd on to wziął, ale nie wyprowadzam go z błędu.

Jak facet kocha, to bedzie kochal bez wzgledu na wage. Jak sie poznalismy, mialam nadwage, pozniej i nadal otylosc, i mimo tego nasz zwiazek stawal sie coraz lepszy.A sam jest super przystojnym szczuplym facetem. Nigdy mi nie powiedzial,ze powinnam schudnac i wiem,ze mnie kocha, mowi mi, ze jestem piekna,itd. Ale wiem na 100% ze wolalby mnie szczuplejsza (nie chuda) bo doszlam do po prostu niezdrowej wagi.

z autopsji- zawsze miałam większe powodzenie, jak byłam grubsza, jak byłam bardzo chuda na studiach ( 52kg/172 cm) owszem, miałam mnóstwo kumpli, ale umawiać się ze mną chcieli tylko kolesie, którzy nie szukali poważnego związku a panienki na pokaz;
fajni, normalni faceci nie zwracali na mnie uwagi;

jak przytyłam odkąd zamieszkałam w Wawie, to się zmieniło;

męża poznałam ważąc 64 kg/172 cm, ale on i tak ciągle powtarzał, że podoba mu się mój uśmiech, oczy itp.- czyli zwraca uwagę na twarz;
w rozmowach na temat wagi stwierdził, że nie lubi skrajności; nadwaga mu nie przeszkadza, ale otyłość już raczej tak;
jak oglądamy wspólnie tv, to widzę, że faktycznie- chude dziewczyny nie, woli takie przeciętne, nawet trochę grubsze,

obrazowo: ta blondynka Grycanka już nie mieści się w jego zakresie upodobań, ta czarna jeszcze może by się wcisnęła, gdyby powaliła go ciepłem i inteligencją;

najważniejsza dla niego jest promienna twarz ( o tym mówi często, jak mam smutną albo skupioną minę klepiąc na vitalii ), sposób bycia i inteligencja;
widok solarki, tipsów i ogólnie sztuczne lale z głupim śmiechem go nie pociągają.

p.s. jestem w 8 mcu ciąży i mój "bebzunek" jest dla niego najcudowniejszy na świecie, nawet w żartach nie usłyszałam, że wyglądam jak ciężarówka albo słoń, o takim szacunku i wsparciu nawet nie marzyłam, zobaczymy jak będzie po ciąży

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.