- Dołączył: 2011-08-22
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 67
6 września 2011, 12:42
Witajcie ;)
Mam pytanie...jak Wasz partner reaguje na to, że się odchudzacie? Wspiera Was? Osobiście nie mam poparcia u mojego mężczyzny, ponieważ on wolał, jak ważyłam 16kg więcej...Ma to swoje plusy i minusy, plusem jest akceptacja, minusem..brak motywacji. ;)
Edytowany przez ramayana (moderator) 6 września 2011, 16:01
- Dołączył: 2011-06-24
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 101
6 września 2011, 18:10
i tu jest problem.
Macie jakieś sposoby, żeby się z tym kryć? U mnie ciężko bardzo z akceptacja decyzji odn. odchudzania :(
6 września 2011, 18:46
mój twierdzi, że jestem piękna i nie chce żebym się odchudzała -.-
- Dołączył: 2009-08-06
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2427
6 września 2011, 18:54
Ja schudlam bedac jeszcze w zwiazku i moj owczesny partner poczatkowo wspieral mnie bardzo do czasu az sam uznal, ze ta waga jest dla mnie idealna ( ja chcialam jeszcze 5 kg zgubic ) potem zaczelo sie wyzywanie od wieszakow, kurczakow, ze wygladam jak dziecko a nie jak kobieta itp i ciaaaagle gadanie ze jestem za chuda ze kosci stercza itd wiec ostatnie 5kg to mega meka byla ale i tak schudlam:P
Obecnie sie spotykam z kims i glownie skupiam sie na cwiczeniach diety jakiejs wielkiej nie przestrzegam bo mam wage taka jak chce czyli 55 kg plus minus 0,5 kg tylko cwicze ile moge ten chlopak o tym wie i wrecz bardzo mu to imponuje do tego stopnia, ze teraz sam zaczal sie odchudzac :) chociaz ja uwazam, ze swietnie wyglada ale jesli ma sie lepiej czuc :)
- Dołączył: 2011-01-30
- Miasto: Retez
- Liczba postów: 578
6 września 2011, 18:56
mojemu facetowi nie powiedziałam wprost, że się odchudzam, zauważył w trakcie, ale w ogole o tym nie wspomina. ja też nie, chociaż trochę mi przykro, że jeszcze ani razu nie wspomniał o efektach mojej pracy...
6 września 2011, 18:57
Mój mnie ciągle do Mc Donalda wyciąga, na pizzę itd. A później mówi, że mam za duży "brzuszek" -.-
- Dołączył: 2011-05-13
- Miasto: Belleville
- Liczba postów: 1364
6 września 2011, 19:08
ja się mojemu za bardzo nie przyznaję, że usiłuję schudnąć... ale on każdy sygnał, że tak jest przyjmuje i podtrzymuje, żebym przestała kiedyś marudzić że jestem gruba (nie obrażaj mojej dziewczyny!!!) jak był u mnie na weekend i biegaliśmy po lesie to biegł za mną (yy wlókł się, bo to stanowczo było za wolno dla niego xDD) i mi gadał jak ee trener czy coś...;D na mcdonalda wyzywa, że shit, że tego się nie da jeść i w ogóle... ale słodycze... ciasta... ech... a mimo tego taki przecinek z niego ;D
- Dołączył: 2011-02-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 535
6 września 2011, 19:11
Kurde. Spróbujcie z maratończykiem. Żre to jak krowa, nie tyje nic, potem pierdzieli mi o zapotrzebowaniu kalorycznym i takich tam pierdołach i uważa, że nie ma czegoś takiego, jak puste kalorie. Wsparcie niby mam- nie kusi żarciem, jak idę na rolki, to on idzie biegać. Ale jakbym posłuchała choć połowy jego rad, utyłabym dobre 5 kilo. A wiecie co jest najgorsze? Jak teraz zupełnie sobie we wakacje odpuścił z treningami, ba, kiedyś nawet taki rok miał, to nie przytył ani grama nadal żrąc jak krowa. Zero sprawiedliwości na tym świecie:(.
Gadanie o tym, że jestem piękna i nie muszę chudnąć- jasne, było i jest. Ale ja chcę być piękna też dla siebie.
Edytowany przez Agniech89 6 września 2011, 19:13
- Dołączył: 2011-05-13
- Miasto: Belleville
- Liczba postów: 1364
6 września 2011, 19:21
no tak Agniech... ze sportowcami to tak już jest;D
- Dołączył: 2011-07-03
- Miasto: Malmo
- Liczba postów: 3369
6 września 2011, 19:44
W tej kwestii mam szczęście :) Filip wie o mojej bulimii i problemach z jedzeniem. Powiedział, że jeśli mam się poczuć lepiej, to mogę sobie schudnąć (byle nie za bardzo, bo nie chciałby się rozstawać z moim kuprem ;P), ale jeśli nie schudnę, to nie szkodzi i jeśli przytyję, to to też nie szkodzi. Wsparcie jest ważne bardzo, nie wiem, czy bym bez niego dała radę - kiedy trzeba, to tuli i poprawia humor albo motywuje (i to nie jak mój pierwszy chłopak, mówiąc do mnie per "Grubasie" :P)
- Dołączył: 2011-09-06
- Miasto: Zgierz
- Liczba postów: 258
7 września 2011, 14:25
Mój H. wie że się odchudzam (w końcu mieszkamy pod jednym dachem). Akceptuje to i w pełnie mnie wspiera. Obiadki gotuje pod siebie, dietetyczne i on jada to co jest w domku. Przestawił się nawet na chlebek razowy, mimo że wcześniej narzekał że mu rani podniebienie
. Ostatnio zaczął również jeździć na rowerku treningowym. W sumię mogę nieśmiało przyznać że dzięki mnie zgubił parę kilo i dobrze mu z tym.