Temat: Aborcja

Do którego tygodnia powinna być aborcja dostępna?

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Chętnie bym sobie podwiązała jajowody, gdyby to było legalne lub przynajmniej łatwe w wykonaniu. Ale nie jest - także w Panamie."Śmieszy" mnie to gadanie o oddawaniu dzieci do adopcji. Ciąża może przebiegać bardzo różnie, może wymóc na kobiecie kilkumiesięczne leżenie plackiem i faszerowanie się hormonami. Sam poród jest ryzykiem, a konsekwencje - czy to cesarki, czy porodu naturalnego - można odczuwać miesiącami, latami lub do końca życia. Marisca pisała kiedyś, że po ciąży posypało jej się zdrowie, więc powinna zrozumieć o czym mówię. Przykro mi, ale nie jestem w stanie dla nikogo tak ryzykować, tym bardziej, że - powtórzę - życie ludzkie samo w sobie nie jest dla mnie wielką wartością. Aborcja także mi się nie uśmiecha i mam ogromną nadzieję, że nie będę musiała jej wykonywać. 
Wlasnie, mam wrazenie, ze wszyscy mysla, ze kobiety ktore decyduja sie na aborcje robia to dla frajdy. sa pewnie kobiety dla ktorych to ulga, ale mysle, ze dla zdecydowanej wiekszosci nie jest to latwe doswiadczenie, ale nie maja innego wyjscia.
Proszę Cię ma inne wyjście np. podwójną antykoncepcję i zachowania odpowiedzialne z użyciem mózgu. Jak to dla nikogo nie jest takie łatwe doświadczenie to czemu sobie życia nie ułatwi i wcześniej nie zadba o uniknięcie takiej sytuacji ?
Bo nie ma 100 proc pewnej antykoncepcji. Ktoś mógł się zabezpieczyć a i tak wpaść. Nie
Właśnie dlatego,że nie ma żadnej metody w 100 % skutecznej można stosować dwie jednocześnie. Rozumiem, że Ty wpadłaś przy podwójnym zabezpieczeniu czyli jakim ? 
Nie, no przy podwójnym nie, ale przy każdym z osobna tak. Skoro tabketki nawalily,  to mogą też nawalic przy pękniętej gumce.  Ja mam to szczęście ze mogę wziąć po.  Dziewczyny w Polsce nie mają takich luksusów 
Byłam z koleżanką u lekarza po tabletkę po. Normalnie powiedziała, ze potrzebuje i dostała od ręki receptę tylko podpisywała , że jest świadoma działania i skutków ubocznych.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jestem w grupie w której się pomaga kobietom w zdobywaniu tabletek po i niektórym naprawdę się nie udało zdobyć recepty. Szczególnie w mniejszych miejscowościach i/lub weekend,  święta.  Niektóre były brzydko potraktowane przez lekarzy. Fakt są takie co dostały bez niczego, ale w mniejszości.
Ja byłam w weekend z koleżanką na punkcie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Przypuszczam, że w małych miejscowościach to po prostu problem w ogóle z dostępem do lekarza w jakiś tam porach, albo dniach tygodnia, ale to chyba oczywiste, że trzeba znaleźć tylko odpowiedni punkt. Dwa jak kobiecie bardzo zależy wie, że nie może być w ciąży to jak tutaj nie dali to pojadę do innej miejscowości nieco większej. Można mieć taką tabletkę w zapasie. Jak byłam wtedy z koleżanką to lekarz mówił, że sa takie aparatki, które potrafią w ciągu poł roku przyjechać ze 3 razy i już odmawiają im w takiej sytuacji. 

No fakt problem jest z dniami i godzinami.  Ale tez niektóre kobiety nie mają auta, albo nie jeżdżą i juz jest problem by szukać. Lekarze tez czasem wzywają od dźwięk na przyklad 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Chętnie bym sobie podwiązała jajowody, gdyby to było legalne lub przynajmniej łatwe w wykonaniu. Ale nie jest - także w Panamie."Śmieszy" mnie to gadanie o oddawaniu dzieci do adopcji. Ciąża może przebiegać bardzo różnie, może wymóc na kobiecie kilkumiesięczne leżenie plackiem i faszerowanie się hormonami. Sam poród jest ryzykiem, a konsekwencje - czy to cesarki, czy porodu naturalnego - można odczuwać miesiącami, latami lub do końca życia. Marisca pisała kiedyś, że po ciąży posypało jej się zdrowie, więc powinna zrozumieć o czym mówię. Przykro mi, ale nie jestem w stanie dla nikogo tak ryzykować, tym bardziej, że - powtórzę - życie ludzkie samo w sobie nie jest dla mnie wielką wartością. Aborcja także mi się nie uśmiecha i mam ogromną nadzieję, że nie będę musiała jej wykonywać. 
Wlasnie, mam wrazenie, ze wszyscy mysla, ze kobiety ktore decyduja sie na aborcje robia to dla frajdy. sa pewnie kobiety dla ktorych to ulga, ale mysle, ze dla zdecydowanej wiekszosci nie jest to latwe doswiadczenie, ale nie maja innego wyjscia.
Proszę Cię ma inne wyjście np. podwójną antykoncepcję i zachowania odpowiedzialne z użyciem mózgu. Jak to dla nikogo nie jest takie łatwe doświadczenie to czemu sobie życia nie ułatwi i wcześniej nie zadba o uniknięcie takiej sytuacji ?
Bo nie ma 100 proc pewnej antykoncepcji. Ktoś mógł się zabezpieczyć a i tak wpaść. Nie
Właśnie dlatego,że nie ma żadnej metody w 100 % skutecznej można stosować dwie jednocześnie. Rozumiem, że Ty wpadłaś przy podwójnym zabezpieczeniu czyli jakim ? 
Nie, no przy podwójnym nie, ale przy każdym z osobna tak. Skoro tabketki nawalily,  to mogą też nawalic przy pękniętej gumce.  Ja mam to szczęście ze mogę wziąć po.  Dziewczyny w Polsce nie mają takich luksusów 
Byłam z koleżanką u lekarza po tabletkę po. Normalnie powiedziała, ze potrzebuje i dostała od ręki receptę tylko podpisywała , że jest świadoma działania i skutków ubocznych.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jestem w grupie w której się pomaga kobietom w zdobywaniu tabletek po i niektórym naprawdę się nie udało zdobyć recepty. Szczególnie w mniejszych miejscowościach i/lub weekend,  święta.  Niektóre były brzydko potraktowane przez lekarzy. Fakt są takie co dostały bez niczego, ale w mniejszości.
Ja byłam w weekend z koleżanką na punkcie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Przypuszczam, że w małych miejscowościach to po prostu problem w ogóle z dostępem do lekarza w jakiś tam porach, albo dniach tygodnia, ale to chyba oczywiste, że trzeba znaleźć tylko odpowiedni punkt. Dwa jak kobiecie bardzo zależy wie, że nie może być w ciąży to jak tutaj nie dali to pojadę do innej miejscowości nieco większej. Można mieć taką tabletkę w zapasie. Jak byłam wtedy z koleżanką to lekarz mówił, że sa takie aparatki, które potrafią w ciągu poł roku przyjechać ze 3 razy i już odmawiają im w takiej sytuacji. 
No fakt problem jest z dniami i godzinami.  Ale tez niektóre kobiety nie mają auta, albo nie jeżdżą i juz jest problem by szukać. Lekarze tez czasem wzywają od dźwięk na przyklad 

Proszę Cię jak kobieta naprawdę ma wizję babrania się pieluchach i jest spanikowania to nawet piechotą przejdzie 10 km do najbliższego przystanku, aby podjechać autobusem do sąsiedniego miasta.

Ja uważam, że bardzo dobrze , że jednak jest jakaś trudność w dostępie do tej  tabletki, bo niektóre panny mają niestety nasrane w głowach. . To nie jest jakaś tam pigułka. Pamiętam koleżanka miała po niej bardzo silne i bolesne krwawienie. To jest bardzo duża dawka hormonów. 

Poczytaj sobie chociaż na tym forum  jakie niektóre laski sa nieodpowiedzialne i jakie "dzieci" biorą się za seks . Po tabletkę po da radę iśc i ma wiedzę , że takie coś jest , ale zabezpieczyć się porządnie nie umie, a nawet uprawia seks bez zabezpieczenia. 

kto chce usunac, temu naprawde nie przeszkadza nazewnictwo i odczucia innych. dla kogos cud swiata od poczecia, raczki, nozki, dusza, dar od Boga, wyczekany sens zycia, a dla kogos ciezar, problem, niechciana ciaza itd. 

a ta adopcja ze wskazaniem. smiechu warte. po pierwsze, dlaczego kobieta ma robic za inkubator? to nie jest spacer, kilka kilo na plusie, troche wysilku na porodowce i pyk dziecko przyszlo na swiat. oczywiscie, psy wiesza sie na kobiecie. jak facet na dziecko niegotowy, to trudno, moze sie zmyc albo rzucic pare groszy i opinia publiczna tego nie potepia. 

a dwa, trafilam na forum o in-vitro z komorka dawczyni. bezplodne kobiety wywala kupe kasy, faszeruja sie hormonami aby urodzic genetycznie obce dziecko! i gdzie te kolejki po niechciane dzieci? kto ma kase, ten bedzie pakowac w invitro.

uwazam, ze kazdy pownien byc swiadom jakie sa plusy i minusy kazdej decyzji. powinna byc konsultacja z psychologiem, itd. na swiecie jest za duzo niechcianych, niekochanych dzieci, wiec lepiej aby rodzily sie te chciane.

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

maharettt napisał(a):

Marisca napisał(a):

FabriFibra napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Chętnie bym sobie podwiązała jajowody, gdyby to było legalne lub przynajmniej łatwe w wykonaniu. Ale nie jest - także w Panamie."Śmieszy" mnie to gadanie o oddawaniu dzieci do adopcji. Ciąża może przebiegać bardzo różnie, może wymóc na no kilkumiesięczne leżenie plackiem i faszerowanie się hormonami. Sam poród jest ryzykiem, a konsekwencje - czy to cesarki, czy porodu naturalnego - można odczuwać miesiącami, latami lub do końca życia. Marisca pisała kiedyś, że po ciąży posypało jej się zdrowie, więc powinna zrozumieć o czym mówię. Przykro mi, ale nie jestem w stanie dla nikogo tak ryzykować, tym bardziej, że - powtórzę - życie ludzkie samo w sobie nie jest dla mnie wielką wartością. Aborcja także mi się nie uśmiecha i mam ogromną nadzieję, że nie będę musiała jej wykonywać. 
Wlasnie, mam wrazenie, ze wszyscy mysla, ze kobiety ktore decyduja sie na aborcje robia to dla frajdy. sa pewnie kobiety dla ktorych to ulga, ale mysle, ze dla zdecydowanej wiekszosci nie jest to latwe doswiadczenie, ale nie maja innego wyjscia.
Proszę Cię ma inne wyjście np. podwójną antykoncepcję i zachowania odpowiedzialne z użyciem mózgu. Jak to dla nikogo nie jest takie łatwe doświadczenie to czemu sobie życia nie ułatwi i wcześniej nie zadba o uniknięcie takiej sytuacji ?
Bo nie ma 100 proc pewnej antykoncepcji. Ktoś mógł się zabezpieczyć a i tak wpaść. Nie
Właśnie dlatego,że nie ma żadnej metody w 100 % skutecznej można stosować dwie jednocześnie. Rozumiem, że Ty wpadłaś przy podwójnym zabezpieczeniu czyli jakim ? 
Nie, no przy podwójnym nie, ale przy każdym z osobna tak. Skoro tabketki nawalily,  to mogą też nawalic przy pękniętej gumce.  Ja mam to szczęście ze mogę wziąć po.  Dziewczyny w Polsce nie mają takich luksusów 
Byłam z koleżanką u lekarza po tabletkę po. Normalnie powiedziała, ze potrzebuje i dostała od ręki receptę tylko podpisywała , że jest świadoma działania i skutków ubocznych.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Jestem w grupie w której się pomaga kobietom w zdobywaniu tabletek po i niektórym naprawdę się nie udało zdobyć recepty. Szczególnie w mniejszych miejscowościach i/lub weekend,  święta.  Niektóre były brzydko potraktowane przez lekarzy. Fakt są takie co dostały bez niczego, ale w mniejszości.
Ja byłam w weekend z koleżanką na punkcie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Przypuszczam, że w małych miejscowościach to po prostu problem w ogóle z dostępem do lekarza w jakiś tam porach, albo dniach tygodnia, ale to chyba oczywiste, że trzeba znaleźć tylko odpowiedni punkt. Dwa jak kobiecie bardzo zależy wie, że nie może być w ciąży to jak tutaj nie dali to pojadę do innej miejscowości nieco większej. Można mieć taką tabletkę w zapasie. Jak byłam wtedy z koleżanką to lekarz mówił, że sa takie aparatki, które potrafią w ciągu poł roku przyjechać ze 3 razy i już odmawiają im w takiej sytuacji. 
No fakt problem jest z dniami i godzinami.  Ale tez niektóre kobiety nie mają auta, albo nie jeżdżą i juz jest problem by szukać. Lekarze tez czasem wzywają od dźwięk na przyklad 
Proszę Cię jak kobieta naprawdę ma wizję babrania się pieluchach i jest spanikowania to nawet piechotą przejdzie 10 km do najbliższego przystanku, aby podjechać autobusem do sąsiedniego miasta.Ja uważam, że bardzo dobrze , że jednak jest jakaś trudność w dostępie do tej  tabletki, bo niektóre panny mają niestety nasrane w głowach. . To nie jest jakaś tam pigułka. Pamiętam koleżanka miała po niej bardzo silne i bolesne krwawienie. To jest bardzo duża dawka hormonów. Poczytaj sobie chociaż na tym forum  jakie niektóre laski sa nieodpowiedzialne i jakie "dzieci" biorą się za seks . Po tabletkę po da radę iśc i ma wiedzę , że takie coś jest , ale zabezpieczyć się porządnie nie umie, a nawet uprawia seks bez zabezpieczenia. 

W świeta i weekendy nawet autobusów nie ma i tez może pójdzie i odejdzie z kwitkiem bo nie dostanie recepty. Można się nie wyrobic w ciągu 3 dni w takiej tulaczce od lekarza do lekarza.

Powiedzmy ze gumka pękła w piątek, w poniedziałek jest dopiero możliwość wizyty. Albo i nie bo trzeba czekać kilka dni.

Brałam ta tabletkę dwa razy,  raz nawet biorąc normalne anty. I żyje i mi trwałe nie zaszkodziło. Ciąża to dopiero dawka hormonów. Ciąża mnie mało nie zabiła 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

A kto ciebie do nie rodzenia?możesz umrzeć za zarodek, twója sprawa Zwyczajnie szkoda mi tych dziewczyn które wyboru nie mają w takiej sytuacji. To dopiero faszystowskie,  nawet faszysty nie godne.

Taaaa... taka wspolczująca jesteś. I dziewczyn Ci żal. Śmiech na sali.

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

A kto ciebie do nie rodzenia?możesz umrzeć za zarodek, twója sprawa Zwyczajnie szkoda mi tych dziewczyn które wyboru nie mają w takiej sytuacji. To dopiero faszystowskie,  nawet faszysty nie godne.
Taaaa... taka wspolczująca jesteś. I dziewczyn Ci żal. Śmiech na sali.

A co ci do tego? Chętnie bym wsparla jakaś fundacje dla zagranicznych aborcji u Polek. 

Zarodków, plemniki i komórki jajowe współczucia u mnie nie wzbudzają jeśli o to chodzi. Za to ludzie w trudnej sytuacji jak najbardziej 

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

ggeisha napisał(a):

maharettt napisał(a):

A kto ciebie do nie rodzenia?możesz umrzeć za zarodek, twója sprawa Zwyczajnie szkoda mi tych dziewczyn które wyboru nie mają w takiej sytuacji. To dopiero faszystowskie,  nawet faszysty nie godne.
Taaaa... taka wspolczująca jesteś. I dziewczyn Ci żal. Śmiech na sali.
A co ci do tego? Chętnie bym wsparla jakaś fundacje dla zagranicznych aborcji u Polek. Zarodków, plemniki i komórki jajowe współczucia u mnie nie wzbudzają jeśli o to chodzi. Za to ludzie w trudnej sytuacji jak najbardziej 

Proszę bardzo, wspieraj, jesteś przecież wolnym człowiekiem.

Ja znów się wtrącę, ale absolutnie nie z argumentami za czy przeciw. Tylko do tego:

maharettt napisał(a):

Hmm, kwestia dyskusyjna czy zarodek można określić mianem " życia ludzkiego ". 

Abstrahując od jakiegokolwiek światopoglądu, to tu sprawa jest jasna, to czysta wiedza naukowa, medycyna nie ma wątpliwości. Zarodek człowieka jest nie bykiem, wężem, dębem czy rozwielitką, tylko człowiekiem, homo sapiens. Genetyka jest tu jasna i badalna. Jeszcze nie słyszano w historii medycyny, by samica homo sapiens nosiła zarodek innego gatunku. Więc jak najbardziej "ludzkie". 

Martwe też nie jest, to też wiadomo jasno -  to organizm odrębny w swej istocie od organizmu matki, z innym kodem genetycznym, w połowie wypadków innej płci, często innej grupy krwi, komórki żywe, w trakcie rozwoju i wzrostu. Żywe, nie martwe. W 3 tygodniu tego życia zamyka się cewa nerwowa i opisywany byt homo sapiens ma już swój mały mózg i rdzeń kręgowy, w 4 tygodniu życia w ciąży mózg ma już przodo- tyło- i śródmózgowie, a serce ma komory (i zaczynają się kurczyć, czyli "bije"), tydzień później działa już własny krwioobieg, krew krąży itd. Życie na 100%. Jak suka jest w ciąży to nikt nie ma wątpliwości że nosi w sobie życie psie, wielorybica - życie wielorybie, nietoperzyca - życie nietoperze. Czemuż więc tu, w tej sytuacji, manipulować i omijać fakt (fakt, nie pogląd), że w ludzkiej ciąży jest to żyjący, odrębny istotowo organizm ludzki? Owszem, chciany lub niechciany, wygodny lub niewygodny, w fazie zarodka, płodu, jak tam chcecie, ale żywy i człowiek. Koniec. Jedni są za tym, by matki mogły go zabić, i mają swoje argumenty, inni by matki nie mogły go zabić - i mają swoje argumenty - ale na tyle odwagi cywilnej i prawdy przydałoby się mieć, by nie fałszować faktów medycznych i nie podważać, że samica człowieka będąc w ciąży nosi w sobie odrębne życie ludzkie. 

Aha, żeby się ktoś nie przyczepił. Każda samica ssaka która jest w ciąży nazywana jest już "matką". A sztuczne przerwanie życia kręgowców, czy lisa czy człowieka a nawet kury czy żaby nazywamy zabiciem (w przeciwieństwie do naturalnego zakończenia życia, czyli naturalnej śmierci, fizjologicznej lub w następstwie choroby). Bądźmy logiczni i nie róbmy z samych siebie idiotów udając tutaj nagle że właściwie to we wszystkich gatunkach wiadomo, ale u człowieka to właściwie nie wiadomo...

Pasek wagi

innykwiat napisał(a):

Ja znów się wtrącę, ale absolutnie nie z argumentami za czy przeciw. Tylko do tego:

maharettt napisał(a):

Hmm, kwestia dyskusyjna czy zarodek można określić mianem " życia ludzkiego ". 
Abstrahując od jakiegokolwiek światopoglądu, to tu sprawa jest jasna, to czysta wiedza naukowa, medycyna nie ma wątpliwości. Zarodek człowieka jest nie bykiem, wężem, dębem czy rozwielitką, tylko człowiekiem, homo sapiens. Genetyka jest tu jasna i badalna. Jeszcze nie słyszano w historii medycyny, by samica homo sapiens nosiła zarodek innego gatunku. Więc jak najbardziej "ludzkie". Martwe też nie jest, to też wiadomo jasno -  to organizm odrębny w swej istocie od organizmu matki, z innym kodem genetycznym, w połowie wypadków innej płci, często innej grupy krwi, komórki żywe, w trakcie rozwoju i wzrostu. Żywe, nie martwe. W 3 tygodniu tego życia zamyka się cewa nerwowa i opisywany byt homo sapiens ma już swój mały mózg i rdzeń kręgowy, w 4 tygodniu życia w ciąży mózg ma już przodo- tyło- i śródmózgowie, a serce ma komory (i zaczynają się kurczyć, czyli "bije"), tydzień później działa już własny krwioobieg, krew krąży itd. Życie na 100%. Jak suka jest w ciąży to nikt nie ma wątpliwości że nosi w sobie życie psie, wielorybica - życie wielorybie, nietoperzyca - życie nietoperze. Czemuż więc tu, w tej sytuacji, manipulować i omijać fakt (fakt, nie pogląd), że w ludzkiej ciąży jest to żyjący, odrębny istotowo organizm ludzki? Owszem, chciany lub niechciany, wygodny lub niewygodny, w fazie zarodka, płodu, jak tam chcecie, ale żywy i człowiek. Koniec. Jedni są za tym, by matki mogły go zabić, i mają swoje argumenty, inni by matki nie mogły go zabić - i mają swoje argumenty - ale na tyle odwagi cywilnej i prawdy przydałoby się mieć, by nie fałszować faktów medycznych i nie podważać, że samica człowieka będąc w ciąży nosi w sobie odrębne życie ludzkie. Aha, żeby się ktoś nie przyczepił. Każda samica ssaka która jest w ciąży nazywana jest już "matką". A sztuczne przerwanie życia kręgowców, czy lisa czy człowieka a nawet kury czy żaby nazywamy zabiciem (w przeciwieństwie do naturalnego zakończenia życia, czyli naturalnej śmierci, fizjologicznej lub w następstwie choroby). Bądźmy logiczni i nie róbmy z samych siebie idiotów udając tutaj nagle że właściwie to we wszystkich gatunkach wiadomo, ale u człowieka to właściwie nie wiadomo...

Wypowiedź inspirowana mądrościami pani Ogórek na mnie wrażenia nie robi. Żadnego. 

Kocham swoje koty (mam dwa), skoczyłabym (dosłownie) za nimi w ogień, ale gdy nieznana mi wcześniej kotka wprowadziła się do mojego domu i okazało się, że jest w ciąży, zabrałam ją na sterylizację połączoną z aborcją. To była trudna, ale jedyna słuszna decyzja. Jej dałam wspaniały dom, ale jej dzieci wychować bym nie mogła. Nie chciałam skazywać ich na życie na ulicy. Nie czułam, że zamordowałam koty, lecz zleciłam usunięcie PŁODÓW. Fundacja działająca na rzecz zwierząt miała takie samo zdanie. Jeśli miałaby już wielki brzuch, a w nim kotki, a nie płody, to by tej aborcji nie było. Tak samo, jak nie przeprowadza się aborcji na dzieciach, a na płodach. Moje poglądy są bardzo spójne. 

Szanuję życie. Nie zabijam ani pająków (mam koszmarną arachnofobię), ani rybików, ani much. Ale płód ludzki, świński, koci, wielorybi, małpi, psi - to płód, a nie odrębne życie. 

Dla "mojego dziecka" sytuacja jest równorzędna - czy wpadnę i usunę w pierwszych tygodniach, czy po prostu się na ciążę nie zdecyduję - moje dziecko się nigdy nie urodzi. 

Marisca krzycząca o podwójnym zabezpieczeniu ma swoje racje, z którymi ja się nie zgadzam. A z nią nie zgadzają się miliony katolików, dla których antykoncepcja to sprzeciwianie się woli boga i ciężki grzech. I co? I nic. Każdy robi jak uważa - tak było, jest i będzie. 

innykwiat

Plemniki ludzki tez jest ludzki,  nie byczy ani kurzy,  ani rybi.  Tez go nazywasz człowiekiem i życiem?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.