Temat: rzucenie studiów filologicznych a nauka języka

Zastanawiam się nad  rzuceniem moich studiów. Mam dosyć nauki   o gramatyce opisowej czy historii danego kraju. Nie interesuje mnie to i nie wiem co z tym faktem zrobić, bo wolałabym siedzieć sama w domu i uczyć się tego co chcę niż dalej ciągnąć te studia a z drugiej strony trochę mi szkoda ich rzucać. Jestem na pierwszym roku. 
Co myslicie?

cloudyviolet napisał(a):

fatfrumos napisał(a):

święta prawda - zaoczne studia językowe to nieporozumienie, wyobrażacie sobie zaoczną medycynę? 
Tak się składa, że jest zaoczna medycyna ;) Jedyna różnica jest taka, że się za to płaci, a zajęcia, wykłady, ćwiczenia ma się normalnie z dziennymi.


nie zaoczna tylko wieczorowa

ElizabethArden napisał(a):

Niekoniecznie. Wystarczy CPE (w niektórych szkołach nawet CAE), albo CELTA. Filologia niekoniecznie!

Spoko a ja rzucę medycynę, co tam teoria od razu zacznę się uczyć na ludziach w praktyce. Pojadę na Sycylię prześpię się z jakiś mafiozo w zamian za praktyczny kurs obcinania rąk na jego rewirze. I tak "wykształcona" wrócę do Polski i bez papierów zacznę robić amputację. Kurs mam to o co chodzi, co się czepiacie?. Co tam będę ślęczeć nad książkami, wypijać hektolitry kawy, uczyć się od lepiej wykształconych- poćwiczę sobie od razu na ludzkich stopkach i będzie mi fajnie . Oj tam jak coś źle utnę to się szlifierką wyrówna albo troszkę podetnie wyżej i niech pacjent nie narzeka przecież miliony ludzi na świecie marzą o tym by szybko stracić na wadzę. Oj tam odpowiedzialność co mnie to obchodzi.

Nie czytalam watku, nie wiem na czym stanelo. Ja liceum konczylam w Niemczech, teraz studia. I tak naprawde to, czego sie uczylam na niemieckim z dziwnych zagadnien gramatycznych nigdy mi sie nie przydalo. Tak samo slownictwo z historii czy rozszerzona biologia. Tak samo obserwowalam meczarnie znajomych na fililogiach. Jak Ciebie to pasjonuje, chcesz nauczac innych, to jak najbardziej. Ale jak uczysz sie dla siebie, zeby dostac gdzies prace jako osoba znajaca jezyk, to studia nie sa Ci potrzebne. Jezyka mozna sie uczyc na wiele sposobow. Prawda jest taka, ze o ile nie masz innego wyksztalcenia np. jako fizyk, czy nie wiem inzynier budownictwa, to specjalistyczne slownictwo nie bedzie Ci nigdy potrzebne.

A najgorsza rada to ta, zebys nie rzucala studiow, od ktorych Ci niedobrze, bo je kiedys docenisz...taaak, ciekawe kiedy... jak wyladujesz po nich na kasie w Tesco? :P

cancri napisał(a):

Nie czytalam watku, nie wiem na czym stanelo. Ja liceum konczylam w Niemczech, teraz studia. I tak naprawde to, czego sie uczylam na niemieckim z dziwnych zagadnien gramatycznych nigdy mi sie nie przydalo. Tak samo slownictwo z historii czy rozszerzona biologia. Tak samo obserwowalam meczarnie znajomych na fililogiach. Jak Ciebie to pasjonuje, chcesz nauczac innych, to jak najbardziej. Ale jak uczysz sie dla siebie, zeby dostac gdzies prace jako osoba znajaca jezyk, to studia nie sa Ci potrzebne. Jezyka mozna sie uczyc na wiele sposobow. Prawda jest taka, ze o ile nie masz innego wyksztalcenia np. jako fizyk, czy nie wiem inzynier budownictwa, to specjalistyczne slownictwo nie bedzie Ci nigdy potrzebne.A najgorsza rada to ta, zebys nie rzucala studiow, od ktorych Ci niedobrze, bo je kiedys docenisz...taaak, ciekawe kiedy... jak wyladujesz po nich na kasie w Tesco? :P

Cancri, to przeczytaj wątek, ona nie chce się nauczyć angielskiego żeby mówić płynnie i wyjechać do innej pracy, czy na zagraniczne studia. Tylko chce uczyć ludzi angielskiego, najlepiej przedział wiekowy 10 lat - liceum. W liceum chyba wymagają magisterki, w szkołach językowych przecież też trzeba mieć jakieś papiery. Jasne, może są takie gdzie wystarczy CPE, ale w tych lepszych, gdzie można lepiej zarobić? - nie wystarczy. Zwłaszcza, że coraz więcej ludzi ogarnia języki, więc CPE nie jest już jakimś wyczynem i coraz więcej ludzi go robi - więc trochę dziwnie będzie za 10 lat powiedzmy jak się zmieni rynek i okaże się, że ktoś z CPE ma uczyć ludzi przygotowujących się do CPE - którzy po egzaminie (przynajmniej w teorii) będą mieć równy jemu poziom umiejętności. A alternatywą do rzucenia studiów jak na razie jest wyjazd do Londynu i praca kelnerki (żeby mieć kontakt z językiem i się osłuchać) i uczenie się słówek z książek w domu. No i nie przesadzałabym z tą kasą, ludzi po filologii jest mnóstwo ale są szkoły, szkoły językowe, prywatne konwersatoria, jak ktoś jest ogarnięty to może zostać tłumaczem przysięgłym - tylko to by trzeba było jednak się ruszyć na wykłady.

Teraz jak się tak zastanawiam to ... poszłam na studia " bo wypada" , bo rodzice chcieli, bo wydawało mi się, że jak lubię języki obce to będzie ok. Ale nie jest ok. 

Nie dość, że zmarnowałam czas, pieniądze to jeszcze zawiodłam rodziców. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, może ja mimo nawet tej rocznej przerwy po maturze nie dojrzałam do bycia studentem. Jakoś nie interesuje mnie " pochłanianie" wiedzy i rozwijanie swojego umysłu w taki sposób uczelniany.

frilayla07 napisał(a):

zapomnij1986 napisał(a):

frilayla07 napisał(a):

wiecie co ... ja już nie chcę niczego
jeśli liczyłaś na poklask to się przeliczyłaś. Dziewczyny piszą CI jak jest. Masz 2 możliwości:- poddać się- zabrać do roboty sama zdecyduj czy chcesz być nieudacznikiem czy coś w życiu osiągnąć - bo póki co szukasz dla siebie usprawiedliwień na bycie nieudacznikiem - przynajmniej miej odwage nazwać rzeczy po imieniu
problem w tym, że ja nic nie chcęgdyby rodzice powiedzieli mi,że będą ok jak zniknę to bym znikła, ale mi ich żal, tzn. ich psychiki i życia potym

Boże jak widze takie użalanie to nóż się w kieszeni otwiera. Co Ty myślisz, że dziewczyny będą Cię pocieszać, że masz sobie nic nie robić, może mają za Ciebie te studia skończyć? -.- dorośnij dziewczyno, w życiu nie ma nic za darmo, oprócz przyjemności są też obowiązki, niestety lub stety. Ludzie to jednak mają za mało problemów-weź się do roboty i nie zawracaj doopy swoim głupim gadaniem, jeszcze jakbyś coś wynosiła z tej dyskusji, ale nie, tak jak już ktoś wyżej napisał- "syndrom rozpuszczonego bachora"

I nie, nie jestem starym próchnem-mam 20 lat i jestem na pierwszym roku. Też mam przedmioty, które do niczego mi nie są potrzebne-psychologia i pedagogika na studiach inżynierskich -.-, ale zaliczyc je MUSZĘ. Nigdy nie byłam dobra ze ścisłych przedmiotów, a tu w zasadzie tylko takie są. I co? dało się, zdałam matme, fizykę, chemię. Tylko ja nigdy nie dopuszczałam opcji, że mogę tych studiów nie skończyć. Trzeba było przysiąść i kuć, bo niestety, żeby coś mieć, to trzeba z siebie coś dać.

fatamorga napisał(a):

frilayla07 napisał(a):

zapomnij1986 napisał(a):

frilayla07 napisał(a):

wiecie co ... ja już nie chcę niczego
jeśli liczyłaś na poklask to się przeliczyłaś. Dziewczyny piszą CI jak jest. Masz 2 możliwości:- poddać się- zabrać do roboty sama zdecyduj czy chcesz być nieudacznikiem czy coś w życiu osiągnąć - bo póki co szukasz dla siebie usprawiedliwień na bycie nieudacznikiem - przynajmniej miej odwage nazwać rzeczy po imieniu
problem w tym, że ja nic nie chcęgdyby rodzice powiedzieli mi,że będą ok jak zniknę to bym znikła, ale mi ich żal, tzn. ich psychiki i życia potym
Boże jak widze takie użalanie to nóż się w kieszeni otwiera. Co Ty myślisz, że dziewczyny będą Cię pocieszać, że masz sobie nic nie robić, może mają za Ciebie te studia skończyć? -.- dorośnij dziewczyno, w życiu nie ma nic za darmo, oprócz przyjemności są też obowiązki, niestety lub stety. Ludzie to jednak mają za mało problemów-weź się do roboty i nie zawracaj doopy swoim głupim gadaniem, jeszcze jakbyś coś wynosiła z tej dyskusji, ale nie, tak jak już ktoś wyżej napisał- "syndrom rozpuszczonego bachora"I nie, nie jestem starym próchnem-mam 20 lat i jestem na pierwszym roku. Też mam przedmioty, które do niczego mi nie są potrzebne-psychologia i pedagogika na studiach inżynierskich -.-, ale zaliczyc je MUSZĘ. Nigdy nie byłam dobra ze ścisłych przedmiotów, a tu w zasadzie tylko takie są. I co? dało się, zdałam matme, fizykę, chemię. Tylko ja nigdy nie dopuszczałam opcji, że mogę tych studiów nie skończyć. Trzeba było przysiąść i kuć, bo niestety, żeby coś mieć, to trzeba z siebie coś dać.

chyba jednak wolę mieć pracującego męża, siedzieć w domu i wychowywać ewentualne dziecko :)

Czytalam to wszystko i sadze, ze te studia to sa kompletnie nietrafne. I pewnie jakiekolwiek. 

Po pierwsze, to aby nauczac porzadnie to przeba byc nauczycielem, tzn. studia z danej dziedziny i przygotowanie pedagogiczne. Jestem w szoku ze jakies szkoly biora od ludzi pieniadze za zajecia prowadzone przez osobe, ktora ma jakies tam pojecie o jezyku i 0 pojecia o nauczaniu. A na dalszych latach latwiej miec nie bedziesz - historia to kompletny pikus w porownaniu z niektorymi zajeciami dalej. A bedac nauczycielem, to sie bedziesz musiala duzo wysilac umyslowo, dalej sie szkolic, dowiadywac, podtrzymywac wlasna znajomosc jezyka etc.

A po drugie to mam wrazenie, ze Ty w ogole nie jestes typem osoby na studia. Na kazdym kierunku jest mnostwo teorii, zakuwania a 80% rzeczy moglo by zostac postrzerzone jako nieprzydatne. Jezeli nie jestes dociekliwa i nauka Cie nie ekscytuje to kazde studia beda Cie meczyc. I zapewne bylabys szczesliwsza w praktycznym zawodzie wiec moze warto pomyslec o zmienie kierunku w zyciu. A skoro rodzice sa w stanie Tobie pomoc to moze sa to w stanie zrobic lepiej niz trzymajac Cie na studiach, ktore Ci kompletnie nie pasuja.

Asiupek napisał(a):

Czytalam to wszystko i sadze, ze te studia to sa kompletnie nietrafne. I pewnie jakiekolwiek. Po pierwsze, to aby nauczac porzadnie to przeba byc nauczycielem, tzn. studia z danej dziedziny i przygotowanie pedagogiczne. Jestem w szoku ze jakies szkoly biora od ludzi pieniadze za zajecia prowadzone przez osobe, ktora ma jakies tam pojecie o jezyku i 0 pojecia o nauczaniu. A na dalszych latach latwiej miec nie bedziesz - historia to kompletny pikus w porownaniu z niektorymi zajeciami dalej. A bedac nauczycielem, to sie bedziesz musiala duzo wysilac umyslowo, dalej sie szkolic, dowiadywac, podtrzymywac wlasna znajomosc jezyka etc.A po drugie to mam wrazenie, ze Ty w ogole nie jestes typem osoby na studia. Na kazdym kierunku jest mnostwo teorii, zakuwania a 80% rzeczy moglo by zostac postrzerzone jako nieprzydatne. Jezeli nie jestes dociekliwa i nauka Cie nie ekscytuje to kazde studia beda Cie meczyc. I zapewne bylabys szczesliwsza w praktycznym zawodzie wiec moze warto pomyslec o zmienie kierunku w zyciu. A skoro rodzice sa w stanie Tobie pomoc to moze sa to w stanie zrobic lepiej niz trzymajac Cie na studiach, ktore Ci kompletnie nie pasuja.

Dziękuję za odpowiedz. Trafiłaś w sedno myślę :)

frilayla07 napisał(a):

Asiupek napisał(a):

Czytalam to wszystko i sadze, ze te studia to sa kompletnie nietrafne. I pewnie jakiekolwiek. Po pierwsze, to aby nauczac porzadnie to przeba byc nauczycielem, tzn. studia z danej dziedziny i przygotowanie pedagogiczne. Jestem w szoku ze jakies szkoly biora od ludzi pieniadze za zajecia prowadzone przez osobe, ktora ma jakies tam pojecie o jezyku i 0 pojecia o nauczaniu. A na dalszych latach latwiej miec nie bedziesz - historia to kompletny pikus w porownaniu z niektorymi zajeciami dalej. A bedac nauczycielem, to sie bedziesz musiala duzo wysilac umyslowo, dalej sie szkolic, dowiadywac, podtrzymywac wlasna znajomosc jezyka etc.A po drugie to mam wrazenie, ze Ty w ogole nie jestes typem osoby na studia. Na kazdym kierunku jest mnostwo teorii, zakuwania a 80% rzeczy moglo by zostac postrzerzone jako nieprzydatne. Jezeli nie jestes dociekliwa i nauka Cie nie ekscytuje to kazde studia beda Cie meczyc. I zapewne bylabys szczesliwsza w praktycznym zawodzie wiec moze warto pomyslec o zmienie kierunku w zyciu. A skoro rodzice sa w stanie Tobie pomoc to moze sa to w stanie zrobic lepiej niz trzymajac Cie na studiach, ktore Ci kompletnie nie pasuja.
Dziękuję za odpowiedz. Trafiłaś w sedno myślę :)

w końcu usłyszałaś to, co chciałaś. :)  ja Ciebie nie widzę w żadnym zawodzie, bo po prostu jesteś leniwa i nic Ci się nie chce. pójdziesz do fizycznej pracy, to będziesz narzekała, że zmęczona się czujesz i wolałabyś się już uczyć. a nauka Ci się nudzi. wyżej napisałaś, że chciałabyś być  utrzymanką - ale uprzedzam Cię, żaden facet nie chce takiej leniwej baby. :) więc szkoda mi Ciebie, bo nie wiem, gdzie skończysz, ale z takim podejściem, to się nie nadajesz do żadnej pracy i na matkę też nie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.