- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 lipca 2014, 12:27
Dziewczyny (i chłopaki.. jeżeli i was dotykał ten problem) . Chciałam się spytać jak sobie radzicie, lub radziłyście z presją rodziców i otoczenia w kategorii : Kiedy ślub , kiedy dzieci ? I Atakami emocjonalnymi typu : Już ! Musisz, szybko, zaraz, zegar biologiczny, rychła starość, przedłużenie rodu.
Ciekawi mnie Jaką przyjmowałyście postawę. Wykłócałyście się o swoje i próbowałyście wyegzekwować uszanowanie waszej decyzji, czy może mało was obeszły te naciski i mimo wszystko zachowałyście własne zdanie ? Z własnego doświadczenia wiem, że odpowiedzi w stylu : Mhm, taa, jutro i robienie dalej swojego tylko odwlecze ponowną , jeszcze bardziej namolną falę nacisków. A może uległyście wpływom i szantażom i pospieszyłyście z zakładaniem rodziny dla świętego spokoju ?
30 lipca 2014, 13:59
trochę to denerwujące ale w sumie mam to gdzieś. U nas teśc jedynie trul nam o dziecku. Zdecydowaliśmy się w swoim czasie i juz w ciąży słyszałam teksty o kolejnym dziecku:/ ale przeetalismy nawet odpowiadac więc on tez już nie zagaduje. Chyba się poddał.
30 lipca 2014, 16:19
ja wychodzę za mąż za rok -> w wieku 27 lat i mega śmieszą mnie teksty, że "no, to już nie 18 lat, trzeba podejmować poważne decyzje" i inne tego typu rzeczy.. jak mi się zachcę mogę w ogóle ani nie mieć dzieci, ani męża i nic nikomu do tego - moje życie, moja sprawa. a ślub bierzemy, bo chcemy, a nie dlatego, że mama mi kazała:P
30 lipca 2014, 16:55
Ja często słyszę o dzieciach, tykającym zegarze i bla bla bla......mam to gdzieś, jesteśmy z mężem szczęśliwi bez :) A rodzice - aaaaaa bo wnuki, wnuki, wnuki. Ja tego nie czuję. Presji na małżeństwo nie miałam :) sami zdecydowaliśmy.
30 lipca 2014, 17:06
heh, a pamietam, jak moja kuzynka urodzila majac chyba 27 lat, i jak w rodzinie mowili, ze to ostatni dzwonek :D:D:D Zwlaszcza, ze bez problemu 10 lat pozniej urodzila drugiego bobasa ;-) I juz nikt nie mowil, ze to "ostatni dzwonek" :P
30 lipca 2014, 19:31
Ostatnie zdanie- horrrrrror. Zakładanie rodziny dla świętego spokoju? :O Boże uchowaj.
Ja nie chcę mieć typowej rodziny. Nie mam za grosz instynktu macierzyńskiego, nie chcę mieć dzieci nigdy a ponadto jestem aseksualna i mało towarzyska. Mając takie cechy byłoby w mojej sytuacji skrajną głupotą zakładać na siłę rodzinę, tylko dlatego, że rówieśniczki przechodzą teraz falę ślubów. :) Słuchaj wnętrza - nie zewnętrza :).
Nikt mnie nigdy nie naciskał. Albo obracam się w bardziej tolerancyjnym środowisku, albo po prostu ludzie wyczuwają, że we mnie nie warto inwestować ;). Mam 28 lat. Nie czuję samotności, nigdy nie miałam chłopaka, seks uważam za nudniejszy od tetrisa :).
Edytowany przez CzarnyTurmalin 30 lipca 2014, 19:33
30 lipca 2014, 19:38
Mnie nie gderali o ślubie i do tej pory ślubu nie mam (może za parę lat, bez ciśnienia), a o dzieciach zaczynało się już. Nie mogli przetrawić, że nie mamy zamiaru posiadać dzieci w ogóle z partnerem, najpierw nieco z pobłażaniem traktowali moje odpowiedzi, potem zrobiło się to namolne i agresywne, w stylu "że nie wiem co mówię". Wtedy żyłka mi poszła, wygarnęłam wszystkim moją teorię na temat wolnej woli, braku instynktu macierzyńskiego i krzywdzenia dzieci tylko dlatego, ze już czas i trzeba. Pamiętam, że znienacka wybuchnęłam, aż na zadkach rodzina przysiadła. Od tej pory nikt mi już nie gdera o dzieciach. Czasami szwagier, przygniecionyswoimi własnymi słodkimi ciężarami zagai, że by mi się moje własne przydało (żebym się męczyła pospołu razem z nim, w podtekście), a ja mu z uśmiechem ironicznym odpowiadam, że wolę nowy komputer.
Na ślub już zapowiedziałam, że jak się odbędzie to jedynie cywilny a potem dajemy nogę na Malediwy, żadnych wesel, poprawin, pierdół. Żyję życie dla siebie, nikomu nie jestem nic winna i to my mamy być z partnerem szczęśliwi.
Więc na wywinięcie się z nacisków sposoby są dwa, albo zlewać ze śmiechem i nie przyjmować do siebie, albo wybuchnąć, aż się zakurzy i czapki z głów pospadają. W zależności od usposobienia rodziny zastosowałabym jedną z tych dwóch praktyk. W życiu nie zakładałabym rodziny, aby tylko spełnić czyjeś wyobrażenia.
Edytowany przez datuna 30 lipca 2014, 19:39
30 lipca 2014, 20:29
U mnie jeszcze nie ma takiej presji, czasem moja rodzina wspomni coś na temat ślubu, ale dla mnie w wieku 21 lat to absurdalne. Bardziej niż naciski rodziny, dziwi mnie postawa moich znajomych którzy w wieku 22/23 lat planują ślub i są pozaręczani, ale tak jak mówię dla mnie to po prostu za wcześnie i tyle ;)