- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 lipca 2014, 12:27
Dziewczyny (i chłopaki.. jeżeli i was dotykał ten problem) . Chciałam się spytać jak sobie radzicie, lub radziłyście z presją rodziców i otoczenia w kategorii : Kiedy ślub , kiedy dzieci ? I Atakami emocjonalnymi typu : Już ! Musisz, szybko, zaraz, zegar biologiczny, rychła starość, przedłużenie rodu.
Ciekawi mnie Jaką przyjmowałyście postawę. Wykłócałyście się o swoje i próbowałyście wyegzekwować uszanowanie waszej decyzji, czy może mało was obeszły te naciski i mimo wszystko zachowałyście własne zdanie ? Z własnego doświadczenia wiem, że odpowiedzi w stylu : Mhm, taa, jutro i robienie dalej swojego tylko odwlecze ponowną , jeszcze bardziej namolną falę nacisków. A może uległyście wpływom i szantażom i pospieszyłyście z zakładaniem rodziny dla świętego spokoju ?
30 lipca 2014, 13:17
Zakładać rodzinę dla tzw. świętego spokoju? Nigdy w życiu! Jeśli nie chcesz jeszcze, czy też w ogóle zakładać rodziny, to tego nie rób. To Twoje życie i to Ty będziesz ponosiła konsekwencje swoich decyzji, nie Twoje ciocie, babcie czy rodzice. Ja i mój chłopak jesteśmy 4 lata razem i nieraz spotkaliśmy się z podobnymi pytaniami, ale presji nigdy nie było. Nasze rodziny wiedzą o tym od dawna i to akceptują. Znajomi trochę się dziwią. Zawsze wyjaśniamy pytającym, że ani ślubu ani dzieci nigdy nie będzie, bo tego po prostu nie chcemy. Ludzie okazują zdziwienie, ale na tak stanowczą odpowiedź przeważnie nie mają argumentów, zwłaszcza kiedy się dowiadują, że jesteśmy w tej kwestii jednomyślni. W ogóle nie rozumiem tej presji na zakładanie rodziny i prokreację. Po co ludzie tak naciskają na innych, jakby nie mieli własnego życia. Jestem zdania, że niech każdy sam kieruje swoim życiem tak jak chce, nie tak chcą jego znajomi, rodzina.
30 lipca 2014, 13:22
o to ja mam z tym masakrę.. począwszy od matki, ojca, babci, dziadka po sąsiadki i lokatorów. staram się być spokojna, ale niekiedy nie umiem. nie raz na kogoś nawrzeszczałam, bo niesamowicie mnie irytuje wpieprzanie się do mnie. w każdym razie im bardziej naciskają tym bardziej mi się odechciewa i robię jak mi wygodnie. mam zamiar niedługo wyjść za mąż, ale tylko i wyłącznie ze względów formalnych. nie będzie wesela ani przysięgi przed bogiem tylko szybka akcja w urzędzie. mama nawet nie chce o tym słyszeć i nie wierzy mi kiedy mówię, że mam gdzieś wielkie wesela i białe suknie, bo co innego mnie cieszy. w każdym razie wiem, że jak już wyjdę za mąż mój koszmar się dopiero zacznie, bo gadanie się nie skończy, a zacznie temat dzieci. ja dzieci mieć nie mogę, ale nikogo to nie obchodzi, bo oczywiście będą musieli pier$#%ić swoje. muszę sobie przygotować jakiś zwalający z nóg tekst, bo nie mam zamiaru tego znosić.
30 lipca 2014, 13:23
ja miałam spokój bo wyszłam za mąż jak miałam 21 lat a rok później urodziło sie nam dziecko ale za to mój brat 28 lat i szwagier 32-Ci to mieli przesrane :--p na szczęscie obaj sie już ożenili i mają po 1 potomku ale zaczęła sie już gadka kiedy będą mieć kolejne :-p
tak to już jest w niektórych rodzinach że doradców sie ma na pęczki :-p
30 lipca 2014, 13:25
o to ja mam z tym masakrę.. począwszy od matki, ojca, babci, dziadka po sąsiadki i lokatorów. staram się być spokojna, ale niekiedy nie umiem. nie raz na kogoś nawrzeszczałam, bo niesamowicie mnie irytuje wpieprzanie się do mnie. w każdym razie im bardziej naciskają tym bardziej mi się odechciewa i robię jak mi wygodnie. mam zamiar niedługo wyjść za mąż, ale tylko i wyłącznie ze względów formalnych. nie będzie wesela ani przysięgi przed bogiem tylko szybka akcja w urzędzie. mama nawet nie chce o tym słyszeć i nie wierzy mi kiedy mówię, że mam gdzieś wielkie wesela i białe suknie, bo co innego mnie cieszy. w każdym razie wiem, że jak już wyjdę za mąż mój koszmar się dopiero zacznie, bo gadanie się nie skończy, a zacznie temat dzieci. ja dzieci mieć nie mogę, ale nikogo to nie obchodzi, bo oczywiście będą musieli pier$#%ić swoje. muszę sobie przygotować jakiś zwalający z nóg tekst, bo nie mam zamiaru tego znosić.
Ja w swoim domu stosuję tekst , że ich ród nie zasługuje na przedłużenie, bo mają geny nazbyt obciążone psychicznymi defektami, ale jeszcze nie mam na tyle odwagi, by tak się ciskać do rodziny faceta. Oni nie zrozumieją humorystycznej strony wypowiedzi.
30 lipca 2014, 13:26
jedna babcia mowi, ze jak zamieszkamy razem przed slubem, to mnie wydziedziczy :D A druga mowi, ze jej marzeniem jest byc na moim weselu (wiecie, leciwa jest, chce tego dozyc).
dla mnie to jest chamski szantaż emocjonalny. wyjątkowo samolubny i okrutny. gorsze niż to o wydziedziczeniu, bo gra na emocjach. sama doświadczyłam takich tekstów od babci - mojego ślubu nie dożyła.
30 lipca 2014, 13:32
ja mam 23 lata, i mi wręcz odwrotnie - raczej uważają że jest jeszcze czas. Ale ja sama chciałabym mieć ukochanego męża już, niestety nie zanosi się na to jak na razie ;)
30 lipca 2014, 13:37
Mam 30 lat, w związku jestem już 11 lat... Na presje tego typu po prostu nie zwracam uwagi, wyśmiewam, obracam w żart. Denerwowanie się nie ma sensu.
Ślub weźmiemy z własnej woli dopiero w przyszłym roku (choć naciskani jesteśmy już 8 lat), bedzie taki jak chcemy: cywilny, bez wesela, kapeli, kamerzysty itp.
Dzieci na razie oboje mieć nie chcemy i uważam, że byłoby nie poważne gdybyśmy zdecydowali się na posiadanie potomstwa tylko dlatego, że wszyscy dookoła tego wymagają i straszą zegarem biologicznym.
30 lipca 2014, 13:54
Mam 30 lat, w związku jestem już 11 lat... Ślub weźmiemy z własnej woli dopiero w przyszłym roku (choć naciskani jesteśmy już 8 lat),
o to jak ja :) może tylko naciskana jestem z rok dłużej :)
30 lipca 2014, 13:56
na slub nikt mnie nie naciskal mialam( 28l) za to o dzieci wypytywali wszyscy,kiedys w rodzinnej miejscowosci w wielkim sekrecie powiedzialam najwiekszej plotkarze ze mialam raka i nie moge ich miec,teraz o dziwo nikt nie pyta:)...
30 lipca 2014, 13:56
dla mnie to jest chamski szantaż emocjonalny. wyjątkowo samolubny i okrutny. gorsze niż to o wydziedziczeniu, bo gra na emocjach. sama doświadczyłam takich tekstów od babci - mojego ślubu nie dożyła.jedna babcia mowi, ze jak zamieszkamy razem przed slubem, to mnie wydziedziczy :D A druga mowi, ze jej marzeniem jest byc na moim weselu (wiecie, leciwa jest, chce tego dozyc).
Jak nie masz dystansu do swiata, to moze byc to dla Ciebie chamski szantaz emocjonalny. Ja sobie akurat nie wyobrazam, zeby moja babcia nie dozyla mojego slubu, i akurat w tej kwestii sie z nia zgadzam, bo chce, zeby na nim byla. Nie widze nic zlego w tym, ze chce dozyc tej chwili. A pierwsza babcia mowi to w zartach.
Edytowany przez cancri 30 lipca 2014, 13:57