Temat: Zrezygnowałaś kiedyś z wiary ?

Dopiero co opisałam mój fantastyczny wczorajszy dzień, do tego moj braciszek wrocil po 3 miesiacach ze studiow na świeta i wszystko było dobrze, tyle opowieści.. do czasu pytania mamy (myślała,że retyrycznego) czy idzie w święta do kościoła. Odpowiedz: nie. Wiedzialam, ze cos przestal chodzic i w ogole ale gdy dzis usłyszałam od niego, że Bóg nie istnieje, duszy nie ma, kościół to głupia oszukańcza instytucja a Jan Paweł II to tylko dobry mówca, to świat mi się troche załamał... Nie zmusze go do wiary, ale miałam nadzieje, ze jest niepraktykującym katolikiem , a tu totalne zaskoczenie. Mówil z taka pewnościa siebie. Opierał sie na jakichś niby hostorycznych faktach ( typu ze dziwictwo Maryji uznano w IV wieku, spowiedz wymyślil jakiś zazdrosny krol i takie tam) , mowił, ze kościol skupia sie ciagle na tych samych ewangeliach, itp głupoty. Ja wiem,ze w wielu kwestiach ma racje, ale ludzie to jedno a Bóg i wiara to drugie. W ogole nie rozumiał co do niego mówie. Nie widziałam go 3 miesiące i w ciągu 15 minut stał sie dla mnie kompletnie obcy. Prawie sie n ie odezwałam, mama mówiła. Aż mnie wryło. Widze, ze nie ma słow, ktore moga go przekonać. Boże, czuje taką pustke.
Najgorsze, ze chyba nie ma jakiegoś konkretnego powodu, niczyjego wpływu. Są wśród Was osoby, ktore kiedyś wierzyły, a teraz już nie? Co było przełomem , dlaczego zrezygnowałyście?
Powinnam z nim o tym rozmawiać? ...

Ana899 napisał(a):

assassin napisał(a):

Nikki23 napisał(a):

Sophe, zaprzeczasz sama sobie. Nie możesz pisać o tym, że szanujesz nasze poglądy (naszą wiarę), i jednocześnie nazywać je "zabobonami". To słowo wartościujące, na dodatek bardzo ujemnie. Tak samo jeśli chodzi o otwieranie oczu.
Dokładnie. Hipokryzją mi tu zawiało i pani Sophe.
Ja tu brak jakieś empatii widzę po dwóch stronach, z jakiej np. racji katolicy biorący udział w dyskusji nazywają ateistów/agnostyków niewierzącymi? To też słowo wartościujące - ujemnie. Niestety, mając doczynienia z katolickimi mediami i ludźmi uważam to za... katolickie właśnie. Typowo. (belka w oku mi się przypomniała)


Nie bardzo rozumiem co jest złego w określeniu "niewierzący"? Ja jestem ateistką i często mówię po prostu "jestem niewierząca". Nie-wiara, nie wierzę - to oczywiste. Według mnie nie wartościuje ujemnie, przynajmniej ja nie poczułam się urażona. ;)
Sophe, nikt Cię do wiary w Boga nie zmusi i dobrze o tym wiesz. Nikt Cię nie ma prawa namawiać do jakichkolwiek wierzeń. Sama jestem niewierząca i na mnie równiez w życiu spadło wiele nieszczęść, mimo iż może się to wydawać abstrakcją, zważywszy na mój wiek. Nie mniej jednak - szanuję drugiego człowieka i nie ważne czy wierzy, czy nie. Ty niestety użyłaś paru zdań, które nie świadczyły o szacunku, o to cała ta szopka.

assassin napisał(a):

Sophe78 napisał(a):

Nikki23 napisał(a):

assassin napisał(a):

księżą
księżom!grammar nazi na posterunku A jeśli mówimy o stworzeniu świata - Kościół nie zaprzecza ewolucji. Ale dodaje, że w ewolucji mógł mieć miejsce jakiś Boski pierwiastek - że to za sprawą Boga małpa zeszła na ziemię akurat wtedy, gdy zeszła, i że może dlatego małpa zaczęła używać narzędzi itd.
pięknie tłumaczysz wszystko, wytłumacz mi jeszcze cierpienia dzieci, szczególnie tych chorych na raka, a i nie pisz błagam, że to próba cierpienia, które uszlachetnia, wzmacnia, dodaje sił, bo te dzieci często umierają, nie zwalam to na Twojego boga, ale zwyczajnie widziałam tak wiele zła w życiu, pomijając wojny 1 i 2 oraz trwające w świecie, no i głód odwieczny, że pewnego dnia odpuściłam.
Mogłabym się z Tobą zgodzić, ale z innego punktu widzenia wygląda to zupełnie inaczej. Gdyby ludzie (nie tylko dzieci, ale i dorośli) nie chorowali, nie umierali ze starości, albo w tragicznych wypadkach mielibyśmy do czynienia z przeludnieniem. Nie wiem czy byś chciała żyć na świecie, w którym na ciebie jedną przypada dajmy na to metr kwadratowy powierzchni.Przykre, ale prawdziwe - ludzie muszą umierać, żeby ustępować miejsca nowym istotom.Wojnie winni są ludzie i ich pycha, chęć zdobycia władzy nad wszystkim. Nasłuchali się o Bogu i sami chcieli za niego robić - dając przykład chociażby Adolfa Hitlera, który myślał, że będzie rządzić wszystkimi i że jest lepszy. Czy Bóg istnieje czy nie, takie zjawiska nie mają z nim nic wspólnego.


przeludnienie już ma miejsce...ehh

Mnie wychowano na porzadną katoliczke i rzeczywiscie wierzylam w te katolickie dyrdymały. Od kilku lat nie chodze do kosciola i nie uwazam sie za katolicznie (nie uznaje niepraktykujacych katolikow). Wierze ze Bóg istnieje, jakaś siła natchniona która daje życie na ziemi, ale katolicyzm to tylko jedna z religii. A prawde mowiąc kazda religia ma podobne podstawy.. wystarczy sie troche zainteresować. Kosciol katolicki za bardzo stał sie instytucją finansową, zakłamaną...

 

Najlepsze jest to że jak kiedys ktos najezdzal na Kosciol to dziwnie na niego patrzylam, ale poczytalam, poznalam wiele faktów, historii..

A ja wierze coraz bardziej, mimo ze różnie sie układało a kościół  ma swoje wady.. Bóg jest bardzo obecny w moim życiu. Tyle sie juz zdarzyło ze nie mam cienia wątpliwości ze istnieje. Pozostaje Ci sie za niego modlić i zaufać Bogu.

neutralnaaa napisał(a):

Nikki23 napisał(a):

KoPIko83 śmieszy mnie Twoje patrzenie. Jestes zaślepiona w swoje myślenie i nie chcesz nawet słuchac ,ze ktoś może mysleć inaczej. Biblia to księga rozumiana niedosłownie. Myśle,ze Twoja niechec wynika z poznania niewłaściwych ludzi w życiu, po prostu. Czy on jest oświecony? Nie wydaje mi sie. Kazdy ma watpliwosci, ja tez, ale na tym polega wiara ,żeby wierzyć nie mając dowodów. To o wiele trudniejsze od odrzucenia Boga. Dlatego wiara to wyzwanie, nie każdego na nie stać, ale nagroda jest nieoceniona ;)


Nie, nie jestem zaslepiona w swoje myslenie. Wierz sobie w co chcesz. Ale prawda jest, ze zadni niewlasciwi ludzie, o jakich piszesz  nie wplyneli na moje podejscie. Rozmawialam z wieloma przedstawicielami kk, i zaden nie dopowiedzial na kilka moich pytan, odbijali jedynie podejscie, ze my zwykli ludzie nie jestesmy w stanie pojac pewnych rzeczy. Nikt mi nie zabierze wiary w Boga, chyba ze ja sama przestane wierzyc, ale nikt tez nie bedzie mi na sile wciskal, ze Jezus jest Bogiem, tylko dlatego ze tak zmowil sie jakis synod. Nie ma wzmianki o tym w Biblii, nie ma w tym tez logiki. Nie ma najmniejszej wzmianki o trojcy swietej, czysccu i piekle, a 10 przykazan kk rozni sie od tych z Biblii
nie nie przestałam nigdy , a jak ktos przestaje to przeciez jego decyzja nikt go nie zmusi by wierzył a jak ty wieżysz to idz a resztą rdziny poprostu sie nie przejmuj
jak będziesz go chciała nawracac i coś tłumaczyć, to on tym bardziej nie przyjmie twojego punktu widzenia, a w dodatku może się miedzy wami zrobić dopiero nieprzyjemnie. Po prostu uszanuj że ma inny pogląd i np ustalcie sobie ze wierzycie w cos innego i oboje szanujecie poglad drugiej strony i o tym nie gadacie. Z własnego doswiadczenia wiem ze to jest najlepsze wyjscie :P
taka myśl mnie naszła...po tych wypowiedziach "niewierzących " ....ciekawe czy weźmiecie slub kościelny gdy juz znajdziecie tego jedynego...;) ..
Fakt to jest indywidualna sprawa każdego w co wierzy ,ale widzę że głownie niewiara bierze się z wygody, bo lepiej niedzielę spedzić w barze niż w kosciele ,bo babki pieją na mszy, bo księża jeżdzą furami , bo niewygodnie zyc wg 10 przykazaćń
Ja nie jestem święta i zdarzają sie oczywiscie grzechy większe lub mniejsze , ale od tego jest spowiedz,żal za grzechy, postanowienie poprawy, a człowiek jest tylko człowiekiem więc szukanie ideału wśrod katolikow tez jest głupotą.
i chyba nie da się nie wierzyć w NIC ... hm.... może kiedyś to zrozumiem
A takie nagłe wypieranie sie Boga bo "za duzo złych rzeczy wżyciu się wydarzyło " to raczej to sie wydarzyło po to by tę wiarę pogłebić ,a nie odejsc ....no ale...takie moje zdanie... nie potrzebuję dyskusji , tak wyraziłam opinię. Pozdrawiam.

minusczternascie napisał(a):

taka myśl mnie naszła...po tych wypowiedziach "niewierzących " ....ciekawe czy weźmiecie slub kościelny gdy juz znajdziecie tego jedynego...;) ..Fakt to jest indywidualna sprawa każdego w co wierzy ,ale widzę że głownie niewiara bierze się z wygody, bo lepiej niedzielę spedzić w barze niż w kosciele ,bo babki pieją na mszy, bo księża jeżdzą furami , bo niewygodnie zyc wg 10 przykazaćńJa nie jestem święta i zdarzają sie oczywiscie grzechy większe lub mniejsze , ale od tego jest spowiedz,żal za grzechy, postanowienie poprawy, a człowiek jest tylko człowiekiem więc szukanie ideału wśrod katolikow tez jest głupotą.i chyba nie da się nie wierzyć w NIC ... hm.... może kiedyś to zrozumiemA takie nagłe wypieranie sie Boga bo "za duzo złych rzeczy wżyciu się wydarzyło " to raczej to sie wydarzyło po to by tę wiarę pogłebić ,a nie odejsc ....no ale...takie moje zdanie... nie potrzebuję dyskusji , tak wyraziłam opinię. Pozdrawiam.


Nie mogę się wypowiedzieć w imieniu wszystkich agnostyków/ateistów, ale wypowiem się w swoim - ślubu kościelnego nie wezmę. Nie potrzebuję przysięgać mężowi miłości przed kimś w kogo nie wierzę. :)
Moja prywatna niewiara nie bierze się z wygody, tylko z czystego rozsądku - tak podpowiada mi mózg, sumienie czy jakkolwiek inaczej to nazwać.
Bardzo miło, że utożsamiłaś wszystkich ateistów z pijącymi co niedzielę barze, ale mniejsza już o to.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.