Temat: Zrezygnowałaś kiedyś z wiary ?

Dopiero co opisałam mój fantastyczny wczorajszy dzień, do tego moj braciszek wrocil po 3 miesiacach ze studiow na świeta i wszystko było dobrze, tyle opowieści.. do czasu pytania mamy (myślała,że retyrycznego) czy idzie w święta do kościoła. Odpowiedz: nie. Wiedzialam, ze cos przestal chodzic i w ogole ale gdy dzis usłyszałam od niego, że Bóg nie istnieje, duszy nie ma, kościół to głupia oszukańcza instytucja a Jan Paweł II to tylko dobry mówca, to świat mi się troche załamał... Nie zmusze go do wiary, ale miałam nadzieje, ze jest niepraktykującym katolikiem , a tu totalne zaskoczenie. Mówil z taka pewnościa siebie. Opierał sie na jakichś niby hostorycznych faktach ( typu ze dziwictwo Maryji uznano w IV wieku, spowiedz wymyślil jakiś zazdrosny krol i takie tam) , mowił, ze kościol skupia sie ciagle na tych samych ewangeliach, itp głupoty. Ja wiem,ze w wielu kwestiach ma racje, ale ludzie to jedno a Bóg i wiara to drugie. W ogole nie rozumiał co do niego mówie. Nie widziałam go 3 miesiące i w ciągu 15 minut stał sie dla mnie kompletnie obcy. Prawie sie n ie odezwałam, mama mówiła. Aż mnie wryło. Widze, ze nie ma słow, ktore moga go przekonać. Boże, czuje taką pustke.
Najgorsze, ze chyba nie ma jakiegoś konkretnego powodu, niczyjego wpływu. Są wśród Was osoby, ktore kiedyś wierzyły, a teraz już nie? Co było przełomem , dlaczego zrezygnowałyście?
Powinnam z nim o tym rozmawiać? ...
Jej , widze, ze moj post wzbudził dużo emocji.
Większość z Was ma racje i wszytskie Was rozumiem.
Z tego co widze, większosc niewierzących ma jakieś ulożone w głowie usprawiedliwienie swojej niewiary , typu śmierć kogoś bliskiego, wojna czy choroby . Szukacie usprawiedliwienia.
Ale nie o tym.

Chodzi mi o mojego brata. Ciągle pytacie czemu sie przejmuje, powtarzacie ,że jest wolny. Ale to MOJ BRACISZEK. Kocham go i boje sie o niego.  Jest starszy wiadomo w pewnym sensie autorytet dla mnie. I uslyszalam od niego ,że moja największa wartość w życiu nie istnieje. Że wszyscy jesteśmy ślepi, ograniczeni, że tylko on tak naprawde jest wolny. Że nigdy nie bedzie wierzył, ze nie ma duszy niesmiertelnej a pogrzeb moze miec świecki. Że chodził do kościola bo był "obowiązkowy" i mama tego oczekiwała. Nagle stał sie dla mnie kompletnie obcy. Staram sie z calej siły go zrozumiec, nawet rozumiem, ale jest dla mnie jak nieznajomy.

Jest na pierwszym roku studiow prawa, świetny uniwersytet. Przyjechal po 3 miesiacach. Wygląda świetnie, regularnie trenuje, odżywia sie zdrowo, nie je słodyczy, uczy sie od rana do wieczora, zarywa nocki dla nauki. Narazie ma same 5 i 4. Twierdzi, ze nie ma czasu na dziewczyne. Nie wazne ,ze jedna mu sie bardzo podoba z wzajemnościa, bo dla niego najważniejsza jest nauka. Skonczy prawo, bedzie spał na kasie i już niczego nie bedzie potrzebował tak? Ani Boga, ani miłości. Żadnych wyższych wartości ? Wydaje mu sie ,że ma wszytsko , a w moich oczach n ie ma kompletnie nic.  Nie wyobrażam sobie dzielenia się z nim opłatkiem.  Tak, weźmie udział w Wigilii, dla świetego spokoju i on też traktuje to jako świecka tradycje. poza tym zjeżdza sie rodzina, nie chce robić przykrości mamie i tłumaczyc sie przede wszystkim.

" To nie jest temat na forum" - Owszem , nie jest, ale kiedy mama mi pisze wczoraj smsa po jego powrocie " nie mow o tym zadnej koleżance bardzo Cie prosze" a mnie rozrywa od środka i mam ochote krzyczeć a nie mowie słowa, to jedyne co mi wpadło do głowy to napisać o tym...

neutralnaaa napisał(a):

Jej , widze, ze moj post wzbudził dużo emocji. Większość z Was ma racje i wszytskie Was rozumiem. Z tego co widze, większosc niewierzących ma jakieś ulożone w głowie usprawiedliwienie swojej niewiary , typu śmierć kogoś bliskiego, wojna czy choroby . Szukacie usprawiedliwienia.Ale nie o tym.

"usprawiedliwienie'"... a to coś złego, ze się nie wierzy? potrzeba usprawiedliwienia? 
żyjemy w takim kraju, że większości osób wiara, a raczej przynależność do kościoła, zostaje narzucona, więc wiele osób pisze, dlaczego się od tego odwróciła. tłumaczy, dlaczego to zrobiła, a nie się usprawiedliwia. w końcu nikt nic złego nie zrobił tym, że nie wierzy.

A jeszcze jedno. Ciągle siegacie skrajności. Nie jestem zagorzałą katoliczką, czasem nie pójde w  niedziele do kościoła ,ale za to lubie sobie pojsc w tygodniu do pustego kościola i pomyśleć. Nawet nie modlić się.

Kościół to ie jest instutucja. Nie ZAWSZE. Mieszkam na wsi, mam niedaleko kosćiol. Proboszcz ma bmw x6 a wikary toyote rav 4. Na plebani sa kuloodprne szyby. Pogrzeb kosztuje od 500zl wzwyż, slub od 1000zł. Itd itd.. nie chce mi sie o nich myslec. To źli ludzie , nie lubie ich. Wiecie co robie ?  Jeździmy do kościola 15 km od nas. Tam jest świetny kościolek. Ksieza zawsze maja czas, kopertówka jest raz w roku, ciagle robia cos dla ludzi z parafii BEZPOŚREDNIO. Sumę prowadza dzieciaki, ksiadz z nimi rozmawia przy ołtarzu, co tydzien dostają nagrody za przyjscie do kościola i losują 1,5 metrowego miśka. To kochani ludzie i chodze tam dla przyjemnosci . Czesto w dresie, malo tam znajomych, nie przejmuje sie niczym. Mysle o mszy, o kazaniu, o ewangelii. Mowia naprawde madrze, nigdy nie wydaja nakazów, mowią na przykladzie ewangelii jak byc dobrym czlowiekiem i o ile to jest łatwiejsze z wiarą niż bez. I nigdy nie bede szanować kogoś, kto mowi, ze wszyscy ksieża sa źli a wszystkie kościoły to instytucje.

POLECAM "kazania" KSIEDZA PIOTRA PAWLUKIEWICZA ,
nawet niewierzącym ;))


np. http://www.youtube.com/watch?v=f0iCaaeUW3w

luthiensiannodel tak , też masz racje.

dla mnie to sprawa bardzo świeża i bardzo osobista, postarajcie się zrozumieć.

Ja tam Cię rozumiem, mimo, że jestem niewierząca.
Rozumiem, bo - jak sama piszesz - religia stanowi bardzo ważną część Twojego życia, Twojej codzienności, jest czymś oczywistym i nagle jedna z najbliższych dla Ciebie osób się od tego odwraca.
Jestem pewna, że z czasem zrozumiesz swojego brata i zaakceptujesz jego decyzję.
On pewnie też to sobie przetrawi i zacznie do swojej niewiary pochodzić w inny sposób. Na początku zawsze jest bunt, chęć walki z kościołem, z fanatycznymi wierzącymi itd. Jeśli żyje się z tym jakiś czas, bunt mija i powoli dojrzewasz, dorastasz do swoich decyzji, widzisz wszystko w innych barwach i wiesz, że nie ma tu z czym walczyć. Każdy ma prawo do takiego życia, jakie uważa za najlepsze.
Pasek wagi

neutralnaaa napisał(a):

Jej , widze, ze moj post wzbudził dużo emocji. Większość z Was ma racje i wszytskie Was rozumiem. Z tego co widze, większosc niewierzących ma jakieś ulożone w głowie usprawiedliwienie swojej niewiary , typu śmierć kogoś bliskiego, wojna czy choroby . Szukacie usprawiedliwienia.Ale nie o tym.Chodzi mi o mojego brata. Ciągle pytacie czemu sie przejmuje, powtarzacie ,że jest wolny. Ale to MOJ BRACISZEK. Kocham go i boje sie o niego.  Jest starszy wiadomo w pewnym sensie autorytet dla mnie. I uslyszalam od niego ,że moja największa wartość w życiu nie istnieje. Że wszyscy jesteśmy ślepi, ograniczeni, że tylko on tak naprawde jest wolny. Że nigdy nie bedzie wierzył, ze nie ma duszy niesmiertelnej a pogrzeb moze miec świecki. Że chodził do kościola bo był "obowiązkowy" i mama tego oczekiwała. Nagle stał sie dla mnie kompletnie obcy. Staram sie z calej siły go zrozumiec, nawet rozumiem, ale jest dla mnie jak nieznajomy. Jest na pierwszym roku studiow prawa, świetny uniwersytet. Przyjechal po 3 miesiacach. Wygląda świetnie, regularnie trenuje, odżywia sie zdrowo, nie je słodyczy, uczy sie od rana do wieczora, zarywa nocki dla nauki. Narazie ma same 5 i 4. Twierdzi, ze nie ma czasu na dziewczyne. Nie wazne ,ze jedna mu sie bardzo podoba z wzajemnościa, bo dla niego najważniejsza jest nauka. Skonczy prawo, bedzie spał na kasie i już niczego nie bedzie potrzebował tak? Ani Boga, ani miłości. Żadnych wyższych wartości ? Wydaje mu sie ,że ma wszytsko , a w moich oczach n ie ma kompletnie nic.  Nie wyobrażam sobie dzielenia się z nim opłatkiem.  Tak, weźmie udział w Wigilii, dla świetego spokoju i on też traktuje to jako świecka tradycje. poza tym zjeżdza sie rodzina, nie chce robić przykrości mamie i tłumaczyc sie przede wszystkim. " To nie jest temat na forum" - Owszem , nie jest, ale kiedy mama mi pisze wczoraj smsa po jego powrocie " nie mow o tym zadnej koleżance bardzo Cie prosze" a mnie rozrywa od środka i mam ochote krzyczeć a nie mowie słowa, to jedyne co mi wpadło do głowy to napisać o tym...
usprawiedliwienie? nie myl tego z powodem, usprawiedliwia się człowiek z czegoś złego, co jest złego w byciu ateistą? nie rozumiem tego.
Twoja miłość dla mnie jest jakaś dziwna. Kocam go, ale jest dla mnie jak nieznajomy? Kocham go, ale nie rozumiem? Kocham go, ale nie wyobrażam sobie dzielić się z nim opłatkiem? Nie ogarniam tego. Może Ty po prostu kochasz swoje wyobrażenie o nim, nie mające nic wspólnego z nim samym? Oceniam Cię ostro, bo dla mnie ktoś, kto mówi o czymś, co zmieniło się w jego życiu i jest to dla niego coś niezwykle ważnego (np. powiedzenie rodzicom o byciu ateistą, muzułmaninem, homoseksualistą) zasługuje na szacunek i akceptację najbliższych, jeśli oni mu jej nie dają, wstydzą się go, to dla mnie sami na to nie zasługują.
Dla mnie Twój brat jest człowiekiem, który ma dośc poukładane w głowie, uczy się, wie czego chce. Że ktoś mu się podoba, ale mówi, że nie ma czasu na dziewczynę. Może woli poczekać na prawdziwą miłość? Gdyby był katolikiem tak byś go pewnie oceniła, ale skoro jest ateistą to dla Ciebie pusty karierowicz. Skąd wiesz, że będzie spał na kasie, może będzie pomagał innym, których "katolicy" odrzucili, znieważyli, skrzywdzili lub działał pro publico bono? Skąd wiesz coś takiego? Bo nie jest katolikiem? Najgorsi ludzie, których spotkałam w życiu to "katolicy". A najlepsi to protestanci, ateiści, agnostycy - szczerzy, uczciwi, skorzy do pomocy, niezakłamani.
Nie wiem czy zasługujesz na brata, skoro nie stac Cię na miłość i akceptację albo chociaż na szczerość i zrozumienie. Aż się wkurzyłam. Wyszła z Ciebie typowa katoliczka jak dla mnie.

noelleee napisał(a):

Beata19699 napisał(a):

noelleee napisał(a):

Rozumiem, że to Twój brat, ale kiedy mnie ktoś próbuje do wiary "przekonać", to widzę go jako nachalnego natręta.Jestem ochrzczona, byłam u komunii, zaliczyłam bierzmowanie, ale to wszystko było po to, "bo tak trzeba". Nic głębszego z tego nie wynikało. Cała moja rodzina jest wierząca "bo tak". Nie chodzą do kościoła, nie modlą się, wielcy pozoranci. Ja wprost mówię, że nie wierzę i dla mnie religia nie istnieje. Nie czuję się przez to uboższa, niczego mi nie brakuje, mam bogate życie duchowe. Nie było żadnego przełomu, po prostu to do mnie dotarło. Nie ma we mnie nawet krzty wątpliwości.Uszanuj decyzję brata i przestań to tak przeżywać. To jego wybór i nie masz tutaj raczej na nic wpływu. Do czego chcesz go przekonać? Że Bóg jest, mimo, że on tego nie czuje i w to nie wierzy? Jak chcesz mu to "udowodnić"? Dobrze wiesz, że się nie da, dlatego wiara to tak delikatna sprawa.
Jak udowodnić istnienie Boga ? Hm mi ktos musiałby najpierw udowodnić istnienie  człowieka przez ewolucję . Widzisz wiatr ? Nie , czujesz go ! Widzisz prąd ? nie widzisz co potrafi uczynić a wiara w stworce to takie trudne? Spojz na swoje ciało, albo na kobietę w ciazy to prawdziwy cud.  Ktos może jednak wierzyć ze pochodzi od małpy no pewnie wolna wola ale musi to być dla Boga bardzo przykre.
W ogóle nie zrozumiałaś, o czym pisałam, kompletnie.Przecież pisałam, że autorka niczego nie udowodni bratu, bo się nie da i albo się wierzy, albo nie. Koniec kropka.I nie próbuj mi czegoś wmawiać i traktować mnie z góry jako "ta bardziej oświecona i mądrzejsza", bo wychodzi Ci odwrotnie :)Tak samo przykre jest dla mnie to, że ktokolwiek może wierzyć w podobne rzeczy, że jest GDZIEŚ jakiś KTOŚ kto pomachał palcem i stworzył wszystko. Jeśli ktoś czuje się tym urażony - przepraszam - ale mówię w 100% szczerze. Z mojego punktu widzenia to jest śmieszne :)Swoją drogą, małpy i wszystkie inne zwierzęta są tak samo piękne, jak ludzie, na swój sposób. Niestety prawda jest taka, że "pochodzisz od małpy" i im szybciej się z tym pogodzisz, tym lepiej. A jak nie chcesz, to bujaj w obłokach, masz takie prawo.Wszystko jest, albo -prędzej czy później- będzie udowodnione naukowo.Kiedyś wierzono, że opowieść o Adamie i Ewie to święta prawda - do czasu, aż naukowcy wykazali, co tak naprawdę było na samym początku. Teraz trzeba to traktować jako przypowieść... :)

Nie jestem może bardziej oswiecona ale Niecierpie chorej agresji niezdrowej na Vitali ! Jeżeli masz nerwa to idź sie wyżyj gdzieś indziej! Jest to strona gdzie ktos wyraża swoje zdanie ja je wyrazilam a ty próbujesz sie wymadrzac. Może ty pochodzisz od małpy jeżeli w to wierzysz nie ja ! Jakoś nie udało sie tego udowodnić naukowcom przez tyle lat o czym ty mówisz? Masz wiedzę na poziomie swojej wiary ale to Twoja sprawa! Idź pocwicz i odreagowuj gdzie indziej. Głupia paplanina może kogoś urazić więc uważaj co piszesz!!!

maharettt napisał(a):

Beata19699 napisał(a):

Jak udowodnić istnienie Boga ? Hm mi ktos musiałby najpierw udowodnić istnienie  człowieka przez ewolucję . Widzisz wiatr ? Nie , czujesz go ! Widzisz prąd ? nie widzisz co potrafi uczynić a wiara w stworce to takie trudne? Spojz na swoje ciało, albo na kobietę w ciazy to prawdziwy cud.  Ktos może jednak wierzyć ze pochodzi od małpy no pewnie wolna wola ale musi to być dla Boga bardzo przykre.
Bez urazy, ale skąd wiesz czy to sprawka boga?A nie np.kosmitów?Abbo krasnoludków?Dowody na ich istnienie sa takie same.Proponuje trochę pouczyć sie fizyki i chemii i biologii.Teoria ewolucji jest prawie udowodniona, to jak sie człowiek rozmnaża też już wiadomo,skąd wiatr i prąd też.Nie są to żadne cuda.Apropo zjawisk niewyjaśnionych. Kiedyś nie rozumiano wiele zjawisk,ale z czasem je odkryto i udowodniono.Jeśli teraz czegoś nie rozumiemy, za 100-200 lat może to być zupełnie normalne.Nie rozumiem zapychania bogiem wszelkich luk w wiedzy.
Jeżeli poczecie nie nazywasz cudem to gratuluje. Wszystkie dziewczyny próbują udowodnić brak Boga tylko żadna z nich pewnie nie czytała Biblii albo nie ze zrozumieniem. Mam 43 lata i skończyłam edukację na poziomie szkoły wyższej i to mi starczy. Nie życzę sobie aby dziewczyny w wieku mojej córki okazywały mi brak szacunku ale to juz o Was świadczy. Trochę kultury. Jeżeli to jest wątek dla wybranych to prosze zaznaczyć a Nie silic sie na chore złośliwości. Wierzcie sobie nawet ufoludki prosze bardzo macie takie prawo a ja wierze w Boga stworce wszystkiego i nie czuje sie przez to prostaczka niedouczona! 

Beata19699 napisał(a):

maharettt napisał(a):

Beata19699 napisał(a):

Jak udowodnić istnienie Boga ? Hm mi ktos musiałby najpierw udowodnić istnienie  człowieka przez ewolucję . Widzisz wiatr ? Nie , czujesz go ! Widzisz prąd ? nie widzisz co potrafi uczynić a wiara w stworce to takie trudne? Spojz na swoje ciało, albo na kobietę w ciazy to prawdziwy cud.  Ktos może jednak wierzyć ze pochodzi od małpy no pewnie wolna wola ale musi to być dla Boga bardzo przykre.
Bez urazy, ale skąd wiesz czy to sprawka boga?A nie np.kosmitów?Abbo krasnoludków?Dowody na ich istnienie sa takie same.Proponuje trochę pouczyć sie fizyki i chemii i biologii.Teoria ewolucji jest prawie udowodniona, to jak sie człowiek rozmnaża też już wiadomo,skąd wiatr i prąd też.Nie są to żadne cuda.Apropo zjawisk niewyjaśnionych. Kiedyś nie rozumiano wiele zjawisk,ale z czasem je odkryto i udowodniono.Jeśli teraz czegoś nie rozumiemy, za 100-200 lat może to być zupełnie normalne.Nie rozumiem zapychania bogiem wszelkich luk w wiedzy.
Jeżeli poczecie nie nazywasz cudem to gratuluje. Wszystkie dziewczyny próbują udowodnić brak Boga tylko żadna z nich pewnie nie czytała Biblii albo nie ze zrozumieniem. Mam 43 lata i skończyłam edukację na poziomie szkoły wyższej i to mi starczy. Nie życzę sobie aby dziewczyny w wieku mojej córki okazywały mi brak szacunku ale to juz o Was świadczy. Trochę kultury. Jeżeli to jest wątek dla wybranych to prosze zaznaczyć a Nie silic sie na chore złośliwości. Wierzcie sobie nawet ufoludki prosze bardzo macie takie prawo a ja wierze w Boga stworce wszystkiego i nie czuje sie przez to prostaczka niedouczona! 
Cud – zjawisko paranormalne lub zdarzenie z różnych przyczyn nie posiadające wiarygodnego, naukowego wytłumaczenia, w kontekście religijnym przypisywane interwencji istot nadprzyrodzonych lub nadprzyrodzonej mocy. 
Poczęcie nie spełnia żadnego z tych warunków. To po pierwsze. Po drugie - nie każdy musi czytać biblię (mam dużo znajomych katolików, którzy znają ją gorzej ode mnie, o historii kościoła kat. i kolendarzu liturgicznym nie wspominając), Ty pewnie nie czytałaś koranu, i co z tego? Nic. Tym bardziej, że biblia, szczególnie stary testament jest książką trudną, wzajemnie sobie przeczącą i już trochę nieaktualną. Nikt nie okazuje Ci braku kultury, nie obraża Cię, nie wyzłośliwia tylko się z Tobą nie zgadza, to różnica i dostrzeż ją, proszę. To, że masz 43 lata nie czyni Cię lepszą ani mądrzejszą, to że masz córkę, ani skończyłaś studia też nie. To już nie są czasy, kiedy nie mozna było dyskutować z osobą starszą, bo ona jest starsza. Na szczęście. Zarzucasz innym brak kultury. Dla mnie jesteś osobą, która w tym wątku wykazuje jej najmniej.

Ana899 napisał(a):

Beata19699 napisał(a):

maharettt napisał(a):

Beata19699 napisał(a):

Jak udowodnić istnienie Boga ? Hm mi ktos musiałby najpierw udowodnić istnienie  człowieka przez ewolucję . Widzisz wiatr ? Nie , czujesz go ! Widzisz prąd ? nie widzisz co potrafi uczynić a wiara w stworce to takie trudne? Spojz na swoje ciało, albo na kobietę w ciazy to prawdziwy cud.  Ktos może jednak wierzyć ze pochodzi od małpy no pewnie wolna wola ale musi to być dla Boga bardzo przykre.
Bez urazy, ale skąd wiesz czy to sprawka boga?A nie np.kosmitów?Abbo krasnoludków?Dowody na ich istnienie sa takie same.Proponuje trochę pouczyć sie fizyki i chemii i biologii.Teoria ewolucji jest prawie udowodniona, to jak sie człowiek rozmnaża też już wiadomo,skąd wiatr i prąd też.Nie są to żadne cuda.Apropo zjawisk niewyjaśnionych. Kiedyś nie rozumiano wiele zjawisk,ale z czasem je odkryto i udowodniono.Jeśli teraz czegoś nie rozumiemy, za 100-200 lat może to być zupełnie normalne.Nie rozumiem zapychania bogiem wszelkich luk w wiedzy.
Jeżeli poczecie nie nazywasz cudem to gratuluje. Wszystkie dziewczyny próbują udowodnić brak Boga tylko żadna z nich pewnie nie czytała Biblii albo nie ze zrozumieniem. Mam 43 lata i skończyłam edukację na poziomie szkoły wyższej i to mi starczy. Nie życzę sobie aby dziewczyny w wieku mojej córki okazywały mi brak szacunku ale to juz o Was świadczy. Trochę kultury. Jeżeli to jest wątek dla wybranych to prosze zaznaczyć a Nie silic sie na chore złośliwości. Wierzcie sobie nawet ufoludki prosze bardzo macie takie prawo a ja wierze w Boga stworce wszystkiego i nie czuje sie przez to prostaczka niedouczona! 
Cud ? zjawisko paranormalne lub zdarzenie z różnych przyczyn nie posiadające wiarygodnego, naukowego wytłumaczenia, w kontekście religijnym przypisywane interwencji istot nadprzyrodzonych lub nadprzyrodzonej mocy. Poczęcie nie spełnia żadnego z tych warunków. To po pierwsze. Po drugie - nie każdy musi czytać biblię (mam dużo znajomych katolików, którzy znają ją gorzej ode mnie, o historii kościoła kat. i kolendarzu liturgicznym nie wspominając), Ty pewnie nie czytałaś koranu, i co z tego? Nic. Tym bardziej, że biblia, szczególnie stary testament jest książką trudną, wzajemnie sobie przeczącą i już trochę nieaktualną. Nikt nie okazuje Ci braku kultury, nie obraża Cię, nie wyzłośliwia tylko się z Tobą nie zgadza, to różnica i dostrzeż ją, proszę. To, że masz 43 lata nie czyni Cię lepszą ani mądrzejszą, to że masz córkę, ani skończyłaś studia też nie. To już nie są czasy, kiedy nie mozna było dyskutować z osobą starszą, bo ona jest starsza. Na szczęście. Zarzucasz innym brak kultury. Dla mnie jesteś osobą, która w tym wątku wykazuje jej najmniej.

Dokładnie to samo myśle o Tobie i nie będę dalej wdawac  sie w dyskusjei spory z taka osoba bo szkoda mi czasu a dziewczyna prosila o rade  wiec skup sie na tym i daruj sobie teksty w stylu ze nie te czasy .....Dyskusja to jedno a zarzucanie komuś ciemnoty bo wierzy w Bga to drugie! Gdybyś czytała Biblię mogłabys sie wypowiedzieć czy sobie przeczy czy tez nie. Jeżeli piszesz ze mam sie douczyc  to ja ci odpowiadam ze nie muszę mam wiedzę ktora mi wystarcza aby stwierdzić czy Bóg istnieje lub nie. Niepowiedziałam ze jestem przez to lepsza od ciebie. W przeciwieństwie do Ciebie szanuje przekonania innych i nie pisze ze ktos ma luki w wiedzy i wymyślił sobie Boga. Mogłabym powiedzieć to samo o osobach które twierdza ze nie ma Boga i nawet nie czytali  Bibli ale nie robię tego bo to ich wybór, ich życie. Czytałam koran to na marginesie i znam arabski moj maz jest muzulmaninem cos jeszcze bardzo kulturalna młoda dziewczyno?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.