- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Kambodżio
- Liczba postów: 1902
21 grudnia 2012, 21:00
Dopiero co opisałam mój fantastyczny wczorajszy dzień, do tego moj braciszek wrocil po 3 miesiacach ze studiow na świeta i wszystko było dobrze, tyle opowieści.. do czasu pytania mamy (myślała,że retyrycznego) czy idzie w święta do kościoła. Odpowiedz: nie. Wiedzialam, ze cos przestal chodzic i w ogole ale gdy dzis usłyszałam od niego, że Bóg nie istnieje, duszy nie ma, kościół to głupia oszukańcza instytucja a Jan Paweł II to tylko dobry mówca, to świat mi się troche załamał... Nie zmusze go do wiary, ale miałam nadzieje, ze jest niepraktykującym katolikiem , a tu totalne zaskoczenie. Mówil z taka pewnościa siebie. Opierał sie na jakichś niby hostorycznych faktach ( typu ze dziwictwo Maryji uznano w IV wieku, spowiedz wymyślil jakiś zazdrosny krol i takie tam) , mowił, ze kościol skupia sie ciagle na tych samych ewangeliach, itp głupoty. Ja wiem,ze w wielu kwestiach ma racje, ale ludzie to jedno a Bóg i wiara to drugie. W ogole nie rozumiał co do niego mówie. Nie widziałam go 3 miesiące i w ciągu 15 minut stał sie dla mnie kompletnie obcy. Prawie sie n ie odezwałam, mama mówiła. Aż mnie wryło. Widze, ze nie ma słow, ktore moga go przekonać. Boże, czuje taką pustke.
Najgorsze, ze chyba nie ma jakiegoś konkretnego powodu, niczyjego wpływu. Są wśród Was osoby, ktore kiedyś wierzyły, a teraz już nie? Co było przełomem , dlaczego zrezygnowałyście?
Powinnam z nim o tym rozmawiać? ...
22 grudnia 2012, 13:13
ja wierzyłam i nie wierzę. moment niby błahy ( śmierć na prawdę wspaniałego kolegi, który miał zaledwie 19 lat ) , ale później zaczęłam wnikać w temat i przyznaję rację tym, którzy twierdza , że Boga jako Boga nie ma. ale to nie jest tak , że w nic nie wierzę. Wierze w przeznaczenie ( ale nie w taki ogólny sposób ) i wierze w tego Boga we mnie, czyli moją wewnętrzną moc, która pomaga mi w wielu waznych sytuacjach nie poddać się, nie odpuszczać tylko walczyć :)
jak ktoś chce ok niech wierzy w .. w to wszystko. Ale niech wierzy w Boga. nie w Kościół. Instytucja Kościoła jest tak cholernie zakłamana. Wmawiają nam , że w Bibli jest to i to napisane i to jest świętość. Nie czytałam nigdy Biblii, ale znam trochę opowieści z czasów kiedy jeszcze w to wszystko wierzyłam i owszem Biblia jest mądrością jednak mądrością do zinterpretowania i czytania miedzy wierszami a nie jak dzieje się to kiedy Księża nam czytają słowo w słowo i twierdzą , że tak było.
Ludzie nie widzą tego, że Kościół to pranie mózgu. Jeżeli by tak nie było to chrzest i inne rytuały odbywałyby się w wieku świadomym a nie wtedy kiedy można nas do wszystkiego przymusić.
Twój Brat ma prawo do innych poglądów i nawet jeżeli się z nimi nie zgadzasz - odpuść. To tak jakby On próbował zmienić Twoje poglądy np w stosunku do polityki czy jeszcze czegoś innego :)
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Zawisty-Króle
- Liczba postów: 24
22 grudnia 2012, 13:38
.
Edytowany przez bubaba 22 grudnia 2012, 23:57
- Dołączył: 2011-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5812
22 grudnia 2012, 13:40
Rozumiem, że to Twój brat, ale kiedy mnie ktoś próbuje do wiary "przekonać", to widzę go jako nachalnego natręta.
Jestem ochrzczona, byłam u komunii, zaliczyłam bierzmowanie, ale to wszystko było po to, "bo tak trzeba". Nic głębszego z tego nie wynikało. Cała moja rodzina jest wierząca "bo tak". Nie chodzą do kościoła, nie modlą się, wielcy pozoranci.
Ja wprost mówię, że nie wierzę i dla mnie religia nie istnieje. Nie czuję się przez to uboższa, niczego mi nie brakuje, mam bogate życie duchowe. Nie było żadnego przełomu, po prostu to do mnie dotarło. Nie ma we mnie nawet krzty wątpliwości.
Uszanuj decyzję brata i przestań to tak przeżywać. To jego wybór i nie masz tutaj raczej na nic wpływu. Do czego chcesz go przekonać? Że Bóg jest, mimo, że on tego nie czuje i w to nie wierzy? Jak chcesz mu to "udowodnić"? Dobrze wiesz, że się nie da, dlatego wiara to tak delikatna sprawa.
22 grudnia 2012, 13:41
Ja jestem taką osobą która kiedyś wierzyła a teraz nie, nic się nie stało nie było żadnego przełomu, po prostu głębiej się nad tym zastanowiłam i to wszystko wydaje mi się śmieszne. Oczywiście nie myślcie że wyśmiewam się z wiary, absolutnie. Szanuję ludzi którzy wierzą, ale nie próbują wpoić tego innym, także skoro Ty wierzysz to zaakceptuj to że są ludzie którzy nie wierzą i pozwól mu dokonać wyboru.
22 grudnia 2012, 13:41
Emwuwu napisał(a):
.P.S.Mam ciotkę, która przeżyła wojnę, była na Pawiaku i w obozie Ravensbruck!I właśnie tam, ona, wcześniej zagorzała katoliczka przestała wierzyć!Powiedziała mi kiedyś, że gdyby istniał Bóg to nie pozwoliłby na takie okropności szczególnie wobec dzieci,które są przecież z gruntu niewinne!
Widziałam w róznych programach historycznych wielu ludzi, starszych, którym wojna otworzyła oczy na prawdę. Wielu z nich jest głupio i wstydzą się w swoją wczesniejszą żarliwość.
22 grudnia 2012, 13:43
noelleee napisał(a):
Rozumiem, że to Twój brat, ale kiedy mnie ktoś próbuje do wiary "przekonać", to widzę go jako nachalnego natręta.Jestem ochrzczona, byłam u komunii, zaliczyłam bierzmowanie, ale to wszystko było po to, "bo tak trzeba". Nic głębszego z tego nie wynikało. Cała moja rodzina jest wierząca "bo tak". Nie chodzą do kościoła, nie modlą się, wielcy pozoranci. Ja wprost mówię, że nie wierzę i dla mnie religia nie istnieje. Nie czuję się przez to uboższa, niczego mi nie brakuje, mam bogate życie duchowe. Nie było żadnego przełomu, po prostu to do mnie dotarło. Nie ma we mnie nawet krzty wątpliwości.Uszanuj decyzję brata i przestań to tak przeżywać. To jego wybór i nie masz tutaj raczej na nic wpływu. Do czego chcesz go przekonać? Że Bóg jest, mimo, że on tego nie czuje i w to nie wierzy? Jak chcesz mu to "udowodnić"? Dobrze wiesz, że się nie da, dlatego wiara to tak delikatna sprawa.
Właśnie z tym udowodnieniem to śmieszne, bo to samo w sobie nie jest udowodnione, dlatego nazywa się to WIARĄ bo wierzysz a nie masz tak na prawdę dowodów, po prostu wierzysz a nie widzisz.
22 grudnia 2012, 14:10
neutralnaaa napisał(a):
Dopiero co opisałam mój fantastyczny wczorajszy dzień, do tego moj braciszek wrocil po 3 miesiacach ze studiow na świeta i wszystko było dobrze, tyle opowieści.. do czasu pytania mamy (myślała,że retyrycznego) czy idzie w święta do kościoła. Odpowiedz: nie. Wiedzialam, ze cos przestal chodzic i w ogole ale gdy dzis usłyszałam od niego, że Bóg nie istnieje, duszy nie ma, kościół to głupia oszukańcza instytucja a Jan Paweł II to tylko dobry mówca, to świat mi się troche załamał... Nie zmusze go do wiary, ale miałam nadzieje, ze jest niepraktykującym katolikiem , a tu totalne zaskoczenie. Mówil z taka pewnościa siebie. Opierał sie na jakichś niby hostorycznych faktach ( typu ze dziwictwo Maryji uznano w IV wieku, spowiedz wymyślil jakiś zazdrosny krol i takie tam) , mowił, ze kościol skupia sie ciagle na tych samych ewangeliach, itp głupoty. Ja wiem,ze w wielu kwestiach ma racje, ale ludzie to jedno a Bóg i wiara to drugie. W ogole nie rozumiał co do niego mówie. Nie widziałam go 3 miesiące i w ciągu 15 minut stał sie dla mnie kompletnie obcy. Prawie sie n ie odezwałam, mama mówiła. Aż mnie wryło. Widze, ze nie ma słow, ktore moga go przekonać. Boże, czuje taką pustke. Najgorsze, ze chyba nie ma jakiegoś konkretnego powodu, niczyjego wpływu. Są wśród Was osoby, ktore kiedyś wierzyły, a teraz już nie? Co było przełomem , dlaczego zrezygnowałyście?Powinnam z nim o tym rozmawiać? ...
Wiem ze czujesz sie przybita i rozumiem , może warto sie zapytać brata skąd nagle takie poglądy i spokojnie go wysłuchać. Wielu ludzi dzisiaj wątpi w istnienie Boga dostrzegajac oblude w religii czy tez w postępowaniu duchownych. Uważam jednak ze tylko przemyślane argumenty moga tu pomoc -historyczne i naukowe. Biblia jest taka księga i żadnemu historykowi czy naukowcowi nie udało sie podważyć jej prawdziwości. Ja kiedyś tez byłam katoliczka i kiedy zaczęłam czytać Biblię dostrzegalam sprzeczne rzeczy niż są w mojej religi. Każdy ma wolna wole i narzucanie mu wiary ( w wieku niemowlecym) jest nieuczciwe. Jezus miał 30 lat kiedy został ochrzszczony czyli świadomy wybór . Myśle ze Twój brat z czasem zapragnie bliskości z Bogiem bo człowiek każdy ma potrzeby duchowe i zacznie sie zastanawiać z czasem nad sensem zycia skoro Boga nie ma? to musi potrwać.
22 grudnia 2012, 14:33
A mnie się wydaje, że są ludzie którzy
chcą wierzyć, że Boga nie ma. Bo wówczas wszystko staje się prostsze- tu coś zwinę, oszukam, zdradzę, może nawet zgwałcę lub zamorduję, dopóki nie dam się złapać jest samowolka, kary brak. Obecność Boga w życiu zmienia wiele-musisz być odpowiedzialny za siebie i swoje życie, bo naszym ziemskim zadaniem jest "przynosić owoce".
Oczywiście, że są księża pedofile, cudzołożnicu itp, ale nie chodzimy do kościoła dla kleru, tylko dla Boga. To tak, jakbyśmy chcieli się w Jego oczach wybielić i rozgrzeszyć z własnego lenistwa.
Nie rozumiem, czemu katolicy świadomie odrzucają mszę świętą, nie spowiadają się i nie przyjmują Komunii. Przecież Jezus mówił o spowiedzi ( księża są następcami apostołów), o potrzebie przyjmowania Jego Ciała i Krwi, a to wszystko otrzymać można jedynie w kościele.
A co do brata-to nic na siłę. Módl się za niego, to najlepsze co możesz zrobić.
22 grudnia 2012, 15:12
Stał Ci się obcy ,bo zmienił wiarę ? Wybacz, ale dla mnie to brzmi dziecinnie. Ludzie,którzy się kochają, znają się od zawsze,żyją razem przez wiele lat nie mogą stać się nam obcy tylko dlatego ,że zmienili wiarę .Nawet jeżeli jesteś prawidłową katoliczką, codziennie chodzisz do kościoła, przestrzegasz przykazań to uszanuj wybór brata. Oprócz tego ,że zmienił wiarę nic się nie zmieniło, dalej jest tym samym kochanym braciszkiem co wcześniej. Ja mam w rodzinie wiele takich osób, na początku dla większości był to szok- kwestia przestawienia się , przyzwyczajenia. Nigdy jednak nie poczułam pustki, odrzucenia w stosunku do nich .