14 listopada 2012, 18:06
Zastanawiam się co zmieniłoby się w moim życiu gdybym schudła to 40 kg? W tej chwili moja akceptacja jest na niskim poziomie...zdarzają się chwilę, że jestem szczęśliwa ze swoim ciałem...Niestety często jest tak, że mam doła dlatego, żete ciało wisi i sama się sobie niepodobam.....A jak jest z Wami?
14 listopada 2012, 21:27
Ja w pewnym stopniu siebie akceptuję, ale wiadomo - czasem mam momenty w których z chęcią odkroiła bym sobie kawał cielska :/.
- Dołączył: 2011-03-14
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 3828
14 listopada 2012, 21:31
Ja się akceptuję w całości. Przyznam jednak, że przyszło mi to z wielkim trudem. Dawniej przy zaburzeniach odżywiania, gdy ważyłam już te 50kg, nadal nienawidziłam siebie z całego serca, każdego najmniejszego kawałka siebie, dosłownie płakałam na swój widok w lustrze. Wydawało mi się ciągle, że ważę więcej niż kiedykolwiek, że waga kłamie, że jestem strasznie gruba i kompletnie nieatrakcyjna. Jednak przekonałam się, że wszystko leży w psychice. Jeszcze niedawno (niecałe 3 miesiące temu) ważyłam 67kg - bariera, której nigdy nie przekroczyłam - ale jednak czułam się bardzo dobrze w swoim ciele mimo wszelkich niedoskonałości, mimo nadwagi, mimo tego, tamtego. Żeby pokochać swoje ciało trzeba zacząć od głowy, naprawdę. Teraz jestem nieporównywalnie szczęśliwsza niż wtedy przy tym wymarzonym 50kg. Także wszystko zależy od nastawienia, pracuj więc nie tylko nad ciałem kochana, a będzie coraz lepiej. ;)
- Dołączył: 2011-12-19
- Miasto: Madryt
- Liczba postów: 907
14 listopada 2012, 21:35
a ja jak zgubię jeden kilogram czuję się lepiej, każdy jeden mnie cieszy i bardziej się akceptuję :)
14 listopada 2012, 21:38
Bonita1990 napisał(a):
bo żyjemy w takich czasach, że kobiety o bardziej zaokrąglonych kształtach są wytykane...a tym "ideałem piękna" jest kobieta chuda..niestety... kiedyś czasy były inneniegdyś kobiety tak nie zwracały uwagę na wagę, nie wiedziały co to cellulit itp
raczej żyjemy w czasach gdzie popada się ze skrajności w skrajność - wcześniej na kanon piękna kreowało się zagłodzonego szkieleta o wzroście mężczyzny i figurze dojrzewającego dziecka, a teraz otyłe i chełpiące się swoją nadwagą - przez którą bliżej im o grobu niż anorektyczkom - baby, 2 razy szersze od typowego faceta. kobieta ma być szczupła, wysportowana, zdrowa i mieć atrybuty kobiecości - tyle.
14 listopada 2012, 21:54
Ja czasem widzę pozytywne zmiany, uważam, że moje ciało jest fajne, ale są takie dni, że czuję się jak świnia. I nie wiem, która z tych wersji jest bliższa prawdy... A twarzy to w ogóle nie znoszę :)
- Dołączył: 2012-03-25
- Miasto: Polska Cerekiew
- Liczba postów: 665
14 listopada 2012, 22:21
Hmm taaa akceptacja własnego ciała to najważniejsza w sumie rzecz, bo ważne żebyśmy się czuli dobrze we własnym ciele. Na swoim przykładzie stwierdziłam, że już w tak dużym stopniu przestałam nie akceptować swoje ciało, że mnie zaczyna to przerażać. Pewnie, że na to nałożyły się pewne sytuacje. Wiem, że powinnam być sama z siebie dumna ile robię dla siebie, jak dużo sportu ćwiczę i dobrze jem. Stało się to po trochu także powodem braku faceta, gdzie zawsze jak ktoś się pojawi to potrafię sobie wmówić, że pewnie sobie ze mnie jaja robi i się z kimś umówił bądź też że jestem za duża posturą do niego...wiem chore, ale prawdziwe. No i nic a nic nie podoba mi się to jak wmawianie sobie, że każdy kto koło mnie tylko przejdzie od razu śmiech jaka to ja wielka...ych zamęczam samą siebie. Ale widzę z komentarzy, że nie tylko ja mam tego rodzaju problemy.
- Dołączył: 2012-05-04
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 4772
14 listopada 2012, 22:26
Zależy.. ja ważąc 65 byłam czasem szczęśliwsza niż ważąc 45.. Waga tak na prawde niczego nie zmienia.
14 listopada 2012, 22:33
mnie sie w sobie tylko piersi , ręce, włosy , oczy podobają hehe
- Dołączył: 2011-11-12
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1341
15 listopada 2012, 00:09
Myślę, że ciało nie ma żadnego wpływu na samoocenę, przynajmniej dla prawidłowo poukładanego umysłu :) Poczucie własnej wartości jak nazwa wskazuje, odnosi się do wartości, nie wiem co w ciele może być takiego, co można lub nie można akceptować. To tylko widzialna forma nas, którą każdy ma inną po to, żeby nas znajomi odróżniali na ulicy, a im bardziej twoje ciało różni się od reszty, tym lepiej :D Ja mam kiepski wzrok i lubię jak moi znajomi się wyróżniają wyglądem, to przynajmniej nie mam przypału jak się mijamy na mieście, że nie poznam :P
P.S. Jeśli o mnie chodzi, to dziewczyna, której zdjęcie jest na głównej stronie Vitalii, dużo lepiej wyglądała "przed", zawsze mnie śmieszy to zdjęcie, jako że jest demotywatorem do odchudzania ;)
Edytowany przez kejti1990 15 listopada 2012, 00:13
15 listopada 2012, 08:07
musisz schudnąc i wtedy zobaczymy :) a tak serio musisz zastanowic sie czego chcesz co musisz zmienic jaka chcesz byc i to zrobić.