14 listopada 2012, 18:06
Zastanawiam się co zmieniłoby się w moim życiu gdybym schudła to 40 kg? W tej chwili moja akceptacja jest na niskim poziomie...zdarzają się chwilę, że jestem szczęśliwa ze swoim ciałem...Niestety często jest tak, że mam doła dlatego, żete ciało wisi i sama się sobie niepodobam.....A jak jest z Wami?
- Dołączył: 2012-05-18
- Miasto: Tłuszcz
- Liczba postów: 1328
14 listopada 2012, 19:56
Też ważę za dużo. Kiedyś myślałam, że jak schudnę do wymarzonej wagi, to będę szczęśliwa i kochała, akceptowała siebie. Schudłam i co? Bzdura! Wszystko zostało.. a ja nadal myślałam "nogi jeszcze za grube", "brzuch za wielki", bo dalej widziałam siebie jaką tą przed odchudzaniem
- Dołączył: 2012-03-18
- Miasto: Koszalin
- Liczba postów: 7878
14 listopada 2012, 19:59
Ja miałam pełne zadowolenie z siebie przy wadze - dokładnie 49.9 kg . Niestety teraz jest 54 i widzę gdzie mam boczek itd ...Może nie mogę powiedzieć że się nie akceptuję ale uważam że daleko mi do ideału .
- Dołączył: 2012-02-06
- Miasto: Chełm
- Liczba postów: 9990
14 listopada 2012, 20:06
Jak sie "nagle" sporo schudnie to zwykle otoczenie bardzo zwraca na to uwagę i czuje sie wtedy jak super laska. Po jakimś czasie to mija, wszyscy sie przyzwyczajaja do mojego nowego wyglądu, łącznie ze mną. No i wtedy zaczyna mi sie nudzic, dopatruje sie defektow i wymyslam nowe cele któe chce osiagac. Ostatnio przybralam 2kg i stwierdzilam, ze dla odmiany schudne ze 3kg. Ja siebie nie lubie, nie wazne czy z waga 60 czy 48kg. Zawsze uwazam sie za paszteta. To jest chore myslenie, ale tak jest. Zamiast za spalanie tłuszczu powinnam sie wziac za leczenie mojej chorej glowy :/
- Dołączył: 2012-01-06
- Miasto: Wisbech
- Liczba postów: 229
14 listopada 2012, 20:10
Większość osób nie akceptuje swojego ciała, ja swojego tez nie lubie
- Dołączył: 2012-03-17
- Miasto:
- Liczba postów: 2620
14 listopada 2012, 20:12
ja mam przez to depresje i fobie społeczna
14 listopada 2012, 20:55
jak byłam szczuplutka, to nie nosiłam sukienek, wstydziłam się i czułam się gruba. Jak naprawdę byłam gruba, wkręcałam sobie, że mnie to nie obchodzi. Ale po zrzuceniu 8 kg w większości się akceptuję, choć do powrotu do starej wagi trochę zostało. No nie akceptuję rozstępów, mam słabą skórę i mi się pojawiło mnóstwo :(
14 listopada 2012, 21:03
sama to sobie zrobiłaś i sama sobie musisz z tym poradzić
14 listopada 2012, 21:21
schudnij te 40 to zobaczysz jak bedzie pięknie ;))
14 listopada 2012, 21:21
minutka3 napisał(a):
Jak sie "nagle" sporo schudnie to zwykle otoczenie bardzo zwraca na to uwagę i czuje sie wtedy jak super laska. Po jakimś czasie to mija, wszyscy sie przyzwyczajaja do mojego nowego wyglądu, łącznie ze mną. No i wtedy zaczyna mi sie nudzic, dopatruje sie defektow i wymyslam nowe cele któe chce osiagac. Ostatnio przybralam 2kg i stwierdzilam, ze dla odmiany schudne ze 3kg. Ja siebie nie lubie, nie wazne czy z waga 60 czy 48kg. Zawsze uwazam sie za paszteta. To jest chore myslenie, ale tak jest. Zamiast za spalanie tłuszczu powinnam sie wziac za leczenie mojej chorej glowy :/
u mnie dla odmiany po schudnięciu życie stało się piękne. nie tylko wciąż mnie wszyscy uważają za ową "super laskę" (zawsze byłam atrakcyjna, tyle że teraz jeszcze mam fajną figurę), ale i stałam się pewniejsza siebie, buszuję po sklepach w poszukiwaniu eleganckich ciuchów i bardzo o siebie dbam - czego wcześniej nie robiłam, bo źle się czułam wśród ludzi i szkoda mi było pieniędzy na ubrania które "będą do wyrzucenia jak schudnę". wyjechałam na studia, świetnie mi tu idzie, poszerzam swoje kontakty, stałam się niezwykle towarzyska i lubiana, mam cudownego chłopaka, uwielbiam patrzeć w lustro, malować się, podkreślać figurę eleganckim ubiorem. jestem zadowolona z siebie i zwyczajnie szczęśliwa. było warto, a wcale nie tak ciężko. nigdy nie pozwolę sobie utyć, wszystko w granicach zdrowego rozsądku.