Temat: Akceptacja własnego ciała!!!

Zastanawiam się co zmieniłoby się w moim życiu gdybym schudła to 40 kg? W tej chwili moja akceptacja jest na niskim poziomie...zdarzają się chwilę, że jestem szczęśliwa ze swoim ciałem...Niestety często jest tak, że mam doła dlatego, żete ciało wisi i sama się sobie niepodobam.....A jak jest z Wami?
Też ważę za dużo. Kiedyś myślałam, że jak schudnę do wymarzonej wagi, to będę szczęśliwa i kochała, akceptowała siebie. Schudłam i co? Bzdura! Wszystko zostało.. a ja nadal myślałam "nogi jeszcze za grube", "brzuch za wielki", bo dalej widziałam siebie jaką tą przed odchudzaniem
Ja miałam pełne zadowolenie z siebie przy wadze - dokładnie  49.9 kg . Niestety teraz jest 54 i widzę gdzie mam boczek itd ...Może nie mogę powiedzieć że się nie akceptuję ale uważam że daleko mi do ideału .
Jak sie "nagle" sporo schudnie to zwykle otoczenie bardzo zwraca na to uwagę i czuje sie wtedy jak super laska. Po jakimś czasie to mija, wszyscy sie przyzwyczajaja do mojego nowego wyglądu, łącznie ze mną. No i wtedy zaczyna mi sie nudzic, dopatruje sie defektow i wymyslam nowe cele któe chce osiagac. Ostatnio przybralam 2kg i stwierdzilam, ze dla odmiany schudne ze 3kg. Ja siebie nie lubie, nie wazne czy z waga 60 czy  48kg. Zawsze uwazam sie za paszteta. To jest chore myslenie, ale tak jest. Zamiast za spalanie tłuszczu powinnam sie wziac za leczenie mojej chorej glowy :/
Większość osób nie akceptuje swojego ciała, ja swojego tez nie lubie
Pasek wagi
ja mam przez to depresje i fobie społeczna

minutka3 napisał(a):

Jak sie "nagle" sporo schudnie to zwykle otoczenie bardzo zwraca na to uwagę i czuje sie wtedy jak super laska. Po jakimś czasie to mija, wszyscy sie przyzwyczajaja do mojego nowego wyglądu, łącznie ze mną. No i wtedy zaczyna mi sie nudzic, dopatruje sie defektow i wymyslam nowe cele któe chce osiagac. Ostatnio przybralam 2kg i stwierdzilam, ze dla odmiany schudne ze 3kg. Ja siebie nie lubie, nie wazne czy z waga 60 czy  48kg. Zawsze uwazam sie za paszteta. To jest chore myslenie, ale tak jest. Zamiast za spalanie tłuszczu powinnam sie wziac za leczenie mojej chorej glowy :/



Skąd ja to znam...
jak byłam szczuplutka, to nie nosiłam sukienek, wstydziłam się i czułam się gruba. Jak naprawdę byłam gruba, wkręcałam sobie, że mnie to nie obchodzi. Ale po zrzuceniu 8 kg w większości się akceptuję, choć do powrotu do starej wagi trochę zostało. No nie akceptuję rozstępów, mam słabą skórę i mi się pojawiło mnóstwo :(
sama to sobie zrobiłaś i sama sobie musisz z tym poradzić
schudnij te 40 to zobaczysz jak bedzie pięknie ;))

minutka3 napisał(a):

Jak sie "nagle" sporo schudnie to zwykle otoczenie bardzo zwraca na to uwagę i czuje sie wtedy jak super laska. Po jakimś czasie to mija, wszyscy sie przyzwyczajaja do mojego nowego wyglądu, łącznie ze mną. No i wtedy zaczyna mi sie nudzic, dopatruje sie defektow i wymyslam nowe cele któe chce osiagac. Ostatnio przybralam 2kg i stwierdzilam, ze dla odmiany schudne ze 3kg. Ja siebie nie lubie, nie wazne czy z waga 60 czy  48kg. Zawsze uwazam sie za paszteta. To jest chore myslenie, ale tak jest. Zamiast za spalanie tłuszczu powinnam sie wziac za leczenie mojej chorej glowy :/

u mnie dla odmiany po schudnięciu życie stało się piękne. nie tylko wciąż mnie wszyscy uważają za ową "super laskę" (zawsze byłam atrakcyjna, tyle że teraz jeszcze mam fajną figurę), ale i stałam się pewniejsza siebie, buszuję po sklepach w poszukiwaniu eleganckich ciuchów i bardzo o siebie dbam - czego wcześniej nie robiłam, bo źle się czułam wśród ludzi i szkoda mi było pieniędzy na ubrania które "będą do wyrzucenia jak schudnę". wyjechałam na studia, świetnie mi tu idzie, poszerzam swoje kontakty, stałam się niezwykle towarzyska i lubiana, mam cudownego chłopaka, uwielbiam patrzeć w lustro, malować się, podkreślać figurę eleganckim ubiorem. jestem zadowolona z siebie i zwyczajnie szczęśliwa. było warto, a wcale nie tak ciężko. nigdy nie pozwolę sobie utyć, wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.