- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 grudnia 2018, 02:22
Hej mam problem, który dla nie których będzie niczym. Jestem może zbyt leniwa tak sobie tłumacze, ale od paru miesięcy jestem wewnętrznie zmęczona. Nawet jak mam dzień przerwy i już się w miarę ogarniam i funkcjonuje to znowu mnie to za jakiś czas łapie...
Wszystko zaczęło się w zeszłym roku: nie zdałam 3 razy matury z matematyki, ważyłam 104 kg. We wrześniu 2017 r. , gdy się dowiedziałam ,że nie zdałam matury , rodzice powiedzieli mi żebym poszła do szkoły policealnej w wawie. Byłam tam tylko miesiąc, nie interesowała mnie administracja ( tak sobie to tłumaczyłam). Rodzice pozwolili mi zostać w domu: wzięłam się za siebie biegałam, dieta, szykowałam się na ASP ( moja mama jest malarką) i chodziłam na korki z matmy, oczywiście nie za swoje pieniądze ( tylko dostawałam je od dziadka). Po czym w styczniu podarłam wszystkie prace , które miałam gotowe na Akademie, moja mama się załamała bo poświęciła mi czas( jeszcze wtedy złamałam nogę - wszystko tłumaczyła , że za dużo na siebie wzięłam). Pomijając resztę...- przyszedł maj zdałam maturę z matmy na 32% ( ledwo chodź tyle nad nią siedziałam i tyle pieniędzy zmarnowałam). Dalej postanowiłam,że wyjadę do UK jako niania do dzieci- to miały być plan na ten cały rok. Nowa kultura, przyjaciele, lepszy angielski. Nie wyszło rodzina ze mnie zrezygnowała a ja zamiast pójść do Agencji Au pair w Londynie wolałam wrócić do domu bo czułam się poniżona ( a już nie ważne hahah). Wróciłam we wrześniu i co dalej robić ? STUDIA!!! przecież jest jeszcze druga rekrutacja... nie dostałam się na żadną uczelnie w warszawie ... zaczęłam pracę na magazynie tylko 2 dni po czym dostałam się do wyższej państwowej szkoły zawodowej w mniejszym mieście i zaczęłam tam studiować dziennie.... Od października tam dojeżdżam (jest grudzień ) a ja się cały czas się zastanawiam co ja robię na PEDAGOGICE...!!! Chodzę zestresowana na zajęcia , męczę się na nich, tłumacze sobie ,że jestem po prostu cholernie leniwa i muszę wziąć się w garść. Ja już mam tego dosyć kłócę się z mamą bo ona myśli,że ja nie skończę nic....
Schudłam 40 kg od tamtego roku, a teraz co 4 dni mam ochotę na słodycze i je jem aż do momentu,że mi jest nie dobrze... a jak idę biegać to się czuję zmęczona, a co do " uczelni" chodzę i sie stresuje , wpadam w jakieś stany, materiał mnie nudzi, zmuszam się bo muszę i nie wiem co dalej, boje się ,że znowu przytyję , nie panuje już nad sobą i szukam pracy ale nic ciekawego nie ma i nie wiem czy nie wrócić po prostu na magazyny. Nie wiem co robić ... czuje się zerem, porażką...MASKARA omg co ze mną nie tak LENIWA !!!
ps. nie mam po prostu komu się wyżalić... chodź to nie są problemy , ludzie mają gorsze .////
5 grudnia 2018, 06:45
Jesli to nie zmyslona historia - to rzuc to i to jak najszybciej - niektorzy traktuja studiowanie pedagogiki jako zatyczke na czas gdy nie wiedza co robic, potem mamy takich "pedagogow" od siedmiu bolesci. Rzuc to , zostan w domu, popracuj gdziekolwiek by miec wlasne pieniadze i zastanow sie co ciebie wogole interesuje i co chcialabys w zyciu robic. Masz jakies problem emocjonalne, to objadanie moze doprowadzic do koszmarnej wagi, co dolozy ci problemow.
5 grudnia 2018, 07:53
Po pierwsze zastanów się co Cię tak naprawdę interesuje i czym chciałabys się w życiu zajmować. Jeśli pedagogika Cię nie interesuje to zrezygnuj. Nie każdy musi mieć skończone studia
5 grudnia 2018, 08:36
Jesteś dorosła i czas zacząć podejmować dorosłe decyzje. Studia tu są najmniejszym problemem. Weź się zastanów co chesz w życiu robić i konsekwentnie działaj. Ja mam od pierwszego roku myśli o rzuceniu studiów bo są bardzo ciężkie i niekiedy mnie po prostu niszczą psychicznie, ale nie ma tak żeby zawsze było łatwo. Czasem trzeba zacisnąć zęby żeby przejść jakiś trudny etap na drodze do celu. Jak będziesz rezygnować za każdym razem gdy pojawią się pierwsze trudności to nigdy niczego nie skończysz (nie mówię tu tylko o studiach) Czas po prostu wziąć za siebie odpowiedzialność.
5 grudnia 2018, 08:50
zrezygnuj. Pedagog bez powołania to zazwyczaj *uj nie pedagog. Twoja reakcja psychologiczna na te studia mówi sama za siebie. Jedzenie jest Twoim odstresowywaczem. Nie wiem czy to kwestia lenistwa. Moim zdaniem nie znalazłaś niczego dla siebie - swojej ścieżki życiowej. Ewentualnie (i tu mówię poważnie) zbadaj się pod kątem choroby dwubiegunowej. Mój kolega to ma i u niego objawia sie to podobnie. Tzn ma kilka tygodni/miesięcy stan takiej euforii - wszystko mu się chce, szuka pracy, będzie sie uczył itp. I nagle po kilku miesiącach jeb! Z dnia na dzień przestaje chodzic do roboty, siedzi w domu, nigdzie nie wychodzi, niczym sie nie interesuje, nic mu się nie chce. Zaczynał w sumie 5 kierunków na 5 różnych uczelniach. Zawsze zapisywał się pełen werwy, miał same oceny 4 i 5 i w pewnym momencie przestawał przychodzić na zajęcia (nikomu nie mowił o tym) i po sesji zostawał skreślany. Nie skończył niczego. Na początku nikt nie wiedział co jest grane. Rodzice sie wkurzali bo płacili mu za studia kupe kasy a o przestawał na nie chodzić bez powodu. Niczego nie mówi, wiec płacili dalej, dopóki nie dostali listu, że jest skreslony. Z pracą jest to samo. Rzuca z dnia na dzień, nikomu nie mówiąc. Na początku myśleli, że leń, że sie szybko zniechęca itp. Dopiero jak z nim poszli do psychologa to został zdiagnozowany pod kątem tej choroby. Teraz bierze jakieś leki i funkcjonuje całkiem przyzwoicie. Nie ma już tych zmian w podejściu do życia, póki co pracuje cały czas. Może to nie to, ale w sumie poczytaj w necie o objawach i jak to wygląda - sama wiesz jak u Ciebie się to objawia. My mamy za mało informacji, więc tez może źle pomyślałam, ale tak mi sie po prostu skojarzyło :)
5 grudnia 2018, 11:15
Co drugie zdanie w Twojej wypowiedzi - to zmeczenie, albo oskarzanie sie o lenistwo, a ja mysle, ze moze to byc objawem czegos, co mozna wykryc badaniami. Przed problemami tarczycowymi bylam zmeczona przez 2-3 lata, w ktorych zrezygnowalam z ciekawej pracy itd itd, no nic... nie bede sie rozpisywac. Faktem jest, ze nie tylko od twojej woli zalezy twoje samopoczucie, bezsilnosc i twoje wybory.
Co robisz na pedagogice? Przeciez wybralas prace jako niania, wiec ta decyzja byla czyms tam podyktowana, to po pierwsze, a po drugie, twoje umiejetnosci pedagogiczne moga sie przydac przy arte-terapii, bo mozna to polaczyc. I radze na marginesie - tym sie zainteresowac.
No wiec po pierwsze - radze nie rezygnowac z niczego, zanim nie zrobisz sobie zestawu porzadnych badan, np tarczycowych, razem z przeciwcialami (koniecznie), badania na insulinoodpornosc i moze jeszcze kilka, co ci tam lekarz zasugeruje.
Wszyscy tarczycowcy sa leniwi, zanim nie odkryja, ze to hormony nimi rzadza, a nie ich "wola".
Powodzenia.
(na marginesie - nie przyszlo mi do glowy dwubiegunowosc - co do odpowiedzi powyzej-, bo o zadnej euforii nie wspominasz, pomiedyz okresami zmeczenia, ale wspominasz o ciezkiej pracy, jaka wkladasz i nie otrzymujesz oczekiwanych rezultatow)
Edytowany przez nobliwa 5 grudnia 2018, 11:19
5 grudnia 2018, 11:35
nie jesteś leniwa, po prostu nie chcesz i nie chciałaś tego wszystkiego robić- może czułaś, że rodzice tego od Ciebie wymagają, więc po kolei próbowałaś różnych rzeczy, które by ich zadowoliły, a nie pomyślałaś o tym, czego chcesz Ty. ogólnie ten czas po liceum (jak i potem po studiach, gdy szuka się pierwszej pracy w zawodzie) jest mega ciężki- wielu młodych ludzi nie wie, czego chcą i spełniają oczekiwania i wizje innych. Wydaje mi się, że potrzebujesz trochę czasu żeby zastanowić się, czego chcesz Ty (a nie rodzice, znajomi itd), a jak coś Ci się spodoba to w to pójdziesz i słowo 'leniwa' nawet Ci nie przyjdzie do głowy ;) Biorąc pod uwagę dodatkowo historię z przybraniem na wadze to pewnie faktycznie zajadasz stres. A stres nie bierze się znikąd i warto, żebyś znała jego źródło, żeby go możliwie zredukować i poczuć większą przestrzeń i mieć swobodę w działaniu i szukaniu siebie. Wprowadzanie takich zmian jest ciężkie i często nie wiadomo nawet gdzie zacząć, więc może spróbuj pochodzić do psychologa/ psychoterapeuty- powinien pomóc Ci zrozumieć siebie i Twoje reakcje. Ja miałam takie dramaty 'co dalej i czego ja chcę' po studiach i też był moment, że mi się wydawało, że jestem totalnie do dupy i nic mi się nie podoba, nic nie chcę robić i do niczego się nie nadaję. Z pomocą psychologa wyszłam na prostą :D oczywiście to trwa i ja cały czas szukam zajęć i pasji ktore mi podchodzą i nie wiem, czy mój zawód będę wykonywać do końca życia, bo teraz mi się podoba ale może kiedyś wybiorę coś innego. Ale warto spróbować otworzyć się na swoje wewnęrzne pragnienia i dać sobie czas i szansę na poszukiwania. Trzymam kciuczki za Ciebie :)
5 grudnia 2018, 11:50
Weź kartkę i zapisz wszystkie swoje wizje siebie w przyszłości. Kim byś chciała być, gdzie byś się czuła dobrze. Weź pod uwagę bardzo ambitne pomysły, jak i takie proste i niewymagające. Wypisz to wszystko, a potem wybierz 2-3 takie TOP. Oczywiście, niektóre pomysły będą wymagały większego wkładu, wysiłku, ale jeśli się czegoś chce, to się do tego dąży.
Jeśli nie masz kompletnie żadnego pomysłu, to skorzystaj z doradztwa zawodowego. Tam Ci zrobią różne testy i pomogą Ci z wyborem drogi życiowej.
Najgłupsze, co możesz zrobić, to zaczynanie i nie kończenie wszystkiego, czego się tkniesz. Ale po tym, że zdałaś w końcu tę matmę i schudłaś, jak chciałaś widać, że jesteś osobą konsekwentną. Problem dotyczy więc tylko wyboru tego, co byś chciała w życiu robić.
5 grudnia 2018, 12:24
Zupełnie się nie zgodzę ja uważam, że brak Ci konsekwencji i wytrwałości.
Szykowałaś się na ASP, a potem podarłaś prace,
Wyjechałaś do UK, coś nie wyszło i już odpuściłaś, zrezygnowałaś w ogóle z opcji bycia w Anglii opiekunką do dzieci.
Zaczęłaś pracę i po 2 dniach ją rzuciłaś dla studiów, które chyba wybrałaś z braku laku, bo twierdzisz, że Cię nudzą.
Co Tobą kierowało , kiedy podejmowałaś te wszystkie decyzje ?
W życiu nie zawsze człowiek robi to co lubi, żeby kimś być, coś osiągnąć często trzeba pokonywać rożne trudności. Jak za każdym razem będziesz rezygnować, zmieniać zdanie nigdy do niczego nie dojdziesz. Uważam, że Twoi bliscy źle robią, że Cię sponsorują, bo nie masz żadnej motywacji do zmian. Jakbyś sobie zapracowała na pewne sprawy to być może podejmowałabyś rozsądniejsze decyzje wiedząc, że potem poniesiesz ich konsekwencje. NA razie nie ponosisz żadnych konsekwencji. Bawisz się w dorosłość kosztem bliskich, zamiast stać się dorosłą osobą.
Poza tym to, że Cię studia nudzą wcale nie oznacza, że będziesz złym pedagogiem. Studia , a praca to zupełnie dwie różne kwestie. Musisz sobie tylko zadać pytanie, czy tym pedagogiem chcesz być, czy masz odpowiednie predyspozycje i jeśli jesteś zdecydowana wykonywać taki zawód to zaciśnij zęby, a jak nie to rzuć te studia.
JAk pedagogika to nie to, to znajdź sobie jakąkolwiek pracę i wytrwaj w niej dłużej. Znajdź cel w zarabianiu na swoje utrzymanie i zatrzymaj się na chwilę. . Oczywiście Spróbuj może porozmawiać z psychologiem.
Daj sobie czas na przemyślenia, a potem znajdź sobie coś co Cię interesuje i doprowadź tę sprawę do końca bez względu na przeciwności. Robić coś trzeba w życiu, więc to, że teraz nie masz pomysłu nie oznacza, że masz nic nie robić. Warto cokolwiek doprowadzić do konca i zacisnąć zęby, żeby mieć jakikolwiek punkt zaczepienia. Zawsze przecież potem możesz iść dalej, możesz robić co innego jeśli już będziesz wiedziała w jakim kierunku chcesz zmierzać.
Edytowany przez Marisca 5 grudnia 2018, 12:35