Temat: Myślę nad rezygnacją ze studiów...

Hej mam problem, który dla nie których będzie niczym. Jestem może zbyt leniwa tak sobie tłumacze, ale od paru miesięcy jestem wewnętrznie zmęczona. Nawet jak mam dzień przerwy i już się w miarę ogarniam i funkcjonuje to znowu mnie to za jakiś czas łapie...

Wszystko zaczęło się w zeszłym roku: nie zdałam 3 razy matury z matematyki, ważyłam 104 kg. We wrześniu 2017 r. , gdy się dowiedziałam ,że nie zdałam matury , rodzice powiedzieli mi żebym poszła do szkoły policealnej w wawie. Byłam tam tylko miesiąc, nie interesowała mnie administracja ( tak sobie to tłumaczyłam). Rodzice pozwolili mi zostać w domu: wzięłam się za siebie biegałam, dieta, szykowałam się na ASP ( moja mama jest malarką) i chodziłam na korki z matmy, oczywiście nie za swoje pieniądze ( tylko dostawałam je od dziadka). Po czym w styczniu podarłam wszystkie prace , które miałam gotowe na Akademie, moja mama się załamała bo poświęciła mi czas( jeszcze wtedy złamałam nogę - wszystko tłumaczyła , że za dużo na siebie wzięłam). Pomijając resztę...- przyszedł maj zdałam maturę z matmy na 32% ( ledwo chodź tyle nad nią siedziałam i tyle pieniędzy zmarnowałam). Dalej postanowiłam,że wyjadę do UK jako niania do dzieci- to miały być plan na ten cały rok. Nowa kultura, przyjaciele, lepszy angielski. Nie wyszło rodzina ze mnie zrezygnowała a ja zamiast pójść do Agencji Au pair w Londynie wolałam wrócić do domu bo czułam się poniżona ( a już nie ważne hahah). Wróciłam we wrześniu i co dalej robić ? STUDIA!!! przecież jest jeszcze druga rekrutacja... nie dostałam się na żadną uczelnie w warszawie  ... zaczęłam pracę na magazynie tylko 2 dni po czym dostałam się do wyższej państwowej szkoły zawodowej w mniejszym mieście i zaczęłam tam studiować dziennie.... Od października tam dojeżdżam (jest grudzień ) a ja się cały czas się zastanawiam co ja robię na PEDAGOGICE...!!! Chodzę zestresowana na zajęcia , męczę się na nich, tłumacze sobie ,że jestem po prostu cholernie leniwa i muszę wziąć się w garść. Ja już mam tego dosyć kłócę się z mamą bo ona myśli,że ja nie skończę nic.... 

Schudłam 40 kg od tamtego roku, a teraz co 4 dni mam ochotę na słodycze i je jem aż do momentu,że mi jest nie dobrze... a jak idę biegać to się czuję zmęczona, a co do " uczelni" chodzę i sie stresuje , wpadam w jakieś stany, materiał mnie nudzi, zmuszam się bo muszę i nie wiem co dalej, boje się ,że znowu przytyję , nie panuje już nad sobą i szukam pracy ale nic ciekawego nie ma i nie wiem czy nie wrócić po prostu na magazyny. Nie wiem co robić ... czuje się zerem, porażką...MASKARA omg co ze mną nie tak LENIWA !!!    
ps. nie mam po prostu komu się wyżalić... chodź to nie są problemy , ludzie mają gorsze .////

trzy razy zdawać maturę podstawowa z matmy i zdać na 32% po korepetycjach... :?czy cokolwiek w szkole Cię interesowało? Czy miałaś z czegoś dobre oceny? Czy tak generalnie szkoła na ‚nie’? 

Sprawy zdrowotne bym sprawdziła na pewno, a jak wszystko wyjdzie Ok to zaczęłabym od terapii u psychologa. W związku w moimi osobistymi doświadczeniami szczególnie mnie poruszył (negatywnie) te szczegóły ze rodzina Cię bardzo wspiera (finansowo i czasem) a ty zachowujesz się trochę bez honoru i szacunku dla innych i ich pieniędzy i czasu. 

Rzuć tą pedagogikę w cholerę ale tez przemysł fakt, ze nie nadajesz się na studia wyższe i może lepiej sprawdziłabyś się w innym zawodzie? Masz artystyczna smykałkę? Może projekt ubioru i krawiectwo? Projektowanie graficzne? Projektowanie wnętrz? Nie zawsze trzeba iść na studia żeby pracować w tych zawodach. 

P.S.

Interesowałam się czym innym, ale wybrałam zupełnie inne studia z uwagi na perspektywy zawodowe. Tylko połowa przedmiotów mi się podobała, druga połowa to były męki pańskie. 

Na 3 roku zrobiłam sobie przerwę, bo byłam strasznie już zmęczona. Znalazłam zwyczajną pracę i szczerze powiedziawszy byłam szczęśliwa. Lubiłam to co robiłam, ale na dłużej to było bez przyszłości. Musiałam znaleźć inną drogę życia. Nie miałam do końca pomysłu. Z jednej strony chciałam wykonywać zawód w kierunku, którego się kształciłam, ale z drugiej strony bardzo dużo nerwów mnie to kosztowało i wiele rzeczy mnie się na studiach nie podobało. Miałam rożne stany lękowe, na myśl o nauce niektórych przedmiotów chciało mi się wymiotować, dosłownie gryzłam niektóre książki. Psycholog i psychiatra odradzili mi powrót na studia, ale ja się uparłam.

Po dłuższej przerwie podjęłam decyzję, że dokończę to co zaczęłam. Odpoczęłam trochę , miałam więcej siły, żeby te studia skończyć. Mieliśmy plany ślubne, więc uznałam, że jak mam być dorosła to na 100 %, więc przepisałam się na zaoczne studia i poszłam do pracy.

Pracę znalazłam w zawodzie i okazało się, że warto było te studia przemęczyć, bo praca bardzo mi się podobała i świetnie sobie radziłam. W każdym razie ze studiów w tej pracy niewiele mi się przydało, ale gdyby nie papierek nie mogłabym tej pracy wykonywać. 

W życiu nie zawsze jest kolorowo. Nie raz trzeba naprawdę walczyć ze sobą, czy przeciwnościami, trudnościami, żeby cokolwiek osiągnąć, jakkolwiek żyć, być w stanie się utrzymać, ustabilizować swoje życie.

A czy przypadkiem nie boisz się, że Ci się uda? I robisz wszystko, żeby czuć się jak przegrany- możesz lubisz to?

Masz ze wszystkim rację. Jestem po prostu leniwym darmozjadem! 

Nie wiem czy to lubie... Czuc sie przegranym. Chyba masz rację szukam tylko sobie problemów! Trzeba się ruszyć i żyć! :)

Tez uwierz mi , że dobrze się z tym nie czuje , że doiłam kasę od rodziny. Jest mi naprawdę glupio...

Zamiast się użalać to coś zrób. Mam wrażenie, że tylko się użalasz i ciągle masz wytłumaczenie, bo jestem taka i siaka , bo mi nie wyjdzie, bo za trudne, bo jestem leniwa, bo to, bo tamto.

Zrób coś do końca, bo da się i jak zaczniesz pokonywać trudność to do czegoś dojdziesz. Życie nie jest usłane tylko różami. 

dziekuje kochana ! :) milego dnia wszystkim

Może obecnie jestes za bardzo pogubiona w tym wszystkim co chcesz robić ze sobą? Miałaś cięzki ostatni rok pod wieloma względami. Myślę że nie musisz w tej chwili czepić się jakichś studiów i grzęznąć na nich przez następne 3-5 lat. Daj sobie czas na spokojne zastanowienie się. Tak naprawdę od tego zależy w dużej mierze Twoja przyszłość, ale nie musisz podejmować decyzji już, kiedy jeszcze nie wiesz czego chcesz na 100%. Wróć do magazynu, czy znajdź inną pracę która na razie pozwoli Tobie na spokojne życie i samodzielność. Bez wyrzutów/obciążania rodziców i bez poczucia winy i nieudacznictwa. Taka praca będzie dla Ciebie chwilą przerwy, wytchnienia, by zebrać myśli. Nawet gdy nie będzie to praca marzeń, potraktuj ja jako "przerwę techniczną, roboczą", a nie zajęcie na resztę życia. Myślę że w ten sposób pomału zaczniesz dochodzic do ładu sama ze sobą i małymi krokami rozwiązywać po kolei różne problemy, trudności.

Proszę Cię nie katuj teraz siebie słodyczami i resztą tuczącego żarcia, bo dowalisz sobie jeszcze bardziej. Może teraz tego chcesz, ale po co??? Po to, żeby żałować i płakać za kilka dni, tygodni, miesięcy, stojąc na wadze? Chcesz zaczynac tę 40-kilową podróż raz jeszcze? Nie warto. Zatrzymaj się w obżeraniu, bo to nie rozwiąże żadnego problemu, a tylko Ci ich przysporzy. Powodzenia!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.