- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 czerwca 2014, 16:09
Czytałam dziś artykuł o tym wynalazku. Podobno taki wolny bieg pozwala spalić sporo kalorii bez jednoczesnego padania na twarz.
Ktoś już próbował? Ciekawa jestem jak to wygląda w praktyce , bo artykuł jak to zwykle bywa pełen zachwytów.
6 czerwca 2014, 18:23
Hmm... "bieg" 5km/h ma w sumie niewiele wspólnego z biegiem, więc myślę, że nie zachodzą tutaj 'reakcje" typowe dla biegu. To raczej powłóczenie nogami.
Będę się upierał, ze tak długo jak "biegniemy" w tempie NW, to spalamy nieco mniej, bo cała góra nie pracuje. Oczywiście mówię o prawidłowym i uczciwym NW, a nie o spacerze z ciągnięciem kijków za sobą.
Inna sprawa, ze to akademickie dyskusje i pewnie mówimy o różnicy 100 kcal w sesji, więc można to pominąć.
Nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli ktoś oczekuje większych efektów po slow joging niz po NW w tym samym tempie, to wg mnie się raczej zawiedzie.
7 czerwca 2014, 11:24
Ja biegłam w tamte wakacje 2 miesiące dzień w dzień (chyba, że padał deszcz) truchtem od ok 6 do 10 km. moja waga przed bieganiem wynosiła 64,5 kilo jadłam normalnie, nie odmawiając sobie słodyczy ani od czasu do czasu fast foodów i moja waga spadła do 58 kilo i tak się utrzymuje od roku. Teraz wróciłam do joggingu bo jest to też dobry sposób na poprawę humoru i rozbudzenie organizmu, biegam w godzinach porannych od razu po przebudzeniu czyli przed 8. Teraz przerzuciłam się na dietę ze względu na to że chcę wyrzeźbić ciało i spaść parę dodatkowych kg.. Jedno jest pewne jeżeli ktoś nie lubi diet, jest to długotrwała droga, jednak przynosząca efekty. Organizm uodparnia się po czasie, poza tym po tyg bieganku już czuć różnice w samopoczuciu, dlatego polecam.
7 czerwca 2014, 12:10
meggi93 - najpierw zobacz jaką wagę ma osoba która chce biegać a później dopiero polecaj bo tak to więcej szkodzisz niż pomagasz.
8 czerwca 2014, 08:18
Jestem po pierwszej próbie. "Przebiegłam" zgodnie z zasadami 4,5km w czasie ok jednej godzinki. Zmęczona specjalnie nie byłam, biegłam bo się zaparłam spróbować. Jednak po tym pierwszym razie stwierdzam, że to nie dla mnie. Wolę jednak kijki. Chudnąć nie chudnę bo z dietą u mnie kiepsko, ale poprawiło mi się samopoczucie, mam więcej energii. Zostanę więc przy mojej starej aktywności i będę robić kilometry z kijami.
9 czerwca 2014, 12:55
Ja biegam takim tempem... wychodzi mi około 7km / h. Tzn robię bieg + marsz w cyklu 4 minuty biegu na 1 minutę marszu... Dystanse robię różne, w tej chwili myślę średnio 5km na trening... Efekty są. Głownie spadł mi brzuch, podniosły się pośladki... Biegam raz po ulicy, raz po lesie w terenie piaszczysto-pagórkowatym :-)
14 czerwca 2014, 12:42
Ja przygodę ze slow joggingiem rozpoczęłam jakieś 2 miesiące temu. Razem z kijkami na przemian, na początku trochę powyżej 20 min truchtania (bo biegiem w zasadzie nie można tego nazwać). Początkowo szło mozolnie (delikatny spadek wagi) - teraz w ciagu nieco ponad 2 tygodni zrzuciłam 2,5 kg. No i jestem w stanie przebiec już ok 60-70 minut (w tempie 4,6-6km/h). Myślałam , że to tylko jednorazowy rezultat, ale nie - powtórzyłam godzinny wyczyn kilkukrotnie. W ciągu tej godziny tracę jakieś 600-700 gram (wiem, wiem, to pewnie tylko woda bo koszulka po bieganiu jest cała mokrutka).
Ktoś mógłby powiedzieć, że z moim obecnym BMI nie powinnam w ogóle truchtać, ale jakoś nie zauważyłam , żeby coś niedobrego działo się z moimi stawami. Myślę, że będę kontynuować slowjogging, wydaję się, że przynosi nieco lepsze rezultaty niż NW (porównuję 60 min na bieżni z 80 minutami NW). Liczę na to , że w połączeniu z umiarkowaną dietą uda mi się schudnąć przynajmniej te 3-4 kg na miesiąc.
Slowjogging jest świetny dla mnie, bo zawsze lubiłam biegać a z moją wagą jest to bardzo trudne - jest to taka namiastka prawdziwego biegania - a kiedyś biegałam półmaratony (jak miałam co najmniej 30 kg mniej) . Nigdy nie było to zawrotne tempo - trochę ponad 8 km/h (na 10 km dystansach biegałam już nieco szybciej).
Pozdrawiam wszystkich zapaleńców slowjoggingu :)
14 czerwca 2014, 12:52
artykułu nie czytałam ale moje bieganie własnie wygląda tak jak troszkę szybszy trucht. Tętno jest szybsze, mięśnie pracują więc i kalorie się spalają. Każda aktywność fizyczna jest dobra.
14 czerwca 2014, 13:23
amajna - stawy to dopiero poczujesz, może nie za miesiąc czy dwa, ale za pół roku na 100%.
14 czerwca 2014, 17:21
amajna - stawy to dopiero poczujesz, może nie za miesiąc czy dwa, ale za pół roku na 100%.
Dokładnie.
Poza tym nie ma co dorabiać teorii do fizjologii. To już ktoś zrobił.
Energię spalają mięśnie. Im większe mięśnie pracują, lub im więcej mięsni pracuje, tym więcej energii jest spalane.
Jeżeli maszeruje się z prędkością 6 km/h używając odpowiednio kijków i w ten sposób angażując mięśnie obręczy barkowej i pleców, to siłą rzeczy spali się więcej, niż uprawiając "slow jogging" (ech ta marketingowa papka) z tą sama prędkością, kiedy góra tylko dynda.
'Natury pan nie oszukasz.'
14 czerwca 2014, 19:29
amajna - stawy to dopiero poczujesz, może nie za miesiąc czy dwa, ale za pół roku na 100%.
No tak, za pół roku to będę mieć ,jeśli nic się nie zmieni (tzn mój nowy styl życia), co najmniej 18 kilo mniej, więc chyba zaryzykuje.
Dokładnie.Poza tym nie ma co dorabiać teorii do fizjologii. To już ktoś zrobił.Energię spalają mięśnie. Im większe mięśnie pracują, lub im więcej mięsni pracuje, tym więcej energii jest spalane.Jeżeli maszeruje się z prędkością 6 km/h używając odpowiednio kijków i w ten sposób angażując mięśnie obręczy barkowej i pleców, to siłą rzeczy spali się więcej, niż uprawiając "slow jogging" (ech ta marketingowa papka) z tą sama prędkością, kiedy góra tylko dynda.'Natury pan nie oszukasz.'
Mój ojciec też przez lata biegał z nadwagą i nic się nie stało.
Moim skromnym zdaniem przesadzacie - truchtanie to nie sprint, a zresztą mój organizm , moje ryzyko, nie zrezygnuje.
Co do ilości mięśni itd, to nikt mnie nie przekona że NW jest o niebo lepszy od slowjoggingu, choć nie jestem wrogiem NW (często sama chodzę). Widzę jaka jest różnica po treningu kijkowym (może nei potrafię 'leciec na wariata' na Nordicu) a jaka po slowjoggingu (koszulka jest cała mokra, i przynajmniej wiem że puls jest powyżej 60% maxymalnego).