Temat: BIEGANIE - MOTYWUJEMY !!

Watek bedzie dotyczył biegania, piszcie ile schudlyscie dzieki temu ,ile czasu biegacie i ile razy tygodniowo. Wstawiajcie zdjecia i wogole motywujcie !!.
Ja biegam juz od miesica ( nie regulanie) i chudlam 3,5 kg... -3cm w brzuchu, po 1 cm mniej w udach, lydkach i szyji :)
Pasek wagi

akuku3 napisał(a):

Jak to się stało żeście pochudły niebiegając?

też się nad tym zastanawiam, nie mam pojęcia, ale chyba po prostu taki typ ;) 

Trauma dużo zdrówka! :)

A dziękuję :) Już ze mną w porządku, blizna elegancko się goi i zapominam powoli, że w szpitalu byłam.

Bardzo się cieszę że już dobrze :)

Wczoraj i dziś zaliczyłam swoje zwykłe 6km, w środę planuję interwały, piątek lub weekend rozbieganie. A w dni wolne ćwiczenia siłowe. Kondycja mi spadła, muszę się zabrać za siebie :) 

Strachu, jak tam? Co z Twoją kontuzją? :)

Marnie, nic lepiej i wrzuciłem chyba ze dwa kilo. Z maratonu w tym roku raczej nici.

Pasek wagi

współczuję :( Nie tych 2kg na plusie (to szybko spadnie, no i możesz dostosować dietę), ale niemożliwości pobiegania. Szczególnie jak się widzi naszych polskich biegaczy/lekkoatletów i ilość ich medali, to aż chce się pobiec (Yared Shegumo miał czas chyba 2.12.00 w maratonie (puchar)). Wiesz już konkretnie jak długo musisz jeszcze się oszczędzać? 

Strachu w następnych latach też odbędą się maratony, zdrowie ważniejsze ;) 

Tak, zdrowie najważniejsze, trzeba wiedzieć kiedy można zaryzykować, a kiedy nie. Kontuzja nie wydaje się specjalnie poważna, ale po kilku tygodniach wciąż brak poprawy i maraton raczej mi odjechał. Nie wiem na czym stoję, dlatego nawet w pamiętniku nic nie pisałem. Fizjoterapeuta odesłał mnie wczoraj do lekarza, trzeba będzie zrobić trochę diagnostyki. Pewnie zepnę się dopiero na listopadowy Bieg Niepodległości.

Pasek wagi

do listopada tak naprawdę jest niedługo ;) A propo - nie planujesz może kiedyś w przyszłości Oslo Maraton? Może ktoś z Was biegnie albo planuje biec w Skandynawii?

Jutro mam zaplanowane interwały, pewnie dostanę po czterech literach :D 

Zauważyłam, że po urlopie mam problem ze skurczami. Biorę magnez, kawę staram się ograniczyć. Kto wie co mogę jeszcze zrobić, bo nie fajnie jest rozciągać się ponad 20min ze strachem że zaraz złapie mnie skurcz..

Oslo - kiedyś "chyba na pewno" ;) Człowiek z upływem czasu potrzebuje coraz to nowych, silniejszych wrażeń. Debiut na pewno u siebie, żeby nie dokładać komplikacji logistycznych do i tak dużego wyzwania. Później jakiś wyjazdowy w kraju, a potem może i za granicą w ramach turystyki sportowej. Ale pewnie szybciej się spotkamy w Polsce, np. na połówce w Łomży :)

Skurcze - zakładam, że nie przegrzewasz się i dbasz o nawodnienie przed biegiem i rozciąganie po. Może niedobór pozostałych elektrolitów (głównie sód i potas)? Zjedz przed biegiem posolonego banana ;) Jeśli wszystkie sposoby zawiodą, możesz ścisnąć dwoma palcami górną wargę poniżej nosa - podobno niektórym pomaga. To pewnie miejska legenda, nie sprawdzałem bo skurcz miałem raz w życiu.

Pasek wagi

curly.wirly napisał(a):

...bo nie fajnie jest rozciągać się ponad 20min ze strachem że zaraz złapie mnie skurcz..
 

:D:D:D

Dopiero teraz zauważyłam jak to zabawnie brzmi :o)

I raczej Skandynawia (w Łomży bywam 1-max 2 razy do roku w okolicy świąt), ale kto wie ;) Na pewno będę namawiała na Oslo/Drammen ;)

Posolony banan? Okey, spróbuję, jestem w lekkiej desperacji (właśnie złapał mnie skurcz).

Dzięki za rady :)

Strasznie długi ten wątek, dużo czytania a ja potrzebuję koniecznie motywacji do biegania! Czy można się przyłączyć? 

Stażu biegowego nie mam zbyt wielkiego ale myślę, że kondycję mam dobrą. Ostatnio (jakiś miesiąc temu) złapałam bakcyla biegowego i odkryłam na nowo moją trasę, której wcześniej nienawidziłam (piesi, rowerzyści, samochody, zagadujący dziadkowie z okien.. całość trasy jest po chodniku, biegnie się nad jezioro ale po godz 21.00 adrenalina się podnosi bo ciemno tam jak w... nieważne). W każdym razie biegam sobie po tej mojej trasie nad jezioro. Wg endomondo całość (w dwie strony) ma około 7 km, często jednak dokładam sobie więcej i biegam po okolicy jeszcze dodatkowe 2 km. Moim aktualnym celem jest przebiegnięcie 10 km w godzinę, na razie rekordem jest 9.4km (bez przystanków w 60 minut). Potrzebuję mocnego kopa i motywacji, żeby się pewnego dnia spiąć i w końcu przyspieszyć tak, żeby się w końcu udało :) 

Poza tym mam też niemądry zwyczaj przedobrzania i robienia sobie krzywdy bez powodu. Raz jeden (z powodów emocjonalnych) przebiegłam 17,5 km w 2 godziny (z 1 krótkim przystankiem) po czym złapałam kontuzję i umierałam przez kolejne 3 dni. Niedobrze. Powinno biegać się z głową. 

Poza tym panicznie boję się psów spuszczonych ze smyczy, szczerzących kły i wpatrujących się w moją łydkę jak na kawał pełnowartościowego białka. Ta wizja mnie przeraża. Oby nigdy nie doszło do konfrontacji. 

Mogę tu pisać? Pasuję tu? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.