- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 marca 2014, 08:40
28 października 2014, 22:14
Armara, chciałabym się nie cykać ale się cykam psycholi i psów dlatego nigdy przenigdy nie pobiegnę sama lasem. Oswajam teraz ściekę spacerową, która biegnie wałem gdzie z jednej strony mam kanał Raduni a z drugiej ulicę w dole. Po godz. 18 mijam maksymalnie dwóch biegaczy. A przecież jeszcze niedawno były tam tłumy rowerzystów i spacerowiczów nawet o godz. 21.
Niby droga przy głównej ulicy wylotowej z miasta ale i tak czuję się nieswojo kiedy jest już ciemno.
Edytowany przez akuku3 28 października 2014, 22:38
29 października 2014, 20:50
po takich ścieżkach aż chce się biegać. Ja niestety znowu spowolniłam, aż mam problem czasem do pracy się wyrobić. Po prostu zanim się dobudzę to potrzebuję z 4 km,a potem to już czuję, że ta przekąska aby nie biegać na czczo to jednak słaba rzecz. Anyway wolno, długo, ale nadal biegowo. Poza tym widok gwiazd o 5 rano bezcenny. Pozdrowienia
30 października 2014, 11:01
avinnion próbowałam kilka razy biegania przed pracą ale potem cały dzień się czuję jak zombie. A Ty masz potem siłę żeby pracować? Może to kwestia przyzwyczajenia?
30 października 2014, 21:35
Dyszka zaliczona, zamykam miesiąc z wynikiem 109km, co jest dla mnie sporym osiągnięciem :)
Też nie mogłabym przed pracą biegać. Wstać bym musiała max o 3:30, żeby się wyrobić ze wszystkim.... No i po bieganiu muszę się rozwalić w poziomie, bo jednak czuję, że kręgosłup trochę się nadźwigał :)
30 października 2014, 22:35
Zwlekłam tyłek i pobiegałam. Nie chciało mi się rozgrzewać i mam za swoje - na łydce wyskoczył mi siniak i boli jak po serii skurczów. Po trzech km musiałam wracać, ech :(
31 października 2014, 21:25
Kochani! Mam pytanie, które pewnie już nieraz było tutaj poruszane. Chciałabym biegać dalej przez jesień i, jak się uda, zimę, jednak gdy ostatnio poszłam biegać, to gardło mi tak rozwaliło (była ujemna temperatura), że przez tydzień byłam chora i przeziębienie dalej mnie trzyma. Nie wiem, czy ma to jakikolwiek związek z bieganiem, czy po prostu pech. Czy biegając jak jest zimno nie macie problemów ze zdrowiem? Czy zaliczę ze dwa-trzy przeziębienia i już będzie dobrze?;) dodam, że biegałam w chuście naciągniętej na twarz, żeby bezpośrednio nie wdychać lodowatego powietrza.
31 października 2014, 21:37
Hm...odkąd biegam to nie choruję. Niedawno jakiś wirus mnie łapał, ale go wybiegałam :P Myślę, że to kwestia indywidualna. Na pewno ma znaczenie też to jak się odżywiasz, jaki prowadzisz styl życia itd. Ale - wracając do Twojego pytania: biegając zimą nigdy nie miałam problemów ze zdrowiem. Biegałam do -10'C, w różnych warunkach (śnieg, deszcz, wiatr). Trzeba tylko pamiętać żeby ubrać się odpowiednio do warunków panujacych na zewnątrz :)
31 października 2014, 21:41
Większość znanych mi biegaczy biega normalnie w zimie i nic im się nie dzieje. 3/4 zużywanej podczas biegu energii organizm pożytkuje na wytworzenie ciepła, dopiero poniżej -20*C podobno pojawiają się problemy z płucami. Słyszałem tu na forum o pojedynczych przypadkach problemów z gardłem na mrozie. Jeśli miałaś tylko raz taki problem, to się nie przejmuj i spróbuj znowu. Oczywiście pamiętając o zdrowym rozsądku - nie możesz pozwolić, żeby spoconą a wystygniętą Cię owiało. Czyli jak jesteś na dworze to biegniesz, a nie idziesz i nie rozciągasz się. Chusty powyżej -10*C bym nie zakładał, ale tu już dowolnie każdy robi, jak mu pasuje. Ubierasz się cieplej, ale nie za - tak, jakby na dworze było 10*C cieplej niż jest. Najlepiej odpowiednie termoaktywne ciuchy.
31 października 2014, 22:33
Dziękuję za odpowiedzi, może to tyko zbieg okoliczności. Inna sprawa, ze górne drogi oddechowe mam bardzo wrażliwe i one u mnie najczęściej chorują:/ No i dużo pracuję głosem i dlatego tak martwi mnie wszelkie wywoływanie bólu gardła - nie mogę sobie pozwalać na częste kontuzje głosu. Spróbuję zatem jeszcze, może wybiegam sobie lepszą odporność ;)
Edytowany przez margines 31 października 2014, 22:34
3 listopada 2014, 19:29
avinnion próbowałam kilka razy biegania przed pracą ale potem cały dzień się czuję jak zombie. A Ty masz potem siłę żeby pracować? Może to kwestia przyzwyczajenia?
Coco pierwsze 2 tygodnie byłam bardzo zmęczona, kilka razy zrobiło mi się nawet słabo w drodze do pracy, ale to myślę z powodu upałów. Ranem biegałam na początku roku, potem jak było dłużej widno biegałam wieczorami (mam mnóstwo nowych znajomych wśród ławeczkowych emerytów), ale niestety teraz już boję się biegać wieczorami, poza tym robota mnie wykańcza i raczej bym się nie zmobilizowała do wyjścia wieczorem.
Teraz efekt porannego biegu to pobudzenie lepsze niż kawa, no i wracam z pracy, a tu trening już zaliczony. Poza tym jak mnie ktoś wnerwia w pracy, to patrze na niego ze spokojem i myślę sobie: "A Ty masz jaja, żeby wstać o 4 i biegać 1,5 h? To co synku mi podskakujesz?"
Edytowany przez avinnion 3 listopada 2014, 19:32