Temat: HIIT- ktoś coś wie, słyszał?

Hej, ostatnio dużo czytałam o tym typie treningów- HIIT ( High-Intensity Interval Training). Mam jednak pytanie czy na własnej skórze to przetestowałyście? Ja mam zamiar zacząć od jutra, tzn. dzisiaj jestem już po pierwszym treningu, ale nie wiem czy do końca wszystko dobrze robiłam. 

Planowałam biegać na dworze, ale że zastałam ulewę, a w budynku mam siłownię to poszłam na maszynę.



Mój dzisiejszy trening wyglądał następująco:

7min rozgrzewka (trucht 6.5km/h)

6x 25s sprint 12km/h  /  35s trucht 7km/h

7min regeneracja (trucht 6.5km/h)

Szczerze, trochę się zmęczyłam, ale nie było to na zasadzie że 'umieram', bardziej nogi nie nadążały biec 12km/h. Powinnam wydłużyć sprint? Zmniejszyć regeneracje do 25/30s? Czy może zwiększyć obroty do 13km/h? Nie chcę zwiększać częstotliwości, bo wzrasta co tydzień, a chciałabym cały cykl zacząć od podstaw. 


Z góry dziękuję za wszystkie rady :)
Porządnie zrobiony HIIT to taki, po którym jedyne na co masz ochotę to puścić pawia :DD
brzmi jak większość ćwiczeń z Body Rock'a :  http://www.bodyrock.tv/

Pasek wagi

rafalmruk napisał(a):

Nie trzeba być zaawansowanym strasznie, żeby zrobić HIITa.To po prostu trening interwałowy o wysokiej intensywności. Dla jednego będzie to sprint 20km/h dla innego 10km/h to będzie max.Chodzi o to, żeby aplikować ciału maksymalne (czy też submaksymalne) obciążenie (90-100% HRmax) w relatywnie krótkim czasie, a następnie odpocząć do tętna w granicach 60-70% HR max. Taki cykl powtarzamy X razy - w zależności od stopnia wytrenowania.Generalnie można powiedzieć, że oznaką dobrze wykonanego jednego cyklu (czyli np sprintu) jest pieczenie mięśni zaangażowanych w ćwiczenie (co jest związane z pracą mięśni w zakresie anaerobowym i gromadzącym się w nich kwasie mlekowym - oczywiście nie pisze tutaj o zakwasach , który to ból przemija w części powolnej - czyli wypoczynku).Częstymi objawami po dobrze wykonanym treningu typu HIIT sa mroczki przed oczami, odruch wymiotny i tego typu atrakcje.To tak w kwestii entuzjazmu. Celami takiego treningu, jest poprawa siły, wydolności, szybkości, ale sa badania, które dowodzą, że taki trening mimo, ze krótki (max 30 min wliczając rozgrzewkę i wychłodzenie po treningu oraz rozciąganie) tak potrafi rozbujać metabolizm, że spalanie tłuszczyku trwa do 72h po treningu (oczywiście z tendencja spadkową).Są  też inne, które tę tezę obalają.Tak czy tak, warto taki rodzaj treningu wprowadzić do swojego menu, jako urozmaicenie i narzędzie do lepszego stymulowania organizmu. Zwykły trening interwałowy, robiony jest na niższych zakresach HRmax, ale za to sesje szybkie sa dłuższe.

Widzę że ktoś tu się o wiele bardziej zagłębił w temat i jest ekspertem, wielkie dzięki! 
Czyli cel kolejnego treningu - ustalić jakie tempo będzie moim 90-100%HRmax i mieć mroczki przed oczami, oby tylko nogi nadążyły 

penelopaa napisał(a):

Uważam, że lepsze w spalaniu jest jednak długie powolne bieganie, ale ja biegam minimum 1,5h. Ja biegam 10km/h - 5 minut, potem 8x 19km/h - 20 sek, 10km/h - 40 sek i na koniec 5 minut 10km/h :)Interwały robie w celu poprawy wydolności i tu sprawdza się znakomicie :)

Minimum 1.5h? Ja bym chyba zwariowała, dlatego decyduje się na krótki ale intensywny. 
A z tymi 19km/h to najpierw poczekam na kondycję, żeby całkowicie mroczków nie ujrzeć 

luesa napisał(a):

penelopaa napisał(a):

Uważam, że lepsze w spalaniu jest jednak długie powolne bieganie, ale ja biegam minimum 1,5h. Ja biegam 10km/h - 5 minut, potem 8x 19km/h - 20 sek, 10km/h - 40 sek i na koniec 5 minut 10km/h :)Interwały robie w celu poprawy wydolności i tu sprawdza się znakomicie :)
Minimum 1.5h? Ja bym chyba zwariowała, dlatego decyduje się na krótki ale intensywny. A z tymi 19km/h to najpierw poczekam na kondycję, żeby całkowicie mroczków nie ujrzeć 

Nie nastawiaj sie z góry na jakąś prędkość.
Po rozgrzewce, po prostu stajesz na początku trasy i zaczynasz biec na maksa (z zastrzeżeniem, że nie zrywasz się do sprintu od pierwszego kroku, tylko rozpędzasz się przez pierwsze kilka kroków. Chodzi o to, ze takie zrywy łatwo mogą skończyć sie kontuzją.)
Kiedy już się rozpędzisz do swojego maks, to zapylasz ile fabryka dała, aż poczujesz, ze już więcej nie możesz, oddech się skraca, mięśnie pieką... i wtedy dajesz z siebie wszystko i dalej biegniesz siła woli, rzężąc i jęcząc. 
Jak już czujesz, ze już nic więcej nie ubiegniesz, zwalniasz do "świńskiego truchtu" i tak sobie truchtasz łapiąc oddech i czekając aż puls i oddech wrócił w granice normy.
Wtedy zaczynasz zabawę od nowa, zawsze pamiętając, ze sprint zaczynasz od pierwszych kilku wolniejszych - rozpędzających kroków.
Ile razy? Na początek 3-4. Potem sukcesywnie zwiększasz w miarę możliwości.

Twoje tempo na 90-100% już teraz możesz ustalić - to to, kiedy biegniesz tak szybko jak potrafisz, tak długo jak dasz radę. ;)
Oczywiście im dłużej trwa sprint tym prędkość spada, ale to nie ma znaczenia, jeżeli wciąż dajesz z siebie wszystko.

rafalmruk napisał(a):

luesa napisał(a):

penelopaa napisał(a):

Uważam, że lepsze w spalaniu jest jednak długie powolne bieganie, ale ja biegam minimum 1,5h. Ja biegam 10km/h - 5 minut, potem 8x 19km/h - 20 sek, 10km/h - 40 sek i na koniec 5 minut 10km/h :)Interwały robie w celu poprawy wydolności i tu sprawdza się znakomicie :)
Minimum 1.5h? Ja bym chyba zwariowała, dlatego decyduje się na krótki ale intensywny. A z tymi 19km/h to najpierw poczekam na kondycję, żeby całkowicie mroczków nie ujrzeć 
Nie nastawiaj sie z góry na jakąś prędkość.Po rozgrzewce, po prostu stajesz na początku trasy i zaczynasz biec na maksa (z zastrzeżeniem, że nie zrywasz się do sprintu od pierwszego kroku, tylko rozpędzasz się przez pierwsze kilka kroków. Chodzi o to, ze takie zrywy łatwo mogą skończyć sie kontuzją.)Kiedy już się rozpędzisz do swojego maks, to zapylasz ile fabryka dała, aż poczujesz, ze już więcej nie możesz, oddech się skraca, mięśnie pieką... i wtedy dajesz z siebie wszystko i dalej biegniesz siła woli, rzężąc i jęcząc. Jak już czujesz, ze już nic więcej nie ubiegniesz, zwalniasz do "świńskiego truchtu" i tak sobie truchtasz łapiąc oddech i czekając aż puls i oddech wrócił w granice normy.Wtedy zaczynasz zabawę od nowa, zawsze pamiętając, ze sprint zaczynasz od pierwszych kilku wolniejszych - rozpędzających kroków.Ile razy? Na początek 3-4. Potem sukcesywnie zwiększasz w miarę możliwości.Twoje tempo na 90-100% już teraz możesz ustalić - to to, kiedy biegniesz tak szybko jak potrafisz, tak długo jak dasz radę. ;)Oczywiście im dłużej trwa sprint tym prędkość spada, ale to nie ma znaczenia, jeżeli wciąż dajesz z siebie wszystko.


Problem w tym że ja na maszynie ćwiczę, więc u mnie prędkość nie będzie spadała, no chyba że ją będę zmniejszać. 
Jeszcze raz wielkie dzięki za cenne informacje. Mam nadzieję że efekty pojawią się już wkrótce 

luesa napisał(a):

rafalmruk napisał(a):

luesa napisał(a):

penelopaa napisał(a):

Uważam, że lepsze w spalaniu jest jednak długie powolne bieganie, ale ja biegam minimum 1,5h. Ja biegam 10km/h - 5 minut, potem 8x 19km/h - 20 sek, 10km/h - 40 sek i na koniec 5 minut 10km/h :)Interwały robie w celu poprawy wydolności i tu sprawdza się znakomicie :)
Minimum 1.5h? Ja bym chyba zwariowała, dlatego decyduje się na krótki ale intensywny. A z tymi 19km/h to najpierw poczekam na kondycję, żeby całkowicie mroczków nie ujrzeć 
Nie nastawiaj sie z góry na jakąś prędkość.Po rozgrzewce, po prostu stajesz na początku trasy i zaczynasz biec na maksa (z zastrzeżeniem, że nie zrywasz się do sprintu od pierwszego kroku, tylko rozpędzasz się przez pierwsze kilka kroków. Chodzi o to, ze takie zrywy łatwo mogą skończyć sie kontuzją.)Kiedy już się rozpędzisz do swojego maks, to zapylasz ile fabryka dała, aż poczujesz, ze już więcej nie możesz, oddech się skraca, mięśnie pieką... i wtedy dajesz z siebie wszystko i dalej biegniesz siła woli, rzężąc i jęcząc. Jak już czujesz, ze już nic więcej nie ubiegniesz, zwalniasz do "świńskiego truchtu" i tak sobie truchtasz łapiąc oddech i czekając aż puls i oddech wrócił w granice normy.Wtedy zaczynasz zabawę od nowa, zawsze pamiętając, ze sprint zaczynasz od pierwszych kilku wolniejszych - rozpędzających kroków.Ile razy? Na początek 3-4. Potem sukcesywnie zwiększasz w miarę możliwości.Twoje tempo na 90-100% już teraz możesz ustalić - to to, kiedy biegniesz tak szybko jak potrafisz, tak długo jak dasz radę. ;)Oczywiście im dłużej trwa sprint tym prędkość spada, ale to nie ma znaczenia, jeżeli wciąż dajesz z siebie wszystko.
Problem w tym że ja na maszynie ćwiczę, więc u mnie prędkość nie będzie spadała, no chyba że ją będę zmniejszać. Jeszcze raz wielkie dzięki za cenne informacje. Mam nadzieję że efekty pojawią się już wkrótce 

Aaa.. na maszynie... to biegnij tak długo, dopóki Cie z niej nie wystrzeli do tyłu. Tylko nie zapomnij nagrać. 
ja biegalam HIIT przez okolo 2-3 tygodnie i dalo mi to bardzo duzo. schudlam w pupie (spodnie byly mi luzne), nie meczylam sie podczas zwyklego biegu, w szkole na lekcjach wf mialam bardzo duze postepy w biegach na czas. biegalam 15 interwalow dziennie (15s sprint i 45 s trucht). to duzo pomaga w spaleniu tluszczu ale od takiego szybkiego biegania miesnie ud rosna wzstarczy spojrzec na biegaczy sprinterow jak ktos nie wierzy, dlatego tez z tego zrezygnowalam

ewe94 napisał(a):

ja biegalam HIIT przez okolo 2-3 tygodnie i dalo mi to bardzo duzo. schudlam w pupie (spodnie byly mi luzne), nie meczylam sie podczas zwyklego biegu, w szkole na lekcjach wf mialam bardzo duze postepy w biegach na czas. biegalam 15 interwalow dziennie (15s sprint i 45 s trucht). to duzo pomaga w spaleniu tluszczu ale od takiego szybkiego biegania miesnie ud rosna wzstarczy spojrzec na biegaczy sprinterow jak ktos nie wierzy, dlatego tez z tego zrezygnowalam

Nie opowiadaj bajek moja droga
1) sprinterzy maja od groma zajęć na siłowni, z wolnymi ciężarami oraz na maszynach, stąd ich muskularne sylwetki (bo nie tylo nogi, ale cali sa napakowani). No chyba, ze biegają również na rękach.
2) żeby uzyskać przyrosty masy mięśniowej, to - m.in. - należy być na dodatnim bilansie kalorycznym (a skoro schudłaś, to na takim nie byłaś).
Będąc na redukcji, nie ma szans na przyrosty.
3) nie wolno traktować HIITa jako podstawowego narzędzia treningowego, bo można sobie zrobić  kuku. Nie wiem co oznacza w Twoim poście "a biegałam HIIT przez okolo 2-3 tygodnie", ale jeżeli to były więcej niż dwa treningi w tyg, (nawet zakładając, ze masz już jakiś poziom wytrenowania) to jest to głupie i nikomu nie polecam czegoś takiego.
to nie bajki, to prawda, ale skoro "wiesz" lepiej to nic..  przetrenowałam to na sobie to mogę coś powiedzieć

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.