Temat: Jedzenie w McDonaldzie i inne fast foody

Lubicie? A może brzydzi was? Ktoś napisał na forum, że go brzydzi. Zastanowiłam się chwilę - niby dlaczego? A potem moja wyobraźnia zaczęła pracować jak ci studenci (chyba w większości) robią te burgery xd. Zawsze lubiłam chodzić do Mc, ale teraz jakoś mi się odechciało. Nigdy nie zastanawiałam się jak jest robione jedzenie w McDonaldzie, ale w sumie nigdy nie można ufać ludziom czy czegoś ci życzliwie nie "dołożą" :) Różni są ludzie, chociaż nigdy wcześniej nie miałam takich spostrzeżeń ani obaw... Co o tym myślicie? 

kiedyś lubiłam, ale tylko lody i ewentualnie mcwrap. Może raz w miesiącu się zdarzało. 

Teraz jestem na etapie, ze wole wydać 20 zł na dobrego burgera, w którym czuć mięso i warzywa,  niż 18 na to bezsmakowe i puste żarcie :) 

sacria napisał(a):

jestem wege, więc z automatu nie mam czego szukać w takich miejscach i nie jadłam tam od lat.  Jak jadłam mięso to to były miejsca w których zdarzało mi się zjeść np. w podróży, aczkolwiek nie rozumiem rodzinnego wyjscia  czy spotkania się ze znajomymi w miejscu typu McDonalds czy KFC. 

otworzyli już u nas fast fooda z ofertą wege - jadłam :)  ale generalnie nie jadam w takich miejscach, ze względu na turbo kalorie...

ale szejk o smaku masła orzechowego, z KFC to życie <3 jest tak dobry, że o jezuuuu. ale zjadłam go tylko raz i będę jeść baardzo rzadko...kupiłam jednego, smakował jak niebo...wypicie go zajęło mi jakieś 5 minut i już sobie myślałam, że następnego dnia też sobie kupię...a potem przeczytałam na necie ile to kalorii miało O_o  800kcal w 100 gramach...a ten średni szejk miał 300... 

Pasek wagi

Większe prawdopodobieństwo dodania czegoś od siebie jest w normalnej knajpie. W macu są gotowce pakowane próżniowo, wszystko tylko "podgrzewane" tak naprawdę. Historie o spermie w szejku i tym podobne bzdury to urban legend, tam po prostu nie ma możliwości czegoś "dołożyć" do środka. 

Moja siostra lata temu pracowała i jakoś nie ma obrzydzenia. Dużo gorzej za to podchodziła do pizzy po pracy w jednej znanej sieci...

Lubię i 2-3 razy w miesiącu mi się zdarzy zjeść w McDonaldzie, a częściej pizzę i kebaba. 

Pasek wagi

To ja Wam coś powiem jak to wygląda od zaplecza. Miałam "przyjemność" uczestniczyć w kilku remontach czy awariach takich knajp. W chłodniach niesamowity smród, najgorzej w tych z kurczakami. Skuwamy płytki w kuchni a zza nich wyłażą robale. Dożo i zawsze. Kuchnia mimo tego, że sprzątana codziennie to jeden chlew na koniec zmiany. Na podłodze aż ślisko. Smród tej frytury. A tak przy okazji frytury, częściej niż wymieniana jest odświeżana. Przychodzi pan z baniaczkiem, spuszcza do tego fryturę w kolorze przepracowanego oleju silnikowego. W baniaczku jest jakiś system filterków, do tego dosypują magiczny bialy proszek i już niedługo z tego samego baniaczka do smażalnicy płynie piękna słomkowa ciecz. 

Akurat o to, że Ci student do kanapki napluje to bym się najmniej bała. Jako pracownicy mają bardzo wyśrubowane normy i moim zdaniem wszyscy mają wyprane mózgi (nie obrażam, proszę źle nie odebrać). 

Nugetsy to w większości MOM więc mówi samo za siebie. 

Plus jest taki, że wszystko mają świeże bo mają duże obroty i częste dostawy. 

Pasek wagi

Jeśli chodzę to tylko na mcflurry ewentualnie na kawę/lemoniadę. Raz w życiu zjadłam hamburgera tam i bóle brzucha miałam przez dwa dni :D Także jeśli chodzi o tego typu żarcie to omijam maca.

Ale spokojnie, bez przesady, student Ci tam nie napluje ;) Dziwne stwierdzenie, równie dobrze napluć ci mogą kelnerki w restauracji, które też w większości są studentkami.

Zonda napisał(a):

To ja Wam coś powiem jak to wygląda od zaplecza. Miałam "przyjemność" uczestniczyć w kilku remontach czy awariach takich knajp. W chłodniach niesamowity smród, najgorzej w tych z kurczakami. Skuwamy płytki w kuchni a zza nich wyłażą robale. Dożo i zawsze. Kuchnia mimo tego, że sprzątana codziennie to jeden chlew na koniec zmiany. Na podłodze aż ślisko. Smród tej frytury. A tak przy okazji frytury, częściej niż wymieniana jest odświeżana. Przychodzi pan z baniaczkiem, spuszcza do tego fryturę w kolorze przepracowanego oleju silnikowego. W baniaczku jest jakiś system filterków, do tego dosypują magiczny bialy proszek i już niedługo z tego samego baniaczka do smażalnicy płynie piękna słomkowa ciecz. Akurat o to, że Ci student do kanapki napluje to bym się najmniej bała. Jako pracownicy mają bardzo wyśrubowane normy i moim zdaniem wszyscy mają wyprane mózgi (nie obrażam, proszę źle nie odebrać). Nugetsy to w większości MOM więc mówi samo za siebie. Plus jest taki, że wszystko mają świeże bo mają duże obroty i częste dostawy. 

Mnie zawsze przerażał ten olej. FUJ.

raz na miesiąc lub dwa pójdę,  biorę zawsze frytki i filet o Fish'a,  najlepsze co moze tam być.  

Ten przepalony olej to z odległości 100 metrów czuć, zwlaszcza wieczorami, samym węchem można zlokalizować maka :/

niewiadoma_a napisał(a):

.Elena.. napisał(a):

ja lubię wszystkie fast-food'y :p chociaż najbardziej chyba kebab i pizze; p ale do maca tez chodzę i mnie nie obrzydza ;p Ale nie jem tam za czesto bo wiadomo ani to zdrowe ani wartościowe ;p 
Oooo poszłabym na pizze....

O tym samym pomyślałam jak to pisałam :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.