Temat: Bardzo nie lubię warzyw.

Zewsząd słyszy się, że będąc na diecie, trzeba jeść jak najwięcej warzyw, warzyw i tylko warzyw. Ale ja… mam wstręt do warzyw. Nie czerpię przyjemności z jedzenia warzyw. Lubię pomidora, ale na kanapce. Ale już jedzenie samych warzyw solo, jest po prostu zmuszaniem się do nich. Próbowałam już chyba wszystkiego. W różnych formach. Najchętniej to bym ich w ogóle nie jadła. Poza surówką do obiadu, lub np. Leczo. 


Ale gdy widzę propozycje śniadań, gdzie 70% to warzywa, to po prostu mnie odrzuca. W konsekwencji rezygnuje z posiłku. Gdy miałabym jeść warzywo na przekąskę, to też musiałabym się zmusić. Gdy widzę propozycje lunchboxa do pracy z warzywami, to też nie mam na to ochoty.

Jest to bardzo trudne na diecie…
Jak to zmienić? 

Herkel napisał(a):

Bardzo lubię zupy. Zupy kremy. Zupę jarzynową czy bulion warzywny. To wszystko mi pasuje. Ale wiecie?ileż można jeść zupy? Jak jem zbyt często zupę krem, to po prostu po jakimś czasie mam odruch wymiotny. Już sam zapach mnie odrzuca.  Lubię leczo. Ale koniecznie z kurczakiem i najlepiej z ryżem. Ale ryż nie bardzo wskazany na diecie. A do innego, niż jaśminowy, nie dam się przekonać.

a próbowałaś robić bardziej treściwe leczo? tj. warzywa klasyk, do tego skrojona dobra chuda kiełbasa i ziemniaki pokrojone w kostkę? wtedy nie potrzebujesz żadnego ryżu czy chleba.

a ryż jest i tak dobry, nie wiem z jakiej beki niewskazany na diecie :) brązowego też nie lubię, biały za to jest dobry, bo lekkostrawny.

Mam tak, jak ty, ale przemycam - koktajl owocowo-warzywny wypiję i zjem zupę jarzynową, jak ty zjem dania jednogarnkowe z warzywami. Staraj się jak najczęściej jeść tego typu rzeczy i będzie dobrze (szczególnie, że jesz chociaż surówki - ja większości nie tknę). 

PS. A warzywa smażone na patelni? Może w tej formie?

Pasek wagi

O matko, story of my life! Nie znoszę warzyw. Nie lubię smaku większości z nich, nie lubię ich konsystencji, zapachu. Nie zmieniło tego WO, które powinno teoretycznie pomóc mi zresetować kubki smakowe i pozwolić się z nimi zaprzyjaźnić ale ni kuta. No nie da się. Mogą być dodatkiem do innego posiłku ale posiłek oparty tylko na warzywach to jest u mnie mission impossible. Co lubię? Pomidora, ogórka, rzodkiewkę, szczypiorek, ziemniaki, cebulę (nie surową), kapustę, kilka rodzajów fasoli i od wielkiego dzwonu szparagi. Czego nie lubię? Całej reszty. Dosłownie wszystkiego. Kiedyś zastanawialiśmy się z żoną z czego to wynika i zauważyłem pewną prawidłowość. Wszystkie warzywa, które lubię to te, które moi dziadkowie mieli na działce a tym samym te, które jadłem regularnie w dzieciństwie. Ta lista od czasu kiedy miałem mniej więcej 8-12 lat praktycznie się nie zmieniła. Warzywa są dla mnie mdłe, bezpłciowe, rzadko kiedy po obróbce termicznej są chrupiące czy twarde a często mają konsystencję alergicznego gila i ciężko to nawet przełknąć. Ja przy insulinooporności powinienem jeść warzyw w opór, mam absolutną świadomość, że one są dla mnie dobre. Pytanie na wagę złota podobnie jak u Ciebie – jak nauczyć się jeść warzywa bez skrętu mordy, jak nauczyć się chociaż je tolerować w większych ilościach?

Dominika47 napisał(a):

eszaa napisał(a):

mam to samo,nie lubie warzyw,zwłaszcza tych po obróbce termicznej. surówki ok, rzodkiewka,ogórek,pomidor, ale te na cieplo mi nie wchodzą. Kanapek tez nie lubie:) ja zamieniłam warzywa na owoce. Na sniadanie owsianka na jogurcie z owocami, na drugie tez owoc, czy baton musli z owocami, podwieczorek, tez owoce. Jak poszukasz w przepisach, na sniadanie tez moze byc owocowo
Warzywa to nie to samo co owoce, w owocach masz duża dawkę cukrów prostych i nie jest zalecana na kilka posiłków dziennie... Dodatkowo, jak się ma wysoką wagę to jeszcze pewnie problemy z insuliną/cukrami to wtedy śniadania z owocami też odpadają.

jezeli chodzi o owoce solo, to owszem na pewno podwyzszaja cukier, ale po zmieszaniu z jogurtem juz nie. W odchudzaniu i warzywach chodzi o witaminy i błonnik.  Witaminy sa tak samo w owocach, a za błonnik z powodzeniem robia płatki owsiane, czy błonnik witalny, wiec bez przesady.Jak czegoś nie lubie, nie bede sie zmuszała, bo ktos wymyslił, za tylko i wyłacznie warzywa na diecie

Pasek wagi

sprobuj dodawac przyprawy 

Ja też tak miałam jakieś 2 lata temu. Wtedy po prostu powiedziałam sobie, że popróbuję różnych rzeczy i to co zasmakuje będę po prostu jeść w większych ilościach. I w taki sposób potrafiłam jeść prawie cały tydzień na obiad leczo warzywne (cebula, cukinia, papryka, pomidory z puszki - razem do gara i gotować + zioła prowansalskie) z kaszą jaglaną. A na kolację zupę krem (były takie serie mrożonek - zupa zielona, biała i pomarańczowa - nie patrzyłam co w środku - gotowałam i miksowalam.). To jakoś dawało radę. Na śniadanie odpuszczałam warzywa - owsianka z owocem. 

Teraz szukam przepisów wegańskich, bo sa one ciekawe i przemycają dużo nietypowych warzyw. Nawet dla tych co weganami nie są jest to dobra alternatywa do nudnych warzyw-dodatków do kotleta :) 

A, jeszcze brokuły lubię - najlepiej z jakimś sosem. Sprawdź sobie wegański dip serowy (najlepsze jest to, że smakuje on prawie jak ser a jest zrobiony z marchewki i ziemniaka, więc jeszcze więcej warzyw :D ) Przepis np tu> http://befitbestrong.pl/ser-dip-serowy-z-ziemniaka-calkowicie-weganski/ ale też na youtubie jest tego mnóstwo :)

Pasek wagi

Ale kto każe jeść warzywa solo? Do mnie kuchnia wegańska też nie trafia, do obiadu muszę mieć mięcho i najlepiej węglowodanowego zapychacza. Ale już na przykład do gulaszu można dodać w cholerę cebuli, papryki, pomidorów czy cukinię, leczo można zrobić z większej ilości warzyw (też jem z kurczakiem i ryżem), można jeść zupy (kremów nie zjem ale wcinam jarzynową, kalafiorową albo ogórkową - robię jak najgęstsze, ewentualnie dodaję ziemniaki). Zawsze byłam przeciwniczką sałatek ale odkryłam, że jak się dowalil dużo fety i porządnie wymiesza to da się to-to przełknąć. Kanapkę też można zrobić z dodatkiem sałaty, pomidora, ogórka. Makarony to jest dopiero pole do popisu - sosy ze szpinaku, świeżych pomidorow i czego dusza zapragnie. Czasem robię pieczonki z ziemniaków, buraków, marchewki i cebuli i do tego dodaję boczek/kiełbasę (jako samodzielne danie) lub bez jako dodatek do mięsa. 

Przecież jakby człowiek miał całe życie żreć tylko surowe warzywa to co by to było za życie. Ważny jest tylko umiar i dodawanie tych roślin gdzie się da, ale niekoniecznie bez żadnych mięsnych dodatków, ryżu czy tam czego jeszcze. 

Ale jakich rad oczekujesz? Bo wszystko na nie, a inni niech wokół Ciebie/tematu skaczą i się produkują - to nie, bo ileż można jeść zupy, tamto nie bo lubisz tylko z kurczakiem, a siamto nie bo musiałabyś mieć do tego ryż - koniecznie jaśminowy. Nie obraź się, ale trochę mi to wszystko przypomina styl bycia a'la Gracy Lou Freebush. Nie chcesz nic zmieniać - to nie zmieniaj, nie jedz warzyw. Schudnąć schudniesz, bo chudnie się nie od jedzenia marchewki, tylko od deficytu kalorycznego (a ten można uzyskać nawet jedząc ryż, jaśminowy też). A to, że nie uda Ci się zmienić nawyków żywieniowych, albo to, że kiedyś Ci wyjdą niedobory (bo jednak trzeba się nakombinować, żeby sobie dostarczyć komplet witamin nie jedząc warzyw), to osoby temat. Chcesz coś zmienić - to próbuj nowych przepisów, w sieci jest teraz masa kreatywnych przepisów - koniec końców znajdziesz coś co Ci spasuje.

Polecam naleśniki z warzywami i serem. Naleśnik może być z kaszy gryczanej niepalonej :) 

Od razu przyszło mi na myśl, żebyś poczytała w necie art. Na temat tego jak rodzice przemycają warzywa dzieciom. To są dość proste oszustwa:-)

Nikt Ci nie każe też wykluczać makaronu w zupie czy ryżu do lecza. Wystarczy odpowiednia ilość węgli w diecie.

Spróbuj np. Pulpeciki w sosie pomidorowym- połowa porcji to mielone z indyka a połowa tarte warzywa typu marchew, seler, cukinia. Tak samo robię kotlety rybne czy burgery z łososia. 

Do smoothie zawsze dodam garść szpinaku, selera naciowego czy jarmużu. 

Powodzenia!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.