- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 lipca 2019, 10:27
Pytam póki co czysto teoretycznie, ale chciałabym poznać inne podejście do tematu. Chodzi o to, że mieszkam z chłopakiem i od kilku lat wspólnie się objadamy w szczególności w weekendy. Obydwoje zawsze mieliśmy problemy z wagą i lubiliśmy jeść. Ale teraz zaczynamy się staczać. On i ja jesteśmy najgrubsi w swoim życiu i obydwoje mamy otyłość. On jeszcze większą niż ja. Osiągnęliśmy dno. Zaczyna szwankować nam zdrowie już od jakiegoś czasu i jest coraz gorzej. Próbujemy się odchudzać już od dawna bez skutku. Nawet jak dbam o to co jem, on potrafi przyjść ze sklepu z reklamówką niezdrowego żarcia, bo chce zrobić mi przyjemność. Zazwyczaj jak zaczynam się odchudzać, on zaczyna mieć ochotę na fast foody, kiedy normalnie nie ma aż tak. Mówi, że jak zaczynam mówić o kolejnej diecie, to ma ochotę iść się nażreć. Tragedia jednym słowem. Jest coraz gorzej z nami i chyba ten związek jest już toksyczny. To nie jest zdrowe, takie wspólne obżarstwo i tycie. Otyłość to nie przelewki. Odchudzam się sama i z nim od kilku lat i jest coraz gorzej, więc może wizyta u dietetyka? On na pewno nie pójdzie do dietetyka, ale ja chętnie bym poszła, jednak nie wiem czy wytrzymam na restrykcyjnej diecie. Jednak jeśli bym schudła, to on miałby motywacje. Czuję, że nie radzę sobie ze sobą pod tym względem i jest coraz gorzej, a chłopak mi w tym pomaga, żeby tyć. Ja czasem też namawwiam, więc obydwoje się na to nakręcamy. Iść do dietetyka z ryzykiem porażki, że polegnę czy próbować wspólnie się odchudzać kolejny raz? Jeśli pójdę sama do dietetyka, to będę trzymać się wytycznych i będę musiała iść na ważenie, więc motywacja będzie większa, ale zadanie też trudniejsze niż wspólne odchudzanie. Wspólnie robiąc zakupy, gotując, jest łatwiej, szybciej, ale do tej pory efekty są coraz bardziej opłakane. Jestem ogólnie załamana sobą i tym, że nawzajem się nakręcamy na obżarstwo, a zależy mi na nim i na tej relacji.
27 lipca 2019, 10:41
Mój szczupły mąż uważa że jest skinnyfat, ja jestem fatfat a odchudzamy się razem, więc nie mam tego problemu, choć muszę przyznać że to najczęściej on po kolacji grzebie w lodówce szukając czegos żeby sprawić sobie przyjemność. Ale. Gdy ja postanawiam że się odchudzamy i gdy ja przygotowuje posiłki i ja zakazuje albo wołam A KYSZ , gdy sięga po coś w złym momencie lub coś zakazanego, to dajemy radę bo jest ktoś kto pilnuje a nie tylko 2 dających przyzwolenie. A jeśli twój facet woli jeść i tych zamiast się odchudzać to powinien być jego problem. Ty powinnaś trzymać się diety albo wręcz zrobić mu awanturę że cię sabotuje co znaczy że chcę dla ciebie źle. Zakaz mu przynoszenia śmieci do domu, jak chce niech je na klatce schodowej. Jak nie posłucha to wyrzuc to co kupił to czy tobie się uda zależy tylko od ciebie bo on ci nie pomoże. A może jak schudniesz troszkę to pijdz z jakimś fajnym znajomym na kawę bez swojego chłopa. Może z zazdrości coś go ruszy? Mojego rusza i zaraz zaczyna ćwiczyć.
Edytowany przez Alicja19900 27 lipca 2019, 10:42
27 lipca 2019, 11:00
na chwilę obecną u Ciebie jakiekolwiek wizyty u dietetyka to tylko strata kasy. co z tego, że Ty dietę dostaniesz, skoro chłop na drugi dzień Ci wór śmieci do żarcia przyniesie?
27 lipca 2019, 11:04
na chwilę obecną u Ciebie jakiekolwiek wizyty u dietetyka to tylko strata kasy. co z tego, że Ty dietę dostaniesz, skoro chłop na drugi dzień Ci wór śmieci do żarcia przyniesie?
jeśli wydam kasę na dietetyka, to nie tknę się albo wyrzucę do kosza. Co innego jak jemy wspólnie i nie ma żadnego planu np. rozpisanego. Z resztą obiecał, że już nic mi nie kupi w sklepie nawet coli zero
Edytowany przez 27 lipca 2019, 11:07
27 lipca 2019, 11:13
ratuj siebie, skoro facet nie widzi potrzeby odchudzania. Dietetyk to taki bat nad głową, wiec ja bym w to celowała, choc zdecydowanie taniej i prosciej wykupic smacznie dopasowaną na Vitalii
27 lipca 2019, 11:13
Myślę że powinnaś skupić się na sobie, na swoim odchudzaniu i liczyć że kiedy partner zobaczy twoją detrminację i efekty to się przyłączy. Tylko załóż od razu że nie masz co na niego liczyć - że będzie kupował słodycze (ale ty nie musisz ich jeść), że będzie jadł fasfoody (wyjdź wtedy na spacer). W 100 procentach masz wpływ tylko na siebie i licz na to że swoją postawą mu zaimponujesz i do ciebie dołączy. Znam tą sytuację z autopsji i właśnie takie wspólne odchudzanie z motywacją na poziomie "noo, przydałoby się...ale pizza i lody takie pyyyszne" nie zdaje egzaminu. Lepiej się skupić na sobie, na odzwyczajeniu od niezdrowego żarcia itp. Mój mąż po latach zmienił pracę na taką w której musi chodzić 5 - 7 kilometrów dziennie i schudł w pół roku 16 kilo nawet nie wiedząc kiedy, bez zmianyy diety, liczenia kalorii itp A ja o każdy kilogram w dół musze walczyć jak o Everest - taka niesprawiedliwość:D Życze powodzenia!
27 lipca 2019, 11:21
Wydaje mi się że będąc w tym związku nie masz szans schudnąć
na chwilę obecną u Ciebie jakiekolwiek wizyty u dietetyka to tylko strata kasy. co z tego, że Ty dietę dostaniesz, skoro chłop na drugi dzień Ci wór śmieci do żarcia przyniesie?
Już nie demonizujcie. Mój mąż jest szczupły, ale też bardzo dużo je, a wieczorami wyciąga popcorn z masłem, chipsy, cukierki i mnie do wszystkiego namawia. Tak samo kupuje mi słodycze.
To mój wybór, czy ja to jem , czy nie. Ważę 46 kg i da się. Teraz oboje jemy taki sam obiad, ale kiedyś gotowałam dwa obiady dla siebie dietetyczny i dla męża normalny. Je kupuje sobie inny chleb, jemu inny.
Kiedyś mąż ważył 20 kg więcej i co z tego, to nie znaczy, że ja też miałam przytyć.
Edytowany przez Marisca 27 lipca 2019, 11:23
27 lipca 2019, 11:25
Odchudzaj sie sama, tylko Ty jestes z tym problemem i tylko Ty masz moc sprawcza poprawic SWOJE zdrowie i SWOJA jakosc zycia. Zawsze bedzie ktos, kto obok Ciebie szamie hamburgera. Nie usprawiedliwiaj swoich slabosci i nie szukaj winnych. A chlopak? Moze obserwowac co robisz, jak sie zmieniasz i SAM ZADBAC O SIEBIE.
27 lipca 2019, 11:31
Nie oglądaj się na faceta. Jeśli masz odwagę i motywację, żeby unikać pokus z jego strony to do roboty. Skup się na sobie. Może Twoje efekty zachęcą i jego? Póki co z jego strony nie ma chyba chęci odchudzania więc nie myśl o tym. Powodzenia, nie trać czasu. A jeśli dietetyk ma być dodatkowym batem to idź, śmiało.