Temat: ODRADZAM - DOŚWIADCZONA

Dziewczyny, chłopaki.
Uwierzcie mi , wiem jak to jest jak się chce szybko zobaczyć efekty. Wiem jak to motywuje, wiem jaka jest radość gdy po zaledwie 13 dniach na wcale nie takim kiepskim jedzeniu znika np 8 kg....
Ale uwierzcie mi - robicie sobie krzywdę, swojemu organizmowi, metabolizmowi.
Kopenhaską robiłam już ze 4 razy, zawsze traciłam wagę , ale jest kruczek - za każdym razem waga spada wolniej, mniej.
JOJO nie miałam 3 razy, za to po ostatniej - rok temu... w ciągu roku przytyłam 11 kg (na kopenhaskiej spadło 6).

Teraz jestem na diecie smacznie dopasowanej. Nie jest moim zamiarem jej reklamowanie, to tak naprawdę dobrze zbilansowana dieta, ale przy tym skuteczna.
W 1 tygodniu bez absolutnie żadnych wyrzeczeń poleciało 3,5 kg - > to oczywiście WODA, ale na kopnehaskiej to TEŻ JEST WODA.

Możecie na kopenhaskiej nie czuć się głodne, ja się nie czułam, możecie mieć energię, ale skutki tej diety dopadną was, gdy pewnego dnia będziecie chciały naprawdę zdrowo chudnąć. Okazuje się , że działa w ukryciu, nie widać jak strasznie zaburza metabolizm. Ja teraz to widzę, gdy przy 2 tygodniu mimo stosowania się do wszystkich wskazówek dietetyka mam już mniejszy ubytek wagi.
Zrobicie co chcecie, na pewno większość z Was i tak podejmie się przetestowania tej diety. Jeśli jednak kogoś uda mi się od tego pomysłu odwieść będę bardzo szczęśliwa .

POZDRAWIAM
Pasek wagi
ja tez bylam na kopenhaskiej i bardzo odradzam czujesz sie senna nie masz energii a po paru dniach masz ochote wszytko zjesc :)
Schudalm 5 kg lae 2 mi potem sie przybralo i w sumie do 5 dobilam nie polecam teraz jestem na cwiczeniach z jilian michaels i sa super polecam
Pasek wagi
Wiem, że może nie na temat, ale chciałabym, żeby dotarło do jak największej liczby osób :) 
Dziewczyny jeśli macie jakikolwiek problem z wagą to przeczytajcie moją historię, niech się na coś przyda moje doświadczenie anoreksji. Odchudzałam się odkąd pamiętam. Zazwyczaj były to super-niskokaloryczne diety, po których szybko wracałam do wagi, często z nawiązką. Wychodząc z założenia, że im mniej kalorii tym lepiej stosowałam dietę Dukana, głodówki, 3-dniowe monodiety oczyszczające, MasterCleanse, po której wylądowałam w szpitalu i wiele, wiele innych bliżej nienazwanych diet. Zbyt restrykcyjne ograniczenia powodowały, że po osiągnięciu zamierzonego celu wracałam do starych nawyków, a czasem przerywałam jeszcze nie zrzuciwszy zbędnych kilogramów i rzucałam się na jedzenie. Nigdy też nie myślałam o sobie w kategorii anorektyczki, przecież kochałam jeść (nadal kocham) i potrafiłam z dnia na dzień rzucić wszystko i nażreć się jak nie powiem kto. Ale po jakichś 7 latach życia w stylu nieustannego odchudzania się i tycia zrozumiałam, że to choroba.


Na całe szczęście, człowiek uczy się na błędach. Tak też było ze mną. Poszłam po rozum do głowy i zasięgnęłam wiedzy to tu to tam i najrozsądniejsza wydała mi się dieta strukturalna. Jednak portfel biednej studentki nie pozostawiał złudzeń... Ale i tutaj udało się znaleźć rozwiązanie. W rezultacie, po zmianach jakie wprowadziłam w swojej codziennej diecie jestem już blisko celu (chcę ważyć 54 kg przy 172 cm wzrostu – wiem może się wydać za mało, ale taką mam budowę, że po prostu wyglądam na ciężką przy 58;) a chce wyglądać szczupło). Ale już teraz nie waga jest dla mnie najważniejsza – dla mnie już teraz liczy się to jak zmieniło się moje myślenie, podejście nie tylko do jedzenia ale i życia. Pamiętam jeszcze nieustanne wahania nastroju, depresję i obsesyjne myślenie o jedzeniu. Teraz nie patrzę już na świat tak jak wtedy. Może to zabrzmi jak tania reklama, ale nigdy nie miałam tyle energii co teraz. I moje włosy i skóra nigdy nie były w takiej kondycji!

Jeśli ktoś chciałby mojej porady to piszcie, postaram się pomóc na ile tylko będę mogła. Sama otarłam się w swoim życiu o anoreksję i wiem, że to nie takie proste, jak się innym, zdrowym ludziom wydaje: zacznij jeść i po kłopocie. W moim przypadku walka wyglądała podobnie – rodzina i najbliżsi narzekali i ciągle rzucali: czemu nie jesz? Wyglądasz jak anorektyczka (wszystkie tego typu pochodne pytania i docinki). Wtedy wydawało mi się, że określenie kościotrup to komplement, a w rzeczywistości to wmawiałam sobie, że się cieszę z takich określeń. Nikt mi tak naprawdę nie pomógł. Sama wychodziłam z tego i to kilka razy, ale ostatecznie to chyba tylko dzięki temu, że większą obsesję miałam na punkcie swoich włosów – kiedy w największym okresie wychudzenia straciłam już połowę (bo wychodziły mi garściami) to zaczęło się we mnie coś kruszyć. Potem powoli wracałam do żywych, kiedy wróciły kilogramy (a włosy już nie) to znów waga nie dawała mi spokoju, ale troszeczkę już życie mnie nauczyło i nie zamierzam wpadać w to błędne koło. Wiem, że w takim wypadku najważniejsze jest wsparcie. Więc jeśli chcecie to bez wahania piszcie, nawet jeśli chcecie pogadać o problemach. Mój mail: koklajlowa.sila@op.pl


Jeśli jednak ktoś chciałby jedynie dowiedzieć się jak mniej więcej wygląda mój jadłospis to tak w skrócie o diecie „tanie, ale zdrowe odchudzanie” (dieta może nie autorska, bo nieco strukturalna, ale dostosowana do, jak już pisałam, mojego biednego portfela). Tak naprawdę jedyną inwestycją w dietę było zakupienie migdałów, żurawiny, sezamu, słonecznika, daktyli, suszonych moreli, siemienia lnianego, orzechów, otrębów różnej maści, płatków owsianych i miodu – od tego tak właściwie zaczęłam swoje zmiany. Może jestem kiepska w matematyce, ale liczenie kalorii zawsze przychodziło mi z niezwykłą łatwością i było przez długi czasu moją obsesją. Teraz czasem zdarza mi się złapać na myśleniu, że może za dużo jem, ale moja spadająca waga mnie tego myślenia coraz skuteczniej oducza;). Na całe szczęście mogę sobie pozwolić na ilości jedzenia, które nikomu nie kojarzą się z dietą, bo czasem moja wielka micha sałaty z wędzonym łososiem, sosem koperkowym, jajkami pomidorami jest dla mnie nie do przejścia (chociaż należę do osób, które potrafią się obżerać nawet jak już mają pełny żołądek).

Może wreszcie przejdę do sedna i powiem co jadam;) Przede wszystkim nie jem makaronu, ziemniaków i chleba (żadnego, pełnoziarnistego, czy chrupkiego pieczywa też). Ale nie jest to takie trudne jak mogłoby się wydawać. Zastąpiłam chleb, uwaga! - Kapustą pekińską – prawie w ogóle nie ma kalorii, ani jakiegoś dominującego smaku, a jeśli masz ochotę na kanapkę z serkiem i pomidorem to dostarczasz składników odżywczych z serka i pomidora, obniżasz kaloryczność i jednocześnie czujesz się najedzony, bo objętościowo zjadasz więcej:). Oczywiście zrezygnowałam ze smażenia mięs czy ryb na rzecz pieczenia – i zachodu mniej, bo nie musisz stać nad patelnią, a danie równie dobrze smakuje pieczone w piekarniku:) Obowiązkowo jadam śniadania, które u mnie zazwyczaj składają się z koktajlu (200 ml jogurtu, albo kefiru, do tego wmiksowuję banan, albo jabłko, albo jakieś inne owoce, które mam pod ręką, zazwyczaj jednak jabłka bo są tanie;), potem dodaję łyżeczkę miodu, łyżeczkę zarodków pszennych a po zmiksowaniu dodaję łyżeczkę płatków owsianych). Żeby było zdrowo do każdego posiłku ( a jadam 3-4 posiłki w zależności od dnia, co wiąże się z przebywaniem na uczelni i pracą) wrzucam to co zainwestowałam w dietę, wszystko na zasadzie jedna łyżeczka dziennie, czyli w jednym dniu zjadam po łyżeczce: zmielonych migdałów, sezamu, pokrojonej żurawiny, słonecznika, pokrojonej suszoną morele, siemienia lnianego, orzechów (również mielonych), otrębów różnej maści. Tak jak mówiłam – organizm odwdzięczy się Wam i to szybko - skóra, włosy i paznokcie na medal!

chlopaki to rowniez poprawna gramatycznie forma.
nie taki diabeł straszny, jak go malują. ;) po kopenhaskiej zawsze czułam się rześko, lekko i miałam o stokroć więcej energii. poza tym cera znacznie się poprawiła. polecam tę dietę wyłącznie osobom silnym i upartym. ci, którzy mają doświadczenie z głodówkami, wiedzą, że wytrwać dwa tygodnie na lichym jadłospisie to nie wszystko - istotniejsze jest, czy nie rzucimy się na żarcie i nie nadrobimy z nawiązką tego, co osiągnęliśmy.

Zgadzam się z misbehave.  Jeśli ktoś ma silną wole i jest wytrwały to jest ok, cera również sie polepsza:)Ale wiadomo, że po zakończeniu diety NIE WOLNO RZUCIĆ SIĘ za przeproszeniem jak świnka na jedzenie bo wiadomo efekt jojo murowany. Dieta skurcza żołądek, mogę polecić dla osób, które mają dużo do zrzucenia

Pasek wagi
Dieta kopenhaska nie jest dla wszystkich, trzeba miec duzo samozaparcia; po zakonczeniu 13 dni diety nie mozna wrocic do normalnego jedzenia bo bedzie jojo, ta dieta pomaga w skurczeniu zoladka i nieobjadaniu sie jak swinka.  Ja jestem zadowolona z efektow, stosowalam ja w wakacje (-10kg) i efekty mam do dzisiaj, z malym wyjatkiem w okresie bozonarodzeniowym kiedy polecialam z jedzeniem :) W zadnej diecie nie mozesz pozwolic zeby jedzenie toba rzadzilo, powodzenia:)
Przyznaję, że z wszystkich diet jakie stosowałam, to jest jedyna, którą musiałam zakończyć bardzo szybko, bo już trzeciego dnia rano miałam mroczki przed oczami i zataczałam się jak pijana. nie polecam.
Pasek wagi
Przeczytałam jadłospis. Na pewno nie zdecyduje się na taką dietę. Pożywne śniadanie to podstawa. Zresztą sama kawa na pusty żołądek to chyba nie najlepszy pomysł.
Pasek wagi
robiłam tą dietę rok temu, schudłam chyba 8 kilo ale nie dość że przytyłam z 10 z powrotem to jeszcze zachorowałam na kamienie żółciowe. 
rowniez stosowalam i schudlam na chwilę ;-) na szczęście mi nie zaszkodziła ale 13 dni katorgi i  jedzenia taki, za przeproszeniem, gownianych i jałowych rzeczy.. nie warto 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.