- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 maja 2015, 16:24
Czy też uważacie ,że jak się ma męża to trudniej schudnąć?? Mój to chodzi i kusi a to by pizze zjadł piwko wypił ,ciasteczko kanapka itp. A mi ślinka cieknie i potem szamam razem z nim.
Schudłam kiedyś ponad 20 kg ale byłam panną przychodziłam do domu ćwiczenia dieta wszystko było ok a teraz odchudzam sie 3 lata i przytyłam 4 kg totalna porażka brak charakteru chyba jak to jest z wami?
9 czerwca 2015, 01:46
Czym jest jeden kg przy wcześniej zrzuconych 36...Trzeba się pilnować...mam nadzieję, że wystarczy mi sił :)
17 czerwca 2015, 14:00
Ja przytyłam przy moim 15kg, bo wlaśnie, piwka, chipsy do filmu, jedzenie po nocach, a to pizza, ale też bo sama jak już sobie tak pozwoliłam to później zajadałam słodycze, no i bum, zrobiłam się tłuścioszkiem, od roku zbierałam się, żeby powiedzieć sobie basta, ale szło ciężko.
Póki co, trwa drugi tydzień i gotuję to samo, tylko sobie mniejsze porcje, ewentualnie jak jakies kanapki to mu wymyślniejsze składaniki itd, ale na jedzenie nie narzeka, wręcz zdziwiony, ze smaczne i ciekawe dania jak np. kurczak w miodzie z piekarnika czy leczko wegetarianskie z fasolką po bretonsku, także pod tym wzgledem jest mi łatwiej bo składniki mi się nie marnuja (ustawiłam sobie codziennie inne dania), nie musze myśleć nad obiadem, a on po mojej długiej przemowie nad tym, że robię to i dla siebie i dla niego też więc ma się starać mnie nie kusić bo ja naprawde uwielbiam pizze, makarony, pierogi i chipsy i jest mi trudno:P Takze sie pilnuje i sam stara nie podjadac :)
Za czasów studenckich też kiedyś się odchudzałam i sama nie wiem. Dużo znajomych wtedy mi kibicowało i jak zauważali zmiany to takie kopa do dawało do przodu, ale co drugi dzień impreza w akademiku raczej nie pomagała, pózniej wypalałam wszystko na orbitreku co wypiłam ;) Także wydaje mi się, że teraz mi łatwiej :)
23 czerwca 2015, 20:38
jasne, że przy kimś się tyje, albo dla kogoś sie chudnie:-) punkt widzenia zależy od punktu siedzenia:-) musisz mieć naprawdę totalnie silną wolę, żeby przy nawykach żywieniowych twojego męża wytrzymać i czegoś nie skubnąć. Poza tym mężowie to z natury demotywatory - im żonki ZAWSZE się podobają, kochanego ciałka nigdy za wiele:-)
23 czerwca 2015, 20:53
Haha , u nas nie ma tego , nigdy nie moglabym zrzucic winy za tycie na meza , Bo tez nigdy mnie nie namawia . Przytylam tylko w ciazy , a tak To nie ma szans , slodycze tak szybko pochlania ( czekolade M &m itd) ze nawet bym nie zdazyla, a znowu nie lubimy slonych przekasek, chipsow itd . Wychodzi , ze mam dobrego dbajacego meza .
24 lipca 2015, 14:22
hahahaha ja tu pisałam o jednym kg a potem poszłoooo i teraz od pięciu dni znów walczę na ostro :) mąż dostał przykaz, żeby nie wodzić na pokuszenie. czasem jednak zapomina co obiecał, jak to mąż
10 sierpnia 2015, 10:46
Mój przegląda listę zakupów z Vitalii i w momencie gdy wkładam do koszyka w sklepie coś nadprogramowego, to słyszę "Ej, ale przecież tego nie masz w diecie" wsparcie mam ogromne, ale wg mnie wszystko zależy od nastawienia- ja np. nie widzę problemu w tym, że w domu są pochowane chipsy, ciastka czy inne słodycze... umiem sobie powiedzieć "NIE!"
11 sierpnia 2015, 09:26
Mój przegląda listę zakupów z Vitalii i w momencie gdy wkładam do koszyka w sklepie coś nadprogramowego, to słyszę "Ej, ale przecież tego nie masz w diecie"
Ten Pan ma u nas dużego plusa ;)
11 sierpnia 2015, 10:26
Nie mam może męża, ale chłopaka. Wcześniej jak zaczynałam odchudzanie, to trochę uważał że "świruję", ale jak zobaczył efekty: fajniejsza pupa, mniejszy brzuch, jędrne uda, to teraz mnie wspiera. Wczoraj np. jak czekałam z nim na poczcie i poczułam pizzę (pizzeria jest zaraz obok poczty) i się zapytałam czy on też chce, to powiedział tylko "to ty nie jesteś na diecie?" - to mi wystarczyło :D
Poza tym jak wcześniej podtykał mi czipsy i cistka pod nos to teraz przestał kupować, a jak nawet coś kupi to zje to cichaczem nawet się nie pytając czy chcę ;)
11 sierpnia 2015, 10:56
jakoś daje rady . mój często chce zapiekanki późnym wieczorem albo po 23 jak przychodzi z pracy a ja się trzymam bo mam taką zasadę że o tej porze nie jem chodzby mnie skręcało. Mężusiowi bęben rośnie a ja ciągle w formie. Może też sobie ustal takie zasady i przyrzeknij sobie że nigdy ich nie złamiesz. Napisz sobie to karteczce i podpisz. Może i śmieszne ale działa. To taka współpraca z własnym ciałem. Miej do niego szacunek i nie zawiedź go. Zawrzyj umowę sama z sobą!