- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 125
11 lutego 2013, 12:55
To znowu ja niestety. wykupiłam sobie karnet na silownie. bylam w czwartek piatek i sobotę każdego dnia przynajmniej dwie godziny. bylam szczęśliwa i dumna z siebie po treningu. ale przyszla niedziela mama upiekła Faworki zjadłam tyle że całe trzy dni treningu poszły precz. dlaczego ja nie umiem tego powstrzymać? wystarczy przecież powiedziec nie ale ja nie daje rady. proszę pomóżcie mi. wiem jestem żałosna i głupia. wydaje kasę na karnet i jakbym ją w błoto rzuciła. uczucie nie do opisania jak źle się teraz czuje
- Dołączył: 2013-02-11
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 34
11 lutego 2013, 18:22
mam dokładnie podobny problem jak Ty nie potrafie sobie odmowić przyjemności ;( walcze z tym ale i tak zdarzają mi sie grzeszki
11 lutego 2013, 18:26
Mam to samo , tyle , że ja mimo diety nic nie chudnę , więc myślę po co się męczyć i jem :/ a potem wyrzuty sumienia :/
11 lutego 2013, 18:26
Mam to samo , tyle , że ja mimo diety nic nie chudnę , więc myślę po co się męczyć i jem :/ a potem wyrzuty sumienia :/
- Dołączył: 2011-11-19
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 2446
11 lutego 2013, 18:41
te 63 przy 163 to jeszcze w miarę i bez obaw ,że chodzisz na siłownie cwiczysz i budujesz mieśnie to zysk który możesz wykorzystać do spalania kalorii i najedzenie się jednorazowe faworków nie mogło cie "powalić " na wadze Odrobisz to na następnej siłowni i przejmuj się jak dobijesz do 90 jak to się czesto gęsto tu zdaża a narazie ciesz sie ze jesteś całkiem zgrabna i wysportowana
- Dołączył: 2013-02-11
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 34
24 lutego 2013, 12:18
miałam podobny problem jedz dużo jak ja to nazywam wióru (otręby) pomaga i dużoooo wody nawet sobie możne sprawić taki dzbanek filtrujący ja sobie chwalę nie trzeba butelek tachać ;-) i woda mi się nigdy nie kończy ;-))