Temat: Dzień bez słodyczy

Jestem w ciągu od Świąt, czyli dzisiaj 11 dzień jak jem słodycze codziennie, co nie zdarzyło mi się chyba od 10 lat. Nie przytyłam, więc teoretycznie mieszczę się w bilansie, ale czuję się tragicznie. Codziennie wstaję opuchnięta i z kolejnym wypryskiem na twarzy. I codziennie sobie mówię, że ten dzień będzie dniem bez cukru. I doopa, nie umiem sobie odmówić. Jem normalnie wszystkie posiłki, odżywiam się raczej intuicyjnie, więc nie zaspokajam słodyczami głodu. 

Teraz o co mi chodzi z tym jednym dniem: jak już uda mi się go przeżyć, to kolejne już pójdą łatwo i ochota na cukier mi przejdzie. Najgorzej tylko przetrwać ten jeden dzień. Jakieś rady?

Kaliaaaaa napisał(a):

Mozesz sprobowac zastapic slodycze owocami, I stopniowo zejsc z bardziej slodkich na mniej(np z winogron, banana, mango na jablka I jagodowe). To tez cukier wiec moze bedzie latwiej ale jednak o niebo zdrowiej. TU wazne jest pomyslec kiedy te slodycze wpadaja I miec zastepstwo pod reka.

Choc ja sie przychylam do opinii ze mozesz jesc malo bialka I tluszczy. "Lekko 2000"- wiem po sobie ze szacowanie kalorii na oko jest zludne. Pytanie tez jakie masz zapotrzebowanie. No I to ze do tej pory menu dzialalo nie znaczy ze tak bedzie na zawsze - przy diecie roslinnej niedobory wychodza czesto po czasie...

o to chodzi ze kalorie to nie wszystko, wazniejszy jest sklad posilkow.  Zamiana cukru na cukier z owocow jesli ok pod warunkiem ze nie ma jeszcze problemow z insulina. Warto zrobic co jakis czas badania. Osoby szczuple tez moga nabawic sie cukrzycy.

Jesz w taki sposób od lat?

Może ciało po tylu latach ma dość tego weganizmu i domaga się związków odżywczych odzwierzęcych - tłuszczów nasyconych, a nie oliwy czy orzechów. Może ciało domaga się białka łatwo przyswajalnego, a nie tego z roślin. 

Istnieje pewna hipoteza (protein leverage hypoteshis) mówiąca o tym, że organizm będzie dążył do zaspokojenia głodu proteinowego innym pokarmem, jeżeli nie dostarczymy mu odpowiedniej ilości białka.

Jeżeli nie chcesz jeść mięsa, może spróbuj zjeść jajka, żeby dostarczyć sobie wartościowego białka. Jedno jajko to ok. 6-7 g białka. 

Ostatnio podwyższyli dzienne zapotrzebowanie na białko, bo te wcześniejsze rekomendacje wprowadzały ludzi w błąd i doprowadzały do tego, że ludzie białka spożywali za mało jak na swoje potrzeby.

Nie piszę, że to Twój problem. Moje rozważania są czysto teoretyczne, ale być może trafiłam w sedno. 


Mogę też się mylić. Jak dla mnie za duzo w tym przykładowym menu węglowodanów, być może masz niestabilny poziom cukru we krwi i metabolizm oparty na spalaniu glukozy, bez możliwości przełączenia się na metabolizm elastyczny, gdzie ciało może też korzystać z tłuszczu jako źródła energii. 

Dlatego zamiast skupiać się na psychologicznych aspektach uzależnienia od słodkiego smaku, bardziej przyglądałabym się temu problemowi od strony fizjologicznej. 

Naturalna! napisał(a):

Jesz w taki sposób od lat?

Może ciało po tylu latach ma dość tego weganizmu i domaga się związków odżywczych odzwierzęcych - tłuszczów nasyconych, a nie oliwy czy orzechów. Może ciało domaga się białka łatwo przyswajalnego, a nie tego z roślin. 

Istnieje pewna hipoteza (protein leverage hypoteshis) mówiąca o tym, że organizm będzie dążył do zaspokojenia głodu proteinowego innym pokarmem, jeżeli nie dostarczymy mu odpowiedniej ilości białka.

Jeżeli nie chcesz jeść mięsa, może spróbuj zjeść jajka, żeby dostarczyć sobie wartościowego białka. Jedno jajko to ok. 6-7 g białka. 

Ostatnio podwyższyli dzienne zapotrzebowanie na białko, bo te wcześniejsze rekomendacje wprowadzały ludzi w błąd i doprowadzały do tego, że ludzie białka spożywali za mało jak na swoje potrzeby.

Nie piszę, że to Twój problem. Moje rozważania są czysto teoretyczne, ale być może trafiłam w sedno. 

Mogę też się mylić. Jak dla mnie za duzo w tym przykładowym menu węglowodanów, być może masz niestabilny poziom cukru we krwi i metabolizm oparty na spalaniu glukozy, bez możliwości przełączenia się na metabolizm elastyczny, gdzie ciało może też korzystać z tłuszczu jako źródła energii. 

Dlatego zamiast skupiać się na psychologicznych aspektach uzależnienia od słodkiego smaku, bardziej przyglądałabym się temu problemowi od strony fizjologicznej. 

Dzięki, przyjrzę się tematowi.

Musisz policzyć dokładnie, bo wygląda dosyć biednie. No ale my nie wiemy, ile płatków owsianych, ile komosy i ryżu oraz ile chleba na kolację. Może tu być 1600 a może 2600 kcal. 

ja też wpadam czasem w takie ciągi. I u mnie nie działa nic innego, jak tylko się przycisnąć  nie zjeść. 

Sweetestthing napisał(a):

Jestem w ciągu od Świąt, czyli dzisiaj 11 dzień jak jem słodycze codziennie, co nie zdarzyło mi się chyba od 10 lat. Nie przytyłam, więc teoretycznie mieszczę się w bilansie, ale czuję się tragicznie. Codziennie wstaję opuchnięta i z kolejnym wypryskiem na twarzy. I codziennie sobie mówię, że ten dzień będzie dniem bez cukru. I doopa, nie umiem sobie odmówić. Jem normalnie wszystkie posiłki, odżywiam się raczej intuicyjnie, więc nie zaspokajam słodyczami głodu. 

Teraz o co mi chodzi z tym jednym dniem: jak już uda mi się go przeżyć, to kolejne już pójdą łatwo i ochota na cukier mi przejdzie. Najgorzej tylko przetrwać ten jeden dzień. Jakieś rady?

i co udało Ci się ?

tez jestem ciekawa:) udal sie jeden dzien bez?

Tak! Udało się, załatwiłam tego głoda sokiem z selera 😁 Dziękuję wszystkim za rady, potrzebowałam takiego wsparcia. Myślę, że w moim przypadku to kwestia głowy nie diety, ale tej też się przyjrzę i coś pozmieniam. 


Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Wystarczy przecież nie kupować słodyczy. Rozumiem, że jak jest się w sklepie to można ulec pokusie i kupić batonika, ale przecież nie chodzi się do sklepu codziennie. Miewam czasem ogromną ochotę na coś słodkiego, ale wiąże się to z tym że musialabym specjalnie po to iść do sklepu i wtedy się zwykle odechciewa. Nie rozumiem jak można mieć w domu stałe zapasy słodyczy.

Pasek wagi

Sweetestthing napisał(a):

Berchen napisał(a):

tak proste to nie jest, to mechanizm nalogu, sama przeanalizuj dlaczego jesz te slodycze. Inna sprawa ze cukier to nie tylko slodycze a duzo innych produktow ,ktore je zawieraja. Odstawienie wiec tak na 100 % jest wiec bardzo trudne, na poczatek prawie nie mozliwe, bo nie bedziesz od razu swiadoma w czym on sie jeszcze ukrywa. Polecam poczytac o uzaleznieniu od cukru i krok po kroku dzialac. Zacznij od analizy tego co jesz i dobrania posilkow tak by nie dochodzilo do duzych skokow insuliny, co za tym idzie ochota na cukier bedzie mniejsza, z czasem zaniknie.

Wiem o czym mówisz, ale to nie mój przypadek. Nie jem praktycznie niczego przetworzonego, oprócz tych nieszczęsnych słodyczy ostatnio. 

Jadłospis z dziś:

- sok z selera, jabłka i jarmużu (własny)

- owsianka na wodzie, orzechy , siemię lniane

- zupa jarzynowa 

- kalafior, brokuły, ciecierzyca, ryż czarny, quinoa, cebula, pomidory, oliwa 

- chleb domowy, pasta z tofu i słonecznika, pomidor, rzodkiewka, sałata 

Na dokładkę: czekolada biała z orzechami (cała), Kinder Bueno

Czy tak jesz zawsze- na co dzień, czy ostatnio bardziej "się starasz"?

Dzięki za opinię i rady :)

Jem tak od lat, w sensie dużo roślin i nie przetworzone żarcie. Wszystko robię sama od podstaw, nawet humus, granolę czy mleko roślinne. Staram się dobrze bilansować makra, ale jedząc roślinnie siłą rzeczy zawsze będzie duża przewaga węglowodanów. Nie jestem jednak weganką, czasem zjem jajko (ostatnio na śniadanie wielkanocne zjadłam nawet 4 😁), ale najlepiej się czuję bez odzwierzęcych.

Z tym stresem to trafiłaś, też go winię, bo ostatnio mam go sporo.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.