Temat: sabotaż

Cześć. Czy uważacie, że na waszej drodze do osiągnięcia wymarzonej sylwetki pojawiła się podświadoma walka z samym sobą aby do "efektu" nie dopuścić? 

Ostatnio ciągle łapie się na tym, że bardzo dużo myślę o tym co się "wydarzy" jak w końcu schudnę i to utrzymam (non stop chudnę i tyję z powrotem). Jak zareaguje rodzina i znajomi. Co będę słyszała od wścibskich koleżanek i wujków. Czy ludzie będą zaglądać mi w talerz i oceniać przy wigilijnym stole... Nie jestem otyła ale jestem na widocznym "plusie" natomiast mam przeogromne kompleksy w związku z tym jak wygląda moje ciało...

Spektakularnie udało mi się schudnąć w swoim życiu dwukrotnie i pamiętam, że zaczęłam wzbudzać większe zainteresowanie, dostawałam więcej komplementów ale i przytyków. Wiem, że z zazdrości ludzie to robią... Ale nie czułam się z tym dobrze. Wiem, że czasami nasza "nadwaga" jest przykrywką tego, żeby nie rzucać się w oczy, nie wzbudzać zainteresowania, nie być na językach ludzi. 

Macie podobne doświadczenia?

O sabatożu w diecie przeczytałam w jakimś internetowym artykule psychodietetyka i myslę, że jest to temat warty chwili zastanowienia. 

bruniamrunia napisał(a):

Dobra wymówka dla zwykłego lenistwa "ja poprostu nie chce rzucać się w oczy" ?

Polecam Ci temat psychodietetyki bo widzę że jest Ci obcy a jest naprawdę interesujący. 


Osobę, ktora się objada kompulsywnie też wrzucisz do tego wora? Jeśli tak to nie miałaś nigdy takiego problemu z emocjami, czego zazdrości Ci kobieta która taki okres przeszła. Warto docenić i się z tego cieszyć a nie szydzić z kogoś problemów.





LisekDzikusek napisał(a):

przymusowa napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Nie, uwazam, że na mojej drodze do idealnej sylwetki ,a często pojawiają się ciastka 
No patrz a moją przeszkodą (z którą zresztą wcale nie walczę) są moje własne, domowe ciasta:)Odnośnie tematu, dla mnie to jakaś bzdura, mniej dumania nad tym co by było gdyby a więcej konsekwencji i głowy w tym co się robi i tyle. Wiem, że w dzisiejszych czasach isnieje moda na dorabianie do wszystkiego wydumanych teorii (na których najczęściej ktoś nieźle zarabia) czy na bieganie z 3 kg nadwagi do psychologa. Nie wiem, być może ludziom się za dobrze żyje, istotnych problemów nie mają więc szukają dziury w całym? 
zgadzam się.  Nie wiem po co się tu oszukiwać i do zwykłego łakomstwa dorabiac dziwne teorie. 

Chyba żadna z komentujacych nie zrozumiała wypowiedzi. 

Przede wszystkim to nie jest usprawiedliwianie łakomstwa czy lenistwa - tylko szukanie źródła problemu co doprowadzi do jego rozwiązania.

Ja nigdzie nie powiedziałam, że chce stan ten zaakceptować. Tylko chce się dowiedzieć dlaczego wstydzę się swojej przemiany i chowam za swetrami




przymusowa napisał(a):

LisekDzikusek napisał(a):

Nie, uwazam, że na mojej drodze do idealnej sylwetki ,a często pojawiają się ciastka 

No patrz a moją przeszkodą (z którą zresztą wcale nie walczę) są moje własne, domowe ciasta:)

Odnośnie tematu, dla mnie to jakaś bzdura, mniej dumania nad tym co by było gdyby a więcej konsekwencji i głowy w tym co się robi i tyle. Wiem, że w dzisiejszych czasach isnieje moda na dorabianie do wszystkiego wydumanych teorii (na których najczęściej ktoś nieźle zarabia) czy na bieganie z 3 kg nadwagi do psychologa. Nie wiem, być może ludziom się za dobrze żyje, istotnych problemów nie mają więc szukają dziury w całym? 

Myślę, że masz sporo racji. Szkoda, że nasza psycha nie jest tak prosta do ogarnięcia i tak proste słowa nie docierają. 

Tak jak z kompleksy. Tego nie pokona żaden komplement tylko praca nad sobą latami....



Ja akurat rozumiem o co chodzi, ale myśle, ze u mnie to jest związane z fobia społeczna, nie lubię zbytniego zainteresowania moja osoba. Z jednej strony mi miło jak ktoś mi powie komplement, natomiast jak ktoś ciagle komentuje mój wyglad nawet w pozytywny sposób to mnie to krępuje. Zdarzało mi się wyglądać super w jakiej obcisłej sukience czy spódnicy, ale się w to nie ubieralam, bo właśnie nie chciałam żeby ktoś komentowowal czy komplementował. Z jednej strony lubie być szczupła, a z drugiej nie chce żeby ktoś na to zwracał uwagę. Ale! ja nie łącze swoich porażek w odchudzaniu z tym lękiem przed potencjalnym  zainteresowaniem i raczej sama siebie nie sabotuje ;) natomiast jestem w stanie zrozumieć ten problem i dla mnie to nie jest taki absurd jak niektórzy mówią :)

Pasek wagi

raspberrygirl napisał(a):

Ja akurat rozumiem o co chodzi, ale myśle, ze u mnie to jest związane z fobia społeczna, nie lubię zbytniego zainteresowania moja osoba. Z jednej strony mi miło jak ktoś mi powie komplement, natomiast jak ktoś ciagle komentuje mój wyglad nawet w pozytywny sposób to mnie to krępuje. Zdarzało mi się wyglądać super w jakiej obcisłej sukience czy spódnicy, ale się w to nie ubieralam, bo właśnie nie chciałam żeby ktoś komentowowal czy komplementował. Z jednej strony lubie być szczupła, a z drugiej nie chce żeby ktoś na to zwracał uwagę. Ale! ja nie łącze swoich porażek w odchudzaniu z tym lękiem przed potencjalnym  zainteresowaniem i raczej sama siebie nie sabotuje ;) natomiast jestem w stanie zrozumieć ten problem i dla mnie to nie jest taki absurd jak niektórzy mówią :)

Dziękuję za ten komentarz :) 

Mam również takie objawy fobii jak wyżej napisałaś. Na niejedna imprezę przebierałam się w ostatniej chwili twierdząc, że wyglądam "za dobrze" i ludzie będą się gapić i komentować... To nie miało nic wspólnego z wyzywającym czy odważnym wyglądem. To była po prostu bardziej dopasowana rzecz. Nawet kiedy do pracy zakładam sukienkę wstydzę się, że ktoś będzie mnie komplementował na forum a ja spale przysłowiowego buraka. Krępuje mnie bycie w centrum uwagi i paraliżuje.... A jestem bardzo otwartą osobą, umiem śmiać się z siebie (co też jest moją maską) i przez lata ludzie nauczyli się, że mogą mi powiedzieć wszystko bez urazy więc walą prosto z mostu. 

Mimo, że również lubię komplementy to wstydzę się, że załóżmy na imprezie będę objezdzana przez facetów od góry do dołu.... 

Dziwnie to brzmi. Dziwnie to czuć. Średnio sama umiem to wyjaśnić. 🤷‍♀️

trzeba wziąć pod uwagę, że o ile szczupłemu mówi się komplementy lub jakieś docinki prosto w oczy to grubasa obgaduje się za plecami. Nie wiem co gorsze.

Na prawdę uważasz że gruba osoba nie rzuca się w oczy jak ta szczupła? No to Cię rozczaruję, tylko nikt nie powie Ci tego prosto w twarz " hej ale masz spasione dupsko" , szczupłej się przyglądają, spojrzą prosto w oczy odwrócą głowę jak ich mija, powiedzą komplement. A grubaskowi nie powiedzą nic, ale za plecami będą się śmiać. W prawdzie nigdy nie byłam gruba, nie miałam nadwagi i nie wiem jak to jest, ale tłumaczenie siebie przed samym sobą że to nie twoja wina ( tylko tych innych którzy się zbytnio interesują) jest nieporozumieniem. 

Edit: i nigdy nie pomyślałam o sobie że wyglądam za dobrze, zawsze uważam że wyglądam ok, ale zawsze mogło być lepiej, szczupłej, zgrabniej.

ANET1207 napisał(a):

raspberrygirl napisał(a):Ja akurat rozumiem o co chodzi, ale myśle, ze u mnie to jest związane z fobia społeczna, nie lubię zbytniego zainteresowania moja osoba. Z jednej strony mi miło jak ktoś mi powie komplement, natomiast jak ktoś ciagle komentuje mój wyglad nawet w pozytywny sposób to mnie to krępuje. Zdarzało mi się wyglądać super w jakiej obcisłej sukience czy spódnicy, ale się w to nie ubieralam, bo właśnie nie chciałam żeby ktoś komentowowal czy komplementował. Z jednej strony lubie być szczupła, a z drugiej nie chce żeby ktoś na to zwracał uwagę. Ale! ja nie łącze swoich porażek w odchudzaniu z tym lękiem przed potencjalnym  zainteresowaniem i raczej sama siebie nie sabotuje ;) natomiast jestem w stanie zrozumieć ten problem i dla mnie to nie jest taki absurd jak niektórzy mówią :) Dziękuję za ten komentarz :)  Mam również takie objawy fobii jak wyżej napisałaś. Na niejedna imprezę przebierałam się w ostatniej chwili twierdząc, że wyglądam "za dobrze" i ludzie będą się gapić i komentować... To nie miało nic wspólnego z wyzywającym czy odważnym wyglądem. To była po prostu bardziej dopasowana rzecz. Nawet kiedy do pracy zakładam sukienkę wstydzę się, że ktoś będzie mnie komplementował na forum a ja spale przysłowiowego buraka. Krępuje mnie bycie w centrum uwagi i paraliżuje.... A jestem bardzo otwartą osobą, umiem śmiać się z siebie (co też jest moją maską) i przez lata ludzie nauczyli się, że mogą mi powiedzieć wszystko bez urazy więc walą prosto z mostu.  Mimo, że również lubię komplementy to wstydzę się, że załóżmy na imprezie będę objezdzana przez facetów od góry do dołu....  Dziwnie to brzmi. Dziwnie to czuć. Średnio sama umiem to wyjaśnić. ????

Tak, bo od schudniecia parę kilo, to już nagle się taka laska zrobisz, że nie będziesz mogła po ulicy przejść. Tłumy będą się w Ciebie wpatrywac i bezwiednie podążać za Tobą jak stado zombii. Każdy facet w promieniu kilometra będzie miał erekcję, zanim jeszcze Cię zobaczy. 

Zlituj się i nie śmiej porównywać poważnych zaburzeń odżywiania, z, jak tu już ktoś wcześniej wspomniał, z wydumaną na prędce pseudoteorią na której ktoś zarabia. 

Strazniczka_Teksasu napisał(a):

ANET1207 napisał(a):

raspberrygirl napisał(a):Ja akurat rozumiem o co chodzi, ale myśle, ze u mnie to jest związane z fobia społeczna, nie lubię zbytniego zainteresowania moja osoba. Z jednej strony mi miło jak ktoś mi powie komplement, natomiast jak ktoś ciagle komentuje mój wyglad nawet w pozytywny sposób to mnie to krępuje. Zdarzało mi się wyglądać super w jakiej obcisłej sukience czy spódnicy, ale się w to nie ubieralam, bo właśnie nie chciałam żeby ktoś komentowowal czy komplementował. Z jednej strony lubie być szczupła, a z drugiej nie chce żeby ktoś na to zwracał uwagę. Ale! ja nie łącze swoich porażek w odchudzaniu z tym lękiem przed potencjalnym  zainteresowaniem i raczej sama siebie nie sabotuje ;) natomiast jestem w stanie zrozumieć ten problem i dla mnie to nie jest taki absurd jak niektórzy mówią :) Dziękuję za ten komentarz :)  Mam również takie objawy fobii jak wyżej napisałaś. Na niejedna imprezę przebierałam się w ostatniej chwili twierdząc, że wyglądam "za dobrze" i ludzie będą się gapić i komentować... To nie miało nic wspólnego z wyzywającym czy odważnym wyglądem. To była po prostu bardziej dopasowana rzecz. Nawet kiedy do pracy zakładam sukienkę wstydzę się, że ktoś będzie mnie komplementował na forum a ja spale przysłowiowego buraka. Krępuje mnie bycie w centrum uwagi i paraliżuje.... A jestem bardzo otwartą osobą, umiem śmiać się z siebie (co też jest moją maską) i przez lata ludzie nauczyli się, że mogą mi powiedzieć wszystko bez urazy więc walą prosto z mostu.  Mimo, że również lubię komplementy to wstydzę się, że załóżmy na imprezie będę objezdzana przez facetów od góry do dołu....  Dziwnie to brzmi. Dziwnie to czuć. Średnio sama umiem to wyjaśnić. ????

Tak, bo od schudniecia parę kilo, to już nagle się taka laska zrobisz, że nie będziesz mogła po ulicy przejść. Tłumy będą się w Ciebie wpatrywac i bezwiednie podążać za Tobą jak stado zombii. Każdy facet w promieniu kilometra będzie miał erekcję, zanim jeszcze Cię zobaczy. 

Zlituj się i nie śmiej porównywać poważnych zaburzeń odżywiania, z, jak tu już ktoś wcześniej wspomniał, z wydumaną na prędce pseudoteorią na której ktoś zarabia. 

Nie mówię o schudnięciu paru kilo tylko o totalnej metamorfozie a 10 kg potrafi zmienić człowieka nie do poznania. Ja jestem kobietą atrakcyjną i właśnie tak dzieje się na ulicy jak to napisałaś. Dosłownie stado podąża za mną i nie radzę sobie z tym uczuciem! 

Typowym zachowaniem zawistnej kobiety są właśnie takie pociski (wychodzą kompleksy). Silne i z poczuciem własnej wartości kobiety potrafią wypowiedzieć swoje zdanie bez niepotrzebnego sarkazmu, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi duża nadinterpretacja :) I tak mnie zastanawia czy to jest nieumiejętność czytania ze zrozumieniem czy raczej celowy atak, żeby poczuć się lepiej.  

HelloPomello napisał(a):

Na prawdę uważasz że gruba osoba nie rzuca się w oczy jak ta szczupła? No to Cię rozczaruję, tylko nikt nie powie Ci tego prosto w twarz " hej ale masz spasione dupsko" , szczupłej się przyglądają, spojrzą prosto w oczy odwrócą głowę jak ich mija, powiedzą komplement. A grubaskowi nie powiedzą nic, ale za plecami będą się śmiać. W prawdzie nigdy nie byłam gruba, nie miałam nadwagi i nie wiem jak to jest, ale tłumaczenie siebie przed samym sobą że to nie twoja wina ( tylko tych innych którzy się zbytnio interesują) jest nieporozumieniem. 

Edit: i nigdy nie pomyślałam o sobie że wyglądam za dobrze, zawsze uważam że wyglądam ok, ale zawsze mogło być lepiej, szczupłej, zgrabniej.

Nie chodzi o ewidentny podział na szczupłą i grubą tylko o metamorfozę z osoby z plusem na typową "szprychę"... 

A taka osoba wśród znajomych/ludzi z pracy rzuca się totalnie w oczy i jest na językach. 

Ja też nigdy nie byłam grubaskiem. Nadwagę mam w obrazie swojej osoby w głowie. 

Totalnie nie wiem do czego się odnosi stwierdzenie poniższe. Kto się tłumaczy przed sobą? Mogłabyś mnie zacytować? Nie wiem kiedy to zrobiłam. 

"ale tłumaczenie siebie przed samym sobą że to nie twoja wina ( tylko tych innych którzy się zbytnio interesują) jest nieporozumieniem. " 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.