- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 lipca 2016, 07:58
Witam
Jestem na vitalii juz dość spory okres czasu, ale skutki opłakane. Jestem = nic nie robię aby pozbyć się tej masakrycznie wysokiej wagi.Macie podobnie ? No to w końcu ruszmy się i zróbmy coś z tym. Zróbmy to dla siebie nie dla innych.
Zapraszam wszystkich zmotywowanych trzycyfrowców wagowych.
16 marca 2017, 10:50
Dominika - może na krótki czas odpuść długie stanie przed lustrem? ot rzut oka czy wszystko gra i do innych zajęć. Jak masz zidentyfikowane co Ci nie pomaga, to trzeba tego unikać. Dopóki się nie nauczymy dostrzegac pozytywów - to trzeba unikac wrzucania sobie i czarnowidztwa. Może dzięki temu słomiany zapał stanie się bardziej trwały... mnie lustro popchnęło do diety. Ale jak mam kiepski nastrój to myślę dokłądnie tak samo jak TY. Więc nie stoje przed nim i się nie katuję. Jak mam lepszy dzień i portki są luźne - to idę i patrzę. Albo jak wejdę w mniejszy ciuch - staję i powtarzam sobie że 2 mies temu bym w to nie weszła. Wiem, że to nadal jest giga rozmiar, ale jakbym nie robiła nic - to wg diagnozy tu na vitalii - za dwa lata ważyłabym ponad 140 kg. Nad głową też trzeba pracować. Mnie też wróci zdrowie i wigor i wrócę na dobre tory.
Bezi, Szkotka - ja pije lekko gazowaną, taka lepiej mi wchodzi. Z resztą ostatnio głownie herbaty owocowe.
Edytowany przez anutka3 16 marca 2017, 10:51
16 marca 2017, 11:05
Dominiko, trzymaj się. Ja też nie mogę na siebie długo patrzeć w lustrze, bo ogarnia mnie zniechęcenie. W związku z tym prawie nie patrzę. Korzystam z mniejszego lustra by czesać, malować itp. A przed lustrem dużym staję na moment rano sprawdzając czy wszystko ok z ubraniem, dodatkami itp. I potem już nie.
Ja teraz piję lekko gazowaną i wzmożonego apetytu nie zaobserwowałam.
16 marca 2017, 11:27
Po trzech i pół godzinie rozpisywania pier....nych pozwów sądowych :/ zaglądam do Was.
Szkotka - GRATULACJE i trzymaj tak dalej :)
bialapapryka - u mnie w pracy wszyscy wiedzą o diecie i - owszem proponują mi różne rzeczy, np. dziś miałam pytanie "Ania pączka zjesz?" ale jak mówię "nie dzięki" to natychmiast mi sprzed nosa zabierają te kuszące rzeczy. Koleżanki (i kolega) bardzo mi kibicują i nie namawiają do podjadania. jak powiem "nie" to to akceptują. Często też podpytują co tam fajnego mam do zjedzenia :)
16 marca 2017, 11:30
Kalina - to milo miec takie wsparcie w pracy. U mnie slodycze sa non-stop wylozone w firmowej kuchence. A poniewaz tylko ja mam z tym problem, to juz sobie dalam spokoj z komentarzami......
16 marca 2017, 11:30
Dominika - może rozmowa z psychologiem-dietetykiem ? Bo jeśli to az tak Ci siedzi w głowie to koleżanki z internetu niekoniecznie pomogą. Ja siebie bardzo długo nie akceptowałam. Akceptacja przyszła po 30-tych urodzinach i przyszła z nowym związkiem, z akceptacją mnie przez obecnego partnera. Wcześniej na siebie nie mogłam patrzeć. W nowym związku nawet jak ważyłam trzycyfrowo było z tym lepiej - teraz po schudnięciu 15 kg tym bardziej.
starshine - też zaczynałam od wody z cytryną, teraz już piję bez dodatków. Trzymaj się. Nauka dobrych nawyków niestety trwa ;)
bezi - ja gazowanej nie akceptuję
16 marca 2017, 11:49
Kasia - ja przez długi czas też pomimo rozpiski wpisywałam wszystko do fitatu. I różnice jak najbardziej były. Szczególnie, że ja tak jak piszesz tu daję całego banana zamiast połówki, tu mniej chleba czy ryżu no i w efekcie kaloryczność jest inna niż zakładana. Ostatnio zmęczyło mnie to wpisywanie więc przestałam ale chyba znowu do tego powrócę.
białapapryka - oj problem powolnego spadku jest mi niestety dobrzez znany. :-(
Dominika - może spróbuj przestać traktować ten okres jako coś tymczasowego, jako czas wyrzeczeń, jako typową dietę. A w zamian postaw nacisk na zmianę nawyków, na wprowadzenie zdrowego sposobu życia z dobrym jedzeniem i ruchem. Wtedy nie będzie Cię martwiło, że coś się nie uda bo przecież każda drobna zmiana jaką wprowadzisz to juz będzie coś co się udało. A schudniesz przy okazji. Ja też kiedyś podchodziłam do tego tak jak Ty i zwykle nie wychodziło mi to na dobre. Nadal, szczególnie teraz gdy mam zastój dopada mnie przygnębienie i flustracja ale ponieważ nacisk położyłam na zdrowy spośób życia a nie na odchudzanie, to pomimo potknięć idę dalej i przez ostatnie dwa lata nie zrezygnowałam ze swojego głównego celu. Owszem długo zajmie mi schudnięcie, ale lepiej wolniej niż porzucić wszystko i utyć więcej niż na początku.
Starshine - a może herbatki owocowe zamiast wody? Też nawadniają, są smaczne i jest ich ogromny wybór.
bezimienna - gazowane wody bym sobie darowała ale są jeszcze wody wysokozmineralizowane. One maja swój specyficzny smak, bąbelki jak gazowane i o ile nie powinno się pijać tylko takiej wody, to częściowe przejście na takie nie zaszkodzi. Ja lubię Muszyniankę, Muszynę, Kryniczankę i jeszcze kilka innych.
16 marca 2017, 11:54
Dziękuje za wszystkie rady, jesteście mega! Szczerze powiem troszkę lepiej mi się zrobiło na serduszku. Miłego dnia! :*
16 marca 2017, 12:11
A ja dla odmiany Muszynianki nie przelkne pije niegazowana, mineralna wode. A jak juz jestesmy przy nawodnieniu,czy jest cos co mozna np do wody dodawac zeby zwiekszyc nawodnienie organizmu? Brzmi to idiotycznie, ale po prostu pijac wode nadal %wody w organizmie mam bardzo niski. Pije >2.5L dziennie od jakiegos roku. Pytalam ostatnio o to lekarza, ale z badan wyszlo, ze nerki dobrze pracuja i powiedzial, ze mam sie tymi wskazaniami na wadze nie przejmowac i pic tyle ile potrzebuje...ale kurcze, mowi sie, ze norma dla kobiet to ok50% a ja mam niecale 37%
myslalam o izotonikach...ma ktoras doswiadczenie?