Temat: oddam (niekoniecznie w dobre) ręce 300 czekolad

Tak, Właśnie 300 czekolad ciąży na moim dupsku, na upartego mogłabym chcieć ważyć jeszcze mniej ale o tym będę marzyć, jak osiągnę wagę w miarę normalnego człowieka. To moja tysięczna dieta ale mam nadzieję ostatnia. Zaczęłam 14 września 2015r i to, że jeszcze jestem na diecie uważam za sukces. Motywację mam ogromną, można powiedzieć nawet, że wprost proporcjonalną do wyniszczanego latami metabolizmu przez kolejne diety, które rzucałam jedna po drugiej. Zaczęłam nawet pisać bloga 300czekolad.wordpress.com ale że nikt na niego nie zagląda, a mi brakuje dietkowego towarzystwa, postanowiłam pisać również tutaj. Mam nadzieję, że znajdę towarzystwo, bo przecież w grupie raźniej. Wokół mnie same chudzielce - ostatnio gdzieś przeczytałam, że ponad połowa naszego społeczeństwa ma nadwagę - to ja chyba żyję na marsie albo to ja wyrabiam tą kilogramową normę w swojej okolicy.

Krótko o mnie: za chwilę stuknie mi 35 rok życia (szok - jak, gdzie kiedy??) mam męża i dziecko. 

Ktoś się przyłączy?

Pasek wagi

za mało jesz takim sposobem nie schudniesz 

Pasek wagi

Moze poprostu na poczatek wyrzuc z menu wszystkie przetworzone dania,dorzuc wode, przystopuj ze slodkimi napojami I kup karnet na silke. Zawsze to Jakis start. Sama cwicze weekendami,bo w tygodniu nie mam czasu na silke,mimo, iz kg nie leca w dol, moje ciuszki sa o wiele luzniejsze niz 2m temu. Oczywiscie w tygodniu nie siedze na tylko przed TV tylko codziennje wychodze z dzieciakami na spacery.

Startowalam z podobnej pozycji co Ty, mam ustawione 1600 kalorii i chudne ok kilogram na tydzien, nie cwicze wiele, ale trzymam sie diety, pije wode, owszem, mam nawet na sumieniu male grzeszki, ale jak dlugo sa naprawde male postanowilam sie tym nie przejmowac. I chudne, a tez mam wiele diet za soba, kazda konczyla sie porazka lub byl efekt jojo, dlatego mysle, ze na takiej diecie jaka masz teraz nie schudniesz albo nie utrzymasz efektow. 

Pasek wagi

Dziękuję Wam za wpisy, wezmę każdy do serca i przeanalizuję raz jeszcze dietę. Moje zaproszenie na ten wątek, to nie zaproszenie, do stosowania takiej samej diety jaką stosuję osobiście. Każdy lubi coś innego. Szukam po prostu ludzi, którzy tak jak ja są na diecie i bez względu na to, na jakiej są diecie. 1000kcal zawsze uważałam za zdrową dietę, przecież tak propagowaną przez lata. 15 lat temu, na 1000kcal schudłam do 68kg i wagę trzymałam dzielnie przez ok 6 lat. Żyłam inaczej, studia, bez auta, imprezy i byłam w ciągłym ruchu. Potem ''osiadłam'', zaczęła się praca, pojawiło się auto, wieczory przed kompem lub tv i tak sobie tyłam. Ciążą się nie wytłumaczę, bo akurat to co w niej przytyłam (30kg!) zeszło dosyć szybko i chociaż wróciłam do wagi sprzed ciąży, to niestety ta waga sprzed ciąży oscylowała około setki. Interesują mnie na przykład ludzie po zmniejszeniu żołądka, jedzą, a w zasadzie nie jedzą pewnie nawet 500kcal dziennie. I to jest wg lekarzy zdrowe. A ja z moją wagą początkową, wg wytycznych nfz, mogłabym się na taką operację już zaklasyfikować, co jeszcze bardziej mną wstrząsnęło!!! I dobrze, ze wylałam na siebie kubeł zimnej wody. Jestem spasionym wieprzem i codziennie walczę i walczyć będę!!!

Sylfana ile masz wzrostu?

Dzisiaj pozbyłam się jednej czekolady i z dużym szczęściem, przesunęłam się o 100gram bliżej celu :) Ale znowu weekend. Jak ja się ich boję!!! Odstawiłam wszystkie przetworzone rzeczy, kupuję tylko i wyłącznie półprodukty. Nigdy nie piłam gazowanych, kolorowych napojów i pseudosoków - no chyba, że w drinkach. Ogólnie piję dużo wody z gazem i bez, herbat, kaw. W zasadzie zawsze piję i zawsze muszę mieć wodę przy sobie - odkąd pamiętam, zawsze mnie suszy. Nie wiem dlaczego ale odkąd jestem na tej diecie ciągnie mnie niemiłosiernie do kabanosów i o ile mają w 100gramach dużo kcal, to jedna laska, w zależności od producenta ma do 50kcal, codziennie zjadam 2-3. Nie potrafię sobie ich odmówić. Pierwszy raz tak mam. Nie chodzę jakoś specjalnie głodna, jem co 3-4h, co oczywiście jest dla mojego organizmu szokiem. Głównym składnikiem mojej diety jest zupa pomidorowa, którą uwielbiam! I mogę ją jeść dzień i noc i nigdy nie będę miała jej dość. A co najważniejsze bardzo się nią najadam i bardzo szybko można ją ugotować.

Pasek wagi

W końcu po weekendzie. Trudno było, nawet bardzo. Jestem właśnie w tej fazie diety, w której najczęściej z niej rezygnuję. Skusiłam się na kilka, a bardziej kilkanaście frytek i kilka drinków. Waga oczywiście nie drgnęła w dół :( Ok, upadłam ale teraz trzeba powstać i maszerować dalej. 

Wokół mnie cisza - jestem w szoku, że nikt z otoczenia nie komentuje mojej diety. Jedynie teściowa nie może przeżyć, że omijamy jej obiadki. Tydzień temu np. próbowała się do nas wprosić z całym talerzem słodkości, powiedziałam, że przyjechać może ale z żadnymi słodyczami jej nie wpuszczę. I... nie przyjechała. A w ten weekend usilnie napierała, że mam zjeść u niej obiad. Jakoś nie dociera do niej od 4 tygodni, że jeść nie będę. Ona gotuje za dobrze, a ja uwielbiam jej jedzenie i wiem, że nie jestem w stanie usiąść jeszcze do stołu z jej potrawami. Nie miałabym nawet z czego wybrać, wszystko jest ubabrane albo w śmietanie albo maśle. Fakt, smakuje wybornie ale nawet nie chcę wiedzieć ile ma kcal jej surówka. Cały czas jej tłumaczę, że mam rozpisane posiłki i nie jadam poza domem. Totalnie jej nie rozumiem. 

Pasek wagi

moja teściowa jest identyczna.... też pysznie gotuje a jesteśmy z mężem u niej co piątek.... z tym że ja jeszcze wciąż nie umiem jej odmówić.....

http://cukrzyca-i-ja.blogspot.com/

Pasek wagi

Dorty1980 a może rozważ przyjazdy do niej po obiedzie?

Dzisiaj w końcu coś się poruszyło po weekendzie i jestem lżejsza o 3 czekolady :) Poważnie zaczynam rozważać, zwiększenie kaloryczności posiłków. 1000kcal wybrałam po to, żeby chudnąć sporo ale idzie mi to jak krew z nosa. Dawniej po 4 tygodniach miałabym minimum 8kg mniej. To w zasadzie po co mam przyjmować racje głodowe, skoro jak wiele osób tutaj twierdzi da się jeść więcej i też chudnać. Nie chcę wracać do 2500, żeby potem zejść o kilka setek, myślałam nad zwiększaniem kcal co kilka dni o 50-100 kcal, aż nie dojdę do wyliczonej ''bazy''. Co o tym myślicie? To dobry pomysł?

Pasek wagi

Dzisiaj 5 czekolad mniej, to jedyne pocieszenie. Nie zajadam stresów - kolejna dobra wiadomość w tym pogmatwanym życiu. Czasami nie mam siły żyć dalej. Czasami mnie wszystko przerasta. Nie chodzi tutaj o myśli samobójcze, bo takowych nie mam, po prostu nie mam siły na przyjmowanie takiej dawki nerwów. Jestem optymistką, potrafię szybko podnieść się z dołka i doprowadzić się do porządku ale czasami wymiękam, muszę ponarzekać i pozrzędzić :( Ech, gdyby tak życie mogło być łatwiejsze.

Zaczynam ćwiczyć, no może za dużo powiedziane ćwiczyć. Codziennie rano w łazience, gdy czekam na wchłonięcie serum, którym smaruję się w ilościach słonich, robię przysiady i będę systematycznie ilość zwiększać.  

Pasek wagi

wrzesniowa2013 napisał(a):

zajrzałam na bloga ale odstraszające jest to zdjęcie u góry, które masz tez w awatarze, blee....

Dokładnie ! Mnie też strasznie obrzydza, jakoś te okrpone obrazki wcale mnie nie motywują, tylko wręcz przeciwnie... :(

Stres mnie odchudza, dzisiaj 5 czekolad mniej. Mam wrażenie, że nerwy podkręcają mój metabolizm, a spokojne życie rozleniwia we mnie wszystko. Nie widzę jakiś spektakularnych efektów, na które tak bardzo czekam. Spodnie trochę luźniejsze, bluzki też. Brzuszysko się wciągnęło bardziej do środka i teraz cycki grają pierwsze skrzypce :) Czekam z niecierpliwością na wagę 2 cyfrową i na nadwagę. Nie chcę być już nigdy więcej otyła! Do pozbycia się otyłości dzieli mnie jeszcze 10kg cielska, do dwu cyfrówki krótsza droga. 

Macie chyba rację z tymi fotami, usilnie próbuję siebie znienawidzić, obrzydzić. Wbrew pozorom lubię niektóre części swojego ciała ale boję się, że wmówię sobie, że jestem taaaka piękna i za.ebista, że dieta mi do szczęścia nie jest potrzebna. Jak tylko będę miała wolną chwilę ''usłitaśnie'' swoje foty, bo z tego co piszą specjaliści, trzeba siebie kochać, żeby sobie pomóc.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.