- Dołączył: 2012-02-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3779
19 listopada 2012, 21:08
u mnie byl masakryczny weekend 0diety 0 cwiczeń! ale wracam do gry! i moje wyzwanie 25dni tez poleglo, ale moze trzeba sprobować jeszcze raz??
- Dołączył: 2012-07-06
- Miasto: La
- Liczba postów: 5044
19 listopada 2012, 22:16
ja jestem z siebie dumna, dzisiaj byłam na zakupach z ciocią
![]()
byłyśmy na dziale " słodycze", bo ona chciała kupić jakieś cukierki do siebie, do domu i zapytała mnie czy coś mi kupić, ja się chwilowo zawahałam, ale udało mi się - nic dla siebie nie wzięłam
- Dołączył: 2012-02-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3779
20 listopada 2012, 19:32
wow! brawo! jestem dumna z ciebie!
ja rzucilam palenie, bylam dziś na silowni i znow sie dietkuje! :)
20 listopada 2012, 19:53
sorki ale kurw*ca mnie bierze i muszę się wygadać. Jechaliśmy dziadka zawieźć do szpitala. W sumie najpierw z mamą miałyśmy jechać do lekarza po skierowanie i popytać co i jak no to jechałam z nią bo w sumie ja miałam prowadzić bo od mamy auto tata wziął. No ale w ostatniej chwili tata wrócił no to jak byłam już gotowa to wcisnęłam się do auta i pojechaliśmy. Od razu milion telefonów od wujka bo on też by chciał jechać (jakby sam nie mógł przyjechać) i z gadki wynikało, że mamy 15km w jedną stronę zrobić zeby łasawie pan mógł się przejechać do szpitala z nami po jedną kartkę. No jak już wszystko wiedzieliśmy pojechaliśmy po dziadka ja wysiadłam i pobiegłam po niego i pomoglam się zebrać mama czekała w aucie bo nie było gdzie zaparkować no i babcia stwierdziła że pojedzie z wujkiem bo z nami się nie zmieści (5osobowe auto ale okej). Jak już ogarnęliśmy to to wujek przyjechał z kuzynką także odwieźć dziadka jechaliśmy w 6 osób :/ W szpitalu po odwiedzinach więc dość dziwacznie wyglądaliśmy potem wujek się popisywał i latał do lekarza durne pytania zadawał (zawsze od tego była mama i po lekarzach chodziła i woziła dziadka i wszystko on nigdy nie miał czasu). Po prostu chodzi mi o to, że oni są niepoważni żeby zawozić dziadka w tyle osób (rozumiem jeszcze w godzinach przyjmowania chociaż też nie bardzo bo same badania trwały 2 godziny i staliśmy pod drzwiami jak ciule) to jeszcze do zabiegowego wciskali się w 4 jakby to była co najmniej świetlica no i te durne pytania do lekarza a potem wielkie oburzenie że lekarz nie miły. No a jak miał być miły jak dziadek ma niewydolność nerek, raka z przerzutami bardzo zaawansowanego i 78 lat i kilka miesięcy temu odratowano go z agonii.
Uff... lepiej mi nie musicie tego czytać ;)
- Dołączył: 2012-02-05
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3779
20 listopada 2012, 19:58
ja przeczytam i powiem tylko tyle z rodzina to najlepiej na zdjeciu, zawsze w najmniej odpowiednim momencie się udzielaja! sama mam duza rodzine i wecznie jakies problemy....
a jak z waga u Ciebie?
20 listopada 2012, 20:06
a okres mi się spóźnia bo tabletki anty odstawiłam i woda mi się zatrzymała więc nawet nie wiem ile przytyłam a ile to jest woda ale jakoś 76-77 dalej. Szkoda mi mamy po prostu bo najgorsza robota na nią spada wszędzie ona a on sobie tylko życzy żeby zadzwonić a teraz ciśnie się na chama a jak jest w towarzystwie to opowiada jak to dziadkiem się opiekuje a jak leży w szpitalu gdzieś dalej to po pracy nie przyjedzie bo jest zmęczony i jeździ raz na trzy dni a nam się nawet zdarza po dwa razy jechać jak trza. A jak był w tej agonii dziadek przez wakacje a kuzynka była w niemczech to jak została poinformowana przez nas że jest tragicznie i ma przyjechać to stwierdziła że przyjedzie jak umrze a teraz jechała wielce wspierać a ani do dziadka nie wlazła.
- Dołączył: 2012-07-06
- Miasto: La
- Liczba postów: 5044
20 listopada 2012, 20:38
również przeczytałam. Dlatego ja też nie przepadam za świętami, bo z większością rodziny nawet nie rozmawiamy, a na święta wszyscy się zjeżdżają, nie lubie takiego czegoś, a po świętach znowu, nawet telefonu nie odbiorą..
ja miałam jutro się ważyć, ale chyba odpuszczę, bo dzisiaj jeszcze ćwiczeń nie było, weszłam tutaj tylko na chwile, a zaraz muszę iść i się uczyć. Dodatkowo dzisiaj wypiłam 0,5l soku jagodowego i szklankę Coca Coli, pewnie dojdzie mi waga..
20 listopada 2012, 20:48
my się często trzymamy razem ale nie ogarniam tego braku logiki że jedziemy tylko go zawieźć przeważnie tylko kładzie się torbę i tyle. Dziś było po prostu mnóstwo badań i spędziliśmy tam ze 2-3h i nawet za bardzo nie mogliśmy wejść i nie wiem po co komu 6 osób do tego. Też powinno mnie nie być ale jakby nie było tu miałam z mamą jechać (prowadzić) potem zaleciałam po dziadka, wzięłam torbę, pilnowałam dokumentów... a oni? wujek bawił się wagą a kuzynka gadała o próbnej matury oczywiście zero przejęcia że dziadek może nie przeżyć tego tygodnia
- Dołączył: 2012-07-06
- Miasto: La
- Liczba postów: 5044
21 listopada 2012, 15:33
dzisiaj miałam się ważyć i jestem w szoku :oo pilnowałam się, ćwiczę, nawet wczoraj wieczorem miałam nie ćwiczyć, ale znalazłam te 40 min. Patrzę na wagę a tu 82,2. Fakt faktem, nie wypróżniałam się od kilku dni, mam ogólnie problemy z tym, ale aż tyle, liczyłam na spadek, jestem zawiedziona ehhh
- Dołączył: 2006-07-18
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1097
21 listopada 2012, 17:20
nie wyrabiam ani w pracy ani na uczelni jednej i drugiej... dodatkowo każą mi wybierać, czy chcę dalej studiować kiedy nie wiem, czy zdążę napisać pracę dyplomową... zdecydowanie potrzebuje kilku dni na przemyślenia i odpoczynku
![]()
wszystko za wszystko się dzieję...
i w dodatku mam chcicę na chipsy!