- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2020, 17:38
Cześć :) zapraszam wszystkie mamy, które zmagają się z pociążowym ciałkiem do wspólnej walki i rozmów . Mam 27 lat i 8 miesięcznego synka. Zawsze byłam szczupła i miałam ładną figurę. Zaszłam w ciążę i przytyłam 25 kg. Ok 10 kg schudłam, jeszcze 10 przede mną ale potrzebuję wsparcia. Ciężko jest mi zaakceptować zmienione ciało, a najbliżsi niestety nie do końca mnie rozumieją. Razem zawsze raźniej :)
9 czerwca 2020, 21:25
Witamy :) Mnie najbardziej dołuje wygląd moich piersi :( Niestety mam predyspozycje genetyczne do rozstępów i nic nie pomogło się uchronić . Przed ciążą były super, w ciąży jeszcze lepsze, po porodzie najlepsze a potem jak waga trochę zjechała i pokarm zanikł to straszna lipa. Teraz się martwię jak będą wyglądać jak schudnę 10 kg. Na brzuchu i udach też mam trochę rozstępów ale to mi tak bardzo nie przeszkadza. Zawsze zostaje nacieranie cycków wełnianym beretem. Mój śp. wujek mówił, że to najlepsza metoda na powiększanie bez operacji??Witajcie, ja od troszkę ponad pół roku jestem mamą cudownego Tomcia ogólnie 15 kg do zrzutu (ale to nie tylko ciążowe kg, po prostu biorę się za siebie). Dieta vitalii od 2 tygodni i już na szczęście 2 kg mniej. Ogólnie na początku bardzo ciężko znosiłam zmiany w ciele, głównie przez rozstępy, ale teraz juz pół roku później, miesiąc po skończeniu karmienia piersią widzę, że to wszytsko jakoś wraca powoli do stanu sprzed ciązy, więc jestem dobrej mysli :) Co do karmienia, u mnie nie pomogło jesli chodzi o zrzucanie wagi niestety, karmiłam 5 miesięcy.Ja szczerze mówiąc też chętnie wróciłabym do zycia, do pracy i ludzi, ale niestety nie mam na codzień pomocy w postaci dziadków, mieszamy sami z mężem i już się martwię co to będzie jak się skończy urlop.Pozdrawiam wszystkie Mamuśki!
Kurczę, jakbym o sobie czytała! Też się obawiam co będzie przy spadku wagi, też najbardziej mnie ten biust męczy, bo wiem, ze resztę da się jakoś wypracować i to tak nie razi, kilka paseczków na zgrabnym ciele to nie tragedia, ale jeśli chodzi o piersi to tak naprawdę nie mamy wielkiego wpływu.
9 czerwca 2020, 22:22
No to wielki szacunek, że przy dwójce w dalszym ciągu małych dzieci pracujesz i ćwiczysz 5 razy w tygodniu! ?? Ja właśnie zaczęłam się mierzyć, bo z wagą różnie bywa.Mam dwójkę, 5 lat i 2 lata. Byłam na Bebio i Vitalii przez jakieś 9 miesięcy, ale faktycznie starałam się trzymać dietę przez jakieś pół roku. Potem przez parę miesięcy odpuściłam, a teraz trzymam deficyt i od miesiąca ćwiczę 5-6 razy w tygodniu dywanówki z Kołakowską. Efekt: przyrost wagi, ale mój analizator składu ciała mówi, że to głównie mięśnie;)Po pierwszej i drugiej ciąży wróciłam do pracy po roku. Mam na miejscu obie babcie, więc z opieką nad dzieciakami nie było problemu. Starsza chodzi też od dwóch lat do przedszkola, ale teraz ma przerwę ze względu na koronawirusa - wróci dopiero we wrześniu.Rozumiem, że Cię tyłek swędzi żeby wrócić:) miałam tak samo. Brakowało mi kontaktu z ludźmi, zadań, które wymagają nieco więcej myślenia i po prostu spokoju w pracy - przy dzieciach nie ma opcji, że siądziesz i po prostu będziesz zajmować się swoją robotą;) No i spokojnego picia kawy i pogaduszek z dorosłymi też mi brakowało. Fakt, że potem jest dużo mniej czasu, bo całe popołudnia spędzam z dzieciakami i wszystkie konieczne prace domowe trzeba upakować w wieczór. Teraz już jest trochę lepiej, bo dzieciaki troszkę podrosły i nie ma takiego ryzyka, że się pozabijają jak się je spuści na sekundę z oczu;) starsza coraz częściej sama robi sobie kanapki i po odpowiednim zmotywowaniu sprząta po sobie (ale dużo łatwiej namówić ją na przygotowywanie jedzenia - sprzątać nie cierpi i niestety ją rozumiem, bo mam tak samo;)). Młodszy uczy się porządku i niestety zajmuje to więcej czasu, niż własnoręczne posprzątanie po nim - wiadomo;)Pewnie. Zapraszamy i witamy?A ile masz dzieci? ? Jesteś obecnie na diecie? I tak z zupełnie innej beczki jak wróciłaś do pracy to dzieciaczki do żłobka czy w domu opieka? Pytam, bo za 4 miesiące sama chciałabym wrócić do pracy i stresuje się na myśl o zostawieniu młodzieńca w żłobku a z drugiej strony trochę tyłek mnie już swędzi żeby wrócić do ludzi. Podejrzewam, że początki po zakończeniu macierzyńskiego są trudne.Ponad 2 lata po porodzie to też jeszcze "pociążowe"?
Pandemia mi pomaga, bo nadal każą nam siedzieć w domu i pracować zdalnie - dzięki temu mam dodatkowy czas, mogę wcześniej zacząć pracę i wcześniej skończyć, nie muszę dojeżdżać, no i podczas pracy w domu można odskoczyć i np. wstawić rzeczy do pralki albo ogarnąć jakieś mniej wymagające czasowo żarcie;) Normalnie te wieczory poświęcałam właśnie na przygotowanie jedzenia.
A mierzyć się jest dobrze - centymetry mówią więcej niż waga, szczególnie jak się ćwiczy:) Niestety Vitalia faworyzuje wagę na miniaturkach i paskach.
10 czerwca 2020, 08:11
Cześć dziewczyny!
I ja się dołączę. Jestem mamą 7 miesięcznego Alberta :) Przed ciążą ważyłam 58 kg i już wtedy miałam jakieś 8 kilo do zrzutu (153cm wzrostu), teraz ważę 65 i liczę na to, że jakoś w końcu to ucieknie :)
Od tygodnia stosuję dietę 1500 kcal, ale bez ćwiczeń (jak będą ćwiczenia to będzie odpowiednio więcej). Z tym się jeszcze trochę wstrzymam. Kupiłam sobie książkę do motywacji tą Chodakowskiej 90 dni. Od poniedziałku zacznę ją wypełniać. Jedyne treningi jakie mam zamiar robić to właśnie z tą panią.
Wcześnie gdzieś ktoś o to pytał, to ja jestem karmiąca intensywnie i cały czas i nie mam zamiaru przestawać :)
Wiecie mam nadzieję, że teraz się uda.
Ogólnie odchudzam się już od przeszło 8 lat :D Najmniej ważyłam 48 kilo. Robiłam już też na siłowni i rzeźbę i masę. Bawiłam się w makro srarko. Teraz chcę to wszystko zrobić inaczej. Skupić się tylko na liczeniu kalorii, nie przejmować się tym, że na śniadanie jem biały chleb (no co poradzę, że on jest lepszy), a raz w tygodniu na kolację wpadnie leczo z parówkami. Nie płakać, że nie mogę zjeść po raz drugi w tym samym dniu nabiału i marzyć o plasterku sera, tylko po prostu go zjeść. Nie chcę znowu popaść w przesadę, zakrawającą na obsesję. Trzymać bilans kaloryczny i to wszystko.
Mam nadzieję, że teraz się uda.
10 czerwca 2020, 08:37
Wiecie mam nadzieję, że teraz się uda.Ogólnie odchudzam się już od przeszło 8 lat :D Najmniej ważyłam 48 kilo. Robiłam już też na siłowni i rzeźbę i masę. Bawiłam się w makro srarko. Teraz chcę to wszystko zrobić inaczej. Skupić się tylko na liczeniu kalorii, nie przejmować się tym, że na śniadanie jem biały chleb (no co poradzę, że on jest lepszy), a raz w tygodniu na kolację wpadnie leczo z parówkami. Nie płakać, że nie mogę zjeść po raz drugi w tym samym dniu nabiału i marzyć o plasterku sera, tylko po prostu go zjeść. Nie chcę znowu popaść w przesadę, zakrawającą na obsesję. Trzymać bilans kaloryczny i to wszystko. Mam nadzieję, że teraz się uda.
To jest bardzo dobre podejście - bo dieta ma być stałą zmianą przyzwyczajeń, a nie czymś, co Cię męczy i co odpuścisz zaraz po osiągnięciu celu. Nie można się umartwiać:)
No i powodzenia! na pewno się uda:)
10 czerwca 2020, 08:57
Dzięki :D
Z tym jest mi lepiej. Może przerzucę się na ciemne pieczywo, ale wszystko w małych krokach. Na pewno ciemny makaron nie wchodzi w grę, bo nie zjem obiadu z mężem :D on tego po prostu nie toleruje. A naprawdę nie chcę gotować na dwa gary, bo to bezsensu. Przy małym dziecku dokładać sobie roboty w kuchni. Nieee to nie dla mnie
10 czerwca 2020, 09:02
Dzięki :DZ tym jest mi lepiej. Może przerzucę się na ciemne pieczywo, ale wszystko w małych krokach. Na pewno ciemny makaron nie wchodzi w grę, bo nie zjem obiadu z mężem :D on tego po prostu nie toleruje. A naprawdę nie chcę gotować na dwa gary, bo to bezsensu. Przy małym dziecku dokładać sobie roboty w kuchni. Nieee to nie dla mnie
Polecam sobie poszukać w rożnych piekarniach, też nie przepadałam za ciemnym ale teraz mam w jednej piekarni tak wspaniały chleb pełnoziarnisty z lnem, dynia albo słonecznikiem, że nie wróciłabym do jasnego, no i nieraz tostuję sobie kromki, przez co nie tylko pierwszego dnia jest pyszny. :) Ja teraz na 1800 kcal plus ćwiczenia i powiem, że waga spada :) Powodzenia! :)
10 czerwca 2020, 09:10
Mam taki w jednej który lubię, ale nie chce mi się rano wychodzić :) lenistwo bierze górę, a po południu już go nie ma. Ogólnie kupuje tylko w Lidlu, a tam chleby z głębokiego mrożenia i praktycznie żaden nie jest smaczny. Tylko właśnie ten jeden biały na maślance. Może grahamki to jakiś kompromis. Albo będę sama piekła.
Jak będzie lepsza pogoda to się zmotywuje do porannych spacerów z wózkiem i wtedy będziemy zachaczać o tą piekarnię, ale jak jest tak szaro to taki spacer to męka. Szczególnie, że Albert strasznie się denerwuje na dodatkową warstwę ubrania;)
10 czerwca 2020, 09:11
Ja od dłuższego czasu jem po prostu chleb żytni 100%. Zawiera więcej błonnika i ma niższy indeks glikemiczny niż zwykły, biały chleb, a przy tym nie ma takiego kwaśnego, ostrego posmaku jak niektóre mocno ciemne chleby. Do niektórych potraw pasuje dużo lepiej - np. do większości past kanapkowych. Kanapka jest dzięki temu bardziej wyrazista w smaku.
U mnie rodzina dziwnym trafem zaczęła akceptować makaron pełnoziarnisty;) dzieci lubią, ale nie rzucają się na ten makaron tak dziko jak na "biały". Mój mąż generalnie nie jada za dużo makaronu (ogólnie nie jadamy go zbyt często) - pełnoziarnisty zje bez większego entuzjazmu, ale też bez większego marudzenia.
Najbardziej żałuję, że nie mogę namówić męża na kasze. Dzieci lubią, szczególnie gryczaną - tak samo jak ja. Mąż toleruje tylko kuskus izraelski i twierdzi, że inne kasze są dla kur;)
10 czerwca 2020, 09:19
Oo to my akurat z kaszami mamy luksus. Jemy wszystkie rodzaje więc tu jest super :) i kotlety z kaszy z sosem czosnkowym. Pycha.
Może od poniedziałku wprowadzę zasadę, że chleb biały raz w tygodniu ;) wszystko pomału.
10 czerwca 2020, 11:27
Witamy, witamy 😊To ja pytałam o karmienie piersią wcześniej. Jak sobie radzisz z kryzysami laktacyjnymi? W tym tygodniu już jest lepiej, ale w ubiegłym przykładalam glodomora nawet co godzinę, co 50 minut...
Jak jesz? I czy miewa to związek ze zmniejszeniem lub zwiększeniem produkcji bądź nie ma znaczenia w ogóle?