Temat: Naiwna kobieta misiaczka

Do założenia tematu zainpirował mnie wątek z wczoraj czy przedwczoraj, który już ma z 10 stron mądrych odpowiedzi, ale autorka zdaje się niestety nie zmądrzała.

Otóż zastanawia mnie czy znacie w realu takie naiwne desperatki, które dają sobą pomiatać w imię ślepej miłości do faceta? Nie istnieje dla nich pojęcie szacunek do samej siebie, są na każde skinienie, przymykają oko na zdrady i po prostu chyba lubią jak się nimi pomiata? Czy to są tylko takie internetowe trolle czy takie kobiety naprawdę istnieją?

niestety znam kilka kobiet... jedna potrafil zostawic na sylwestra u swojej babci i pojechac do innej w miedzyczasie. Potem gdy byla w ciazy zostawil ja i wyjechal do USA. A ona dalej za nim. Przyjechala, od razu w ciazy, tydzien po porodzie pobil ja do nieprytomnosci. Rok przemieszkala w domu samotnej matki, jak zalatwili jej dokumenty do powrotu do Polski i kupili bilety... wrocila do niego i zaszla w ciaze po raz 3. On nie pracuje,pije, ona na 2 etaty ciagnie zeby z glodu nie pomarli, dzieci maja w dupie, najstarsza zamkneli w psychoatryku bo sobie nie radzi. Przypadek ekstremalby, ale znam takich wiecej i w glowie mi sie to nie miesci.

Pasek wagi

mam znajomego ,kolega kolegi .który notorycznie zdradzał dziewczyne ,jakos przed slubem ,przyłapała go ,cos w tel znalazła .wyjechała sama na wakacje ,nie wiem co on jej nagadał ,ale wrociła do niego ,wzieli slub .On dalej Ją zdradza ,maja dziecko .wydzwania do niego ,gdzie jest ,ciagle podejrzenia .Nie wiem ,tak ja w ciula robi ,ze ona sie zdecydowała na ten slub ,nie ogarniam .z tego co wiem ,to jest nie szczesliwa .ale mi nie szkoda ,takich głupich kobiet .wiedziała jaki jest .tym bardziej ,ze to typ ,lubi wypic ,i sie szlajac.,duzo wyjeżdza ,ze wzgledu na prace.A  teraz ma pretensję ,ze go nigdy nie ma .i Z tego co mówił ,przed slubem praktycznie juz ze sobą nie sypiali ,wolałą na boku;/ ze to tez jej nie dało do myslenia...

żeby jedną... 

Znam, a w zasadzie znałam, bo zerwałam z nia kontakt. Niestety, gdy w końcu ja poznałam normalnego faceta (teraz już mojego męża) to próbowała mnie do niego zniechęcić - według niej każdy facet jest taki sam, mówiła mi, że pewnie i tak mnie zostawi, że tylko na poczatku jest tak kolorowo, że i tak będę cierpieć, że przytyłam, to pewnie mnie zostawi dla chudszej bla bla ... nie będę tu wymieniać wszystkiego, ale była typowym wampirem energetycznym, po kilku latach znajomości z nia nie wytrzymałam - wspierałam ja zawsze, prosiłam, by uciekła od faceta, który zrobił jej dziecko, traktował jak szmatę do podłogi, wyzywał od jebanych debili i psychopatek, wmawiał, że jest gruba pomimo tego iż miała 50 kg przy 162 cm wzrostu, doprowaził do tego, że podcięła sobie żyły - na szczęście nieskutecznie a jednak dalej widziała tylko jego w świetle idealnym (czy każdy policjant taki jest ?) jedyne co to jej powiedziałyśmy, by chociaż dla dobra dziecka spróbowała się ogarnać - bezskutecznie. Nie wiem, co się teraz z nia dzieje, bo zablokowałam ja we wszystkich możliwych miejscach, po tym jak zaczęła mnie zastraszać i wyzywać, nawet nie wiem za co ? Za to, że ułożyłam sobie życie ? Starałam się, ale nie wyszło.

Kolejna koleżanka to znowu cały czas zdradzana, ale wybacza to mężowi i mówi, że jeszcze się zemści sypiajac z innymi. Z nia mam kontakt, ale też coraz mniejszy ...

Załamuję ręce na takie przypadki ... 

Nie ogarniam tego z psychologicznego punktu widzenia - nie wiem, nie byłam w takiej sytuacji.

Miałam 2 poważnych partnerów przed mężem, ale zostawiłam ich.

Jednego przez odległość, jaka nas dzieliła - ten akurat był normalny, ale ani ja ani on nie chcieliśmy zmienić miejsca zamieszkania, więc obustronna decyzja postanowiliśmy się rozstać niż iść w coś, co nie miało prawa bytu.

Drugiego przez to, że za dużo pił i miał zaskakujaco dużo koleżanek, w tym także byłych dziewczyn, kilka razy podniósł na mnie głos- oczywiście nie pozostałam dłużna i nie dałam się chujowi zmanipulować - oczywiście poczatki idealne, a potem powoli wychodził z niego kawał sukinsyna - zerwałam z nim. 

Jak to mówia moje koleżanki - należę do tych twardszych sztuk i nie zrobię wszystkiego, co chłop każe :D

znam czy raczej znałam bo już nie bardzo mamy kontakt. 

Faceta znam 10 lat - może i coś w sobie ma ale jest strasznym bawidamkiem. Ja znam krócej, na szczęście nie poznali się przeze mnie bo bym miała wyrzuty sumienia. Zdradza ja, ogranicza, podporządkowuje pod swoje życie a ona go kocha...

Pasek wagi

Liandra napisał(a):

Jasne że istnieja... jest ich na tony.. Część to ofiary które nie potrafią się uwolnić a część naiwniaczki które uważały że ich miłość zmieni drania, co jest oczywiście kompletnym nieporozumieniem więc tkwią w toksycznych związkach.. Jak się same nie zbiorą do psychiatry to nikt im oleju do głowy nie naleje i nie pomoże..

Znałam kiedyś taką, nawet się przyjaźniłyśmy. Do chwili, kiedy moja opinia na temat jej misia sprawiła, że ona urwała kontakt, bo co ja wiem, jestem zazdrosna, bo przecież on jest idealny; co z tego, że ją zdradził parę razy - przecież wie, że popełnił błąd. No i ona go kocha, on ją, a miłość czyni cuda...

Mają dziecko, z tego co wiem, już nie są razem. Dziewczyna chyba w końcu przejrzała na oczy.

W wielu wypowiedziach powtarza sie motyw "znam, to znaczy znalam" - bo dla wszystkich psychopatow (nie bojmy sie nazwac misiaczka po imieniu) cecha wspolna jest nie tylko podporzadkowanie sobie partnera, ale takze ograniczenie kontaktow z rodzina i znajomymi.

Pasek wagi

Oj tak. Sama bylam zaczarowana przez agresora I manipulanta zawsze wierzac, ze przeciez misio kocha tylko sobie nie radzi z emocjami. Trzeba mu pomoc, to dla mnie sie zmieni.a ja sobie poczekm kiedy to nastapi.  Niestety, dla ochlapow szczescia kobieta ktora 'kocha za bardzo' jest w stanie zniesc wyzwiska, agresje. Wczesniej naprawde bylam pewna siebie, wesola, silna, na stanowisku osoba. Teraz zostala sama praca a poczucie wartosci lezy I kwiczy. W sumie jak ma nie kwiczec skoro masz niebo I pieklo zarazem. Zyc bez Ciebie nie moze ale wyzwac Cie I wejsc do Twojego domu z buta zamiast nacisnac klamke (moj przypadek) jest tlumaczony Twoja wina bo sprowokowalas.

Wychodze z tego. W trakcie tego zwiazku calkowicie zdawalam sobie sprawe, ze te zachowania nie sa normalne. Kolezance patrzac na takie cos z boku kazalabym uciekac. Ale samemu sobie zawsze tlumaczymy sie wszystko inaczej. Wybawicielki misiow z  nas ktore to znosily I katy dla wlasnego JA. Moze I nie wiem czego chce na ta chwile ale napewno wiem czego nie chce I mimo, ze chwilami jest ciezko a  nawet bardzo to wiem, ze nigdy w zyciu nie zgubie samej siebie. Nie zatrace. Najlepsze co mozna dla siebie zrobic to odejsc, plakac cierpiec ale czekac az zaowocuje to powrotem silnej kobiety ktora potrafi kochac przedewszystkim siebie. Niestety trzeba stac sie egoistka poniekad a nie czekac na cuda z niebia.

Pasek wagi

OnTheGoodWay napisał(a):

. Niestety trzeba stac sie egoistka poniekad a nie czekac na cuda z niebia.

Niekoniecznie jest to najlepsza droga. Mozna isc na psychoterapie i raz na zawsze rozliczyc sie z przeszloscia pod okiem fachowca. Egozim nie ma tutaj nic wspolnego. Nie musisz sie pozbyc altruizmu, a jedynie tej czesci, ktora karze ci wypruwac zyly dla innych.

Wiele dziewczyn spotykajac misiaczka i sluchajac jego bajeczek o cudownej, wyjatkowej milosci - parska smiechem. Jest pewien typ kobiet, ktore lapia sie na "lep", mozna sie tego mechanizmu pozbyc dosc szybko w gabinecie psychologa lub psychoterapeuty. Pierwszym krokiem (wstrzasem) to moze byc wysluchanie (klania sie youtube) czy poczytanie o kobietach, ktore z takich zwiazkow wyszly.

Pasek wagi

ale dlaczego egoistką? Przecież to w ogóle nie z tej kategorii. Znów motyw, kiedy pani myśli że jest panu tak niezbedna do zycia, że on bez niej marnie zginie "Odejdę to coś mu odbiorę". Wyglada jak wkładanie w pana jeszcze większego ładunku emocji, czyli jeszcze większe przywiazywanie sie do niego. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.