Temat: Naiwna kobieta misiaczka

Do założenia tematu zainpirował mnie wątek z wczoraj czy przedwczoraj, który już ma z 10 stron mądrych odpowiedzi, ale autorka zdaje się niestety nie zmądrzała.

Otóż zastanawia mnie czy znacie w realu takie naiwne desperatki, które dają sobą pomiatać w imię ślepej miłości do faceta? Nie istnieje dla nich pojęcie szacunek do samej siebie, są na każde skinienie, przymykają oko na zdrady i po prostu chyba lubią jak się nimi pomiata? Czy to są tylko takie internetowe trolle czy takie kobiety naprawdę istnieją?

nobliwa napisał(a):

OnTheGoodWay napisał(a):

. Niestety trzeba stac sie egoistka poniekad a nie czekac na cuda z niebia.
Niekoniecznie jest to najlepsza droga. Mozna isc na psychoterapie i raz na zawsze rozliczyc sie z przeszloscia pod okiem fachowca. Egozim nie ma tutaj nic wspolnego. Nie musisz sie pozbyc altruizmu, a jedynie tej czesci, ktora karze ci wypruwac zyly dla innych.Wiele dziewczyn spotykajac misiaczka i sluchajac jego bajeczek o cudownej, wyjatkowej milosci - parska smiechem. Jest pewien typ kobiet, ktore lapia sie na "lep", mozna sie tego mechanizmu pozbyc dosc szybko w gabinecie psychologa lub psychoterapeuty. Pierwszym krokiem (wstrzasem) to moze byc wysluchanie (klania sie youtube) czy poczytanie o kobietach, ktore z takich zwiazkow wyszly.

Dlatego tez o egoizmie napisalam 'poniekad'.

Tak, psycholog jest bardzo dobrym wyjsciem. Sama korzystam bo sadze, ze dobrze czasem porozmaiwac z kims 'madrzejszym' w tej kwestii a I obiektywnym. A I tym sposobem oprocz przejscia troszke latwiej przez ten zwiazek otwieraja sie szufladki z przeszlosci I mozna popracowac nad przyczynami I zniwelowac je w przyszlosci.

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

ale dlaczego egoistką? Przecież to w ogóle nie z tej kategorii. Znów motyw, kiedy pani myśli że jest panu tak niezbedna do zycia, że on bez niej marnie zginie "Odejdę to coś mu odbiorę". Wyglada jak wkładanie w pana jeszcze większego ładunku emocji, czyli jeszcze większe przywiazywanie sie do niego. 

Egoistka pod wzgledem samej siebie. To JA jestem najwazniejsza a nie 'Moj Pan'. To O SOBIE  mam myslec a nie o tym czy znowu sie na mnie nie zezlosci wiec sie nie bede odzywala kiedy mi cos nie pasuje.

Niestety ale tak mysla kobiety przy misiaczku I ja sama tak myslalam. Ukryje swoje uczucia czy opinie bo przeciez misiaczek napewno ma racje.

Nie mowie, ze powinnam teraz byc egoistka I na wszystko I wszystkich dookola miec 'wywalone' ;)

Pasek wagi

nobliwa napisał(a):

Niemal w kazdej wypowiedzi powtarza sie motyw "znam, to znaczy znalam" - bo dla wszystkich psychopatow (nie bojmy sie nazwac misiaczka po imieniu) cecha wspolna jest nie tylko podporzadkowanie sobie partnera, ale takze ograniczenie kontaktow z rodzina i znajomymi.

Zgadza się, ograniczają, trzymają na krótkiej smyczy w domu, bo każda koleżanka to wywłoka a przede wszystkim buntowniczka.

Gdy chodziłam do szkoły średniej miałam koleżankę po sąsiedzku. Weszłam raz do niej o ona zapłakana, w końcu mi pokazała obraz swojego "szczęścia" - synek 5 letni miał poprzecinane nóżki od męskiego pasa, ona plecy w pręgi jak od biczowania, czteromiesięczny synek ( mój chrześnik) miał siny pośladek i udo z odbitą dużą dłonią. Byłam załamana. Ze względu na dzieci i tak długo ją przekonywałam aż zgodziła się wezwać policję by pokazać obraz jego bestialstwa i iść na obdukcję lekarską by mieć dowód w sądzie. Musiałam jej obiecać że będę świadkiem i przechowam w swoim domu obdukcję lekarską. Rozprawa była dosyć szybko, przychodzę do sądu jako obiecany świadek i co? Moje koleżanka prosi mnie na korytarzu bym odmówiła zeznań bo on obiecał, że się zmieni. Tłukł ją i dzieci 6 lat i nagle się zmieni!! Ona jako najbliższa rodzina zrezygnowała ze składania zeznań, mnie to prawo nie przysługiwało więc tylko ze względu na jej prośbę starałam się załagodzić złagodzić opis sytuacji mówiąc, ze byłam wtedy bardzo zdenerwowana i mogłam pewne sprawy przejaskrawić zeznając na Policji. Sędzina widząc, że ona chce z nim być dała w zawiasach i jakieś godziny na rzecz miasta i szczęśliwa rodzinka wróciła do domu. Oczywiście potem kontakt się urwał, bo co ja jej mogłam zaproponować? To on  utrzymywał ją i dzieci, ja byłam w szkole więc na mleko i chleb bym jej nie dała a ona jakoś do pracy się nie kwapiła. Gdy mój chrześnik szedł do komunii przyjechała z mężem zaprosić mnie na tą uroczystość. Byłam mężatką, porozmawialiśmy wspólnie, pośmialiśmy się. W pewnym momencie wyszłyśmy obie do kuchni . Zapytałam ją wtedy czy dobrze zrobiłam nakręcając tamtą sprawę czy byłoby lepiej gdybym nie interweniowała - powiedziała mi, że to była świetna akcja. Co prawda i teraz dostanie czasem w twarz, ale już ma odwagę powiedzieć "nie", bo wcześniej była bita gdy się krzywo popatrzyła. Bił ją systematycznie, na trzeźwo, nie chcę nawet pisać jak ją upadlał bo aż trudno w to uwierzyć, a ona i tak z nim została. Zerwała dla niego z rodziną, a koleżankami i trwała bez względu na wszystko. Co zrobisz jak nic nie zrobisz...

Nie rozumiem tutaj chyba jednej rzeczy... Mój były chłopak mnie zdradził, ok pogodziłam się z tym może jeszcze nie do końca wybaczylam, chce się z nim spotkac, już wcześniej mi napisał że to był błąd , że ja jestem tą jedyna !  Jeśli by tak nie było to jaką on miałby wtedy opinie ? Przecież to też oczerniloby go w oczach innych ludzi. Niby jakie inne powody miałby mieć żeby kłamać pisząc , że jestem tą jedyna ? (To ja jestem autorką poprzedniego postu) 

OnTheGoodWay napisał(a):

Cyrica napisał(a):

ale dlaczego egoistką? Przecież to w ogóle nie z tej kategorii. Znów motyw, kiedy pani myśli że jest panu tak niezbedna do zycia, że on bez niej marnie zginie "Odejdę to coś mu odbiorę". Wyglada jak wkładanie w pana jeszcze większego ładunku emocji, czyli jeszcze większe przywiazywanie sie do niego. 
Egoistka pod wzgledem samej siebie. To JA jestem najwazniejsza a nie 'Moj Pan'. To O SOBIE  mam myslec a nie o tym czy znowu sie na mnie nie zezlosci wiec sie nie bede odzywala kiedy mi cos nie pasuje.Niestety ale tak mysla kobiety przy misiaczku I ja sama tak myslalam. Ukryje swoje uczucia czy opinie bo przeciez misiaczek napewno ma racje.Nie mowie, ze powinnam teraz byc egoistka I na wszystko I wszystkich dookola miec 'wywalone' ;)

Podstawowym obowiązkiem człowieka jest dbać o swoje szczęście i potrzeby. Egoistą jest ten, kto uważa, ze inni mają obowiązek dbać o niego. To właśnie misiaczki są bezwzględnymi egoistami domagając się by ktoś rezygnował z siebie zapewniając mu wygody i dbając jedynie o jego potrzeby. No ale wieki wychowywania kobiet w poczuciu misji dla męża i dzieci, obraz wspaniałej "matki polki" zrobił z wielu niewolnice, które boją się nawet pomyśleć, ze mają do czegokolwiek prawo, nie mówiąc już o szczęściu.

No ja też znam osobiście albo z opowiadań takie głupie baby. Jest ich bardzo dużo. niestety. 

Takie związki kończą się najczęściej tylko na 2 sposoby: on w końcu kopnie ją w d... bo się NIĄ ZNUDZI  i przestanie go ona już bawić (znam takie przypadki), albo tragicznie. Co do straszenia że to ON SOBIE coś zrobi jak kobieta odejdzie, to jego wybór. Nie należy się tym przejmować. Przecież nikt go do niczego nie zmusza, to on stosuje szantaż emocjonalny by zniewolić kobietę i tak odseparowaną juz od ludzi którzy mogliby jej przemówić do rozumu. Znam przypadek gdzie właśnie taki "burzliwy" był związek. Gościu robił co chciał, ona ryczała, juz chodziła do psychiatry bo nie dawała rady, zrywała, ale "zakochana"... W koncu nie dawała rady psychicznie. Mimo że go "strasznie kochała" chciała zerwać, on ją wtedy przepraszał, straszył że sobie coś zrobi, a numery odwalał nadal. Straszył ją na tyle że odnajdywała go i ratowała jak sobie "coś robił", łącznie z kałużą krwi itp. Zawsze miało to na celu tylko straszenie jej i pokazanie że on "nie żartuje", bo sam do niej w takich sytuacjach dzwonił, czy do kogoś by być WYRATOWANYM. Przy kolejnym takim wyskoku niestety się przeliczył... Chłopaka już nie ma, jego wybór. Dziewczyna ma teraz normalny dom, męża, dzieci, szczęśliwą rodzinę. Czasem tylko pojedzie do tamtego na grób.

Annne17 napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Niemal w kazdej wypowiedzi powtarza sie motyw "znam, to znaczy znalam" - bo dla wszystkich psychopatow (nie bojmy sie nazwac misiaczka po imieniu) cecha wspolna jest nie tylko podporzadkowanie sobie partnera, ale takze ograniczenie kontaktow z rodzina i znajomymi.
Zgadza się, ograniczają, trzymają na krótkiej smyczy w domu, bo każda koleżanka to wywłoka a przede wszystkim buntowniczka.Gdy chodziłam do szkoły średniej miałam koleżankę po sąsiedzku. Weszłam raz do niej o ona zapłakana, w końcu mi pokazała obraz swojego "szczęścia" - synek 5 letni miał poprzecinane nóżki od męskiego pasa, ona plecy w pręgi jak od biczowania, czteromiesięczny synek ( mój chrześnik) miał siny pośladek i udo z odbitą dużą dłonią. Byłam załamana. Ze względu na dzieci i tak długo ją przekonywałam aż zgodziła się wezwać policję by pokazać obraz jego bestialstwa i iść na obdukcję lekarską by mieć dowód w sądzie. Musiałam jej obiecać że będę świadkiem i przechowam w swoim domu obdukcję lekarską. Rozprawa była dosyć szybko, przychodzę do sądu jako obiecany świadek i co? Moje koleżanka prosi mnie na korytarzu bym odmówiła zeznań bo on obiecał, że się zmieni. Tłukł ją i dzieci 6 lat i nagle się zmieni!! Ona jako najbliższa rodzina zrezygnowała ze składania zeznań, mnie to prawo nie przysługiwało więc tylko ze względu na jej prośbę starałam się załagodzić złagodzić opis sytuacji mówiąc, ze byłam wtedy bardzo zdenerwowana i mogłam pewne sprawy przejaskrawić zeznając na Policji. Sędzina widząc, że ona chce z nim być dała w zawiasach i jakieś godziny na rzecz miasta i szczęśliwa rodzinka wróciła do domu. Oczywiście potem kontakt się urwał, bo co ja jej mogłam zaproponować? To on  utrzymywał ją i dzieci, ja byłam w szkole więc na mleko i chleb bym jej nie dała a ona jakoś do pracy się nie kwapiła. Gdy mój chrześnik szedł do komunii przyjechała z mężem zaprosić mnie na tą uroczystość. Byłam mężatką, porozmawialiśmy wspólnie, pośmialiśmy się. W pewnym momencie wyszłyśmy obie do kuchni . Zapytałam ją wtedy czy dobrze zrobiłam nakręcając tamtą sprawę czy byłoby lepiej gdybym nie interweniowała - powiedziała mi, że to była świetna akcja. Co prawda i teraz dostanie czasem w twarz, ale już ma odwagę powiedzieć "nie", bo wcześniej była bita gdy się krzywo popatrzyła. Bił ją systematycznie, na trzeźwo, nie chcę nawet pisać jak ją upadlał bo aż trudno w to uwierzyć, a ona i tak z nim została. Zerwała dla niego z rodziną, a koleżankami i trwała bez względu na wszystko. Co zrobisz jak nic nie zrobisz...

Całość czytało się strasznie, ale to zdanie mnie wbiło w ziemię. Facet się naprawdę zmienił (kreci). Nie znam takiego hardcore'u w moim otoczeniu, ale moja bliska koleżanka wyszła za mąż za Piotrusia Pana. Niby nie bije i nie wyzywa, ale kurde, ten koleś jest tak irytujący, że tylko gryzę się w język i zaciskam w zęby, żeby mu czegoś nie powiedzieć. Ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz.

Annne17 napisał(a):

OnTheGoodWay napisał(a):

Cyrica napisał(a):

ale dlaczego egoistką? Przecież to w ogóle nie z tej kategorii. Znów motyw, kiedy pani myśli że jest panu tak niezbedna do zycia, że on bez niej marnie zginie "Odejdę to coś mu odbiorę". Wyglada jak wkładanie w pana jeszcze większego ładunku emocji, czyli jeszcze większe przywiazywanie sie do niego. 
Egoistka pod wzgledem samej siebie. To JA jestem najwazniejsza a nie 'Moj Pan'. To O SOBIE  mam myslec a nie o tym czy znowu sie na mnie nie zezlosci wiec sie nie bede odzywala kiedy mi cos nie pasuje.Niestety ale tak mysla kobiety przy misiaczku I ja sama tak myslalam. Ukryje swoje uczucia czy opinie bo przeciez misiaczek napewno ma racje.Nie mowie, ze powinnam teraz byc egoistka I na wszystko I wszystkich dookola miec 'wywalone' ;)
Podstawowym obowiązkiem człowieka jest dbać o swoje szczęście i potrzeby. Egoistą jest ten, kto uważa, ze inni mają obowiązek dbać o niego. To właśnie misiaczki są bezwzględnymi egoistami domagając się by ktoś rezygnował z siebie zapewniając mu wygody i dbając jedynie o jego potrzeby. No ale wieki wychowywania kobiet w poczuciu misji dla męża i dzieci, obraz wspaniałej "matki polki" zrobił z wielu niewolnice, które boją się nawet pomyśleć, ze mają do czegokolwiek prawo, nie mówiąc już o szczęściu.

Dokladnie tak.

Mimo tego, ze dokladnie takie samo myslenie mialam patrzac na inne kobiety u boku swoich misiaczkow sama nie potrafilam odejsc od swojego.

Dwoilam sie I troilam dla niego, proponowalam terapie a uslyszalam, ze to ja jestem chora wiec ja mam sie leczyc.

Tak, bylam chora - na jego punkcie. Wiec ja poszlam po rozum do glowy I 'leczyc sie' a on nadal bedzie czlowiekiem jakim byl. Zlym, agresywnym I chorym. Bo juz nie wierze w wielkie zmiany. Boze Ile tych zmian bylo, jak to on nie potrafil sobie zycia bezemnie wyobrazic kiedy odchodzilam za kazdym razem. Nawet uslyszalam grozby samobojstwa. Tak wierzylam przez ponad rok. Ciesze sie, ze to tylko rok. A bije sie w glowe jak ja po miesiacu po pierwszym spier**** ku** (powodem byla inna opinia ktora sprowadzila do klotni - ja myslalam ze dyskutujemy na temat naszych pogladow a sprowadzilo sie to do piekielniej awantury) bylam nadal I sluchalam takich obelg regularnie przynajmniej raz w tygodniu.

Pasek wagi

OnTheGoodWay napisał(a):

Cyrica napisał(a):

ale dlaczego egoistką? Przecież to w ogóle nie z tej kategorii. Znów motyw, kiedy pani myśli że jest panu tak niezbedna do zycia, że on bez niej marnie zginie "Odejdę to coś mu odbiorę". Wyglada jak wkładanie w pana jeszcze większego ładunku emocji, czyli jeszcze większe przywiazywanie sie do niego. 
Egoistka pod wzgledem samej siebie. To JA jestem najwazniejsza a nie 'Moj Pan'. To O SOBIE  mam myslec a nie o tym czy znowu sie na mnie nie zezlosci wiec sie nie bede odzywala kiedy mi cos nie pasuje.Niestety ale tak mysla kobiety przy misiaczku I ja sama tak myslalam. Ukryje swoje uczucia czy opinie bo przeciez misiaczek napewno ma racje.Nie mowie, ze powinnam teraz byc egoistka I na wszystko I wszystkich dookola miec 'wywalone' ;)

tylko że w ten sposób to sie robi przepychanka, czy pan misiaczek jest ważniejszy czy ja, i znów ładunek emocjonalny, znów przeciąganie liny we własnej głowie, a jakby głowa jakby nie była przegrana na wstepie, to problem by w ogóle nie istniał, bo by sie pani do misiaczka nie przywiązała. Słowem, im więcej emocji i filozofii w to wsadzasz, tym szybciej przegrywasz. Musisz dbać o swoje potrzeby, a nie pielegnowac poczucie wyższości jako alternatywe dla uniżenia. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.