Temat: Wierność w związku

Człowiek działa instynktownie, mamy zaprogramowane rozmnażanie, dlatego czasami spojrzymy się z pożądaniem za jakimś samcem. Czy są jakieś psychologiczne metody na ułatwienie sobie bycia wiernym emocjonalnie?

Na pewno groźba partnera przed odejściem motywuje do myślenia tylko o nim, ale to już jest sytuacja ekstramalna. Chodzi mi bardziej o taką szarą codzienność gdy ludzie generalnie dogadują się ze sobą. 

niewiadoma_a napisał(a):

Dobra, dobra, niektórzy idą aż za daleko ze swoimi interpretacjami. Druga kwestia to libido u danej osoby, niektóre kobiety po prostu mają niskie wiec problem ich nie dotyczy, moje jest akurat wysokie. Mam świadomość że faceci też oglądają się za kobietami, ale ja chce pracować nad sobą żeby mi żyło się lepiej stąd takie pytanie. 

Mam bardzo wysokie libido , ale to nie wpływa na moje pożądanie względem obcych facetów, ani na zwracanie na nich jakiejkolwiek uwagi.  Moje libido kieruję wyłącznie w stronę męża, natomiast jeśli nie zawsze moje libido bywa zaspokojone to nie rozpaczam i nie szukam jakiegoś innego kąska do schrupania, albo do pooglądania. Nawet by mnie to obrzydzało, bo dla mnie intymność kojarzy się z bliskością i nie chciałabym być, ani sobie wyobrażać bliskości z innym facetem niż mąż. 

Dla mnie mój mąż dopóki go kocham choćby byl kulawy, garbaty, bezzębny będzie dla mnie  jedynym facetem na świecie i już samo to sprawia, że inni to własnie dla mnie nie mężczyźni. 

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

TurangaLeela napisał(a):

Posterisan napisał(a):

Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.
Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi .  Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak  mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje  przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę.  Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach  częśc ludzi  zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę  i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.
Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy. 
Jeśli myślimy o zdradzie to już partnera nie kochamy i żałosne są tłumaczenia, bo żal mi męża/żony to może jednak nie wskoczę koledze do łóżka. Jaki ten małżonek dobry jak on kocha , że tak się poświęca  i nie zdradza dla dobra drugiego. Jeszcze pewnie ten małżonek co jednak tak się poświęca i nie zdradza z powodu dobra drugiego powinien być po stopach całowany za przejaw niezwykłego oddania. Toż to bohaterski czyn. No padłam. 
Nie zgadzam się z Tobą. Pokusa zdrady może wynikać choćby z tego że w związku jest kryzys, jedna ze stron jest rozgoryczona, zła na partnera. Wtedy pojawia się pokusa czyli myśl o zdradzie i wtedy trzeba się zdobyć na ten właśnie wysiłek żeby naprawić związek i przezwyciężyć kryzys zamiast pójść na łatwiznę i pobiec za fajerwerkiem jakim jest nowe uczucie które się pojawiło żeby zapełnić powstałą pustkę. Niestety, niewiele jest takich związków gdzie cały czas będzie cukierkowo, czasem są sytuacje że ludzie chcą wszystko rzucić w cholerę i właśnie MIŁOŚĆ do drugiej osoby przed tym może uchronić, bo miłość to moim zdaniem również wypracowana postawa a nie tyko uczucie. 

Przetrwałam 4 letni kryzys i ani razu nie pomyślałam o zdradzie, a gdyby tak było oznaczałoby to dla mnie, że to koniec miłości i tego związku. Każdy delikwent, którzy szukał wtedy okazji był również sprowadzany od razu do parteru i nawet wzbudzał moje obrzydzenie. Kryzys nie oznacza, że przestajemy kochać. 

Wypracowana postawa to nie miłość tylko zasady. 

Marica_ przestań koloryzować.

niewiadoma_a napisał(a):

Marica_ przestań koloryzować.

W jej postach nie ma kolorów, tam są jedynie różne odcienie czerni.

niewiadoma_a napisał(a):

Marica_ przestań koloryzować.

To, że ktoś sobie z czymś nie radzi nie oznacza, że wszyscy mamy takie problemy. Poza tym z tego co pisałaś wyższe libido masz od kilku miesięcy. Ja mam wysokie libido od okresu dojrzewania , więc nie rozumiem z czym ty sobie na radzisz tym bardziej, ze ja w najtrudniejszych okresach miałam ochotę na seks kilka razy dziennie, a w zasadzie to nawet cały czas  bez względu na ilość seksu. '

Może też nie poznałaś tego właściwego faceta, że inni Ci w głowie. 

Poczekaj do ciąży jak lekarz tfutfu powie, że zagrożona i nie można uprawiać seksu, albo do połogu , czy do takiego etapu gdzie życie będzie polegało na przewijaniu i karmieniu o każdej porze dnia i nocy i nawet nie będziesz miała czasu rozkminiać , że Tobie chce się seksu, a nie ma kiedy, albo nie ma siły. .

ja wiem, ze wiele kobiet nie chce w to uwierzyć i myślą, ze się człowiek wybiela ale całkowicie serio - inni mężczyźni mnie nie interesują. Jestem spełniona w związku, doceniana, pożądana itp. Seks jest super wiec za czym mam się oglądać? ;) 

I libido mam wysokie ale po prostu „ukierunkowane”. 

Pasek wagi

Yngvild napisał(a):

ja wiem, ze wiele kobiet nie chce w to uwierzyć i myślą, ze się człowiek wybiela ale całkowicie serio - inni mężczyźni mnie nie interesują. Jestem spełniona w związku, doceniana, pożądana itp. Seks jest super wiec za czym mam się oglądać? ;) I libido mam wysokie ale po prostu ?ukierunkowane?. 

Dokładnie dopóki nie poznałam męża to nazywali mnie nimfomanką . Libido cały czas to samo, ale odkąd jestem z mężem inni faceci nie istnieją i chyba jak się kocha bez reszty to nie trudno to zrozumieć. 

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

TurangaLeela napisał(a):

Posterisan napisał(a):

Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.
Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi .  Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak  mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje  przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę.  Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach  częśc ludzi  zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę  i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.
Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy. 
Jeśli myślimy o zdradzie to już partnera nie kochamy i żałosne są tłumaczenia, bo żal mi męża/żony to może jednak nie wskoczę koledze do łóżka. Jaki ten małżonek dobry jak on kocha , że tak się poświęca  i nie zdradza dla dobra drugiego. Jeszcze pewnie ten małżonek co jednak tak się poświęca i nie zdradza z powodu dobra drugiego powinien być po stopach całowany za przejaw niezwykłego oddania. Toż to bohaterski czyn. No padłam. 
Nie zgadzam się z Tobą. Pokusa zdrady może wynikać choćby z tego że w związku jest kryzys, jedna ze stron jest rozgoryczona, zła na partnera. Wtedy pojawia się pokusa czyli myśl o zdradzie i wtedy trzeba się zdobyć na ten właśnie wysiłek żeby naprawić związek i przezwyciężyć kryzys zamiast pójść na łatwiznę i pobiec za fajerwerkiem jakim jest nowe uczucie które się pojawiło żeby zapełnić powstałą pustkę. Niestety, niewiele jest takich związków gdzie cały czas będzie cukierkowo, czasem są sytuacje że ludzie chcą wszystko rzucić w cholerę i właśnie MIŁOŚĆ do drugiej osoby przed tym może uchronić, bo miłość to moim zdaniem również wypracowana postawa a nie tyko uczucie. 
Przetrwałam 4 letni kryzys i ani razu nie pomyślałam o zdradzie, a gdyby tak było oznaczałoby to dla mnie, że to koniec miłości i tego związku. Każdy delikwent, którzy szukał wtedy okazji był również sprowadzany od razu do parteru i nawet wzbudzał moje obrzydzenie. Kryzys nie oznacza, że przestajemy kochać. Wypracowana postawa to nie miłość tylko zasady. 

4-letni kryzys? To juz wyjasnia, czemu teraz jestes takim bluszczem.

Marisca napisał(a):

cancri napisał(a):

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

TurangaLeela napisał(a):

Posterisan napisał(a):

Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.
Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi .  Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak  mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje  przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę.  Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach  częśc ludzi  zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę  i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.
Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy. 
Jeśli myślimy o zdradzie to już partnera nie kochamy i żałosne są tłumaczenia, bo żal mi męża/żony to może jednak nie wskoczę koledze do łóżka. Jaki ten małżonek dobry jak on kocha , że tak się poświęca  i nie zdradza dla dobra drugiego. Jeszcze pewnie ten małżonek co jednak tak się poświęca i nie zdradza z powodu dobra drugiego powinien być po stopach całowany za przejaw niezwykłego oddania. Toż to bohaterski czyn. No padłam. 
Nie zgadzam się z Tobą. Pokusa zdrady może wynikać choćby z tego że w związku jest kryzys, jedna ze stron jest rozgoryczona, zła na partnera. Wtedy pojawia się pokusa czyli myśl o zdradzie i wtedy trzeba się zdobyć na ten właśnie wysiłek żeby naprawić związek i przezwyciężyć kryzys zamiast pójść na łatwiznę i pobiec za fajerwerkiem jakim jest nowe uczucie które się pojawiło żeby zapełnić powstałą pustkę. Niestety, niewiele jest takich związków gdzie cały czas będzie cukierkowo, czasem są sytuacje że ludzie chcą wszystko rzucić w cholerę i właśnie MIŁOŚĆ do drugiej osoby przed tym może uchronić, bo miłość to moim zdaniem również wypracowana postawa a nie tyko uczucie. 
Przetrwałam 4 letni kryzys i ani razu nie pomyślałam o zdradzie, a gdyby tak było oznaczałoby to dla mnie, że to koniec miłości i tego związku. Każdy delikwent, którzy szukał wtedy okazji był również sprowadzany od razu do parteru i nawet wzbudzał moje obrzydzenie. Kryzys nie oznacza, że przestajemy kochać. Wypracowana postawa to nie miłość tylko zasady. 
4-letni kryzys? To juz wyjasnia, czemu teraz jestes takim bluszczem.
Bluszczami jak to nazywasz byliśmy oboje od początku znajomości  także nie trafiłaś ze swoją wybujałą nadinterpretacją. Czekam aż wymyślisz coś lepszego. P.S.Zrób coś lepiej z tym 100 kg tyłkiem, bo od nadmiaru tłuszczu chyba Ci się w głowie miesza. 

Marisca, jeśli przeszkadzają Ci stukilogramowe tyłki, to zmykaj z portalu o odchudzaniu.

PamPaRamPamPam napisał(a):

Marisca napisał(a):

cancri napisał(a):

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

polihymnia napisał(a):

Marisca napisał(a):

TurangaLeela napisał(a):

Posterisan napisał(a):

Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.
Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi .  Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak  mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje  przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę.  Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach  częśc ludzi  zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę  i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.
Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy. 
Jeśli myślimy o zdradzie to już partnera nie kochamy i żałosne są tłumaczenia, bo żal mi męża/żony to może jednak nie wskoczę koledze do łóżka. Jaki ten małżonek dobry jak on kocha , że tak się poświęca  i nie zdradza dla dobra drugiego. Jeszcze pewnie ten małżonek co jednak tak się poświęca i nie zdradza z powodu dobra drugiego powinien być po stopach całowany za przejaw niezwykłego oddania. Toż to bohaterski czyn. No padłam. 
Nie zgadzam się z Tobą. Pokusa zdrady może wynikać choćby z tego że w związku jest kryzys, jedna ze stron jest rozgoryczona, zła na partnera. Wtedy pojawia się pokusa czyli myśl o zdradzie i wtedy trzeba się zdobyć na ten właśnie wysiłek żeby naprawić związek i przezwyciężyć kryzys zamiast pójść na łatwiznę i pobiec za fajerwerkiem jakim jest nowe uczucie które się pojawiło żeby zapełnić powstałą pustkę. Niestety, niewiele jest takich związków gdzie cały czas będzie cukierkowo, czasem są sytuacje że ludzie chcą wszystko rzucić w cholerę i właśnie MIŁOŚĆ do drugiej osoby przed tym może uchronić, bo miłość to moim zdaniem również wypracowana postawa a nie tyko uczucie. 
Przetrwałam 4 letni kryzys i ani razu nie pomyślałam o zdradzie, a gdyby tak było oznaczałoby to dla mnie, że to koniec miłości i tego związku. Każdy delikwent, którzy szukał wtedy okazji był również sprowadzany od razu do parteru i nawet wzbudzał moje obrzydzenie. Kryzys nie oznacza, że przestajemy kochać. Wypracowana postawa to nie miłość tylko zasady. 
4-letni kryzys? To juz wyjasnia, czemu teraz jestes takim bluszczem.
Bluszczami jak to nazywasz byliśmy oboje od początku znajomości  także nie trafiłaś ze swoją wybujałą nadinterpretacją. Czekam aż wymyślisz coś lepszego. P.S.Zrób coś lepiej z tym 100 kg tyłkiem, bo od nadmiaru tłuszczu chyba Ci się w głowie miesza. 
Marisca, jeśli przeszkadzają Ci stukilogramowe tyłki, to zmykaj z portalu o odchudzaniu.

Ależ mnie nie przeszkadzają, tylko chyba ktoś próbuje rozładować na mojej osobie stresy związane z nadmierną wagą. 

Można mnie nie lubić, można się ze mną nie zgadzać, ale nie pozwolę na kretyńskie konfabulacje i Cancri pozwala sobie ostatnio za dużo , więc niech się liczy z tym, że taryfa ulgowa minęła. 

Po jej ostatnim występie  w moim temacie ma przes....e i już nie będę taka "grzeczna".

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.