- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 czerwca 2018, 11:25
Człowiek działa instynktownie, mamy zaprogramowane rozmnażanie, dlatego czasami spojrzymy się z pożądaniem za jakimś samcem. Czy są jakieś psychologiczne metody na ułatwienie sobie bycia wiernym emocjonalnie?
Na pewno groźba partnera przed odejściem motywuje do myślenia tylko o nim, ale to już jest sytuacja ekstramalna. Chodzi mi bardziej o taką szarą codzienność gdy ludzie generalnie dogadują się ze sobą.
9 czerwca 2018, 13:13
Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Mam wrażenie, że dziewczyna która flirtuje z obcym facetem jest uznawana za łatwą laskę. Bardzo podoba mi się gdy w związku jasno widać że nie ma miejsca dla osób trzecich, gdzie te granice są odczuwalne.
9 czerwca 2018, 13:51
To chyba jak z dietą :p zaakceptować to że masz ochotę na ciasto ale go nie jesc bo wiadomo jakie będą konsekwencje :p moim zdaniem to normalne że podoba ci się seksualnie inny mężczyzna, może nawet kiedyś się w kimś zakochasz. Ważne żeby panować nad tym nad czym się da czyli nad czynami i uświadomić sobie ze uczucia i popędy są często od nas niezależne. Ale też przemijają zazwyczaj dość szybko :)
Edytowany przez polihymnia 9 czerwca 2018, 13:58
9 czerwca 2018, 14:12
Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi . Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi.
Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne.
Tak samo jak mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę. Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu.
I niestety jak widać po niektórych postach częśc ludzi zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.
Edytowany przez Marisca 9 czerwca 2018, 14:21
9 czerwca 2018, 14:23
Mam wrażenie, że dziewczyna która flirtuje z obcym facetem jest uznawana za łatwą laskę. Bardzo podoba mi się gdy w związku jasno widać że nie ma miejsca dla osób trzecich, gdzie te granice są odczuwalne.Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Zarówno mi jak i mojemu facetowi flirt nie przeszkadza (jesteśmy ze sobą 12 lat, od liceum, od zawsze tacy byliśmy) ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to podejście równie abstrakcyjne jak dla mnie związek, w którym partnerzy sypiają z innymi. Moim zdaniem póki partnerom to nie przeszkadza to nie ma co przeżywać i nadinterpretować ale jak już wcześniej napisałam, każdy ma do tego inne podejście.
9 czerwca 2018, 14:23
Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi . Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę. Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach częśc ludzi zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy.
9 czerwca 2018, 14:38
Zarówno mi jak i mojemu facetowi flirt nie przeszkadza (jesteśmy ze sobą 12 lat, od liceum, od zawsze tacy byliśmy) ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to podejście równie abstrakcyjne jak dla mnie związek, w którym partnerzy sypiają z innymi. Moim zdaniem póki partnerom to nie przeszkadza to nie ma co przeżywać i nadinterpretować ale jak już wcześniej napisałam, każdy ma do tego inne podejście.Mam wrażenie, że dziewczyna która flirtuje z obcym facetem jest uznawana za łatwą laskę. Bardzo podoba mi się gdy w związku jasno widać że nie ma miejsca dla osób trzecich, gdzie te granice są odczuwalne.Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Tak to jest wasze podejście i macie do niego prawi , ale to nie zmienia faktu, że warto się zastanowić po co wam te flirty są . Często luźniejsze podejście do zdrady czy wierności jest ucieczką przed spojrzeniem na problemy i zachowaniem związku dla jakiś korzyści . Tzn. miłośc się wypala itp. ale nie umiemy/nie chcemy ani zawalczyć, ani podjąć męskiej decyzji to stosujemy półśrodki, szukamy poza związkiem czegoś, aby samego związku nie kończyć, bo koniec związku powoduje dla nas jakieś większe straty np. materialne, wizerunkowe itp. Dość obłudne i interesowane to jest i jak dla mnie nieszczere.
Dziwi mnie, że sypianie z innymi jest dla was nie do przyjęcia, ale flirty są ok. To jesteście sobie oddani, czy nie, bo w połowie w ciąży się być nie da, ale to już kwestia dla was do przemyślenia.
9 czerwca 2018, 14:41
Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy.Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi . Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę. Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach częśc ludzi zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Jeśli myślimy o zdradzie to już partnera nie kochamy i żałosne są tłumaczenia, bo żal mi męża/żony to może jednak nie wskoczę koledze do łóżka. Jaki ten małżonek dobry jak on kocha , że tak się poświęca i nie zdradza dla dobra drugiego. Jeszcze pewnie ten małżonek co jednak tak się poświęca i nie zdradza z powodu dobra drugiego powinien być po stopach całowany za przejaw niezwykłego oddania. Toż to bohaterski czyn.
No padłam.
Edytowany przez Marisca 9 czerwca 2018, 14:44
9 czerwca 2018, 14:45
Zarówno mi jak i mojemu facetowi flirt nie przeszkadza (jesteśmy ze sobą 12 lat, od liceum, od zawsze tacy byliśmy) ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to podejście równie abstrakcyjne jak dla mnie związek, w którym partnerzy sypiają z innymi. Moim zdaniem póki partnerom to nie przeszkadza to nie ma co przeżywać i nadinterpretować ale jak już wcześniej napisałam, każdy ma do tego inne podejście.Mam wrażenie, że dziewczyna która flirtuje z obcym facetem jest uznawana za łatwą laskę. Bardzo podoba mi się gdy w związku jasno widać że nie ma miejsca dla osób trzecich, gdzie te granice są odczuwalne.Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Chodziło mi bardziej o to że brak flirtu pokazuje twardą postawę, jasne wyznaczanie granic, taka cecha ludzi silnych.
Edytowany przez niewiadoma_a 9 czerwca 2018, 14:46
9 czerwca 2018, 15:24
Jeśli myślimy o zdradzie to już partnera nie kochamy i żałosne są tłumaczenia, bo żal mi męża/żony to może jednak nie wskoczę koledze do łóżka. Jaki ten małżonek dobry jak on kocha , że tak się poświęca i nie zdradza dla dobra drugiego. Jeszcze pewnie ten małżonek co jednak tak się poświęca i nie zdradza z powodu dobra drugiego powinien być po stopach całowany za przejaw niezwykłego oddania. Toż to bohaterski czyn. No padłam.Ale konsekwencją może być choćby to że zdrada zrani partnera a my chcemy jego dobra bo go kochamy.Wierna nie jesteś skoro flirtujesz z innymi . Flirtujesz , więc swoją uwagę kierujesz na innego mężczyznę, a ta uwaga jest należna Twojemu partnerowi. Może warto się zastanowić po co Ci ten flirt, czy w związku wszystko się układa, czy czujesz się atrakcyjna dla swojego faceta, czy nie brakuje Ci adrenaliny, czy nie nudzisz się w życiu itp. Flirt wywołuje pewne emocje i pytanie po co te emocje Ci są potrzebne. Tak samo jak mąż żony nie bije to nie znaczy, że nie stosuje przemocy względem niej, bo ta przemoc może przybierać inną formę. Tak samo zdrada to nie tylko seks. Można inną kobietę uczynić emocjonalnie bliższą niż swoją żonę, a nie sypiać z tą kobietą. Sprowadzanie zdrady tylko do seksu powoduje, że sam związek zaczyna się sprowadzać do samego seksu. I niestety jak widać po niektórych postach częśc ludzi zdradzałaby gdyby nie konsekwencje, więc pytanie czy tak naprawdę kochają drugą osobę i czy są jej oddane, czy tylko powstrzymuje je bilans zyskow i strat oraz jakieś kulturowo-społeczne przesłanki.Mam podobne podejście, choć pewnie bardziej ekstremalne i kontrowersyjne. Czasami zdarza mi się flirtować z innymi facetami, czasami jakiś mi się spodoba ale to nie znaczy, że mu zaraz wejdę do łóżka. Jest to bardziej na zasadzie ekscytacji, nigdy w życiu nie zdradziłabym mojego partnera. Czasami jakiś facet spodoba mi się ale nie myślę o nim pod względem seksualnym. Pociąga mnie inteligencja i poczucie humoru u facetów i możliwość porozmawiania i poflirtowania ale jakoś nie ciągnie mnie do innych pod względem seksualnym. Ale znam kilka luźnych związków, gdzie partnerzy otwarcie sypiają z innymi, dla mnie to nie do zaakceptowania. W mojej głowie związek to wyłączność, jestem zaborcza ale też wierna. Natomiast oglądanie się za innymi laskami czy flirt nie są dla mnie zdradą, nie uznaję czegoś takiego jak zdrada umysłowa.Tylko kobiety używają pojęcia zdrady emocjonalnej. Chyba po to żeby usprawiedliwiać ewentualne zdrady swoich wieloletnich partnerów, a siebie wpędzać w poczucie winy. I tak klepią do głów takie kocopoły swoim córkom i wnuczkom i one przekazują to dalej. A potem taki mężuś mówi: to była tylko zdrada fizyczna, ja jej przecież nie kocham, kocham tylko ciebie, i jest cacy. Litości, to że oko zawiesisz na jakimś mężczyźnie i stwierdzisz, że jest atrakcyjny nie znaczy, że pobiegłabyś za nim na koniec świata. Nie chcesz wiedzieć ile razy mężczyźni spoglądają na inne kobiety. I co, nic z tego nie wynika. Spojrzał, pomyślał, że suuuper cycki i wrócił do domu i żony.
Nie zgadzam się z Tobą. Pokusa zdrady może wynikać choćby z tego że w związku jest kryzys, jedna ze stron jest rozgoryczona, zła na partnera. Wtedy pojawia się pokusa czyli myśl o zdradzie i wtedy trzeba się zdobyć na ten właśnie wysiłek żeby naprawić związek i przezwyciężyć kryzys zamiast pójść na łatwiznę i pobiec za fajerwerkiem jakim jest nowe uczucie które się pojawiło żeby zapełnić powstałą pustkę. Niestety, niewiele jest takich związków gdzie cały czas będzie cukierkowo, czasem są sytuacje że ludzie chcą wszystko rzucić w cholerę i właśnie MIŁOŚĆ do drugiej osoby przed tym może uchronić, bo miłość to moim zdaniem również wypracowana postawa a nie tyko uczucie.