Temat: Plus size - co wyglada spoko?

Krepujecie sie przy wiekszym rozmiarze pokazywac sie w bikini i w sukienkach przed kolano? Do tematu zainspirowala mnie Dominika Gwit. Sama nosze 42 i czuje sie swobodnie tylko w dluzszej spodnicy (lydki mam w miare szczuple), a kostium czeka az schudne pare kilo.

Pasek wagi

ja w takie upały nosze leginsy i tunikę. Po domu sukienki krótkie lub spodenki. Ale umówmy się, już na miasto bym tak nie wyszła. Swojej wagi i tak nie ukryje, to fakt. Ale gołymi nogami nie mam zamiaru świecić, mimo, ze widzę na mieście duże dziewczyny które tak chodzą. Ale to nie dla mnie, ja bym się po prostu zle czuła.

sandrine84 napisał(a):

Napiszę tyle, że niezależenie od tego czy mam rozmiar 38/40 czy tak jak teraz 46/48 nie mam zamiaru w lato się kisić w łachach jak u starej baby.Noszę normalne letnie sukienki za kolano, ale nie do kostek, bo wtedy wogóle wygladam jak matrona. Ubieram się inaczej niż wtedy, gdy miałam mniejszy rozmiar, ale też bez przesady, że z powodu rozmiaru 46/48 zaszyję się w domu i nigdzie nie wyjdę (mam gabaryt aktualnie bardzo podobny do Joanny Cesarz, tylko nieco większy brzuch i mniejszy cyc)Oczywiście aktualnie nie chodzę w stroju kapielowym dwuczęściowym, bo widzę się w lustrze i wiem, że wygladałabym w takowym nieestetycznie, dlatego teraz tylko stroje jednoczęściowe.Dominika jakby miała ta sukienkę ciut dłuższa wygladałaby o niebo lepiej ... ale i tak nie wzbudza to we mnie jakiegoś obrzydzenia, czy coś - ot normalna grubsza dziewczyna w przykrótkiej sukience. Widziałam dziewczyny jej pokroju w dużo gorszych strojach.I również nie rozumiem pieprzenia "schudnę jeszcze kilka kg i wyjdę na plażę" - szkoda marnować życia na kiszenie dupska w domu nawet, gdy się ma rozmiar 44 i wyżej ...Pewnie nie jedna se myśli - jak to zrobiłam, że tak się spasłam z 38-40 na 46/48, nie będę pisać o chorobie bo nie jestem chora. Dużo żarłam, mało się ruszałam niż wcześniej, rzuciłam palenie, poznałam mojego męża, a co się z tym wiaże - wspólne obiadki, kolacyjki, kina, restauracje i poszłooo - w 2 lata się roztyłam - teraz przy pomocy męża to zrzucam, oczywiście kocha mnie jaka jestem, ale tu chodzi o zdrowie, bo aktualnie ciuchów plus size jest mnóstwo ... i mogłabym to olać, ale chcę wrócić do moich "mniejszych" ciuchów.

(puchar)

ja lubie takie dopasowane sukieneczki, oczywiscie nie trzeba od razu szpilek zakladac jak JOasia na tym zdjeciu mozna jakies sandalki, trampki

ale tez Dominika jest duzo grubsza od Joanny Cesarz i z buzi mniej atrakcyjna, wiec nie ma co ich porownywac chyba. ale temat jest ogolnie o plus size. wiec ok.

i jeszcze taki kroj sukienki i takie pionowe pasy, moim zdaniem dobry chyba dla kazdego plus size

Sunniva89 napisał(a):

sandrine84 napisał(a):

Napiszę tyle, że niezależenie od tego czy mam rozmiar 38/40 czy tak jak teraz 46/48 nie mam zamiaru w lato się kisić w łachach jak u starej baby.Noszę normalne letnie sukienki za kolano, ale nie do kostek, bo wtedy wogóle wygladam jak matrona. Ubieram się inaczej niż wtedy, gdy miałam mniejszy rozmiar, ale też bez przesady, że z powodu rozmiaru 46/48 zaszyję się w domu i nigdzie nie wyjdę (mam gabaryt aktualnie bardzo podobny do Joanny Cesarz, tylko nieco większy brzuch i mniejszy cyc)Oczywiście aktualnie nie chodzę w stroju kapielowym dwuczęściowym, bo widzę się w lustrze i wiem, że wygladałabym w takowym nieestetycznie, dlatego teraz tylko stroje jednoczęściowe.Dominika jakby miała ta sukienkę ciut dłuższa wygladałaby o niebo lepiej ... ale i tak nie wzbudza to we mnie jakiegoś obrzydzenia, czy coś - ot normalna grubsza dziewczyna w przykrótkiej sukience. Widziałam dziewczyny jej pokroju w dużo gorszych strojach.I również nie rozumiem pieprzenia "schudnę jeszcze kilka kg i wyjdę na plażę" - szkoda marnować życia na kiszenie dupska w domu nawet, gdy się ma rozmiar 44 i wyżej ...Pewnie nie jedna se myśli - jak to zrobiłam, że tak się spasłam z 38-40 na 46/48, nie będę pisać o chorobie bo nie jestem chora. Dużo żarłam, mało się ruszałam niż wcześniej, rzuciłam palenie, poznałam mojego męża, a co się z tym wiaże - wspólne obiadki, kolacyjki, kina, restauracje i poszłooo - w 2 lata się roztyłam - teraz przy pomocy męża to zrzucam, oczywiście kocha mnie jaka jestem, ale tu chodzi o zdrowie, bo aktualnie ciuchów plus size jest mnóstwo ... i mogłabym to olać, ale chcę wrócić do moich "mniejszych" ciuchów.
ja lubie takie dopasowane sukieneczki, oczywiscie nie trzeba od razu szpilek zakladac jak JOasia na tym zdjeciu mozna jakies sandalki, trampkiale tez Dominika jest duzo grubsza od Joanny Cesarz i z buzi mniej atrakcyjna, wiec nie ma co ich porownywac chyba. ale temat jest ogolnie o plus size. wiec ok.

dokładnie ... jakbym na zdjęciu siebie widziała - tylko nie mam tak ślicznej buzi jak Joasia :)) 

Ale o taka długość sukienek i podobny krój mi chodzi i większość jakie noszę sa właśnie w podobnej długości za kolanko :))

Przy takiej wadze po prostu we wszystkim wygląda się źle, więc dużo grubych wychodzi z założenia "i tak jestem gruba, whatever". Rozmiar 42 to zupełnie inna kategoria niż Gwint. Ona ma 50+. Przy 42 można spokojnie ładnie wyglądać. Jak nosiłam 42 to miałam szafę pełną świetnych ciuchów i naprawdę żal mi dupę ściska, że doprowadziłam się do rozmiaru prawie 50 ale cóż, czasu nie cofnę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że 1000 kcal + kompulsy + nieleczona tarczyca i wysoka insulina doprowadzą mnie do jojo. Teraz ubieram się generalnie na czarno, ponuro i długi rękaw ale też ze względu na to, że nawet latem jest mi chłodno z powodu niedoczynności. Niby mam TSH wyrównane ale nadal jest mi chłodno. Trochę śmiesznie mieć 3 cyfrową wagę i czuć ciągle chłód, na cholerę mi tyle tłuszczu jak mnie nawet nie grzeje. Kiedyś przed leczeniem spałam w zimowych pierzynach i piżamie latem przy 30 stopniach.

cancri napisał(a):

Sama mam 44-46, tylko ja mam duze piersi i bym sie tak nie ubrala. Jednak umowmy sie - jak ktos jest gruby, to jest gruby i juz. Ja np. w sukienkach do polowy lydki wygladam jak klocek. Ale takiej krotkie tez bym nie zalozyla.Ja stawiam na legginsy i dluzsze koszule - tuniki. Na pewno nie Bede sie kisic w spodniach, bo komus moga legginsy przeszkadzac. Nie znosze takich ale planuje sobie kupic takie 3/4. Do tego nosze ciazowe legginsy bo mi opinaja brzuch i nic sie nie musi wylewac.Kurtki, bluzy nosze dluzsze, bo przy krotkich mam gigantyczna gore.Moim zdaniem jesli juz taka prosta, nietaliowana sukienka to jednak powinna byc dluzsza. 

Ciężko mi uwierzyć, że masz 44-46, ja jestem ze 2 razy szersza niż ty i mam 50. Po zdjęciu dałabym max 42. EDIT: A, zobaczyłam wzrost. No tak, ja jestem kurdupelkiem, inne kategorie wzrostowo-wagowe.

No i dobrze - upały są wiec po co ma sie kisić. Nie wygląda dobrze bo otyłość generalnie nie wygląda dobrze ale też już bez przesady, mnie to nie obrzydza i nie razi w oczy. 

Ja sie ciesze, ze ma wysoka samoocene i sie nie chowa pod workami. O Boze ma grube nogi, jak 50 % spoleczenstwa. Po co sie kryc? Zabronic jej wychodzic z domu? Ogarnijcie sie. Wole gruba dziewczyne w krotkiej sukience niz szczupla w jakis worach

Pasek wagi

Ile w was jadu.... nosi co nosi, wisi mi to. Moze jej odpowiada jak wyglada. Zajmijcie sie sobą i swoimi kompleksami a nie wytykacie je innym.

Jeśli chodzi o Dominikę Gwit, to moim zdaniem jeśli ona się w tym dobrze czuje, to niech tam sobie chodzi jak chce. Myślę, że gdyby taka osoba przeszła obok mnie na ulicy to bym się za nią jakoś specjalnie nie oglądała z powodu tego stroju, no bo co, jak jest gruba to ma się ubrać w jakiś kombinezon? Przecież i tak to jej nie wyszczupli.  A jest lato i grubej osobie też jest gorąco. 

Jeśli chodzi o mnie to ja nie zakładam niczego przed kolano (chyba, że po domu), ponieważ mam okropne uda i czułabym się z tym po prostu źle. Najczęściej chodzę w spodniach. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.