Temat: Mezczyzni wola blondynki

Moje dwie kumpele przefarbowaly sie na blond i twierdza ze maja wieksze powodzenie u facetow. Ja w sumie jestem naturalna blondynka, jak kiedys rozjasnilam do wrecz kiczowatego blondu dalej bylam zaczepiana przez kolesii chociaz ten odcien byl blacharski, raz jak przez miesiac mialam brazowe wlosy nie widzialam tych spojrzen i nikt mnie nie zaczepial.

Jakie wy macie obserwacje chodzi mi glownie o dziewczyny ktore zmienialy kolory.

Oprocz tego sa jeszcze laski z uroda taka troche latynoska - ciemne oczy, ciemna karnacja i duze usta - u nich raczej nie warto nic zmieniac ale to rzadki typ urody. Chodzi mi o taka statystyczna polke ktora jak mi sie wydaje prawie zawsze lepiej wyglada w jasnieszym odcieniu wlosow ( nie w platynie ale delikatniejszym kolorze).

tak mnie zastanawia, ilu tych mężczyzn wzdychających jest Wam do zycia potrzebnych, zeby się nad kolorem włosów zastanawiać?  ;)

jesli o mnie chodzi, to przypuszczam, że nawet psy by spieprzały z piskiem, gdybym zrobiła z siebie blondynkę ;)

Weszłam tu, czekając na bekowy wątek. Zawiodłam się.

Naturalny blond jest rzadki i wygląda spoko, ale farbowany to kompletnie inna bajka. Bardzo okazjonalnie widzę ładny farbowany blond, z reguły to najszybsza droga żeby się oszpecić. Tzn. mam na myśli kobiety schodzące do blondu z naturalnie ciemniejszych włosów.

kuhfrcisehrfuu3377876 napisał(a):

W sumie za granicą faktycznie miałam większe powodzenie jako blondynka, tak samo jak moje koleżanki o tym samym kolorze zwłaszcza tlenione. 

o to zdecydowanie, albo wsrod obcokrajowcow w Polsce to samo

Cyrica napisał(a):

tak mnie zastanawia, ilu tych mężczyzn wzdychających jest Wam do zycia potrzebnych, zeby się nad kolorem włosów zastanawiać?  ;)jesli o mnie chodzi, to przypuszczam, że nawet psy by spieprzały z piskiem, gdybym zrobiła z siebie blondynkę ;)

Myślę, że jeśli przynajmniej jeden absztyfikant dziennie nie rzuca się do stóp z kwiatami, szampanem i diamentem wielkości paznokcia, należy uznać, że jest się pasztetem i lecieć do fryzjera.

W sumie nie wiem, farbuje sie na blond od liceum bo zwyczajnie mi pasuje. Nadal jestem sama wiec moze kiepsko jednak to działa XD

Przy blondzie tak nie mialam, za to jak sie farbowalam na rudo to sie nie moglam opedzic. Bylo to bardzo odczuwalne i poprawialo mi samoocene. Gdy dojrzalam i przestalo mi zalezec na uwielbieniu jak najwiekszej rzeszy ludzi to po prostu wrocilam do naturalnego brazu i sobie zyje tak teraz troche nie za bardzo podrywana :p. Jestem obecnie po prostu jedna z wielu. Owszem, ladna jestem, podobam sie, ale w brazie juz nie wygladam na kokietke i mezczyzni nie sa tacy odwazni by do mnie podchodzic, zagadywac i komplementowac. Teraz jak ktos podejdzie by mnie zagadac to zwracają sie do mnie per ,,pani”, nawet w klubie, co bardzo smieszy moja sporo starsza kolezanke, do ktorej wszyscu mowia na ty. 

PamPaRamPamPam napisał(a):

Cyrica napisał(a):

tak mnie zastanawia, ilu tych mężczyzn wzdychających jest Wam do zycia potrzebnych, zeby się nad kolorem włosów zastanawiać?  ;)jesli o mnie chodzi, to przypuszczam, że nawet psy by spieprzały z piskiem, gdybym zrobiła z siebie blondynkę ;)
Myślę, że jeśli przynajmniej jeden absztyfikant dziennie nie rzuca się do stóp z kwiatami, szampanem i diamentem wielkości paznokcia, należy uznać, że jest się pasztetem i lecieć do fryzjera.

jpdrl.... nie rzucił mi się nikt chyba od roku ...Co teraz ?

Pasek wagi

jurysdykcja napisał(a):

Naturalny blond jest rzadki i wygląda spoko, ale farbowany to kompletnie inna bajka. Bardzo okazjonalnie widzę ładny farbowany blond, z reguły to najszybsza droga żeby się oszpecić. Tzn. mam na myśli kobiety schodzące do blondu z naturalnie ciemniejszych włosów.

Mi się wydaje że w Polsce właśnie najwięcej jest blondynek. Tylko że większość ma mysi kolor i albo je rozjaśnia albo farbuje na ciemniejszy

Kingyo napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

Cyrica napisał(a):

tak mnie zastanawia, ilu tych mężczyzn wzdychających jest Wam do zycia potrzebnych, zeby się nad kolorem włosów zastanawiać?  ;)jesli o mnie chodzi, to przypuszczam, że nawet psy by spieprzały z piskiem, gdybym zrobiła z siebie blondynkę ;)
Myślę, że jeśli przynajmniej jeden absztyfikant dziennie nie rzuca się do stóp z kwiatami, szampanem i diamentem wielkości paznokcia, należy uznać, że jest się pasztetem i lecieć do fryzjera.
jpdrl.... nie rzucił mi się nikt chyba od roku ...Co teraz ?
mi się rzuca tylko mąż ... liczy się ? (szloch)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.