- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 maja 2018, 22:31
Czy któraś z Was ma problemy z motywacją do działania, realizowania planów/celów?
Np. planujecie codziennie godzinę nauki języka obcego, ale różnie to bywa, bo przeglądanie social mediów, oglądanie pierdół w internecie wciąga was na długie godziny?
Jak się motywujecie? Macie konkretny plan dnia, wyznaczone konkretne godziny?
Co chciałybyście systematycznie robić, ale dopada was niemoc lub wiecznie odkładacie na później?
8 maja 2018, 10:42
Miałam z tym ogromny problem i nareszcie znalazłam rozwiązanie. Szkoda że tak późno :) Dzielę sobie naukę na 45-minutowe sesje, podczas których skupiam się tylko na materiale. Włączam sobie minutnik z przyjemną melodią na końcu. Po upływie 45 minut gra muzyczka, ja mam poczucie sukcesu i odhaczam w kalendarzu że zrealizowałam jeną "jednostkę" nauki. Daje to dużą satysfakcję i "nagrodę", a 45 minut to na tyle krótko że nie mam problemu żeby usiąść i zacząć. A zaglądając do kalendarza widzę, ile się już na to uczyłam.W zależności od dnia planuję różne ilości takich 45-minutowych sesji. Zwykle robię 15 minut przerwy jeśli np. mam 3 takie sesje i chcę je wykonać jedną po drugiej. Jeśli mam słabszy dzień to robię chociaż jedną, żeby nie mieć poczucia totalnie straconego czasu.
Ja miałam podobny system, że dzieliłam na jednostki, tylko że to były np. strony. Patrzyłam na całość i dzieliłam na jednostki. Z tym, że początkowe jednostki były dosyć duże, a ostatnie coraz mniejsze. Po każdej jednostce przerwa :) Mój mąż był jeszcze lepszy - po każdej jednostce robił serie ćwiczeń, ale on ma świra.
Poza tym ja mam jakiś wewnętrzny, ogromny lęk przed zawaleniem albo spóźnieniem. Wyobrażenie sobie tego dramatu, że mogłabym czegoś nie ukończyć bardzo mnie mobilizuje.
8 maja 2018, 21:32
U mnie działa "check lista", przy czym im więcej pozycji i bardziej szczegółowo opisane, tym lepiej i wydajniej działam. Nie spisuje zadań w stylu "ogarnąć chatę" ale dzielę to na konkretne czynności (mycie okien, odkurzanie książek, prasowanie i tak dalej). Po prostu jak skreślam po kolei to jakoś jestem bardziej zmotywowana a nie, że nad jednym zadaniem z listy siedzę dwie godziny :D. Tak samo z nauką czy projektami na uczelnie - spisuje zadania w stylu zrobienie rozdziału projektu, napisanie artykułu, przerobienie rozdziału z podręcznika do języka. Zdarza się, że na kartce mam spisane i 30 pozycji, w tym rzeczy, które mogą ogarnąć w 5 minut ale po prostu inaczej mi się nie chce .Na mnie to działa. Ale ja ogólnie muszę mieć wszystko na papierze, inaczej szukam wymowek i nawet nie mam wyrzutów sumienia, że zamiast ruszyć dupę to godzinę gram w Farm Heroes.
Ja robię tam samo i niestety nie pomaga. Jak mam posprzątać pokój to po kolei wypisuję - poukładać książki, sprzątnąć biurko, umyć telewizor, odkurzyć pod komodami itp. Z tym, że jak wykonuję te czynności i po kolei je skreślam to zawsze znajduje jakieś kolejne, o których wcześniej nie pomyślałam, np. żeby wymienić tusz w drukarce i przetrzeć ramki na zdjęcia. Więc każde skreślenie to dodatkowy nowy punkt, który dochodzi w międzyczasie :P
8 maja 2018, 21:35
Codziennie powinnam uczyć się języka, ale robię wszystko, żeby się go nie uczyć Wiem, że muszę, ale jeszcze to i tamto, a jeszcze pranie zrobię i wywieszę ble ble ble jest 21 a ja książki nie otworzyłam. Następnie jestem na siebie zła i oczywiście narzucam sobie postanowienie poprawy. Dwa dni mu idzie, po dwóch dniach tydzień przerwy ehhh