Temat: Czy zdarzyło Wam się komuś powiedzieć, że jest brzydki/głupi/gruby/chudy?

I czy ktoś prosił o opinię czy same tak powiedziałyście?

Jak czytam różne historie o antykomplementach to w głowie mi się nie mieści, że można komuś w twarz powiedzieć, że jest np. gruby. Szczególnie gdy ten ktoś nie prosi o opinię. Ja jestem nauczona od dziecka, że takich rzeczy się nie mówi i już. Przecież każdy ma lustro i swój rozum. Rozumiem gdy najbliższa osoba, np. mąż ma otyłość zagrażającą poważnie jego zdrowiu i to jest troska. 

Nayuri napisał(a):

Nie... nawet w złości tak nie powiedziałam.  ''Jesteś gruba/brzydka" to ma być jakiś argument? Jesteś gruba/brzydka = jesteś gorsza, przegrałaś wojenkę? 

Argument w czym? W kłótni? No weź, wiadomo że żaden. Ale kilka lat temu moja siostra przytyła dużo w ciąży. Jak już przestała karmić to powiedziałam jej w oczy "kurde Magda, masz nadwagę, zróbmy coś z tym". Żadne tam "jesteś puszysta" czy "zaokrąglona". I co, takie to strasznie chamskie i niskie z mojej strony? Serio?

nataliu napisał(a):

I czy ktoś prosił o opinię czy same tak powiedziałyście?Jak czytam różne historie o antykomplementach to w głowie mi się nie mieści, że można komuś w twarz powiedzieć, że jest np. gruby. Szczególnie gdy ten ktoś nie prosi o opinię. Ja jestem nauczona od dziecka, że takich rzeczy się nie mówi i już. Przecież każdy ma lustro i swój rozum. Rozumiem gdy najbliższa osoba, np. mąż ma otyłość zagrażającą poważnie jego zdrowiu i to jest troska. 
mam takie samo zdanie jak ty ale niktorzy sie sami prosza:)

aniloratka napisał(a):

mnie kolega z pracy uswiadomil, nie powiedzial mi ze jestem gruba ale zazartowal i nagle ogarnelam, ze jestem wieksza niz normalnie.. czasem czlowiek wie, ze ma nadwage, ale bardzo latwo wtedy przejsc w otylosc i ja juz jedna noga przekroczylam te granice, nie do konca zdajac sobie z tego sprawe. niby wiemy, ze jestesmy grubi, ale tez lubimy sie oszukiwac. 

Ja mam niestety podobnie. Tzn niby wiem, ze przytyłam, niby boczki mi wystają ze spodni, niby widzę na wadze więcej, ale podświadomie łudzę się, że nie jest źle, że ludzie pewnie tego nie widzą, że w sumie te 5 czy 8 kg to nie tak wiele itp itd. Zazwyczaj jakiś przytyk na temat wagi sprawia, ze się nagle budzę, że chyba nie jest tak ok jak mi się wydawało. I nie chodzi o jakieś chudniecie dla kogoś, tylko o takiego kopa w dupę. Oczywiście nie jest miłe usłyszeć, że się przytyło, ale z drugiej strony chyba lepiej usłyszeć to jak sie człowiek zaczyna zaokrąglać niż jak ma już dobre 40 kg nadwagi. Boli cholernie, szczególnie jeśli powie to ktoś bliski. Bo jak ktoś obcy w nerwach, to zazwyczaj szybko się zapomina. Natomiast wyzywanie się od głupków to nieeee - no może wczesna podstawówka - jak się jeszcze przekleństw nie używało na rozładowanie nerwów to faktycznie jakieś "ty głupku" szło w ruch - ale jako dorosły człowiek na pewno nie!

Pasek wagi

Nigdy nie powiedziałam nic podobnego nawet w złości. Odnoszenie się do wyglądu fizycznego w konfrontacjach jest chyba najprymitywniejszym zachowaniem osób, które mają problem z myśleniem. Również nie rozumiem co kieruje osobami, które tak robią a znam kilka.
Nie raz za to spotkałam się, że ktoś tak do mnie wystartował. Najczęściej jakaś ciotka "bo chciała dobrze i martwi się o zdrowie etc".

Obcemu? Nie. Może dlatego, że sam prezentuję urodę która niespecjalnie daje podstawy do oceniania kogokolwiek. Natomiast z bliskimi przyjaciółmi to się non stop wyzywam od debili, ciuli, półmózgów i brzydali ;):D

Mi siostra i mama mowily,ze jestem gruba,żebym się ogarnęła. W efekcie zajadalam smutki,tylam jeszcze bardziej i przeszlam ciężką depresje i bulimie. Nigdy nikomu nie pwoiedzialam,ze jest gruby,a po swoim doświadczeniu jestem na to uczulona i reaguje jak ktoś komuś tak mówi

mówię chłopakowi że mu bebzon rośnie :) poza tym oczywiście nie komentuje niczyjej wagi. Moja ciotka mi dogryzala gdy byłam dziewczynka/ nastolatka nabierajaca kształtów i wiem jak to boli. Choć teraz ona się roztyła to nigdy jej się nie odgrzlam. To nie w moim stylu.

Tak, powiedziałam i to nie raz bo jestem szczera, niestety mam przez to wielu nieprzyjaciół ale cóż... Jednak to nie tak, że ni z gruszki ni z pietruszki wypaliłam "jesteś gruba/brzydka" tylko gdy ktoś pytał bądź wyszło to z rozmowy, kłótni, dyskusji. Sama również lubię jak ktoś mówi mi prosto w twarz co myśli choćby było to niemiłe, nie obrażam się.

eee, a co mnie obchodza kogos faldy /wystajace kosci /pryszcze?:? kazdy ma przeciez lustro. czasami z siora sobie smieszkujemy, ze ktoras z nas ma bawoli kark, serdelkowate palce czy łeb jak ksiezyc w pelni -ale sa tylko i wylacznie zarty. kazda z nas doskonale wie jak wyglada. ;)

czasami rodzicom mowimy, ze np. ojcu wywalilo bęben, a mama moglaby przystopowac z ciastkami -ale tez sa to raczej bardziej smieszkowe uwagi, nikt nikogo nie obraza, nikt niczego nie bierze do siebie.;)

ZuzaG. napisał(a):

Nayuri napisał(a):

Nie... nawet w złości tak nie powiedziałam.  ''Jesteś gruba/brzydka" to ma być jakiś argument? Jesteś gruba/brzydka = jesteś gorsza, przegrałaś wojenkę? 
Argument w czym? W kłótni? No weź, wiadomo że żaden. Ale kilka lat temu moja siostra przytyła dużo w ciąży. Jak już przestała karmić to powiedziałam jej w oczy "kurde Magda, masz nadwagę, zróbmy coś z tym". Żadne tam "jesteś puszysta" czy "zaokrąglona". I co, takie to strasznie chamskie i niskie z mojej strony? Serio?

Ale jest też różnica między "słuchaj, masz nadwagę", a "jesteś gruba". No przynajmniej moim zdaniem :) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.