Temat: jestem bierna życiowo

Wiem, że jest tu sporo mądrych osóbek i liczę że coś mi doradzą :)

Całe życie byłam po prostu bierna. Nawet jako małe dziecko nie lubiłam szaleć i się bawić, tylko siedziałam cichutko w kącie. W szkole zawsze robiłam tylko to co obowiązkowe, mimo że byłam bardzo zdolna (jak mnie wysłali na konkurs to go wygrałam, ale sama z siebie na żaden się nie chciałam zapisać). Nigdy nie miałam potrzeby zmian. I tak całe życie. Mam 23 lata i nigdy nie pracowałam. Studiuję - to wszystko. Znajomi zapisują się na koła naukowe, robią projekty itp. Ja zdaję wszystko w 1. terminach na bardzo wymagającym kierunku ale nie mam ochoty robić nic więcej, nie mam potrzeby żeby się rozwijać. Ja wiem że jestem nienormalna, ale tak było zawsze. Najchętniej całe życie przeleżałabym w łóżku, tylko kto mnie utrzyma? To nie jest depresja, mam tak całe życie. Nawet znienawidzona wychowawczyni w gimnazjum powiedziała, że na nic mi moje zdolności jak jestem taka bierna, teraz widzę że miała rację...

Da się z tym walczyć? Mam robić wszystko na siłę? Zapisać się do koła zainteresowań które mnie nie interesuje? Ja po prostu nie mam wewnętrznej potrzeby. 

Marisca napisał(a):

nobliwa napisał(a):

W naturze czlowieka lezy ciekawosc swiata, a nie zdobywanie Himalajow,  czy siedzenie na kanapie, nie mylmy pojec.  Jezeli jednak mialo sie rodzicow,  ktorzy kazda inicjatywe tlamsili,  wymagajac posluszenstwo i absolutne podporzadlkowanie sie - to potem wyrastaja dzieci bierne,  ktore wiedza,  ze nikomu nie beda przeszkadzac siedzac biernie na kanapie cale zycie.  Nie przez przypadek autorko wybralas studia,  ktore zmuszaja do doskonalenia sie przez reszte zycia.  To raczej logiczne. Ponawiam propozycje psychologa. 
A kto Ci tak powiedział, że w naturze człowieka jest ciekawość świata ? Serio wyjdź do piaskownicy, na plac zabaw i popatrz na malutkie dzieci, czy rzeczywiście u wszystkich występuje ciekawość świata. Mam koleżanki, które popychają dzieci do przodu, organizują zajęcia, namawiają na coś, próbują spotykać się z mamami dzieci i oczywiście dziećmi, kóre są bardziej aktywne, żeby pokazać przykład i to nic nie daje. Moje dziecko wszystkiego próbuje, wszystkiego dotyka, wszędzie wsadzi głowę  i do wszystkiego jest pierwsza, niczego się nie boi, zawsze ma milion pomysłów na minutę ,  a córka koleżanki (różnica wiekowa kilka dni) stoi jak sierota i patrzy, nic się nie odzywa itp.  Mama ją namawia, moje dziecko bierze ją za rękę , ciągnie ją gdzieś, coś do niej mówi, a ta mała dalej stoi i patrzy. 

Rozbudzenie eksploracji swiata (w tym chec poznania drugiego czlowieka) u dziecka jest zadaniem kazdego doroslego, ktory pracuje z dziecmi (najczesciej jest to naprawianie "zlych" nawykow wyuczonych w domu, no ale jak chcesz, mozesz twierdzic, ze dzieci tak maja, (cokolwiek maja) bez udzialu doroslego  - skoro sie upierasz... 

Dziecko z natury rzeczy te ciekawosc swiata posiada (nie polega to na wlozeniu "wszedzie" glowy) ,ale jezeli ta cecha jest blokowana, trzeba mu pomoc. 

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

nobliwa napisał(a):

W naturze czlowieka lezy ciekawosc swiata, a nie zdobywanie Himalajow,  czy siedzenie na kanapie, nie mylmy pojec.  Jezeli jednak mialo sie rodzicow,  ktorzy kazda inicjatywe tlamsili,  wymagajac posluszenstwo i absolutne podporzadlkowanie sie - to potem wyrastaja dzieci bierne,  ktore wiedza,  ze nikomu nie beda przeszkadzac siedzac biernie na kanapie cale zycie.  Nie przez przypadek autorko wybralas studia,  ktore zmuszaja do doskonalenia sie przez reszte zycia.  To raczej logiczne. Ponawiam propozycje psychologa. 
A kto Ci tak powiedział, że w naturze człowieka jest ciekawość świata ? Serio wyjdź do piaskownicy, na plac zabaw i popatrz na malutkie dzieci, czy rzeczywiście u wszystkich występuje ciekawość świata. Mam koleżanki, które popychają dzieci do przodu, organizują zajęcia, namawiają na coś, próbują spotykać się z mamami dzieci i oczywiście dziećmi, kóre są bardziej aktywne, żeby pokazać przykład i to nic nie daje. Moje dziecko wszystkiego próbuje, wszystkiego dotyka, wszędzie wsadzi głowę  i do wszystkiego jest pierwsza, niczego się nie boi, zawsze ma milion pomysłów na minutę ,  a córka koleżanki (różnica wiekowa kilka dni) stoi jak sierota i patrzy, nic się nie odzywa itp.  Mama ją namawia, moje dziecko bierze ją za rękę , ciągnie ją gdzieś, coś do niej mówi, a ta mała dalej stoi i patrzy. 

Jak zwykle musisz wsadzić swoją złośliwość. To ze Twoje dziecko jest „ciekawe świata” nie oznacza, ze dziecko które nie jest pchnięte do przodu jest gorsze (cyt. „stoi jak sierota”) ;) 

Sory za offtop ale nie dało się przejsc obok tego obojętnie.

xsoul oczywiście,  że sie da przejsc obok,  bo nie bylo ani zlosliwosci,  ani boj sie boga oceniania,  co jest lepsze i z jakiego punktu widzenia. To jest forum o odchudzaniu i luzna wymiana zdan.  

Pasek wagi

Rozumem Cię jak mało kto. Masz poczucie winy, bo dzisiaj istnieje coś takiego jak kult samorozwoju, kariery, produktywności, a ludzie tacy jak Ty czy ja nie mają takich pragnień, żeby się wzbijać ponad przeciętność, żeby zdobywać świat. Rozmawiałam o tym z psychologiem nawet, bo też mnie to martwiło. Okazało się, że jest to czymś normalnym, że tacy ludzie istnieją i nie ma w tym nic złego. Myślę, że chcesz zwyczajnie przeżyć życie spokojnie, lubisz rutynę, spokój, jesteś samotnikiem i tyle. Nie zmienia to jednak faktu, że warto spróbować czegoś nowego, że warto zaspokajać ciekawość jeśli chęć na coś się pojawia. Może poczujesz coś gdy zaczniesz działać. Spokojnie, krok po kroku zacznij realizować pewne cele. To też jest źródłem satysfakcji, utwierdzenia się w przekonaniu o własnej skuteczności i tego spokoju właśnie. Nie nastawiaj się na to, że objedziesz świat dookoła, zdobędziesz czarny pas w karate i nauczysz  się 3 nowych języków w rok. Ale jakieś swoje plany, marzenia warto próbować powoli realizować.

nobliwa napisał(a):

Marisca napisał(a):

nobliwa napisał(a):

W naturze czlowieka lezy ciekawosc swiata, a nie zdobywanie Himalajow,  czy siedzenie na kanapie, nie mylmy pojec.  Jezeli jednak mialo sie rodzicow,  ktorzy kazda inicjatywe tlamsili,  wymagajac posluszenstwo i absolutne podporzadlkowanie sie - to potem wyrastaja dzieci bierne,  ktore wiedza,  ze nikomu nie beda przeszkadzac siedzac biernie na kanapie cale zycie.  Nie przez przypadek autorko wybralas studia,  ktore zmuszaja do doskonalenia sie przez reszte zycia.  To raczej logiczne. Ponawiam propozycje psychologa. 
A kto Ci tak powiedział, że w naturze człowieka jest ciekawość świata ? Serio wyjdź do piaskownicy, na plac zabaw i popatrz na malutkie dzieci, czy rzeczywiście u wszystkich występuje ciekawość świata. Mam koleżanki, które popychają dzieci do przodu, organizują zajęcia, namawiają na coś, próbują spotykać się z mamami dzieci i oczywiście dziećmi, kóre są bardziej aktywne, żeby pokazać przykład i to nic nie daje. Moje dziecko wszystkiego próbuje, wszystkiego dotyka, wszędzie wsadzi głowę  i do wszystkiego jest pierwsza, niczego się nie boi, zawsze ma milion pomysłów na minutę ,  a córka koleżanki (różnica wiekowa kilka dni) stoi jak sierota i patrzy, nic się nie odzywa itp.  Mama ją namawia, moje dziecko bierze ją za rękę , ciągnie ją gdzieś, coś do niej mówi, a ta mała dalej stoi i patrzy. 
Rozbudzenie eksploracji swiata (w tym chec poznania drugiego czlowieka) u dziecka jest zadaniem kazdego doroslego, ktory pracuje z dziecmi (najczesciej jest to naprawianie "zlych" nawykow wyuczonych w domu, no ale jak chcesz, mozesz twierdzic, ze dzieci tak maja, (cokolwiek maja) bez udzialu doroslego  - skoro sie upierasz... Dziecko z natury rzeczy te ciekawosc swiata posiada (nie polega to na wlozeniu "wszedzie" glowy) ,ale jezeli ta cecha jest blokowana, trzeba mu pomoc. 

Nie jest tak. Obserwowałaś kiedykolwiek dzieci? Tak się składa, że ja tak. Przed pracą w przedszkolu prowadziłam obserwacje na dzieciach. Był chłopiec, który przez 4 godziny nic innego nie robił tylko tarzał się po dywanie z jednym samochodzikiem i robił "brum brum". Było też dziecko, które cały ten było w dużym ruchu - śpiewało tańczyło, wyciągało co chwile inne zabawki, zaczepiało inne dzieci itd. Żadne z tych dzieci nie było "nienormalne". To były zdrowe dzieci o zupełnie innym typie temperamentu. To, że ktoś się nie jest ruchliwy i stoi jak sierota nie oznacza, że nie poznaje świata. Robi to przez obserwację i ostrożnie. Przepraszam, że to napiszę ale absolutnie nie powinnaś wypisywać takich rzeczy o innych dzieciach. Jeśli dodatkowo dzielisz się tymi przemyśleniami ze swoim dzieckiem (o sierocie  i dziwnej koleżance myślę) to uczysz go nietolerancji. Tyle lat żyjesz na świecie i dalej nie wiesz jak wielkie są różnice między ludźmi? Kto Ci to zrobił? Edukacja i faworyzowanie ekstrawertyzmu czy co? 

nobliwa napisał(a):

Marisca napisał(a):

nobliwa napisał(a):

W naturze czlowieka lezy ciekawosc swiata, a nie zdobywanie Himalajow,  czy siedzenie na kanapie, nie mylmy pojec.  Jezeli jednak mialo sie rodzicow,  ktorzy kazda inicjatywe tlamsili,  wymagajac posluszenstwo i absolutne podporzadlkowanie sie - to potem wyrastaja dzieci bierne,  ktore wiedza,  ze nikomu nie beda przeszkadzac siedzac biernie na kanapie cale zycie.  Nie przez przypadek autorko wybralas studia,  ktore zmuszaja do doskonalenia sie przez reszte zycia.  To raczej logiczne. Ponawiam propozycje psychologa. 
A kto Ci tak powiedział, że w naturze człowieka jest ciekawość świata ? Serio wyjdź do piaskownicy, na plac zabaw i popatrz na malutkie dzieci, czy rzeczywiście u wszystkich występuje ciekawość świata. Mam koleżanki, które popychają dzieci do przodu, organizują zajęcia, namawiają na coś, próbują spotykać się z mamami dzieci i oczywiście dziećmi, kóre są bardziej aktywne, żeby pokazać przykład i to nic nie daje. Moje dziecko wszystkiego próbuje, wszystkiego dotyka, wszędzie wsadzi głowę  i do wszystkiego jest pierwsza, niczego się nie boi, zawsze ma milion pomysłów na minutę ,  a córka koleżanki (różnica wiekowa kilka dni) stoi jak sierota i patrzy, nic się nie odzywa itp.  Mama ją namawia, moje dziecko bierze ją za rękę , ciągnie ją gdzieś, coś do niej mówi, a ta mała dalej stoi i patrzy. 
Rozbudzenie eksploracji swiata (w tym chec poznania drugiego czlowieka) u dziecka jest zadaniem kazdego doroslego, ktory pracuje z dziecmi (najczesciej jest to naprawianie "zlych" nawykow wyuczonych w domu, no ale jak chcesz, mozesz twierdzic, ze dzieci tak maja, (cokolwiek maja) bez udzialu doroslego  - skoro sie upierasz... Dziecko z natury rzeczy te ciekawosc swiata posiada (nie polega to na wlozeniu "wszedzie" glowy) ,ale jezeli ta cecha jest blokowana, trzeba mu pomoc. 

Z pewnymi echami człowiek się rodzi lub nie. Są introwertycy i ekstrawertycy, są flegmatycy i cholerycy, są ludzie aktywni i bierni i pomaganie tym ludziom w zmianach polega tylko na wyuczeniu ich pewnych zachowań, ale jest to sprzeczne z nimi samymi. Wszystko jest związane z układem nerwowym i złe czy dobre nawyki w domu, nie mają tutaj żadnego znaczenia. Nie zmienisz tego tak jak koloru oczu. 

I powiedz mi jaki zły nawyk ma ta dziewczyna, o której pisałam skoro rodzice są aktywni , zachęcają dziecko do poznawania świata, próbowania różnych rzeczy, a ona dalej nic  jest wycofana i niczym  się nie interesuje? 

Nie rob z ludzi małp. 

Distraida napisał(a):

nobliwa napisał(a):

Marisca napisał(a):

nobliwa napisał(a):

W naturze czlowieka lezy ciekawosc swiata, a nie zdobywanie Himalajow,  czy siedzenie na kanapie, nie mylmy pojec.  Jezeli jednak mialo sie rodzicow,  ktorzy kazda inicjatywe tlamsili,  wymagajac posluszenstwo i absolutne podporzadlkowanie sie - to potem wyrastaja dzieci bierne,  ktore wiedza,  ze nikomu nie beda przeszkadzac siedzac biernie na kanapie cale zycie.  Nie przez przypadek autorko wybralas studia,  ktore zmuszaja do doskonalenia sie przez reszte zycia.  To raczej logiczne. Ponawiam propozycje psychologa. 
A kto Ci tak powiedział, że w naturze człowieka jest ciekawość świata ? Serio wyjdź do piaskownicy, na plac zabaw i popatrz na malutkie dzieci, czy rzeczywiście u wszystkich występuje ciekawość świata. Mam koleżanki, które popychają dzieci do przodu, organizują zajęcia, namawiają na coś, próbują spotykać się z mamami dzieci i oczywiście dziećmi, kóre są bardziej aktywne, żeby pokazać przykład i to nic nie daje. Moje dziecko wszystkiego próbuje, wszystkiego dotyka, wszędzie wsadzi głowę  i do wszystkiego jest pierwsza, niczego się nie boi, zawsze ma milion pomysłów na minutę ,  a córka koleżanki (różnica wiekowa kilka dni) stoi jak sierota i patrzy, nic się nie odzywa itp.  Mama ją namawia, moje dziecko bierze ją za rękę , ciągnie ją gdzieś, coś do niej mówi, a ta mała dalej stoi i patrzy. 
Rozbudzenie eksploracji swiata (w tym chec poznania drugiego czlowieka) u dziecka jest zadaniem kazdego doroslego, ktory pracuje z dziecmi (najczesciej jest to naprawianie "zlych" nawykow wyuczonych w domu, no ale jak chcesz, mozesz twierdzic, ze dzieci tak maja, (cokolwiek maja) bez udzialu doroslego  - skoro sie upierasz... Dziecko z natury rzeczy te ciekawosc swiata posiada (nie polega to na wlozeniu "wszedzie" glowy) ,ale jezeli ta cecha jest blokowana, trzeba mu pomoc. 
Nie jest tak. Obserwowałaś kiedykolwiek dzieci? Tak się składa, że ja tak. Przed pracą w przedszkolu prowadziłam obserwacje na dzieciach. Był chłopiec, który przez 4 godziny nic innego nie robił tylko tarzał się po dywanie z jednym samochodzikiem i robił "brum brum". Było też dziecko, które cały ten było w dużym ruchu - śpiewało tańczyło, wyciągało co chwile inne zabawki, zaczepiało inne dzieci itd. Żadne z tych dzieci nie było "nienormalne". To były zdrowe dzieci o zupełnie innym typie temperamentu. To, że ktoś się nie jest ruchliwy i stoi jak sierota nie oznacza, że nie poznaje świata. Robi to przez obserwację i ostrożnie. Przepraszam, że to napiszę ale absolutnie nie powinnaś wypisywać takich rzeczy o innych dzieciach. Jeśli dodatkowo dzielisz się tymi przemyśleniami ze swoim dzieckiem (o sierocie  i dziwnej koleżance myślę) to uczysz go nietolerancji. Tyle lat żyjesz na świecie i dalej nie wiesz jak wielkie są różnice między ludźmi? Kto Ci to zrobił? Edukacja i faworyzowanie ekstrawertyzmu czy co? 

Aby wiedzieć jak smakuje ciasto trzeba je zjeść, a nie tylko patrzeć na nie, aby wiedzieć czym jest jazda na rowerze trzeba spróbować, a najpierw to trzeba chcieć mieć ten rower i wsiąść na niego, a nie tylko patrzeć jak inni jeżdżą. 

Tak poznawanie świata to stanie w oknie i patrzenie jak inne dzieci się bawią na placu. 

Tak obserwuje dzieci codziennie na placu zabaw. I cały czas piszę o różnicach w temperamencie. Nie wiem gdzie ja napisałam, ze te różnice powodują nienormalnośc u daneog dziecka.

Właśnie cały czas pisze, że te rożnice są normalne i żeby dać spokój takim osobom, co nie zmienia faktu, że mogę mieć własne odczucia co do przebywania z osobami o określonym temperamencie. 

Marisca napisał(a):

.alicja. napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Nie wiem czy to nie kwestia temperamentu po prostu a nie wychowania.
a dla mnie zrzucanie na temperament "tak już masz" to zwykłe lenistwo i wygodnictwo.
Jak będziesz miała dzieci, zaczniesz przebywać wśród dzieci, będziesz miała 2,3 własnych i każde inne  to przestaniesz głupoty pisać

Typowy komentarz godny matki-Polki. Abstrahując od planów autorki postu w tym temacie, co to jest? Jakiś ustawowy obowiązek? Mieć 2, czy 3 dzieci i potem marudzić, że nie ma się kiedy w tyłek podrapać?

Adriana82 napisał(a):

Marisca napisał(a):

.alicja. napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Nie wiem czy to nie kwestia temperamentu po prostu a nie wychowania.
a dla mnie zrzucanie na temperament "tak już masz" to zwykłe lenistwo i wygodnictwo.
Jak będziesz miała dzieci, zaczniesz przebywać wśród dzieci, będziesz miała 2,3 własnych i każde inne  to przestaniesz głupoty pisać
Typowy komentarz godny matki-Polki. Abstrahując od planów autorki postu w tym temacie, co to jest? Jakiś ustawowy obowiązek? Mieć 2, czy 3 dzieci i potem marudzić, że nie ma się kiedy w tyłek podrapać?

Jak coś komentujesz to najpierw spróbuj  zrozumieć  wypowiedź  mając na uwadze kontekst całego tematu, zanim odpiszesz coś kompletnie bez sensu. 

kropka36 napisał(a):

.alicja. napisał(a):

Zosia12333 napisał(a):

Nie wiem czy to nie kwestia temperamentu po prostu a nie wychowania.
a dla mnie zrzucanie na temperament "tak już masz" to zwykłe lenistwo i wygodnictwo.
Właśnie całkowicie przeciwnie. Temperament to coś wrodzonego, z czym tak naprawdę nie da się walczyć, bo prowadzi do złego samopoczucia i frustracji. I lenistwem bym tego zdecydowanie nie nazwała. Więc albo nie wiesz, co to jest temperament, albo zupełnie błędnie podchodzisz do tematu. A swoją drogą trochę mnie zaskoczyły Wasze odpowiedzi, bo zwykle pojawia się określenie "marnowanie życia na kanapie przed tv" i w dodatku jest najczęściej przypisywane "Karynom" o inteligencji pierwotniaka. A tutaj wypowiedzi, że nie każdy musi osiągnąć sukces, że trzeba żyć tak, jak nam dobrze, że trzeba słuchać siebie i żyć z tym w zgodzie. I ja się z tym w 100% zgadzam. Niestety zyjemy w takich czasach, że każdy ma przec do przodu jak taran, każdy ma osiągnąć COŚ (cokolwiek to znaczy), każdy musi się "realizować". No i to powtarzane ostatnio określenie, na które mam alergię prawie taką samą, jak na Grzesiaka i jemu podobnych ;) - "wyjdź ze strefy komfortu". Co to w ogóle k... znaczy? :) Niby mamy żyć tak, żeby być szczęśliwymi, a jak komuś jest dobrze tak jak jest, to źle, bo nie robi nic więcej. Więc ma się unieszczęśliwić i robić coś, co mu nie sprawia przyjemności, żeby w końcu doprowadzić do tego, że będzie szczęśliwy? Paradoks i paranoja. Modny slogan, który nic nie znaczy, a który jest tak chętnie powtarzany dookoła. Nie każdy ma potrzebę rzucania sobie wyzwań, podnoszenia poprzeczki itd, więc ma to robić na siłę, bo tak dyktuje otoczenie? Bez sensu... Oczywiście takie odpowiedzi też się pojawiły, bo przecież tak "trzeba"... Tyle że trzeba, bo co? Kto tak powiedział? Kto komukolwiek daje prawo do narzucania innym jak mają żyć? I do oceniania ich jako gorszych, jeśli się w ten "aktywny" schemat nie wpisują?

Podpisuje się pod tym obiema rękami. Tez mam alergie na takie gadanie 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.