Temat: pogłębiający się dystans

Wyobraźcie sobie, że na przestrzeni lat Waszemu partnerowi lub Wam zmienia się charakter, wartości, co powoduje coraz większą rozbieżność i jakiś konflikt. Wydaje mi się, że człowiek zmienia się całe życie, więc ciężko się zgrać. Mimo, że nie jesteśmy małżeństwem, to myślę, że w tej chwili była by mowa o rozwodzie, dlatego bardzo dobrze rozumiem obecnie małżeństwa, które się rozpadają. Jak było u Was? Mówię o parach ze stażem powiedzmy 8+ lat.

my tez się zmienialiśmy, dojrzewaliśmy itd. jesteśmy razem już 9 lat. różnie to bywało, ale zawsze wiedziałam, że go nie zostawie. tzn. no, że nie chciałabym żyć bez niego ;] nie wyobrażam sobie tkwić w związku w którym jest mi źle tylko z przyzwyczajenia. no, ale u mnie w domu tak jest, że mama nie jest szczęśliwa z ojcem i kisi się w tym związku i ja bym sobie nie zafundowała czegoś takiego za nic. mówi się, że trzeba być razem "bo dzieci" a ja bym 100 razy bardziej wolała żeby żyli oddzielnie niż słuchać tych wrzasków całe życie.

ByleDo60 napisał(a):

no widzisz a tyle razy ci tu babki pisaly ze wy do siebie nie pasujecie ( to wniosek po wieeeeeelu twoich postach na temat twojego związku) to nie dalej jak dwa miesiace temu bronilas go zawziecie i slub chcialas brac. Kiedy w koncu przjmiesz na klate ze w zyciu mozna miec cos lepszego a nie brac ochlapy. Jestes zajebista dupa a tkwisz w takim szambie. I z tym sexem to moze nie masz porownania? Moze z kim innym nie chcialabys z lozka wychodzic?

Ale widzisz, to nie jest tylko w  nim problem, jestem ciężkim człowiekiem, jestem specyficzna, czasem się zastanawiam czy ja się w ogóle do jakiegokolwiek związku nadaję.

z seksem mam porónanie. Każdy normalny facet lubi seks, a jak będę się krzywić na samą myśl to ucieknie czem prędzyj :]

nie wiem , nie chce się zagłębiać w cudze związki. My jesteśmy razem przeszło 9 lat, mamy ślub i dziecko , zamieszkaliśmy razem po 2 miesiącach związku... i uważam , ze pomimo tego, ze oboje się zmienimy nasze uczucia pozostają niezmienne . Jesteśmy szczęśliwi , nauczeni siebie nawzajem ... ale może tez dlatego, ze poznaliśmy się , gdy ja miałam 20 a on 30 lat. Ja jeszcze byłam młoda , ale on za wiele od tamtego czasu się nie zmienił (smiech)

potrzebujesz mężczyzny i stabilizacji , a nie wiecznego chłopca :) dopiero zajarzylam , ze Ty to Ty. Co Cię tak naprawdę przy nim trzyma ?

Cateleya napisał(a):

potrzebujesz mężczyzny i stabilizacji , a nie wiecznego chłopca :) dopiero zajarzylam , ze Ty to Ty. Co Cię tak naprawdę przy nim trzyma ?

Znamy się jak "łyse konie" i jakoś faceci mnie denerwują, pozatym nie mam czasu na poznawanie ich, nie mam gdzie.

tyle już razy pisałaś o swoim związku, tyle już razy usłyszałaś, ze każde z was powinno iść w swoją stronę, więc na co jeszcze czekasz? aż z 8 lat zrobi się 20?

a moze po prostu ty wolisz dziewczynki a o tym nie wiesz ?

Pasek wagi

Moim zdaniem między 20 a 30 rokiem życia człowiek   zmienia się najbardziej. Mam na myśli zwłaszcza tych studiujących. Większość znanych mi związków zawartych - formalnie lub nie - na początku studiów lub tuż po zakończyła rozstaniem. A wszystko dokładnie wg Twojego scenariusza - każdy dorastał w innym tempie i do innego życia. Często nie do pogodzenia 

Jeszcze się z nim nie rozstałaś?

Pasek wagi

rzadkistolec napisał(a):

Cateleya napisał(a):

potrzebujesz mężczyzny i stabilizacji , a nie wiecznego chłopca :) dopiero zajarzylam , ze Ty to Ty. Co Cię tak naprawdę przy nim trzyma ?
Znamy się jak "łyse konie" i jakoś faceci mnie denerwują, pozatym nie mam czasu na poznawanie ich, nie mam gdzie.

90% facetów jest denerwujących (smiech)(smiech)(smiech)

a 25% nudnych :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.