- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 marca 2018, 14:24
Cześć. Temat dosłownie z D***.
Kubeczek mam od ponad roku. Mam za sobą próby jego "użytkowania". Próby podczas pierwszych dwóch cykli skończyły sie klapą, nie chciał się rozłożyć po włożeniu... Jak już sie udało doszłam do wniosku, że sięgnęłam po za duży rozmiar. Walczyłam, potem, żeby go wyjąć. Odłożyłam i poszedł w zapomnienie. Jakiś czas później został tu poruszony temat i sobie przypomniałam o nim. Przy ostatnim okresie (jego końcówce) podjęłam znów walkę i założyłam go sprawnie, rozłożył się. Ale żeby go wyjąć? matko! To była walka z wiatrakami Dobrze, że nie przycięłam jeszcze ogonka na krótszy, choć i tak ciężko było mi go złapać. Dostosowałam sie do instrukcji, porad w sieci. Ale siedział jak przyklejony. Ssanie ogromne. I potem sobie przypomniałam, że za pierwszym razem po włożeniu też nie mogłam go wyjąć. Na dodatek stres, że nie chce wyjść i co dalej będzie. Ciężko było mi włożyć palec, żeby złapać za kubeczek. Ale udało się. A już miałam wizję przed oczami siebie na pogotowiu
powiedzcie, czy Wy też miałyście na początku ten problem? Czy jakoś da się potem ogarnąć sprawę i wszystko idzie gładko?
18 marca 2018, 17:09
dlatego że jak sobie pomyśle jak babracie się po łokcie w tej krwi szukając tego kubeczka to mi słabo
18 marca 2018, 17:46
ja kupiłam kiedyś w rossmanie ten mniejszy rozmiar. od razu jakoś poszło gładko. mam go trzeci cykl i bardzo się polubiliśmy. dla pewności na pierwszy dzień czasem jeszcze mam wkładkę ale raczej jest zbędna.. co do Twojego pytania jak wyciągać? ja go tak jakby zgniatam żeby się odpowietrzył i sam wychodzi. większość aplikacji i wyciągania robię pod prysznicem dlatego nie mam problemu;) polecam fajna sprawa. żałuję że wcześniej nie dowiedzieliśmy się o swoim istnieniu ;) teraz zapominam że mam okres.
18 marca 2018, 18:06
Ja mam dość duży i bardzo dobrze, bo mam ostatnio tak obfite okresy, że wychodząc z domu założyłam, a w pracy już był pełny. Ja jakoś tak wyślizguję go i wychodzi. No albo tak jak piszą, odpowietrzać.
18 marca 2018, 18:09
Ja co prawda dopiero zaczynam, ale już się z kubeczkiem polubiłam. Chociaż sam początek to był dramat. Zdziwiłam się strasznie, ze łatwiej mi go wyjąć, niż założyć!
Co do wyjmowania - u mnie tylko w kucki, ale właśnie w tej pozycji bez problemu łapię dupkę w dwa palce i odsysam, a potem to już wiadomo, lekko zgnieciony, ruchem wahadłowym wychodzi bardzo łatwo.
A przy zakładaniu miałam problem, bo rzadko kiedy chciał się ładnie rozwinąć. Jednak dosyć szybko znalazłam patent. Składam go na różne sposoby (w sensie, że nie ma żadnego najlepszego sposobu dla tej metody) i już jak tylko góra jest w środku to od razu puszczam, rozwija się bez problemu. Z łatwością też wtedy mogę sprawdzić na około palcem, czy faktycznie jest rozłożony. Dopiero wtedy lekko go popycham, żeby schował się cały, co robi praktycznie sam w bardzo akustyczny sposób (słychać "odprowadzenie" powietrza i zasys).
Edytowany przez kawonanit 18 marca 2018, 18:10
18 marca 2018, 19:08
Cześć. Temat dosłownie z D***. Kubeczek mam od ponad roku. Mam za sobą próby jego "użytkowania". Próby podczas pierwszych dwóch cykli skończyły sie klapą, nie chciał się rozłożyć po włożeniu... Jak już sie udało doszłam do wniosku, że sięgnęłam po za duży rozmiar. Walczyłam, potem, żeby go wyjąć. Odłożyłam i poszedł w zapomnienie. Jakiś czas później został tu poruszony temat i sobie przypomniałam o nim. Przy ostatnim okresie (jego końcówce) podjęłam znów walkę i założyłam go sprawnie, rozłożył się. Ale żeby go wyjąć? matko! To była walka z wiatrakami Dobrze, że nie przycięłam jeszcze ogonka na krótszy, choć i tak ciężko było mi go złapać. Dostosowałam sie do instrukcji, porad w sieci. Ale siedział jak przyklejony. Ssanie ogromne. I potem sobie przypomniałam, że za pierwszym razem po włożeniu też nie mogłam go wyjąć. Na dodatek stres, że nie chce wyjść i co dalej będzie. Ciężko było mi włożyć palec, żeby złapać za kubeczek. Ale udało się. A już miałam wizję przed oczami siebie na pogotowiu powiedzcie, czy Wy też miałyście na początku ten problem? Czy jakoś da się potem ogarnąć sprawę i wszystko idzie gładko?
Cynamonowy, łomatko - jakbym o sobie samej czytała! Też mam za sobą trzy podejścia do kubeczka i też za każdym razem klapa. Albo namęczę się przy wejściu, bo nie chce się skubany otworzyć i jak na początku mam "ósemkę" albo "precelek", tak w środku precelkiem zostaje. A jak już cudem udało mi się raz czy drugi prawidłowo założyć, tak nijak nie umiałam go wyjąć - i identycznie jak Ty myślałam, że stres mnie zeżre. I za każdym razem pojawiała się jedna myśl: "Pieprzę to, wyciągam na chama - nic, że boli - i dajcie mi tu podpaski, może spróbuję przy następnym okresie..." I tak za każdym razem...
18 marca 2018, 19:38
nie tracę nadziei! :)
Napiszę już ogólnikowo, żeby Waszych nicków nie pomieszać. Wkładając też różnie zwijałam. Może i mam krótkie palce, albo mój kubeczek jest długi bo jakoś palcami nie jestem w stanie sprawdzić jak leży, bo nie mogę ich wścisnąć
Mam wrażenie, że to jakaś żenada roku z nauką jego obsługi
Muszę wrzucać na luz. Lekko nie będzie. Albo pomyśleć nad jakimś mniejszym modelem, może i przy okazji będzie miękkszy? W rossmanie widziałam, że przy dobrej przecenie można kupić za 60zł. Ja dałam za mój 100zł. I jak sobie pomyślę, że znów może być niewypał na kolejny rok...
Jedna z Was napisała, że spokojnie w pracy sobie opróżnia. Szacun! To by mnie chyba jeszcze bardziej zestresowało. I bym z łazienki nie wyszła, nie mówiąc o wygibasach przy wyjęciu.
18 marca 2018, 19:45
ja miałam problem z rozłożeniem się kubeczka i jego samodzielnym rozszczelnianiem się w ciągu dnia, ale wzięłam sprawy w swoje ręce i się okazało, że po prostu miszę wkładać go inną metodą i w ciągu dnia częściej opróżniać. technik masz całe mnóstwo w internecie - pierwsza z brzegu strona:http://kubeczek-menstruacyjny.pl/kubeczek-menstruacyjny-jak-wlozyc-uzywac-3-sposoby-uzycia
nie przypasowala mi technika na litere C z tej stronu, a ta na rozwijanie to byl strzal w 10. co do trudnosci z wyciagnieciem to widac nie stosujesz się do instrukcji - kubeczek jest plastyczny, trzeba go rozszczelnić przed wyciągnięciem. wkładasz palec, naciskasz na bok ścianki aż poczujesz że się rozszczelnił (krawędź na szczycie kubeczka się zgięła) i taki zgięty wyciągasz. jeśli nie możesz dosięgnąć kubeczka to musisz przykucnąć, mięśniami wypchać kubeczek ile się da i wtedy rozszczelnić kubeczek. na yt jest całe mnóstwo filmików praktycznych jak to zrobić.
sama kubeczek mam z 1-1,5 roku i nigdy nie wroce do innej metody. jest najczystsza (rece i tak myć trzeba, a nie trzeba wyrzucac zakrwawionego tampona lub podpaski owinietego w papier do kosza, to mnie krepowalo szczegolnie w pracy lub na uczelni), wystarczy oproznic 2-3x w ciagu dnia wiec nie musze w ciagu 9h przed powrotem do domu ladowac na wymianie w toalecie, ekonomiczna (przy cenie moich temponow koszt zwrocil sie po roku uzywania i teraz juz na siebie zarabia :p), we wlasnej toalecie nie musze tez dzieki temu codziennie wynosic zawartosci kosza gdy mam okres. ogolem same plusy, choc dla mnie moglby miec wieksza objetość; myślałam że mam małą i chciałam kupić większą, a okazało się że większe są tylko dla kobiet po porodzie z wysoką szyjką, więc po prostu muszę częściej opróżniać kubeczek niż co 12h.
18 marca 2018, 19:54
Stosowałam się do instrukcji. Ale najwyraźniej stres zabił wszystko i było jak było. Ja mam właśnie rozmiar większy. Chyba zainwestuje w ten mniejszy. Twoja wypowiedź dalej mnie utwierdza w przekonaniu, że kolejnym razem będę próbować z kubeczkiem.
18 marca 2018, 20:07
Haha na początku też był problem :D zresztą do dzisiaj zdarza mi się nie sięgać paluchem żeby go odpowietrzyć i bez problemu wyjąć, a już ładne parę lat korzystam. Mimo wszystko warto, pod warunkiem częstej dezynfekcji. Zdaniem mojej ginekolog kubeczek jest na pewno bardziej higieniczny i zdrowy dla śluzówki niż tampon (nie wysusza, nie powoduje infekcji, bo krew nie ma ciągłej styczności ze ściankami, jak w przypadku tamponu) i co najmniej tak samo higieniczny jak podpaska (chociaż moim zdaniem bardziej - nie znoszę tego uczucia, że ciągle tam coś mam...)
A, no i nie wiem jak wasze, ale mój ma rowki i otworki, trzeba tam dokładnie szorować, żeby nie zbierał się syf i to jest jego jedyny minus. Jedyny, jak już opanowałam wyciąganie. Ale też na początku co się napociłam przy próbach wyciągania, to moje :p