- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 marca 2018, 18:20
Jak reagujecie na osoby zaczepiające na ulicy z prośbą o "poratowanie pieniędzmi" itp.?
Dajecie czy nie i dlaczego?
Pytanie z ciekawości ;)
13 marca 2018, 10:11
musze sie bardzo pilnowac zeby nie dawac, w Anglii bycie zebrakiem to wybor. kiedy widze ze siedza z pasami to kupuje cos do jedzenia dla psa.
13 marca 2018, 11:45
Ja daje sporadycznie, chociaż wielokrotnie widziałam kampanie społeczne, że nie powinno się tego robić, bo to wieksza krzywda niz pomoc dla tych ludzi. Natomiast nigdy nie daje ludziom narodowości (?) romskiej, to prężnie działający biznes bazujący na wyzysku kobiet i dzieci, które z tej kasy nic nie zobaczą.
13 marca 2018, 12:24
Daje jeśli mam drobne. Jednak przechodząc trasa do pracy widzę z reguły te same proszące osoby i jest to naprawdę dziwne, że cały dzień na mrozie chodzą i proszą o pieniądze. Jeśli siedzi żebrak koło mojego miejsca pracy to chętnie robię herbatę i mu wnoszę. No cóż zrobić, miękkie serce. Ale pamiętam jeden wyjątkowy przypadek w życiu, kiedy mężczyzna na dworcu w Krakowie podszedl do nas i zapytał czy mamy 2 zł. Miałam wrażenie, że wyrósł z pod ziemi. Byliśmy wtedy w bardzo trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej. Nie miałam drobnych, ale wyjelam 10 zł I mu dałam. Stwierdziliśmy z mężem, że trudno, on zapewne ma mniej niż my,a przecież idą święta. Zaśmialismy się z mężem, że może to taki test on Pana Boga, który chce sprawdzić czy warto nam pomóc w tym o co się modlimy. O dziwo nasze modlitwy 3 miesiące później się spełniły o od tamtej pory w takich właśnie przypadkach nigdy nie odmawiam paru groszy :)
13 marca 2018, 12:35
pamietam taka sytuacje z Poznania sprzed lat. Przy centrum handlowym dobrze ubramy chlopak zebral, ze go okradli i nie ma na bilet do domu. Jakos mnie to ruszylo, mnie tez moglo to spotkac. Ani komorki, ani portfela i jak wrocic do domu. Zapytalam ile mu brakuje do biletu. Powiedzial 25zeta. I ja, jako biedna studnetka, dalam mu te pieniadze. Jaki byl moj szok, ze wychodze z centrum handlowego po jakiejs godzinie, a chlopak dalej zbieral na bilet i zaczepial ludzi. Jak ja sie wk****! Zaczelam krzyczec na cala ulice, ze to oszust i naciagacz, bo ja dalam mu kase na bilet!!!
To byl ostatni raz. Dzis wspieram fundacje na rzecz zwierzat. To chyba najlpesze rozwiazanie. Wole nawet Smsa na zwierzeta wyslac niz dac komus drobne na ulicy.
13 marca 2018, 13:12
nie daje,chyba ze kupie jedzenie/cos do picia.poprostu rozwala mnie stwierdzenie,czy nie mam reszty na zbyciu...jakiej reszty?ja na swoja kase pracuje a wydawac tez mam na logo,wiec nie Bede trwonic na pijaczkow/cpunow.aczkolwiek jedzenia glodnemu nie odmowie
13 marca 2018, 13:19
pamietam jak kiedys za czasow studenckich wyszlysmy z kumpela do pizzeri.czekajac na pizze podeszla do naszego stolika cyganka,proszac o made na mleko DLA dziecka.trudno nam bylo odmowic,wiec Obie dalysmy po kilka zl.nastepnie cyganka chwycila mnie za reke ,spojrzala na dlon I powiedziala mi wield faktow z przeszlosci(lacznie z imionami).wszystko sie zgadzalo.pozniej powiedziala mi fakty z terazniejszosci I tez wszystko sie zgadzalo.ja poprostu mialam dziwne przeczuvia.pozniej ostrzegla mnie prized moja kumpela-stojac zaraz obok niej!I chciala made za powiedzenie przyszlosci.odmowilam,go wkurzyla mnie troche z ta kumpela a poza tym wiedzialam,ze jak dotychczas nie pomylila sie w niczym co powiedziala,wiec chyba zbytnio balam sie poznac przyszlosc....co do kumpeli to niestety tez miala racje....
13 marca 2018, 14:19
Nie daję nigdy, ignoruję. Zazwyczaj to stali bywalcy pod sklepem i gdybym raz dała to codziennie by mnie zaczepiali.
Szczególnie wnerwia mnie jak widzę starszego Pana, który z szyldem mróz czy nie mróz stoi i rozdaje ulotki (pewnie za 6 zł na godzinę...) a kilka kroków dalej podpici Panowie w wieku 40-55 lat zaczepiają ludzi.
kilka razy się nabrałam na "historyjki" , ale nigdy więcej. Ja od 5 zł zbiednieję. wolałabym głodować lub zjeść ze śmietnika niż kogoś poprosić o pomoc....
Wiem, że niektórym może noga się w życiu powinąć, ale jest Caritas, jadłodajnie, schroniska i opieka społeczna - tam trzeba spełnić kilka warunków.
13 marca 2018, 14:21
O ile w Polsce bylo by mi zal takich ludzi, bo wiem jak w tym kraju traktuje sie potrzebujacych, to w UK trzeba sie na prawde postarac, zeby byc bezdomnym. Pierwsi w kolejce mieszkanie dostaja wlasnie biezdomni, alkoholicy i narkomani. Ja rozumiem, ze mozna sobie nie radzic, ale trzeba juz wybitnie nie chciec pomocy, zeby wyladowac na ulicy. Takie moje zdanie