Temat: Nauczyciel - kto ma lepiej?

Pomijając wszelkie inne aspekty (m.in. kwestię nadawania czy nienadawania się na nauczyciela) i skupiając się tylko na wykształceniu. 

Kto prędzej dostanie dobrą pracę?

1. Nauczyciel mający licencjat i magisterkę z matematyki nauczycielskiej oraz podyplomówkę (1,5 roku zaocznie) z nauczania wczesnoszkolnego i przedszkolnego.

2. Nauczyciel mający licencjat i magisterkę z matematyki nauczycielskiej oraz licencjat z nauczania wczesnoszkolnego i przedszkolnego.

Czy dla pracodawcy jest to w ogóle jakakolwiek różnica?


Generalnie w planach miałam opcję nr 1, ale przez problemy prywatne zawaliłam egzamin licencjacki. Teraz jestem 2 lata w dupę przez nadrabianie różnic programowych (kochana reforma edukacji </3) i zamiast podyplomówki chce zacząć drugi licencjat. Chyba potrzebuję potwierdzenia, że lepiej wyjdę kończąc na 2 opcji.

Pasek wagi

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

Dzięki dziewczyny :) Zależy mi na wczesnoszkolnym, bo będę na 100% starała się o pracę w podstawówce - na jakimkolwiek poziomie, każdy mnie satysfakcjonuje - zarówno z 8 latkami jak i z 13 latkami mi się zawsze dobrze pracowało. A tak jak mówiłam będę miała matmę + infę.Ps. To, że teraz mam przerwę to nie kwestia problemów z nauką (bo mam wszystko zaliczone) tylko osobistych ;)
Naprawdę wszystko Ci jedno, czy będziesz uczyła matematyki/informatyki, czy prowadziła nauczanie wczesnoszkolne? Dla mnie to się wyklucza. Nie chodzi mi o wiek dzieci, tylko o zasób wiedzy/umiejętności. Zdecydowanie postawiłabym na to pierwsze i ewentualnie dla maluchów organizowała zajęcia matematyczne/informatyczne dla dzieci uzdolnionych, bo tego strasznie w szkołach brakuje. A takie fajne konkursy są. No ale to Twoje życie i Twoje wybory. W tej sytuacji wybrałabym opcję z podyplomówką po uprzednim zorientowaniu się w wymogach dla nauczycieli wczesnoszkolnych. Mniej zachodu, a efekt pewnie podobny.
Tak :) Wszystko mi jedno, bo tak jak mówisz - można matematykę i informatykę również w klasach 1-3 fajnie poprowadzić, jeśli będę miała taką możliwość - nie tylko w ramach kółka. Prawda jest taka, że moim takim życiowym celem jest uczyć dzieci tak, by potrafiły chociaż podstawy matmy i nie miały problemów w wieku dorosłym z tym jak się dodaje 1/2 + 1/3. A co do wymogów - babka z praktyk mówiła nam zawsze, że podyplomówką z wczesnoszkolnego można sobie conajwyżej tyłek podetrzeć. Nie wiem ile w tym prawdy.
No niby można, tylko w klasach 1-3 program z matematyki jest żenująco niski, za to z polskiego bardzo wymagający. Jeśli trafi Ci się klasa z problemami w czytaniu i pisaniu, to guzik tej matematyki zrobisz, bo liczyć na patyczkach do 100 to każde dziecko się nauczy. Wyzwaniem edukacyjnym w szkole podstawowej jest klasa 4 i 7. I jeśli masz pasję do matematyki, to szkoda jej marnować na pisanie liter. Co do podyplomówki wczesnoszkolnej nic nie wiem. Ja celowałam w LO, ale summa summarum moje życie potoczyło się inaczej.

Masz rację. Pytanie, gdzie za te kilka lat będzie zapotrzebowanie na nauczycieli.

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

Dzięki dziewczyny :) Zależy mi na wczesnoszkolnym, bo będę na 100% starała się o pracę w podstawówce - na jakimkolwiek poziomie, każdy mnie satysfakcjonuje - zarówno z 8 latkami jak i z 13 latkami mi się zawsze dobrze pracowało. A tak jak mówiłam będę miała matmę + infę.Ps. To, że teraz mam przerwę to nie kwestia problemów z nauką (bo mam wszystko zaliczone) tylko osobistych ;)
Naprawdę wszystko Ci jedno, czy będziesz uczyła matematyki/informatyki, czy prowadziła nauczanie wczesnoszkolne? Dla mnie to się wyklucza. Nie chodzi mi o wiek dzieci, tylko o zasób wiedzy/umiejętności. Zdecydowanie postawiłabym na to pierwsze i ewentualnie dla maluchów organizowała zajęcia matematyczne/informatyczne dla dzieci uzdolnionych, bo tego strasznie w szkołach brakuje. A takie fajne konkursy są. No ale to Twoje życie i Twoje wybory. W tej sytuacji wybrałabym opcję z podyplomówką po uprzednim zorientowaniu się w wymogach dla nauczycieli wczesnoszkolnych. Mniej zachodu, a efekt pewnie podobny.
Tak :) Wszystko mi jedno, bo tak jak mówisz - można matematykę i informatykę również w klasach 1-3 fajnie poprowadzić, jeśli będę miała taką możliwość - nie tylko w ramach kółka. Prawda jest taka, że moim takim życiowym celem jest uczyć dzieci tak, by potrafiły chociaż podstawy matmy i nie miały problemów w wieku dorosłym z tym jak się dodaje 1/2 + 1/3. A co do wymogów - babka z praktyk mówiła nam zawsze, że podyplomówką z wczesnoszkolnego można sobie conajwyżej tyłek podetrzeć. Nie wiem ile w tym prawdy.
No niby można, tylko w klasach 1-3 program z matematyki jest żenująco niski, za to z polskiego bardzo wymagający. Jeśli trafi Ci się klasa z problemami w czytaniu i pisaniu, to guzik tej matematyki zrobisz, bo liczyć na patyczkach do 100 to każde dziecko się nauczy. Wyzwaniem edukacyjnym w szkole podstawowej jest klasa 4 i 7. I jeśli masz pasję do matematyki, to szkoda jej marnować na pisanie liter. Co do podyplomówki wczesnoszkolnej nic nie wiem. Ja celowałam w LO, ale summa summarum moje życie potoczyło się inaczej.
Masz rację. Pytanie, gdzie za te kilka lat będzie zapotrzebowanie na nauczycieli.

To może już teraz się rozejrzyj. Nauczycieli wczesnoszkolnych na pewno jest nadpodaż. Przez wiele lat pedagogika była jednym z najbardziej obleganych kierunków. Nie wiem jak w matematyce, ale w informatyce w tej chwili są duże braki kadrowe. Na rynku pracy brakuje wielu informatyków ogólnie (ponoć w Czechach 100 tys. informatyków może znaleźć pracę od zaraz). Szkoli się ludzi po niemal dowolnym kierunku każdego kto chce, byle tylko głowę do tego miał (jakiś czas temu rozmawiałam z osobą rekrutującą). Nie sądzę, żeby w perspektywie kilku lat szkoły nie szukały nauczycieli informatyki. Ba, w Warszawie dyrektorzy zatrudniają studentów, bo lepszy student informatyki niż przysłowiowy wfista z łapanki. Wystarczy, że spełniasz minimalne wymogi, czasem naciągnięte jak gumka od majtek i masz pracę. Może zamiast szukać kolejnych studiów zacznij szukać szkoły, która potrzebuje matematyka/informatyka.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

Dzięki dziewczyny :) Zależy mi na wczesnoszkolnym, bo będę na 100% starała się o pracę w podstawówce - na jakimkolwiek poziomie, każdy mnie satysfakcjonuje - zarówno z 8 latkami jak i z 13 latkami mi się zawsze dobrze pracowało. A tak jak mówiłam będę miała matmę + infę.Ps. To, że teraz mam przerwę to nie kwestia problemów z nauką (bo mam wszystko zaliczone) tylko osobistych ;)
Naprawdę wszystko Ci jedno, czy będziesz uczyła matematyki/informatyki, czy prowadziła nauczanie wczesnoszkolne? Dla mnie to się wyklucza. Nie chodzi mi o wiek dzieci, tylko o zasób wiedzy/umiejętności. Zdecydowanie postawiłabym na to pierwsze i ewentualnie dla maluchów organizowała zajęcia matematyczne/informatyczne dla dzieci uzdolnionych, bo tego strasznie w szkołach brakuje. A takie fajne konkursy są. No ale to Twoje życie i Twoje wybory. W tej sytuacji wybrałabym opcję z podyplomówką po uprzednim zorientowaniu się w wymogach dla nauczycieli wczesnoszkolnych. Mniej zachodu, a efekt pewnie podobny.
Tak :) Wszystko mi jedno, bo tak jak mówisz - można matematykę i informatykę również w klasach 1-3 fajnie poprowadzić, jeśli będę miała taką możliwość - nie tylko w ramach kółka. Prawda jest taka, że moim takim życiowym celem jest uczyć dzieci tak, by potrafiły chociaż podstawy matmy i nie miały problemów w wieku dorosłym z tym jak się dodaje 1/2 + 1/3. A co do wymogów - babka z praktyk mówiła nam zawsze, że podyplomówką z wczesnoszkolnego można sobie conajwyżej tyłek podetrzeć. Nie wiem ile w tym prawdy.
No niby można, tylko w klasach 1-3 program z matematyki jest żenująco niski, za to z polskiego bardzo wymagający. Jeśli trafi Ci się klasa z problemami w czytaniu i pisaniu, to guzik tej matematyki zrobisz, bo liczyć na patyczkach do 100 to każde dziecko się nauczy. Wyzwaniem edukacyjnym w szkole podstawowej jest klasa 4 i 7. I jeśli masz pasję do matematyki, to szkoda jej marnować na pisanie liter. Co do podyplomówki wczesnoszkolnej nic nie wiem. Ja celowałam w LO, ale summa summarum moje życie potoczyło się inaczej.
Masz rację. Pytanie, gdzie za te kilka lat będzie zapotrzebowanie na nauczycieli.
To może już teraz się rozejrzyj. Nauczycieli wczesnoszkolnych na pewno jest nadpodaż. Przez wiele lat pedagogika była jednym z najbardziej obleganych kierunków. Nie wiem jak w matematyce, ale w informatyce w tej chwili są duże braki kadrowe. Na rynku pracy brakuje wielu informatyków ogólnie (ponoć w Czechach 100 tys. informatyków może znaleźć pracę od zaraz). Szkoli się ludzi po niemal dowolnym kierunku każdego kto chce, byle tylko głowę do tego miał (jakiś czas temu rozmawiałam z osobą rekrutującą). Nie sądzę, żeby w perspektywie kilku lat szkoły nie szukały nauczycieli informatyki. Ba, w Warszawie dyrektorzy zatrudniają studentów, bo lepszy student informatyki niż przysłowiowy wfista z łapanki. Wystarczy, że spełniasz minimalne wymogi, czasem naciągnięte jak gumka od majtek i masz pracę. Może zamiast szukać kolejnych studiów zacznij szukać szkoły, która potrzebuje matematyka/informatyka.

Z tą szkołą to właśnie jest problem - bo gdybym miała zaliczony licencjat to luzik, szukam pracy. Ale ja do licencjatu mogę podejść najwcześniej za pół roku, a może się okazać, że dopiero za rok ;/ Zależy czy mi dziekan pozwoli wbić się w połowie semestru i zrobić dwa przedmioty różnicy programowej w trybie przyspieszonym. 

Na studia informatyczne jest jakakolwiek opcja bez matury z informatyki? Jak 4 lata temu się zapisywałam, to musiała być ;/

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

Dzięki dziewczyny :) Zależy mi na wczesnoszkolnym, bo będę na 100% starała się o pracę w podstawówce - na jakimkolwiek poziomie, każdy mnie satysfakcjonuje - zarówno z 8 latkami jak i z 13 latkami mi się zawsze dobrze pracowało. A tak jak mówiłam będę miała matmę + infę.Ps. To, że teraz mam przerwę to nie kwestia problemów z nauką (bo mam wszystko zaliczone) tylko osobistych ;)
Naprawdę wszystko Ci jedno, czy będziesz uczyła matematyki/informatyki, czy prowadziła nauczanie wczesnoszkolne? Dla mnie to się wyklucza. Nie chodzi mi o wiek dzieci, tylko o zasób wiedzy/umiejętności. Zdecydowanie postawiłabym na to pierwsze i ewentualnie dla maluchów organizowała zajęcia matematyczne/informatyczne dla dzieci uzdolnionych, bo tego strasznie w szkołach brakuje. A takie fajne konkursy są. No ale to Twoje życie i Twoje wybory. W tej sytuacji wybrałabym opcję z podyplomówką po uprzednim zorientowaniu się w wymogach dla nauczycieli wczesnoszkolnych. Mniej zachodu, a efekt pewnie podobny.
Tak :) Wszystko mi jedno, bo tak jak mówisz - można matematykę i informatykę również w klasach 1-3 fajnie poprowadzić, jeśli będę miała taką możliwość - nie tylko w ramach kółka. Prawda jest taka, że moim takim życiowym celem jest uczyć dzieci tak, by potrafiły chociaż podstawy matmy i nie miały problemów w wieku dorosłym z tym jak się dodaje 1/2 + 1/3. A co do wymogów - babka z praktyk mówiła nam zawsze, że podyplomówką z wczesnoszkolnego można sobie conajwyżej tyłek podetrzeć. Nie wiem ile w tym prawdy.
No niby można, tylko w klasach 1-3 program z matematyki jest żenująco niski, za to z polskiego bardzo wymagający. Jeśli trafi Ci się klasa z problemami w czytaniu i pisaniu, to guzik tej matematyki zrobisz, bo liczyć na patyczkach do 100 to każde dziecko się nauczy. Wyzwaniem edukacyjnym w szkole podstawowej jest klasa 4 i 7. I jeśli masz pasję do matematyki, to szkoda jej marnować na pisanie liter. Co do podyplomówki wczesnoszkolnej nic nie wiem. Ja celowałam w LO, ale summa summarum moje życie potoczyło się inaczej.
Masz rację. Pytanie, gdzie za te kilka lat będzie zapotrzebowanie na nauczycieli.
To może już teraz się rozejrzyj. Nauczycieli wczesnoszkolnych na pewno jest nadpodaż. Przez wiele lat pedagogika była jednym z najbardziej obleganych kierunków. Nie wiem jak w matematyce, ale w informatyce w tej chwili są duże braki kadrowe. Na rynku pracy brakuje wielu informatyków ogólnie (ponoć w Czechach 100 tys. informatyków może znaleźć pracę od zaraz). Szkoli się ludzi po niemal dowolnym kierunku każdego kto chce, byle tylko głowę do tego miał (jakiś czas temu rozmawiałam z osobą rekrutującą). Nie sądzę, żeby w perspektywie kilku lat szkoły nie szukały nauczycieli informatyki. Ba, w Warszawie dyrektorzy zatrudniają studentów, bo lepszy student informatyki niż przysłowiowy wfista z łapanki. Wystarczy, że spełniasz minimalne wymogi, czasem naciągnięte jak gumka od majtek i masz pracę. Może zamiast szukać kolejnych studiów zacznij szukać szkoły, która potrzebuje matematyka/informatyka.
Z tą szkołą to właśnie jest problem - bo gdybym miała zaliczony licencjat to luzik, szukam pracy. Ale ja do licencjatu mogę podejść najwcześniej za pół roku, a może się okazać, że dopiero za rok ;/ Zależy czy mi dziekan pozwoli wbić się w połowie semestru i zrobić dwa przedmioty różnicy programowej w trybie przyspieszonym. Na studia informatyczne jest jakakolwiek opcja bez matury z informatyki? Jak 4 lata temu się zapisywałam, to musiała być ;/

Po matematyce wystarczy podyplomówka. Dobrze Ci radzę, zacznij już teraz rozglądać się w rynku, pytać o wymogi itp. Chociażby starszych kolegów z terenu. Nie ma sensu robić dyplomów dla dyplomów. Wystarczy jeden, byle dobry (matematyka jest ok). Potem trzeba się szkolić pod konkretne potrzeby definiowane wymogami pracodawcy.   

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

Dzięki dziewczyny :) Zależy mi na wczesnoszkolnym, bo będę na 100% starała się o pracę w podstawówce - na jakimkolwiek poziomie, każdy mnie satysfakcjonuje - zarówno z 8 latkami jak i z 13 latkami mi się zawsze dobrze pracowało. A tak jak mówiłam będę miała matmę + infę.Ps. To, że teraz mam przerwę to nie kwestia problemów z nauką (bo mam wszystko zaliczone) tylko osobistych ;)
Naprawdę wszystko Ci jedno, czy będziesz uczyła matematyki/informatyki, czy prowadziła nauczanie wczesnoszkolne? Dla mnie to się wyklucza. Nie chodzi mi o wiek dzieci, tylko o zasób wiedzy/umiejętności. Zdecydowanie postawiłabym na to pierwsze i ewentualnie dla maluchów organizowała zajęcia matematyczne/informatyczne dla dzieci uzdolnionych, bo tego strasznie w szkołach brakuje. A takie fajne konkursy są. No ale to Twoje życie i Twoje wybory. W tej sytuacji wybrałabym opcję z podyplomówką po uprzednim zorientowaniu się w wymogach dla nauczycieli wczesnoszkolnych. Mniej zachodu, a efekt pewnie podobny.
Tak :) Wszystko mi jedno, bo tak jak mówisz - można matematykę i informatykę również w klasach 1-3 fajnie poprowadzić, jeśli będę miała taką możliwość - nie tylko w ramach kółka. Prawda jest taka, że moim takim życiowym celem jest uczyć dzieci tak, by potrafiły chociaż podstawy matmy i nie miały problemów w wieku dorosłym z tym jak się dodaje 1/2 + 1/3. A co do wymogów - babka z praktyk mówiła nam zawsze, że podyplomówką z wczesnoszkolnego można sobie conajwyżej tyłek podetrzeć. Nie wiem ile w tym prawdy.
No niby można, tylko w klasach 1-3 program z matematyki jest żenująco niski, za to z polskiego bardzo wymagający. Jeśli trafi Ci się klasa z problemami w czytaniu i pisaniu, to guzik tej matematyki zrobisz, bo liczyć na patyczkach do 100 to każde dziecko się nauczy. Wyzwaniem edukacyjnym w szkole podstawowej jest klasa 4 i 7. I jeśli masz pasję do matematyki, to szkoda jej marnować na pisanie liter. Co do podyplomówki wczesnoszkolnej nic nie wiem. Ja celowałam w LO, ale summa summarum moje życie potoczyło się inaczej.
Masz rację. Pytanie, gdzie za te kilka lat będzie zapotrzebowanie na nauczycieli.
To może już teraz się rozejrzyj. Nauczycieli wczesnoszkolnych na pewno jest nadpodaż. Przez wiele lat pedagogika była jednym z najbardziej obleganych kierunków. Nie wiem jak w matematyce, ale w informatyce w tej chwili są duże braki kadrowe. Na rynku pracy brakuje wielu informatyków ogólnie (ponoć w Czechach 100 tys. informatyków może znaleźć pracę od zaraz). Szkoli się ludzi po niemal dowolnym kierunku każdego kto chce, byle tylko głowę do tego miał (jakiś czas temu rozmawiałam z osobą rekrutującą). Nie sądzę, żeby w perspektywie kilku lat szkoły nie szukały nauczycieli informatyki. Ba, w Warszawie dyrektorzy zatrudniają studentów, bo lepszy student informatyki niż przysłowiowy wfista z łapanki. Wystarczy, że spełniasz minimalne wymogi, czasem naciągnięte jak gumka od majtek i masz pracę. Może zamiast szukać kolejnych studiów zacznij szukać szkoły, która potrzebuje matematyka/informatyka.
Z tą szkołą to właśnie jest problem - bo gdybym miała zaliczony licencjat to luzik, szukam pracy. Ale ja do licencjatu mogę podejść najwcześniej za pół roku, a może się okazać, że dopiero za rok ;/ Zależy czy mi dziekan pozwoli wbić się w połowie semestru i zrobić dwa przedmioty różnicy programowej w trybie przyspieszonym. Na studia informatyczne jest jakakolwiek opcja bez matury z informatyki? Jak 4 lata temu się zapisywałam, to musiała być ;/
Po matematyce wystarczy podyplomówka. Dobrze Ci radzę, zacznij już teraz rozglądać się w rynku, pytać o wymogi itp. Chociażby starszych kolegów z terenu. Nie ma sensu robić dyplomów dla dyplomów. Wystarczy jeden, byle dobry (matematyka jest ok). Potem trzeba się szkolić pod konkretne potrzeby definiowane wymogami pracodawcy.   

Dzięki wielkie :) Przemyślę sprawę i popytam ludzi jak to wygląda w praktyce. 

Pasek wagi

Tak jak napisała Agnieszka- zacznij od zorientowania się odnośnie zapotrzebowania. Po co Ci kilka papierów, jak pracy mieć nie będziesz. Kolega zrobił pedagogikę, awf skończył, ma wiele uprawnień trenerskich, a w szkole wfu uczy polonistka, bo musi jakoś godziny wypełnić o.O A dla chłopaka nie ma nawet cząstki etatu.

Te Twoje połączenie to raczej takie z serii - jak mi w życiu nie wyjdzie w jednym, to się zajmę drugim. A lepiej jest być dobrym w jednej dziedzinie, jak przeciętnym w pięciu.

cancri napisał(a):

Tak jak napisała Agnieszka- zacznij od zorientowania się odnośnie zapotrzebowania. Po co Ci kilka papierów, jak pracy mieć nie będziesz. Kolega zrobił pedagogikę, awf skończył, ma wiele uprawnień trenerskich, a w szkole wfu uczy polonistka, bo musi jakoś godziny wypełnić o.O A dla chłopaka nie ma nawet cząstki etatu.Te Twoje połączenie to raczej takie z serii - jak mi w życiu nie wyjdzie w jednym, to się zajmę drugim. A lepiej jest być dobrym w jednej dziedzinie, jak przeciętnym w pięciu.

Trochę taki był plan, skoro i tak mam na razie rok w dupę - wówczas zaczęłabym dodatkowo drugi kierunek (właśnie to wczesnoszkolne) i skończyła go równolegle z magisterką z matmy, więc nie miałabym poczucia straty czasu. Ew. Jak nie wczesnoszkolne, to może pedagog szkolny? Jak myślicie?

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

cancri napisał(a):

Tak jak napisała Agnieszka- zacznij od zorientowania się odnośnie zapotrzebowania. Po co Ci kilka papierów, jak pracy mieć nie będziesz. Kolega zrobił pedagogikę, awf skończył, ma wiele uprawnień trenerskich, a w szkole wfu uczy polonistka, bo musi jakoś godziny wypełnić o.O A dla chłopaka nie ma nawet cząstki etatu.Te Twoje połączenie to raczej takie z serii - jak mi w życiu nie wyjdzie w jednym, to się zajmę drugim. A lepiej jest być dobrym w jednej dziedzinie, jak przeciętnym w pięciu.
Trochę taki był plan, skoro i tak mam na razie rok w dupę - wówczas zaczęłabym dodatkowo drugi kierunek (właśnie to wczesnoszkolne) i skończyła go równolegle z magisterką z matmy, więc nie miałabym poczucia straty czasu. Ew. Jak nie wczesnoszkolne, to może pedagog szkolny? Jak myślicie?

Myślę, że logopeda lepszy ;-) Na pedagoga w szkołach często pieniędzy brakuje, a prywatnie to na logopedę jest dużo większe zapotrzebowanie. Jak potrzebujesz pomysłów na coś do roboty, a w szkole nic nie znajdziesz, to rozejrzyj się, czy nie ma w Twojej okolicy czegoś w rodzaju Matplanety. To byłoby fajne doświadczenie. 

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

cancri napisał(a):

Tak jak napisała Agnieszka- zacznij od zorientowania się odnośnie zapotrzebowania. Po co Ci kilka papierów, jak pracy mieć nie będziesz. Kolega zrobił pedagogikę, awf skończył, ma wiele uprawnień trenerskich, a w szkole wfu uczy polonistka, bo musi jakoś godziny wypełnić o.O A dla chłopaka nie ma nawet cząstki etatu.Te Twoje połączenie to raczej takie z serii - jak mi w życiu nie wyjdzie w jednym, to się zajmę drugim. A lepiej jest być dobrym w jednej dziedzinie, jak przeciętnym w pięciu.
Trochę taki był plan, skoro i tak mam na razie rok w dupę - wówczas zaczęłabym dodatkowo drugi kierunek (właśnie to wczesnoszkolne) i skończyła go równolegle z magisterką z matmy, więc nie miałabym poczucia straty czasu. Ew. Jak nie wczesnoszkolne, to może pedagog szkolny? Jak myślicie?
Myślę, że logopeda lepszy ;-) Na pedagoga w szkołach często pieniędzy brakuje, a prywatnie to na logopedę jest dużo większe zapotrzebowanie. Jak potrzebujesz pomysłów na coś do roboty, a w szkole nic nie znajdziesz, to rozejrzyj się, czy nie ma w Twojej okolicy czegoś w rodzaju Matplanety. To byłoby fajne doświadczenie. 

Tylko czy logopeda nie musi mieć nienagannej wymowy?

Ps. Na razie mam korepetycje i to jest ta główna pomoc finansowa zanim zdam licencjat i pójdę do pracy :)

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

Corinek napisał(a):

cancri napisał(a):

Tak jak napisała Agnieszka- zacznij od zorientowania się odnośnie zapotrzebowania. Po co Ci kilka papierów, jak pracy mieć nie będziesz. Kolega zrobił pedagogikę, awf skończył, ma wiele uprawnień trenerskich, a w szkole wfu uczy polonistka, bo musi jakoś godziny wypełnić o.O A dla chłopaka nie ma nawet cząstki etatu.Te Twoje połączenie to raczej takie z serii - jak mi w życiu nie wyjdzie w jednym, to się zajmę drugim. A lepiej jest być dobrym w jednej dziedzinie, jak przeciętnym w pięciu.
Trochę taki był plan, skoro i tak mam na razie rok w dupę - wówczas zaczęłabym dodatkowo drugi kierunek (właśnie to wczesnoszkolne) i skończyła go równolegle z magisterką z matmy, więc nie miałabym poczucia straty czasu. Ew. Jak nie wczesnoszkolne, to może pedagog szkolny? Jak myślicie?
Myślę, że logopeda lepszy ;-) Na pedagoga w szkołach często pieniędzy brakuje, a prywatnie to na logopedę jest dużo większe zapotrzebowanie. Jak potrzebujesz pomysłów na coś do roboty, a w szkole nic nie znajdziesz, to rozejrzyj się, czy nie ma w Twojej okolicy czegoś w rodzaju Matplanety. To byłoby fajne doświadczenie. 
Tylko czy logopeda nie musi mieć nienagannej wymowy?

Nie wiem. Za to wiem, że nawet dorosły człowiek może to wyćwiczyć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.