Temat: Nie umiem jeździć!

Hej,

Piszę do Was zdenerwowana i roztrzęsiona, więc proszę wybaczyć mi ewentualne literówki czy przecinki. Właśnie wróciłam z dwudziestej ósmej godziny jazdy. Dostałam innego instruktora niż zwykle. I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa. Matka w domu powiedziała, że w takim razie mam zrezygnować i taka osoba jak ja, z takimi zaburzeniami koncentracji nie powinna mieć prawka i mam sobie odpuścić (zapłaciłam 1300 zł z góry). A wy jak uważacie - każdy czy nie wszyscy powinni mieć prawko? 

Pasek wagi

Skończ kurs, wykup dodatkowe godziny jesli potrzebujesz bata ( patrz w lusterko, włącz kierunkowskaz itp.) idź na egzamin i wtedy oceni cię egzaminator czy nadajesz się na kierowcę czy nie. 

Osobiscie uważam że nie każdy się do tego nadaje niestety i widać to na drogach, ludzie nie znający podstawowych przepisów, nieumiejących zachować się na skrzyżowaniu równorzędnym...brak swiateł i biedni nie wiedzą jak mają jeżdzić...no masakra. Nie potrafiący poruszać się po rondzie turbinowym, wymuszającym pierwszeństwo na kierowcach i co gorsza rowerzystach przecinając rowerowe scieżki nie patrząc czy ktos nimi się porusza przykłady można by mnożyć.

kropka36 napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Przeciez ona jeszcze nie skonczyla kursu, a instruktor juz twierdzi, ze ona nie potrafi. Zakladam wiec na podstawie swoich roznych doswiadczen, ze jest slaby w tym co robi i nieefektywny.Nie twierdze, ze mam patent na wszystko. Mam inne zdanie w tym temacie. Skoro ktos posiada inne spojrzenie, to najprawdop. jego regula sprawdza sie w jego przypadku, moja regula sprawdza sie w moim przypadku .... I t owszystko. Kazdy ma swoja racje i wierzy w to co mu pasuje/podoba sie itd.. I wedle tego osiaga tez wymierne badz niewymierne rezultaty.
Gdzie jest napisane, że instruktor stwierdził, że nie potrafi? Zgodnie z wpisem instruktor wytknął błędy - od tego on jest. Tam nie ma żadnej oceny potencjalnych szans (pozwól, że zacytuję: "I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa.") To mama Autorki stwierdziła, że ona się nie nadaje na kierowcę. Nie wiem, co się tak tego instruktora uczepiłaś... Może właśnie ten jest w końcu dobry, bo powiedział co jest nie tak, a poprzedni zlewał błędy?Masz inne zdanie i regułę, która sprawdza się w Twoim przypadku. A mimo to chcesz to przełożyć na wymiar uniwersalny i każdy jeden przypadek (bo Tobie szło źle, a potem się udało, czyli każdemu się uda, komu idzie źle - no sorry, tak to nie działa).
 

Też nie kumam tego wjazdu na instruktora. Po to on jest, żeby pokazywać błędy, których niedoświadczony kierowca nie zauważa.

Generalnie zgadzam się z wypowiedzią kropki w 100%.

HelloPomello napisał(a):

Skończ kurs, wykup dodatkowe godziny jesli potrzebujesz bata ( patrz w lusterko, włącz kierunkowskaz itp.) idź na egzamin i wtedy oceni cię egzaminator czy nadajesz się na kierowcę czy nie. Osobiscie uważam że nie każdy się do tego nadaje niestety i widać to na drogach, ludzie nie znający podstawowych przepisów, nieumiejących zachować się na skrzyżowaniu równorzędnym...brak swiateł i biedni nie wiedzą jak mają jeżdzić...no masakra. Nie potrafiący poruszać się po rondzie turbinowym, wymuszającym pierwszeństwo na kierowcach i co gorsza rowerzystach przecinając rowerowe scieżki nie patrząc czy ktos nimi się porusza przykłady można by mnożyć.

A potem wyjeżdżają na autostrady i drogi ekspresowe pod prąd... Dla mnie to nie jest niedouczenie... Skoro taka osoba zupełnie nie zwraca uwagi na żadne znaki drogowe to znaczy, że chyba tak się skupia na samym poruszaniu (bo nie umie), że już poza tym nie widzi bożego świata.

Samo poruszanie powinno być automatyczne, patrzenie w lusterka, kierunkowskazy - odruch bezwarunkowy. Uwaga powinna sie skupiać na tym co jest na zewnątrz, a nie na tym, żeby zmienić bieg. I taka jest według mnie roznica miedzy osobami, ktore maja dryg i ktore go nie maja.

Hej :) Sama jestem w sytuacji, że właśnie za mną 27 godzina jazdy i owszem denerwuję się, czasami jeszcze brakuje mi precyzji, ale przecież cięzko mówić o idealnym kierowcy jedynie po 30 h jazdy, człowiek jeszcze długo nawet po zdaniu prawka wciąż się doskonali. Jeżeli masz problem z pewnością siebie i skupieniem za kierownicą, najrozsądniej będzie moim zdaniem dokupić kilka lekcji, ewentualnie z innym instruktorem, skoro już tyle włożyłaś  w to pieniędzy, na pewno dodatkowe godziny pomogą, a i zmiana instruktora, który spojrzy na Ciebie "z zewnątrz" pomoże Ci wyeliminować błędy, głowa do góry! ;*

Pasek wagi

kropka36 napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

Przeciez ona jeszcze nie skonczyla kursu, a instruktor juz twierdzi, ze ona nie potrafi. Zakladam wiec na podstawie swoich roznych doswiadczen, ze jest slaby w tym co robi i nieefektywny.Nie twierdze, ze mam patent na wszystko. Mam inne zdanie w tym temacie. Skoro ktos posiada inne spojrzenie, to najprawdop. jego regula sprawdza sie w jego przypadku, moja regula sprawdza sie w moim przypadku .... I t owszystko. Kazdy ma swoja racje i wierzy w to co mu pasuje/podoba sie itd.. I wedle tego osiaga tez wymierne badz niewymierne rezultaty.
Gdzie jest napisane, że instruktor stwierdził, że nie potrafi? Zgodnie z wpisem instruktor wytknął błędy - od tego on jest. Tam nie ma żadnej oceny potencjalnych szans (pozwól, że zacytuję: "I facet spokojnie i konstruktywnie zaczął wytykać moje błędy. I zapominam się wciąż, o kierunkowskazach, zmianach biegów, spoglądaniu w lusterko, zmianie pasa.") To mama Autorki stwierdziła, że ona się nie nadaje na kierowcę. Nie wiem, co się tak tego instruktora uczepiłaś... Może właśnie ten jest w końcu dobry, bo powiedział co jest nie tak, a poprzedni zlewał błędy?Masz inne zdanie i regułę, która sprawdza się w Twoim przypadku. A mimo to chcesz to przełożyć na wymiar uniwersalny i każdy jeden przypadek (bo Tobie szło źle, a potem się udało, czyli każdemu się uda, komu idzie źle - no sorry, tak to nie działa).

Ale to Ty narzucasz mi swoje reguly. Twoje reguly sprawdzaja sie u Ciebie - poniewaz nie mozesz zdac, gdyz twoje wlasne myslenie nie pozwala ci przez to przebrnac. Moj poglad dziala /nie wiem czy uniwersalnie, bo badan naukowych nie robilam/.... czyli masz to i dostajesz od zycia to co myslisz. Podzielilam sie swoim zdaniem/przemysleniem i analiza i moje slowa byly skierowane do Autorki.

Nie wtryniam sie w Twoj prywatny osad. Naprawde mozesz miec swoje wlasne zdanie i tyle mnie ono interesuje co zeszloroczny snieg. 

Jeszcze poruszylas inny watek, ze po 30 godzinach nie mozna stac sie dobrym kierowca. Ale nie o tym watek, po watek jest o zdaniu egzaminu, a nie o tym kto jest dobrym kierowca po kursie prawa jazdy.

Mój instruktor mówił, że wsiadając do auta kierowca jedna nogą jest na cmentarzu a drugą u prokuratora... :) Ja gdy zaczynałam jeździć miałam bardzo silne poczucie odpowiedzialności... Za siebie, za moje dzieci, za innych uczestników ruchu. Czasami aż mi się płakać chciało gdy myślałam o tym jaka to duża odpowiedzialność. Wydaje mi się, że powinnaś się doszkolić albo odpuścić. Też nie umiałam jeździc ale jakoś pamiętałam o kierunkowskazach, światłach, pasach, zwracaniu uwagi na znaki i zatrzymywaniu się na pasach. To bardzo ważne. Nie możesz być roztargniona prowadząc samochód. 

Pasek wagi

.king. napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Skończ kurs, wykup dodatkowe godziny jesli potrzebujesz bata ( patrz w lusterko, włącz kierunkowskaz itp.) idź na egzamin i wtedy oceni cię egzaminator czy nadajesz się na kierowcę czy nie. Osobiscie uważam że nie każdy się do tego nadaje niestety i widać to na drogach, ludzie nie znający podstawowych przepisów, nieumiejących zachować się na skrzyżowaniu równorzędnym...brak swiateł i biedni nie wiedzą jak mają jeżdzić...no masakra. Nie potrafiący poruszać się po rondzie turbinowym, wymuszającym pierwszeństwo na kierowcach i co gorsza rowerzystach przecinając rowerowe scieżki nie patrząc czy ktos nimi się porusza przykłady można by mnożyć.[/quote]A potem wyjeżdżają na autostrady i drogi ekspresowe pod prąd... Dla mnie to nie jest niedouczenie... Skoro taka osoba zupełnie nie zwraca uwagi na żadne znaki drogowe to znaczy, że chyba tak się skupia na samym poruszaniu (bo nie umie), że już poza tym nie widzi bożego świata.Samo poruszanie powinno być automatyczne, patrzenie w lusterka, kierunkowskazy - odruch bezwarunkowy. Uwaga powinna sie skupiać na tym co jest na zewnątrz, a nie na tym, żeby zmienić bieg. I taka jest według mnie roznica miedzy osobami, ktore maja dryg i ktore go nie maja.

a ja ci powiem ze i owszem, nie kazdy ma dryg, ja go napewno ni emam ale jezdze i umozliwia mi to moja prace, gdzie musze codziennie do roznych miejscowosci dojechac, tez autostrady. Na kursie bylam baaardzo pozno - mialam 42 lata bez kompletnie zadnego obejscia z samochodem, bo ani rodzice ani my jako rodzina nie mielismy samochodu , poruszalam sie komunikacja miejska i uwierz mi , moze to i glupie ale nie mialam od razu nawyku patrzenia w lusterka, , wlaczenia kierunkowskazow we krwi - jak mowisz. Na kursie trafilam na artystke instruktorke, ktore majac za klientke polke (w De) postarala sie by ze mnie tyle kasy wycisnac ile sie da - w ten sposob ze nic mi nie wyjasnila na co mam zwracac uwage , jak mam jechac, siedziala w komorce i pisala z chlopakiem smsy. Dopiero jak zachorowala i zmienilam instruktora dowiedzialam sie do czego sa lusterka , jak sie jezdzi. Zdalam, minelo 10 lat, jezdze wszedzie gdzie mi trzeba wg. przepisow i nie jestem napewno zagrozeniem. jezdze tez czesto autostrada, jedynie do czego jeszce nie odwazylam sie - zeby wlasnie nie stworzyc zagrozenia to nie umiem i nie chce chyba juz sie uczyc poruszac po wielkich miastach, ktorych nie znam.Wtedy  korzystam z metra itp. 

pisze to by autorce dac troche otuchy, bo skoro ja wczesniej taka "Boi - Dupa" sama jezdze to chyba kazdy moze. Tu spore zagrozenie stwarzaja ludzie w wieku srednio 85 jezdzacy z przyzwyczajenia, czasami predkosc na rondzie jest zawrotna ok 20km, zwalniaja nieprzewidywalnie, znam osobiscie babke majaca 90 lat, chodzaca o rolatorze z problemami i jezdzaca samochodem na zakupy.

:) ok 3 miesięcy temu sama poruszałam podobny temat. Byłam w trakcie robienia prawka, również robiłam mnóstwo błędów, byłam załamana, bałam się, że zrobię komuś w końcu krzywdę. 2 miesiące temu zdałam prawo jazdy - teorie jak i praktykę zdałam za pierwszym razem w WORD-zie gdzie niby ciężko jest zdać. I to ja!! Jeśli ja czegoś takiego dokonałam to myślę, że każdy jest w stanie. Nie słuchaj tutaj dziewczyn które piszą, że nie każdy się nadaję do jazdy. Masz po prostu niską samoocenę (jak ja), szybko się poddajesz - a przecież początki wszystkich kierowców są takie same. Jedni się poddają (tak jak ty chcesz zrobić) a inni po zdaniu prawka kupują sobie auto i dopiero zaczynają uczyć się jeździć - i też robią błędy. Jeden z moich bardziej doświadczonych instruktorów powiedział mi kiedyś, że jeździć autem każdy jest się w stanie nauczyć.  Był to człowiek z naprawdę dużym doświadczeniem zawodowym, nauczył jeździć wiele osób, a potem widział nie raz te osoby jak jeżdżą na mieście... Czyli wie co mówi. Ja sama mimo że zdałam to też mam obawy. Zamierzam jednak kupić sobie auto i jeździć... Boję się bardzo ale auto jest potrzebne w życiu. Jak już zdasz (a napewno Ci się to uda) to składaj na auto i ćwicz, inaczej będziesz takim niedzielnym kierowcą. 

Moja dobra kumpela zdała prawko za 10 razem. Czyli wg niektórych tutaj dziewczyn powinna już dawno sobie jazdy odpuścić bo się po prostu nie nadaje. I co? 2 miesiące temu pomagała mi w przeprowadzce - przewiozła autem moje rzeczy do innego mieszkania i naprawdę dobrze prowadziła auto.

Berchen napisał(a):

.king. napisał(a):

HelloPomello napisał(a):

Skończ kurs, wykup dodatkowe godziny jesli potrzebujesz bata ( patrz w lusterko, włącz kierunkowskaz itp.) idź na egzamin i wtedy oceni cię egzaminator czy nadajesz się na kierowcę czy nie. Osobiscie uważam że nie każdy się do tego nadaje niestety i widać to na drogach, ludzie nie znający podstawowych przepisów, nieumiejących zachować się na skrzyżowaniu równorzędnym...brak swiateł i biedni nie wiedzą jak mają jeżdzić...no masakra. Nie potrafiący poruszać się po rondzie turbinowym, wymuszającym pierwszeństwo na kierowcach i co gorsza rowerzystach przecinając rowerowe scieżki nie patrząc czy ktos nimi się porusza przykłady można by mnożyć.
A potem wyjeżdżają na autostrady i drogi ekspresowe pod prąd... Dla mnie to nie jest niedouczenie... Skoro taka osoba zupełnie nie zwraca uwagi na żadne znaki drogowe to znaczy, że chyba tak się skupia na samym poruszaniu (bo nie umie), że już poza tym nie widzi bożego świata.Samo poruszanie powinno być automatyczne, patrzenie w lusterka, kierunkowskazy - odruch bezwarunkowy. Uwaga powinna sie skupiać na tym co jest na zewnątrz, a nie na tym, żeby zmienić bieg. I taka jest według mnie roznica miedzy osobami, ktore maja dryg i ktore go nie maja.
a ja ci powiem ze i owszem, nie kazdy ma dryg, ja go napewno ni emam ale jezdze i umozliwia mi to moja prace, gdzie musze codziennie do roznych miejscowosci dojechac, tez autostrady. Na kursie bylam baaardzo pozno - mialam 42 lata bez kompletnie zadnego obejscia z samochodem, bo ani rodzice ani my jako rodzina nie mielismy samochodu , poruszalam sie komunikacja miejska i uwierz mi , moze to i glupie ale nie mialam od razu nawyku patrzenia w lusterka, , wlaczenia kierunkowskazow we krwi - jak mowisz. Na kursie trafilam na artystke instruktorke, ktore majac za klientke polke (w De) postarala sie by ze mnie tyle kasy wycisnac ile sie da - w ten sposob ze nic mi nie wyjasnila na co mam zwracac uwage , jak mam jechac, siedziala w komorce i pisala z chlopakiem smsy. Dopiero jak zachorowala i zmienilam instruktora dowiedzialam sie do czego sa lusterka , jak sie jezdzi. Zdalam, minelo 10 lat, jezdze wszedzie gdzie mi trzeba wg. przepisow i nie jestem napewno zagrozeniem. jezdze tez czesto autostrada, jedynie do czego jeszce nie odwazylam sie - zeby wlasnie nie stworzyc zagrozenia to nie umiem i nie chce chyba juz sie uczyc poruszac po wielkich miastach, ktorych nie znam.Wtedy  korzystam z metra itp. pisze to by autorce dac troche otuchy, bo skoro ja wczesniej taka "Boi - Dupa" sama jezdze to chyba kazdy moze. Tu spore zagrozenie stwarzaja ludzie w wieku srednio 85 jezdzacy z przyzwyczajenia, czasami predkosc na rondzie jest zawrotna ok 20km, zwalniaja nieprzewidywalnie, znam osobiscie babke majaca 90 lat, chodzaca o rolatorze z problemami i jezdzaca samochodem na zakupy.

Widzisz, można jeździć poprawnie, ale nie wszyscy moim zdaniem są reformowalni. Są ludzie, którzy są po prostu cały czas rozkojarzeni lub kompletnie nie mają podzielnej uwagi. Znam jedną taką dziewczynę i sama szczerze mówi, że nigdy by nie miała śmiałości robić prawa jazdy, bo by się zawiesiła i wypadek murowany.

Przeglądam teraz wiadomości o jeździe pod prąd autostradą: 34, 82, 54, 66, 28... chyba nie jest to uzależnione od wieku. Ale! Co jest najbardziej niepokojące... w wielu przypadkach jest napisane, że kierujący nie zdawał sobie sprawy z tego, że jedzie pod prąd. Sam jadąc z Gdańska S7 spotkałem samochód jadący pod prąd. Zresztą teraz trafiłem na artykuł tego dotyczący i facet 45 lata nie zdawał sobie sprawy przez 50 km, że jechał pod prąd! A poruszał się pasem szybkiego ruchu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.