Temat: ogródkowe pogaduszki

Mam nadzieję,  że są tu na forum osoby, które podzielają moją wielką pasję, jaką jest uprawianie ogrodu. Zapraszam do wymiany doświadczeń tu na forum lub w zamkniętej grupie osoby, które poświęcają czas na wyhodowanie własnych warzyw czy owoców. Chętnie porozmawiam o tym, jak zabezpieczyć rośliny na zimę a potem przygotować się do nowego sezonu. Jestem ciekawa co planujecie zasiać wiosną, jak przetwarzacie zbiory.

A może podsuniecie mi pomysł co zrobić z cukinią, dynią, marchewką i burakami, żeby wiosną podać niemowlakowi w ramach rozszerzania diety te warzywa z własnej działki? 

A dajcie spokoj...ulewy, ulewy i jeszcze raz ulewy. Dawid dzisiaj byl z mloda po zlobku, i z naszym kolega i ta kolezanka mlodej. To Dawid niby scinal krzaki, kolega jablkami sie czestowal (beda robic przetwory) a mlode nosily za D. patyki :D Ale zimno bylo i wietrznie. Ja dzis mialam Aquafitness i jak wyszlam ledwo zylam wiec nawet sie nie doczlapalam do nich. Na Weekend zapowiedzial sie moj tato, w niedziele przyjedzie do nas to pojdziemy na dzialke. Mojemu wujkowi i kuzynowi ostatnio pol dzialki skopal :D moje wujostwo wzielo dzialke nowa, tez bez domku i tak robia 3 rok...mielismy taka rodzinna odkad pamietam, ale juz poza miastem, nikt tam nie jezdzi juz prawie...babcia jakby Sama jezdzila to strach ze cos sie stanie a nikt jej nie znajdzie. Szkoda bo tyle lat...wiec wzieli nowa. Tak czy siak, nawet jak Tato zabierze mloda na spacer na kilka godzin to ja pojade te sciezke czyscic. Bo po kopaniu u nich u nas na pewno sie nie da namowic :D wiec u nas wszystko stoi, pogoda dramat te dwa tygodnie...dzisiaj wlasciwie byl pierwszy dzien kiedy pol dnia nie padalo...

Matylda a Ty jestes na polnocy? Czy gdzie? Bo nie pamietam czy mowilas (pewnie mowilas ale ja ostatnio niczego niezapamietuje).

;) to masz coś jak ja (z zapamiętywaniem drobnostek).

Tak- truskawki po owocowaniu warto ściąć, usunąć liście- ograniczysz rozwój chorób grzybowych a do jesieni pięknie odrosną ponownie.no i w miarę pod koniec lata trzeba usunąć wszystkie odrosty z sadzonkami które puszczają..

Wiśnia mimo gumowacenia (ta żywica) może przetrwać całkiem sporo lat ;) gumoza jest reakcją obronną na uszkodzenia tkanek...ten sok zabezpiecza je przed dalszym wnikaniem patogenów... pooglądaj korę czy nie ma spękań mrozowych-może warto będzie pień i grube konary pomalować na biało wapnem w lutym? Przycinaj ją teraz- po owocowaniu- cięcie pestkowych wiosną powoduje właśnie nadmierny wyciek soków/gumy,także zbyt krótkie cięcie powoduje gumozę-powinno się zostawiać krótki czop(nie ciąć na obrączkę, na gładko), czasami oczywiście jest tez objawem raka bakteryjnego ale nie zawsze... Nie martwiła bym się zawczasu jeśli roslina ci nie zamiera.

Bobu niestety trzeba siać bardzo dużo żeby naprawdę sporo móc zjeść :) nic dziwnego ze w sklepach jest drogi.

Wypróbowałam nową cukinię(ściągałam z Włoch za ciężka kasę ;) )- Romanesco- z takimi pięknie karbowanymi młodymi owocami że na przekroju są niemal jak gwiazdka... Śliczne, smaczne-choc nie tak jak friulana choć też dość kruche. Niestety mają jedną wadę- młodziutkie nie chcą się przechowywać dłużej i szybko miękną- musza być swiezutko rwane... Duże owoce już zachowują się normalnie ale tez tracą w większości piękne karby na skórce. Zostawiłam jednego giganta na nasiona bo nawet za granicą widziałam je tylko jeden jedyny raz w ofercie.

Też unikat-sprowadzana z Turcji papryka w tłumaczeniu "wężowa różowa"- oczywiście na razie jest zielona, ale ma właśnie takie charakterystyczne paseczki na skórce. Jest słodka -zobaczymy czy będzie warto zostawić- na razie ładnie się w gruncie trzyma.

Pestka - nie będę rozmawiała z sąsiadką, bo jednak za rękę łobuzów nie złapałam. Choć jest to wysoce prawdopodobne.W ubiegłym tygodniu ktoś wyłamał kran w beczce w sąsiednim ogródku. 200 litrów deszczówki wsiąkło w ziemię. Właściciel wskazał na tych dwóch chłopaków, jako że ich działki sąsiadują i nie ma między nimi płotu. Już kiedyś ich złapał na strzelaniu z łuku do jego altanki. W poniedziałek ktoś popsuł zamknięcie do innego ogródka w tej samej alejce. Ale to nic w porównaniu do sytuacji z czerwca. W nocy ktoś poodkręcał krany w ogródkach nad rzeką w części C. Szok jakim pustakiem trzeba być, żeby marnować wodę i cudzą pracę. Mam nadzieję że to nie były te dzieciaki. Choć idąc brzegiem rzeki można dojść spokojnie od ich domu (ich babcia ma dom mieszkalny na terenie kupionym od miasta, wydzielonym z ogródków działkowych).

Cancri - ja mieszkam trochę bardziej na zachód. To jest Miśnia pod Dreznem. U nas deszcz był 3 dni i dawno już o nim zapomniałam. Ktoś kiedyś powiedział, że nasze miasto deszcze niestety omijają. Dlatego to, co najlepiej plonuje w Meissen to winorośl. Pełno jej na południowych stokach nad Łabą.

Liandra - wszystko by się zgadzało - poprzedni właściciele cięli to drzewo bardzo krótko. Jak je zobaczyłam pierwszy raz, to byłam pewna, że to uschnięty pień z kilkoma krótkimi kikutami zamiast gałęzi. Powiesili sobie na nim lampki, jajka wielkanocne i kilka karmników dla ptaków. Jednym słowem - komedia. Na szczęście wiosną okazało się, że drzewo jest żywe. Nie chciałabym go ścinać.A i cięcie zrobię raczej kosmetyczne.Dzięki za analizę.

Piękna ta papryczka. A pozostając w temacie - jesteś pewna, że jako red disc wysłałaś mi nasiona jednej odmiany? Na trzy krzaczki rosnące obok siebie, mam wrażenie, że każdy ma inne owoce:D.

Jeszcze się pochwalę, że wybijają mi w kwiaty: czosnek, marchewka i buraczek. Ten ostatni to powinnam napisać w czasie przeszłym, bo moje dziecko wczoraj go wyrwało. Ale może przyjmie się z powrotem. Ja jestem już na etapie zbierania nasion. Suszę goździki, mizunę i szpinak. Lada dzień zabieram się za szczypiorek czosnkowy i wiele innych roślin. Ze złych wieści - usychał mi arbuz t tunelu, więc chciałam go odciążyć i wyciąć zbędne pędny. W rezultacie pierwszym ciachnięciem usunęłam właściwy z dwoma sporymi owocami. Ale nie przeżywam za bardzo, bo ta roślina schła cała od korzenia. No trudno. Mam jeszcze 3 inne. 

Mmmm...no raczej wszystko w 1 woreczku to jedna odmiana ;) nie chciało by mi się mieszać i bez tego dość pracy, natomiast może się wkraść jakaś odmianowa zmienność..to jednak odmiany amatorskie- nie jakies ustabilizowane hybrydy-teoretycznie od paru lat je mam i mają taki sam wygląd(mniej lub bardziej dyskowate-czasem mocniej kuliste) ale geny wybić mogą zawsze w cos innego-po prostu z tej niepożądanej roślinki nie zbieramy sobie nasionek na kolejny rok ;)

Czyli rzeczywiście sucho i gorąco jak burak w nasiona wybija- mnie tak w ub roku połowa wybiła...żadna radość bo oczywiście nie było w tej sytuacji buraczków(drewnieją)

Zobaczymy jak dojrzeją, bo może na razie są na różnych etapach. Ale jedna jest podłużna a dwie okrągłe, ale w takim niepodobnym do siebie stylu. Ja oczywiście nie narzekam. Zawsze będzie większy wybór:).

A jeśli chodzi o buraczki to są podlewane codziennie lub co drugi dzień. Wybił tylko jeden i tego właśnie moje dziecko "chyciło". No trudno.

Ja dziś zaczęłam dzień pracowicie, bo o 5 poszłam pryskać kapustne gnojówką ze skrzypu. Niestety po kilku minutach sprzęt do pryskania w postaci butelki po płynie do szyb - odmówił posłuszeństwa. Dlatego resztę gnojówką polałam. Karate zadziałało tylko na czarne mszyce siedzące na kwiatkach. Te jasne z jarmużu mają karate w poważaniu. Dni jarmużu w związku z tym są policzone. Wolę ocalić kapustę niż walczyć z wiatrakami.

No i właśnie dlatego u mnie jarmuż wyleciał...tego się po prostu nie da uprawiać ekologicznie....na niego mączlik najczęściej siada...spróbuj mospilanu, ja ostatnio karate używałam na mszyce na ozdobnych i niemalże nie zadziałało, a mospilan zdecydowanie lepiej..

Mospilan kosztuje ok 300 zł a ja mam 10-12 krzaczków jarmużu. Nawet dla tak kiepskiego matematyka jak ja rachunek jest prosty i oczywisty. Moja mama dawno temu powiedziała: skończył się jarmuż, skończyły się mszyce. Margitta próbuje u siebie ekologicznie czyli z olejem i niemieckimi środkami. Mszyce dają radę.

O to niedaleko bo ja w Cottbus jestem. Nie wiem czemu myslalam, ze na polnocy.

Kurcze tak Was czytam i sobie uswiadamiam Ile to roboty taki ogrodek :P nie tylko przekopac i zasadzic :P

Ja wyszlam wczesniej z pracy, pakuje plecak, jade po mloda i bedziemy sie dzialkowac. Zmobilizowalam kolezanke zeby z nami skoczyla, jak cos bedzie sie bawic z mloda a ja bede czyscic ten chodnik.

Moze zrobie zdjecia tej sliwy i Mi ja zdiagnozujecie? Dawid mowi ze to kilka lat i padnie. Ale owoce w tym roku byly (nie spodziewalam sie).

Tylko przekopać i zasadzić? Ha ha ha! Plewienie i podlewanie zajmuje więcej czasu. Gdybyś zobaczyła mój ogródek z września ubiegłego roku (ja po porodzie a mąż po pobycie w szpitalu i przed operacją) to byś padła. Mi się chciało płakać. Teraz u sąsiadów nie ma nikogo trzeci tydzień. Niby ktoś tam przychodzi podlać pomidory. Ale generalnie - obraz nędzy i rozpaczy. Gdybym nie miała rocznego dziecka, które nic mi nie daje zrobić nawet u siebie, to bym się ulitowała i chociaż największe krzaczory badyla wyrwała. Ale nie mogę. Z ogródkiem dyskusyjne jest nawet wybranie się na urlop w sezonie. My teraz się zastanawiamy nad terminem. Chcę pojechać do mamy na lubelszczyznę. Ale jak zostawię komuś klucze, to objedzą mi pół działki. Jak nie zostawię, to wszystko wyschnie.

Z tym objedzeniem to śmieszna sprawa. Zupełnie inaczej jest jak coś jest moje i jak nie moje. W ubiegłym roku jak byłam w Polsce, to Jochan wyrwał mi całą sałatę z tunelu twierdząc, że i tak wybijała w kwiaty. Nie było mnie tydzień. Straciłam ze 20 główek sałaty. Innym razem zapytał czy może spróbować naszej marchewki. Poszedł z widłami, wykopał całą grządkę, wybrał największe okazy a małe (jak palec lub mniejsze..) wyrzucił do kompostownika.:| W tym roku sam ma ogródek i nagle mocno się wściekł jak mu wnuczka bez pytania zjadła wszystkie borówki i wyrwała rzodkiewkę. A synowa oberwała fasolę z całymi krzakami. I teraz nagle poczuł ból.

Dawaj śliwę. Ja się nie znam. Wiem tylko, że na pewno nie węgierka, bo te są późne. Ale Liandra Ci ją na pewno zdiagnozuje.;)

Ja piernicze czwarty raz pisze...zmachalam sie ogarniajac sciezke. Chyba szpadel musze w koncu zdobyc nowy bo sie zajade zanim to zrobie. Juz mi sie nie chce nty razy pisac, napisze z kompa potem :P

Ona ma liscie i owoce w zasadzie tylko u gory...i nie wiem. Ta dzialka splonela wiec nie wiem czy to efekt pozaru...?

A tu sciezka przed i po. 1/3 ogarnelam...ale szpadlem by bylo szybciej chociaz tam pelno takiego malego gowienka jest. Musze to jeszcze zmiesc (piach glownie). Czy trzeba to czyms spryskac? I co robic jak mam mrowisko? W rogu akurat jest mrowisko i nie rozgrzebywalam tego...

I mialam pierwszego kleszcza. Pryskacie czyms przeciwkleszczowym?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.