Temat: Największe fobie i jak sobie z nimi radzicie?

Czego się najbardziej boicie i jak z tym walczycie?

Ja koszmarnie boję się burzy i anomalii pogodowych. Ostatnio jak zapowiadali potężne wyładowania wraz z gradem i możliwymi tornadami to pół nocy nie spałam, moje serce waliło jak oszalałe. Na dzisiejszą noc moja okolica znów ma najwyższy stopień zagrożenia nawałnicami burzowymi itp a ja od rana ciągle o tym myślę i drżę. Dodatkowo mieszkam na najwyższym piętrze i to mnie też przeraża dodatkowo. Chciałabym móc zrobić coś, żeby spać spokojnie. A tu jeszcze dodatkowo przychodzą myśli, że dziecko śpi samo w pokoju obok i też wolałabym je mieć przy sobie, ale przecież nie będę go przenosić do siebie z powodu burzy, bo się tylko rozbudzi i będzie marudne. 
Ostatnio jechałam autem i zaczęły się zbierać czarne chmury. Kierowałam się do domu ale chmury nas doganiały, więc postanowiłam się zatrzymać w garażu podziemnym jakiegoś Centrum Handlowego i przeczekać burzę w sklepach. Ale zanim dojechałam miałam ciągle czerwone światła i w międzyczasie zerwał się bardzo silny wiatr a ja dostałam dosłownie ataku paniki. 

Pasek wagi

Może to nie fobia , ale nie potrafię sobie poradzić z cierpieniem zwierząt . Gdy tylko spotkam jakiegoś głodnego bezdomnego psa lub kota , nie wystarczy mi to ,że go nakarmię .. myślę i płaczę kilka dni . Zima to dla mnie okropny czas , mimo ,że podoba mi się świat w tę porę roku , cały czas myślę o zwierzętach , a w sylwestra nie potrafię się bawić ... myslę o zwierzakach ,wszystkich ,ale szczególnie tych bezdomnych i mimo ,że facet ,rodzina i przyjaciele mi dawno przetłumaczyli ,że one potrafią sobie znaleźć schronienie na ten czas , to jednak wiem ,że jest jakiś procent zwierząt , szczególnie psów ( koty sobie lepiej radzą , potrafią wykorzystać nawet uchylone okna od piwnicy ) nie ma schronienia i cierpi ... Nie radzę sobie z takimi myślami i cały czas płaczę .. Wspieram wiele fundacji na rzecz zwierząt , jednak jak tylko czytam , ze jakiemuś sie konczy dom tymczasowy i grozi schornisko to ja chce je wszystkie wziąć ,mimo braku warunków . Mam ludzi ,którzy mnie w tym stopują , jednak jest to czynnik ,który odbiera mi szczęście , bo codziennie spotykam się z tragedią zwierzaka . Radzę sobie lepiej niż kiedyś ,ale wciąż zbyt mało . 

Mam taką głupią fobię, z którą się nie spotkałam u nikogo innego. Fobię szybkiego przemieszczania się kiedy nie mam bezpośredniego kontaktu z podłożem (lub wpływu na tempo przemieszczania) i jestem "odkryta" (czyli nie w aucie, pociągu itp.). To wiąże się z tym, że boję się przemieszczać rowerem, rolkami, łyżwami, rurami w aquaparku itp. Generalnie po prostu nie wykonuję tych czynności (bo i po co jak nie trzeba), ale ostatnio się zmobilizowałam i pojechałam rowerem. W trakcie starałam się trochę przyspieszyć, ale dużo stresu mnie to kosztowało.

Nie znoszę schodzenia w dół. Uwielbiam Łazić po górach, wspinać się na jakieś wieże z punktami widokowymi itp ale zejście na dół to zawsze dla mnie coś okropnego. Ide powoli jak łamaga i zawsze ktoś musi iść przede mną. Kolejna fobia to wspominane tu już pająki. Zwykłego, na cienkich nózkach się nie boję choćby był nie wiem jak wielki ale wystarczy malusieńki ale gruby i kudłaty i po prostu przestaję oddychać, przechodzą mnie ciary i mam ochotę się teleportować jak najdalej. 

A moją najdziwniejszą fobią którą mam od dzieciństwa jest paniczny wręcz strach przed wysokimi, strzelistymi kościołami, wieżami i ogólnie budynkami. Nie, że boję się wyjść na górę i popatrzeć w dół z wieży, ja boję się podejść, popatrzeć na taki budynek z dołu i z bliska. Brr....  Ludzie zachwycają się np kościołem Sagrada Familia w Barcelonie a ja patrząc na samo zdjęcie mam ciary i ściska mi się żółądek. Nie podeszłabym za cholerę do tego. Nie wiem skąd mi się to wzięło ale jest to dla mnie uciążliwe bo uwielbiam podróze a czasem stają się dla mnie męką zamiast przyjemnością. 

smoothmoves napisał(a):

Mam taką głupią fobię, z którą się nie spotkałam u nikogo innego. Fobię szybkiego przemieszczania się kiedy nie mam bezpośredniego kontaktu z podłożem (lub wpływu na tempo przemieszczania) i jestem "odkryta" (czyli nie w aucie, pociągu itp.).

to jest jedna z tych rzeczy u mnie związanych z podróżowaniem, tylko u mnie pociągi i auta też wchodzą w grę. Na rowerze nie przekraczam 20 km/h a z górki 25 jak jadę na hamulcu. W samochodzie jest mi słabo powyżej 70-80. Pociągi ledwo toleruję.

Ja mam problem z kotami. Nie cierpię tego, jak miauczą. Nie pogłaskam, za nic w świecie. Jak mam pójść do jakichś znajomych to zawsze wcześniej pytam, czy mają koty, jeśli tak to albo proponuje spotkanie gdzie indziej, albo ostatecznie idę, ale biegam z tym kotem po całym pokoju- on w jednym rogu, to ja w drugim; on się rusza w moją stronę, ja uciekam.... 

Ale nie wiem, czy to taka straszna fobia. 

Pasek wagi

Dla mnie najgorszy stres, którego do tej pory doświadczyłam to granie przed ludźmi na fortepianie. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale piszę to dlatego, że ze wszystkim można sobie jakoś poradzić... pająki, burza, szybka jazda samochodem... można sobie dać z tym radę np. zasłaniając okna i zakładając słuchawki i normalnie funkcjonować tzn. nie będzie tego stresu widać na zewnątrz. Ja w pewnym momencie gry jak mi się nagle zaczęła trząść ręka nie byłam w stanie tego opanować i trafić w klawisze. Nigdy nic nie tak nie wkurzyło. O wiele gorsze niż publiczne przemówienia.

Oczywiście pomijając typowe ataki paniki typu zawał, udar, strach przed oszaleniem, bo jak ktoś czegoś takiego nie przeżył to nie zrozumie, bo nie da się tego opisać.

Pasek wagi

ja się boję rozmawiać przez telefon, kiedyś miałam poważny stres związany z chodzeniem do sklepów, które nie są samoobsługowe. dziś już czasami zdarza mi się pójść, ale i tak jak mam do wyboru samoobsługowy dalej i niesamoobsługowy bliżej to wolę pójść do tego dalej :D

oprócz tego strasznie boję się zostawać sama w swoim domu rodzinnym, na stancji nie miałam tego problemu, bo małe mieszkanie i sąsiedzi za ścianą, a tutaj masakra, mieszkam na przedmieściu, wokół pola, lasy i żadnego oświetlenia na ulicy :/ a właśnie kolejne dwie noce mam tu spędzić sama, do tego jeszcze burzę zapowiadali, jak prąd wysiądzie w środku nocy to chyba zejdę na zawał.

Boję się/brzydzę owadów, śmierci, gwałtów, zmasakrowania ciała, zniszczenia opinii.

Cyrica napisał(a):

smoothmoves napisał(a):

Mam taką głupią fobię, z którą się nie spotkałam u nikogo innego. Fobię szybkiego przemieszczania się kiedy nie mam bezpośredniego kontaktu z podłożem (lub wpływu na tempo przemieszczania) i jestem "odkryta" (czyli nie w aucie, pociągu itp.).
to jest jedna z tych rzeczy u mnie związanych z podróżowaniem, tylko u mnie pociągi i auta też wchodzą w grę. Na rowerze nie przekraczam 20 km/h a z górki 25 jak jadę na hamulcu. W samochodzie jest mi słabo powyżej 70-80. Pociągi ledwo toleruję.

O kurcze, ciężko. :(

Boje się ciemności. Jak sobie radzę? Nigdy w niej nie przebywam. W nocy śpię przy lampce lub zapalonym laptopie jeśli jestem sama. Jeśli z narzeczonym, to od momentu zgaszenia światła stale trzymam jego rękę i do rana już nie otwieram oczu. Każde nocne przejście siku to dla mnie wyścig z latarką w ręku. W obcych miejscach natomiast nie ma opcji żebym gdzieś po ciemku poszła. Więc można powiedzieć, że sobie nie radzę. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.