Temat: Mega sknery

Z jakimi dziwactwami dot przesadnej oszczednosci sie spotkaliscie? Ja spotkalam sie z kupowaniem przeterminowanej zywnosci, podrzucaniem smieci sasiadom, oszczedzaniem wody na myciu - mycie sie raz w tygodniu, chodzenie do wychodka zeby zaoszczedzic na kanalizacji. Do tematu zainspirowal mnie program Mega sknery i jestem ciekawa jak to sie ma do polskiej rzeczywistosci.

Udzicha napisał(a):

z tymi kąpielami tez jestem w szoku,a jak kobieta ma okres to co wtedy??? jak sie po niej wykapać???przeciez te skrzepy pływają...bleee

Pewnie kapie sie ostatnia, jako najbrudniejsza lub omija kolejke w danym tygodniu;-)  W koncu jak komus nie przeszkadza mycie sie jako 3-4 z rzedu lub pranie stanikow co 2 tyg to w sumie tydzien bez mycia tez da rade :-) 

czytam ten wątek i czytam i w głowie mi się nie mieści co ludzie potrafią robić. ale najbardziej szokuje mnie mycie się w wannie po kimś i to dorośli ludzie, którzy wiedzą jakie zagrożenia to za sobą niesie...

masakra,to juz nie oszczędność tylko skąpstwo a dla mnie to różnica,

natomiast zbieranie deszczówki aby podlać ogród sama zastosuje,mega ekologiczne rozwiazanie 

Pamiętam, ze za dziecka jak szłam się kąpać to po mnie wchodził tata - mieliśmy bojler na gaz i woda nagrzewała się kilka dobrych godzin a na raz nie dało się nagrzać na trzy osoby. Jakoś tak sobie myślę, że po dziecku to jeszcze pół biedy, teraz sobie tego nie wyobrażam, inne czasy po prostu. No i nie chciałabym się kąpać w wodzie po dorosłym chłopie, który spędza 10 godzin w pracy, nie oszukujmy się, człowiek się brudzi :?

Ze skrajnym skąpstwem chyba tak się nie spotkałam, znam oczywiście takie społeczne pasożyty co od kilku lat rzucają palenie i na każdej imprezie ciągną od wszystkich "jednego", pracując kilka lat temu w barze poznałam chłopaczka, który potrafił zlewać sobie piwa jak ktoś wyszedł i zostawił niedopite (dodam, ze chłopak miał pieniądze ale "była okazja") :x. No chociaż ostatni temat o tej biednej dziewczynie i jej skąpym mężu też mnie zszokował ale to już inny wymiar "skąpstwa". 

Większość przedstawionych przykładów absolutnie mnie nie szokuje. Pochodzę z biednego domu i tam mycie się w misce, po kolei w tej samej wodzie, było normą. Potem mieliśmy łazienkę. Ale znam rodzinę, w której nadal tak robią. Jak im tak pasuje - ich sprawa. U nas woda wlewana jest czysta i też często robię pranie, ale zdarzyło się kilka razy, że teść skomentował, że za wysokie rachunki za wodę przychodzą (płacimy po połowie).

Moja babcia tak robi, że jak dostaje nietrafiony prezent, to przy najbliżej okazji daje go komuś innemu :) mnie to nie szokuje, a bawi, babcię bardzo kocham i wiem, że ma tych różnych rzeczy masę i np. sama proszę, by dała mi na gwiazdkę pościel czy ręczniki, bo wiem, że ma zapasy :) Czekoladki też przekazuje dalej, a jak zbliża się termin ważności to łaskawie otwiera i częstuje :)

sweeetdecember napisał(a):

A teraz moj szczyt szczytow - sprzataczki nie zmieniajace workow na smieci w koszach pod biurkami kilka tygodni.... Wyciagaja to wszystko lapami i pakuja do wiekszego worka. Dramat. I tak bylo w kazdej jednej pracy, ogromne piekne biurowce i od tygodni ten sam worek na smieci z poprzyklejanymi gumami, resztkami jogurtu czy innego syfu. Blee

U nas tak samo! Kiedyś jak chciałam coś wyrzucić, tak za śmierdziało, że doszło do tego że sama wymieniam worek u siebie w pokoju. Tragedia, a za utrzymaniu czystości dostają gruba kasę co miesiąc. 

Pasek wagi

Szef firmy raz na jakiś czas przywodził swoim samochodem śmieci z domu do biurowca w którym owa firma się znajdowała i tam je wyrzucał.

W firmie w której kiedyś pracowałam (zatrudniającej kilka osób) nie było żadnej lodówki, mikrofali itp. Jedynym "udogodnieniem" był stary czajnik elektryczny. Firma była mała, ale właścicielka zarabiała grubo ponad średnią krajową.

Jestem z natury oszczędna, ale nie wydaje mi się, żeby to podpadało pod skąpstwo. Nie kupuję po prostu niepotrzebnych rzeczy, na przykład ciuchów tylko dlatego, że mi się podobają, nie kupuję bibelotów, ale za to za zaoszczędzone pieniądze wyjeżdżamy w wymarzone miejsca. Nie oszczędzam też na książkach czy płytach. 

Straszną sknerą jest natomiast moja teściowa: potrafi przejść po 6 sklepach oddalonych sporo od jej miejsca zamieszkania, bo gdzieś tam jest polewa do ciasta 10 groszy taniej, a gdzieś jogurty w promocji i potem mój mąż musi po nią jechać i odwieźć do domu, bo nie ma siły wrócić (a paliwo przecież jest za darmo). Wody w toalecie po siku nie spuszcza. Tydzień temu pojechaliśmy z nią kupić lodówkę, bo poprzednia dokonała żywota, ekspedient zapytał, czy doliczyć wniesienie, to koszt ok 15 złotych. Powiedziała, że za drogo, po czym spojrzała na mojego męża i powiedziała: "ty mi synu wniesiesz". Taaa... Nie wytrzymałam i wcisnęłam jej dwie dychy do kieszeni. Innym razem w sklepie, babce zabrakło grosza do wydania, to możecie nie wierzyć, że tacy ludzie są, ale teściowa stała i czekała na tego grosza. I żeby było jasne: to nie jest biedna osoba. 

Brat mojego taty z kolei jest dziwny, bo z jednej strony wydaje bez opamiętania setki, nawet tysiące złotych (telewizor, kolejne auto albo laptop, a nawet ostatnio motorówkę kupił), a potem oszczędza (mimo, że wcale nie musi, po prostu takie natręctwo) i zbiera serwetki po knajpach, żeby je użyć w toalecie i zaoszczędzić na papierze toaletowym. Wiem... straszna wiocha :)

Aaa, podlewamy kwiatki wodą z misek dla kotów (żeby kotom nalać świeżej). Ale to raczej nie skąpstwo, tylko ekologia ;)

kawakawa napisał(a):

Aaa, podlewamy kwiatki wodą z misek dla kotów (żeby kotom nalać świeżej). Ale to raczej nie skąpstwo, tylko ekologia ;)

Ja tak samo :D

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.