- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
26 lipca 2017, 19:51
Z jakimi dziwactwami dot przesadnej oszczednosci sie spotkaliscie? Ja spotkalam sie z kupowaniem przeterminowanej zywnosci, podrzucaniem smieci sasiadom, oszczedzaniem wody na myciu - mycie sie raz w tygodniu, chodzenie do wychodka zeby zaoszczedzic na kanalizacji. Do tematu zainspirowal mnie program Mega sknery i jestem ciekawa jak to sie ma do polskiej rzeczywistosci.
Edytowany przez 26 lipca 2017, 19:52
27 lipca 2017, 00:15
Nie wierzę że ludzie dalej myją dupę wodą po kimś. Myślałam, że te czasy minęły bezpowrotnie
Ja rowniez. I musze przyznac ze jak niezwykle rzadko cos mnie szokuje, tak siedze chyba dalej z rozdziawiona buzia nie dowierzajac, ze jednak nie
Ja spotkalam sie z "spuszczamy tylko kupe" (bogaci ludzie - znajomi moich rodzicow), oszczedzanie pt. "obzeranie wspolokatorow" lub nazwane ladniej "wspoldzielenie czyjegos jedzenia bez jego wiedzy i zgody" (wielokrotnie wsrod obcych i znajomych), rzucanie palenia na zasadzie - "rzucam i nie mam swoich fajek, co nie przeszkadza mi codziennie prosic wspolpracownika o papierosa lub dwa, bo nie moge juz wytrzymac"
A teraz moj szczyt szczytow - sprzataczki nie zmieniajace workow na smieci w koszach pod biurkami kilka tygodni.... Wyciagaja to wszystko lapami i pakuja do wiekszego worka. Dramat. I tak bylo w kazdej jednej pracy, ogromne piekne biurowce i od tygodni ten sam worek na smieci z poprzyklejanymi gumami, resztkami jogurtu czy innego syfu. Blee
27 lipca 2017, 00:18
1 rolka papieru toaletowego/ściernego na tydzień na oddział w kiblu damskim. W każdą środę rano. Duży wrocławski szpital. Teraz pewnie co dwa tygodnie ;)
27 lipca 2017, 00:31
No patrz,moze i tak?...w sumie opakowania byly mi malo znane,i wiele z nich po rosyjsku...kurcze,moglam sobie zatrzymac na pamiatke,zamiast rozpakowywax,pakowac do buzi i zastanawiac sie czemuz ta pyszna czekoladka sie za cholere nie rozpuszcza?;)Jeśli słodycze latami leżały w barku, to być może miałaś okazję jeść kartkowe rarytasy z lat 80-tych. Wtedy innych słodyczy niż czekoladowopodobne w normalnym obiegu nie było... Może zjadałaś zapasy.Nie spotkałam się ze szczególnie rzucającymi się w oczy objawami skąpstwa. Raczej oszczędności typu "gaś światło jak wychodzisz z pokoju", która w dzieciństwie mnie irytowała, a teraz sama stosuję.Rodzice mojego taty sa mega skapcami.Na swieta zawsze dostawalam od nich przeterminowane slodycze (ktore latami lezaly w barku),do tego byly to najczesciej wyroby czekoladopodobne (najtansze )Kiedys na urodziny dostalam od nich sweterek. Jakis czas go u nich przypadkowo zostawilam. Dostalam ten sam sweterek na kolejne urodziny....Nienawidzilam u nich zostawac na noc. Mycie sie w misce, jedzenie jajecznicy ciagle na obiad,bo tania...zadne wakacje,zadnewwypady,bo teatr czy kino to strata kasy,a kiedy sie dowiedzieli,ze moi rodzice ida do opery skwitowali to "przepierdzielaniem kasy";)A na koncie kupa kasy.
Po rosyjsku? To może z paczek zza wschodniej granicy? Kiedyś była akcja bratniej wymiany okołonoworocznej (tzn. ja się załapałam raz, ale pewnie były częściej). Tak kiepskich słodyczy jak dostałam w tej paczce w życiu nie jadłam. Nie przypominam sobie, żeby na produktach kupowanych w Polsce wiodącym językiem było rosyjski. Opakowania zawsze były opisane po polsku.
27 lipca 2017, 00:48
znam kogoś kto mieszkając i pracując za granicą ( mieszkałam z tym typkiem jakiś czas) zbierał wyrzucone przez super market warzywa i owoce i przynosił do domu. Jadł je. Często chodził ubrany jak lump tylko po to żeby iść na obiad do jadłodajni dla bezdomnych ( nazywał to oszczędnościa na jedzeniu) Miał jedna parę butów na lato i jedna na zimę. Kilka ubrań. Dzisiaj ma biznes w Polsce ( organizacja przyjęć okolicznościowych) i wielką chatę dość dobrze urządzana. Skąpy jest do dzisiaj do tego stopnia ze jak go żona poprosiła przy ludziach " może pojedziemy gdzieś po za Polskę na urlop " to jego odpowiedź " po co tracić kasę, wszędzie jest tak samo ". O mało nie spałam z krzesła. Uważam to za skąpstwo na maksa. Generalnie oszczędzanie a skąpstwo są dla mnie dwoma różnymi zachowaniami. Ale każdy może to widzieć w innych kategoriach.
Mycie się jedno po drugim uważam za totalny brak higieny niestety. Tak naprawdę mając dobrą głowice prysznica można sporo zaoszczędzić. I prysznic jest zdrowszy od moczenia się w wannie :)
27 lipca 2017, 00:57
para dorosłych, wykształconych ludzi na stanowiskach uznawanych za prestiżowe. dwójka dzieci. pojechali wszyscy na wczasy pracownicze, ale oficjalnie było ich 3. ona się ,,chowała" przez cały pobyt, on jej zanosił do pokoju resztki z ich obiadów. i jeszcze się chwalili tym, jacy to oni są zaradni
27 lipca 2017, 01:10
Po rosyjsku? To może z paczek zza wschodniej granicy? Kiedyś była akcja bratniej wymiany okołonoworocznej (tzn. ja się załapałam raz, ale pewnie były częściej). Tak kiepskich słodyczy jak dostałam w tej paczce w życiu nie jadłam. Nie przypominam sobie, żeby na produktach kupowanych w Polsce wiodącym językiem było rosyjski. Opakowania zawsze były opisane po polsku.No patrz,moze i tak?...w sumie opakowania byly mi malo znane,i wiele z nich po rosyjsku...kurcze,moglam sobie zatrzymac na pamiatke,zamiast rozpakowywax,pakowac do buzi i zastanawiac sie czemuz ta pyszna czekoladka sie za cholere nie rozpuszcza?;)Jeśli słodycze latami leżały w barku, to być może miałaś okazję jeść kartkowe rarytasy z lat 80-tych. Wtedy innych słodyczy niż czekoladowopodobne w normalnym obiegu nie było... Może zjadałaś zapasy.Nie spotkałam się ze szczególnie rzucającymi się w oczy objawami skąpstwa. Raczej oszczędności typu "gaś światło jak wychodzisz z pokoju", która w dzieciństwie mnie irytowała, a teraz sama stosuję.Rodzice mojego taty sa mega skapcami.Na swieta zawsze dostawalam od nich przeterminowane slodycze (ktore latami lezaly w barku),do tego byly to najczesciej wyroby czekoladopodobne (najtansze )Kiedys na urodziny dostalam od nich sweterek. Jakis czas go u nich przypadkowo zostawilam. Dostalam ten sam sweterek na kolejne urodziny....Nienawidzilam u nich zostawac na noc. Mycie sie w misce, jedzenie jajecznicy ciagle na obiad,bo tania...zadne wakacje,zadnewwypady,bo teatr czy kino to strata kasy,a kiedy sie dowiedzieli,ze moi rodzice ida do opery skwitowali to "przepierdzielaniem kasy";)A na koncie kupa kasy.
No to sie okazuje,ze sa wiekszymi skapcami niz mi sie wydawalo;)
Wiesz ,mnie jako dziecko rosyjskie opisy na slodyczach nie szokowaly (moja mama jest Rosjanka,zawsze jakies rosyjskie produkty spozywcze byly w domu;) ale rzeczywiscie....masz pewnie racje;)
Edytowany przez 27 lipca 2017, 01:15
27 lipca 2017, 07:06
Nie wanna zużywa wodę tylko wy lejecie jej mnóstwo. Fajnie to w filmach wygląda jak woda po samą szyję, ale mnie się np. nigdy nie chciało czekać aż tyle się tego naleje i serio, w mniejszej ilości wody spokojnie się umyjecie bez konieczności decydowania kto wchodzi do wody, w której drugie przed chwilą myło sobie tyłek...xD U mnie w domu rodzinnym w wannie kąpały się 3-4 osoby. Kolejno młodszy brat, ja, mama, tata. Obecnie z narzeczonym też kąpiemy się w jednej wodzie. Nie wiem czy to jest aż takie sknerstwo - raczej norma biorąc pod uwagę fakt jak strasznie dużo wody zużywa wanna.Nigdy się z niczym takim nie spotkałam. Tzn. jak byłam mała, to u babci po dzieciach w wannie kąpała się babcia, bo "szkoda wody", ale to było lata temu, więc się chyba nie liczy. U mojego dziadka wychodek nadal funkcjonuje, ale to już chyba kwestia przyzwyczajenia. Obecnie nie znam nikogo, kto by w jakiś dziwny sposób oszczędzał.
to faktycznie obrzydliwe , wolałabym się pod kranem albo w misce jakoś umyć
niektóre z wymienionych trików stosuje i zawsze nadpłata za wodę ;] np. Jak piorę coś ręcznie to tą wodą w razie potrzeby spłukuję w wc, nie używam bez potrzeby ciepłej wody tylko jak muszę itd.
Edytowany przez Milutka21 27 lipca 2017, 07:21
27 lipca 2017, 07:10
U mnie w domu rodzinym kapiele wygladaly jak u Corinek. Co wiecej :D Mama gotowala gar wrzatku, tata przenosil go do wanny i dolewalismy tylko zimnej ;) Mnie tam to nigdy nie przeszkadzalo. Po kapieli i tak kazdy sie splukiwal przy uzyciu prysznica. Tym bardziej, ze ja i tak na ogol kapalam sie pierwsza :p Czasem mama.
27 lipca 2017, 07:31
Z bardzo skrajnymi przypadkami skapstwa sie nie spotkalam.
Mialam za to kolege w pracy, zonaty, bez dzieci, jakies 4,5 tys euro na reke , zona jakies 2,5 (nie ze komus zagladam w kieszen, ale dla zobrazowania sytuacji, ze biedy nie cierpieli), mieszkanie z minimalna hipoteka i generalnie tanie (znow, kto co lubi, nie kazdy musi miec palac, ale dla zobrazowania ze duzych obciazen finansowych nie mial) i zawsze zerowal na wpolpracownikach. Jak zostalo ciasto urodzinowe to chetnie ladowal do domu (nie zmarnowalaby sie, bo chetnych na zjedzenie na miejcu bylo mnostwo, wystarczylo poczestowac inny dzial), sam w dniu swoich urodzin przyniosl dwie paczki herbatnikow, przy okazji kupowania kawy, jak byla jego kolej "zapraszania" (szlismy cala ekipa i za kazdym razem kto inny placil) zawsze gdzies sie zapodzial albo wlasnie dzis nie mial czasu na kawe bo pilna robota/telefon. Zenada, bo zerowal na ludziach ktorzy czesto mieli 1/3 czy 1/2 tego co on.
Co do kapieli w jednej wodzie, to jak czytam to po prostu czuje obrzydzenie. Nie wyobrazam sobie wejsc do wody "po kims", nawet sama po sobie bym nie weszla do tej samej, wlewam nowej;-) Ta woda jest po prostu brudna: mydlo, zele i to co "odpadlo" z poprzednika lub kilku. I nie uznaje tlumaczenia, ze ktos sie nie poci, nie brudzi.
Edytowany przez LinuxS 27 lipca 2017, 07:40