Temat: Różnica w wykształceniu

Hej, 

zapraszam do luźnej debaty na temat różnicy w wykształceniu w związku. 
Interesuje mnie wasze zdanie każdej różnicy - on doktor ona ledwo po średniej szkole, ona Pani mgr. on budowlaniec i td. 
Jak jest u Was? 
Jakie macie opinie jeśli nie jesteście w związku? 

Pasek wagi

znam rożne przypadki . Młode małżeństwo , on studiuje i ogólnie w tym co robi jest bardzo dobry , ma bardzo duża wiedzę i szybko sie uczy. Ona bez studiów i widac , ze mniej inteligentna . Podczas kłótni wyzywa ja od pustaków i wykrzykuje naprawde chamskie teksty na temat jej intelektu. Drugie małżeństwo , ona artystyczna dusza, wykształcona  , on pisze " muj, wziasc " , sa ze sobą juz pewnie ze 25 lat i raczej sa szczęśliwi . Mam tez koleżankę , ekstremalnie inteligentna , ma 29 lat i pisze dwa doktoraty ( z fizyki jakiejśtam i neurologii) , pracuje w budziku , prowadzi wykłady na uniwersytetach , miała propozycje pracy w stanach . I jest " stara panna" , nigdy nie miała faceta , bo żaden nie dorównuje jej intelektem , tylko profesorowie po 60. Szkoda dziewczyny. 

Kiedyś widziałam wywiad chyba z seksuologiem, który sie wypowiadał, ze najszczęśliwsze związki to takie , w których mężczyzna jest trochę mądrzejszy . Wydaje mi sie , ze problem nie tkwi w wykształceniu a w inteligencji właśnie . Jak za duża przepaść , to ciezko sie dogadać 

wolałabym mieć faceta po studiach, choć jesli facet z którym bym była odpadłby ze studiów lecz dał radę mimo to bądź zrezygnował ze studiów dla własnej firmy czy świetnej pracy za granicą nie zostawiłabym go;) w innych wypadkach taki papier jednak się przydaje, również w zawodach technicznych [nie mówię tu np. o sztucznie tworzonych kierunkach na mało znanych uczelniach, rzecz jasna)

ateistka napisał(a):

Dla osoby bez wyksztalcenia taki zwiazek jest bardzo waloryzujacy. Dla wyksztalciucha na dluzsza mete to samobojstwo intelektualne. Chyba ze wyksztalciuch zdradza zone z komputerem albo biblioteka.  Szkody mozna szacowac po 10 latach a nie po roku.  Milosc nie ma tutaj nic do rzeczyPrzyklady typu idiota mgr i wielka intelektualistka po zawodowce jakos mnie nie rajcuja.  Nie chodzi o wyjatki, prawda?

Słowo "wykształciuch" brzmi pogardliwie, nie wiem dlaczego go używasz? Poza tym dla mnie to co mówisz, to jakaś bzdura. To, ze jesteś z kimś w związku nie znaczy, że nie masz kontaktu z innymi ludźmi - np. ze swojej branży, którzy sprawiają, że się rozwijasz w danej dziedzinie albo po prostu z wykształconymi znajomymi - więc jakie straty? Inna sprawa, że nie trzeba mieć oficjalnego wykształcenia z jakiejś dziedziny, żeby mieć o niej jakieś pojęcie i móc prowadzić o niej rozmowy, często wystarczy zainteresownie, czytanie róźnych źródeł itp. No i też są zawody, które wymagają dużo wiedzy, jeśli chce się być w nich dobrym (np/. mechanicy), a niekoniecznie wyższegoi wykształcenia. I nie, nie chodzi o wyjątki i skrajności, jakie podajesz, ale to, że ktoś jest po technikum lub po studiach nie sugeruje od razu jego poziomu inteligencji czy oczytania. Zdecydowana większość ludzi nie jest ani geniuszami ani debilami, tylko mają inteligencję na poziomie przeciętnym (ok. 85% z tego co pamiętam).

Pasek wagi

Cateleya napisał(a):

znam rożne przypadki . Młode małżeństwo , on studiuje i ogólnie w tym co robi jest bardzo dobry , ma bardzo duża wiedzę i szybko sie uczy. Ona bez studiów i widac , ze mniej inteligentna . Podczas kłótni wyzywa ja od pustaków i wykrzykuje naprawde chamskie teksty na temat jej intelektu. Drugie małżeństwo , ona artystyczna dusza, wykształcona  , on pisze " muj, wziasc " , sa ze sobą juz pewnie ze 25 lat i raczej sa szczęśliwi . Mam tez koleżankę , ekstremalnie inteligentna , ma 29 lat i pisze dwa doktoraty ( z fizyki jakiejśtam i neurologii) , pracuje w budziku , prowadzi wykłady na uniwersytetach , miała propozycje pracy w stanach . I jest " stara panna" , nigdy nie miała faceta , bo żaden nie dorównuje jej intelektem , tylko profesorowie po 60. Szkoda dziewczyny. Kiedyś widziałam wywiad chyba z seksuologiem, który sie wypowiadał, ze najszczęśliwsze związki to takie , w których mężczyzna jest trochę mądrzejszy . Wydaje mi sie , ze problem nie tkwi w wykształceniu a w inteligencji właśnie . Jak za duża przepaść , to ciezko sie dogadać 

coś w tym jest, warto po prostu swojego faceta nie krytykować, że jest głupi/gorszy, bo zwykle w związku jedna osoba jest dobra w czymś, a druga w czymś innym ;p więc siłą rzeczy inteligentna kobieta może mieć swoje pole do popisu gdzie nie powinna szydzić z faceta lub wywyższać się 
no i czasem można poudawać taką bezradną kobietę, której jest potrzebny mądry mężczyzna

qwertyasdf napisał(a):

Dla mnie różnica w wykształceniu nie ma większego znaczenia, ale różnica w inteligencji i wiedzy (to dwie różne rzeczy) ogromne. 

Popieram

To chyba raczej kwesstia personalna. Jednemu bedzie to przeszkadzało innemu nie. Dla mnie np nie wyksztalcenie sie liczy a inteligencja i ogólne obycie. Nie mogła bym być z osobą która jest np nie kulturalna, nie wie jak się zachować, zachowuje się wulgarnie a przy tym brzydko mówiąc nie jest najmądrzejsza. Wierzcie zdarzaja sie i takie osoby z tytułem np: magistra. Dlatego dla mnie liczą się te powyższe kryteria a nie to czy mój chłopak poszedł do pracy od razu po szkole średniej czy ma już doktorat i magistra z dwóch fakultetów bo ja przecież np:  tak mam :) 

wykształcenie nie zawsze łączy się z intelingencją. Mogłabym być z kimś bez wykształcenie wyższego gdyby to była osoba inteligentna, z zainteresowaniami. 

Różnica w wykształceniu nie powinna być żadnym problemem. Problem pojawia się wtedy gdy za brakiem wykształcenia idzie niezaradność życiowa i brak ambicji. Ot tyle... Można nie mieć szkoły a dobrze sobie radzić w życiu, mieć pracę lepiej płatną niż po tych wszystkich papoerkach z prywatnych uczelni.

sacria napisał(a):

ta różnica mogłaby być dla mnie istotna,ale tylko w jednym przypadku- jeśli ktoś nie skonczyl studiów albo skończył byle co i pracuje w jakiejś mało ambitnej pracy- kelner, sprzedaje w sklepie, pracuje w call center-to dla mnie po prostu mało rozwojowe i nie wyobrażam sobie być z człowiekiem bez ambicji. Jeśli za to robi coś interesujacego bez konkretnego wykształcenia albo na konkretne zawodowe wykształcenie dzięki któremu zarabia dobrze to nie widzę problemu:) Szybciej nie mogłabym być z facetem zarabiającym 2 tys zł (i nie pisze o tymczasowych takich zarobkach,jakiejś wyjatkowej sytuacji,tylko z taką perspektywa płacy na całe życie) niż z kimś słabiej ode mnie wyksztalconym.

Dziwne masz podejście. Może ktoś podjął pracę jaka się trafiła bo potrzebował pieniędzy, a nie mógł znaleźć nic w zawodzie akurat. Ja bym wolała z byle jaka praca nuż bezrobotnego który szuka latami stanowiska życia a w tym czasie nie robi nic.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.